… Przez Ciebie w niwecz obrócił nieprzyjaciół naszych
(1) Historyczne tło święta. W r. 1655/6 nad Polską zawisła zguba. Ze wszystkich stron osaczyli ją wrogowie, ostateczny cios zamierzał zadać król szwedzki, Karol Gustaw, powołujący się na rzekome prawa do tronu polskiego. Po wkroczeniu Szwedów w granice Rzeczypospolitej, województwa – bądź ze słabości, bądź też znęcone płonnymi obietnicami – poddawały się jedno za drugim. Król Jan Kazimierz zmuszony był uchodzić na Śląsk. Garstka wiernych mu konfederatów skupiła się wprawdzie wokoło wojewody witebskiego, Pawła Jana Sapiehy, ale wobec nierównie liczniejszej potęgi wrogów była to kropla w morzu. Szwed twardą stopą uciskał ziemie Rzeczypospolitej i zdawało się, że żadna siła ziemska już jej nie pomoże.
I rzeczywiści, nie ziemska siła pomogła, ale niebieska. Ocaliło Polskę przemożne orędownictwo Matki Bożej.
Wśród wszystkich twierdz, które Szwedzi w pochodzie swym zajmowali bez wystrzału, jedna stawiła im opór, a był nią warowny klasztor jasnogórski. Tam gdzie magnaci, najwyżsi dostojnicy państwowi i rycerze zawiedli, jeden tylko ks. Augustyn Kordecki, świętobliwy przeor ojców Paulinów, postanowił bronić twierdzy do ostatniego tchu. W skład załogi wchodziła mała tylko garstka zawodowych żołnierzy; większą część stanowili uzbrojeni w kosy i topory chłopi. I oto za widomą przyczyną Matki Najświętszej twierdza obroniła się kilkadziesiąt razy liczniejszej armii najeźdźców. Szwedzi zdziesiątkowani, przygnębieni pierwszą poniesioną w Polsce klęską, a bardziej jeszcze zaniepokojeni oczywistymi dowodami nadprzyrodzonej mocy, która broniła klasztoru, zmuszeni byli odstąpić z niczym. Co więcej, echo cudownej obrony Częstochowy lotem błyskawicy rozeszło się po całej Polsce, „od Karpat do Bałtyku„. Ludzie opamiętali się i chwyciwszy za broń bądź przystawali do coraz liczniejszej teraz armii Sapiehy, bądź też łączyli się w groźne dla Szweda oddziały partyzanckie. Na wieść, że wróg ośmielił się targnąć na cudowny przybytek Matki Bożej, zaciskały się pieści, a na myśl o Jej przedziwnej opiece serca wzbierały wdzięczną miłością. Toteż król Jan Kazimierz zapragnął dać wyraz swej wdzięczności i po powrocie do kraju, po uroczystej Mszy św. w Katedrze lwowskiej, oddał 1 kwietnia 1656 r. całą Rzeczypospolitą pod szczególną opiekę Matki Bożej jako Królowej Polski. W r. 1920 papież Benedykt XV ustanowił dzień 3 maja jako święto Królowej Polski, Pius XI nadał mu osobną mszę i brewiarzowe oficjum.
Tekst jest fragmentem pracy Piusa Parcha, zatytułowanej „Rok Liturgiczny” (Poznań 1956, tom 2, str. 412-414).
Przeczytaj rozważania do dzisiejszej Mszy św.