Przedstawiona poniżej skrócona historia naszego kościoła została opracowana na podstawie książki Pana Artura Paczyny pt. „Extra Muros”. Wybraliśmy z niej fragmenty, które – naszym zdaniem – przedstawiają najważniejsze wydarzenia z bogatej historii naszej świątyni. Wyróżnione fragmenty tekstu, są tytułami poszczególnych rozdziałów pracy, z których wybraliśmy odpowiednio dobrane cytaty.
Zachęcając do przeczytania tej niezwykle interesującej i cennej książki, pragniemy jednocześnie bardzo serdecznie podziękować autorowi za wyrażenie zgody na wykorzystanie fragmentów tej monografii na naszej stronie!
[MK]
Ponieważ nie istnieją żadne dokumenty historyczne – na bazie których moglibyśmy z całą pewnością scharakteryzować okoliczności, w jakich podjęto decyzję o wybudowaniu pierwszej kaplicy – z konieczności musimy uznać, iż jego historia ma iście legendarne początki.
„Według legendy, w Poniedziałek po Zesłaniu Ducha Świętego Roku Pańskiego 1298, „polski rycerz”, w którym Józef Lompa chciał widzieć uchodzącego z Polski przed opozycją lennika króla Czech księcia krakowskiego (także: łęczyckiego, wielkopolskiego, pomorskiego, brzeskiego i sieradzkiego) Władysława Łokietka, dołączył wraz z rycerstwem do orszaku Krzyżowców z Miechowa, z opatem Wojciechem na czele, którzy po wyczerpującym marszu w ciągu dnia, gdy zaczął zapadać zmrok podeszli od strony Bramy Krakowskiej pod mury niedawno założonego miasta Bytom, prosząc mieszkańców o nocleg. Gospodarze na widok rycerzy i zakonników nie wyrazili zgody na wejście ich do miasta, lecz polecili im rozłożyć swój obóz na błoniach niedaleko młyna na Kaczawie, obok drogi na Kraków, dostarczając im jednocześnie żywności a koniom zapewniając obrok. Według Lompy, późniejszy król Polski, z wdzięczności za pomoc w ucieczce, w miejscu, gdzie stał jego namiot, postanowił ufundować jako wotum – kościół Świętego Ducha. Drewniana kaplica została wybudowana bardzo szybko. Już w 1300 roku, wracający do Polski z Rzymu książę Władysław, mógł w niej się pomodlić, dziękując Opatrzności za cudowne ocalenie”.
Udokumentowana historia naszego Kościoła rozpoczęła się pod koniec XIII w., za przyczyną – posługujących w pobliskim Chorzowie – bożogrobców. Dokument zezwalający na budowę drewnianej kaplicy jest datowany na czwartek po Niedzieli „Reminiscere” kalend kwietniowych A.D. 1299.
„Nie ulega wątpliwości, że kaplica Świętego Ducha powstała po podjęciu decyzji o przeniesieniu – prowadzonego przez bożogrobców czyli zakonników Zakonu Kanoników Regularnych Stróżów Grobu Świętego w Jerozolimie (Canonici Regulares Custodes Sanctissimi Sepulchri Hierosolymitani), a służącego potrzebującym pomocy parafianom kościoła św. Marii Magdaleny w Chorzowie – Szpitala Św. Ducha (Hospitale Sancti Spiritus) z Chorzowa do Bytomia (właściwie pod mury miasta Bytomia). Stało się to 19 marca Roku Pańskiego 1299 roku po podpisaniu przez księcia bytomskiego Kazimierza II stosownego dokumentu, który znamy tylko z XVII-wiecznego odpisu. Uposażenie kaplicy i szpitala stanowiły początkowo nadane przez księcia Kazimierza 3 łany ziemi, młyn na Kaczawie (Bytomce), oraz dwie wsie: Chorzów i Krasny Dąb zwolnione od ciężarów względem księcia (z poradlnego, podwody, wypasu krów i świń oraz z kopania) oraz władzy kasztelana i jego sędziów, które w następnych wiekach były rozszerzane”.
Jednym z historyków, którzy opisali istniejącą już kaplicę był Jan Długosz, który – znając bardzo trudne położenie finansowe zakonników, z całą pewnością nie był zdziwiony tym, że była ona drewniana, z cmentarzem wokół … .
„Jan Długosz przebywając w Bytomiu w 1460 roku, w związku z rokowaniami pokojowymi prowadzonymi z królem czeskim Jerzym z Podiebradu, osobiście wizytował szpital bożogrobców oraz modlił się w drewnianej kaplicy Św. Ducha. To właśnie wtedy kronikarz wspomina o „szczupłych dochodach” klasztoru i szpitala, aby wskazać przyszłym pokoleniom, że to od ich ofiarności i odpowiedzialności, zależy dalsze funkcjonowanie dzieła miłosierdzia bożogrobców”.
Bardzo ciekawe informacje zawierają szesnastowieczne listy, napisane przez Kardynała Hipolita Aldobrandiniego, których adresatem był Papież Sykstus V. Swoją drogą bardzo srogie zimy musiały być w tamtych czasach skoro … trzeba było trzymać stale na ołtarzu naczynie z żarem, by wino nie zamarzło w kielichu!
„… z korespondencji dowiadujemy się o drewnianej kaplicy poza murami miasta, w której prawie codziennie Msze św. odprawiali monsignior Bianchetto oraz ojciec Jan Franciszek Bordino z otoczenia delegata papieskiego, a czasami chodził do niej z miasta sam Hipolit Kardynał Aldobrandini, późniejszy Ojciec Święty Klemens VIII, by składać Bogu Najświętszą Ofiarę. Jest to zrozumiałe, jeżeli zważy się fakt, że bytomskie kościoły w obrębie murów miejskich były w rękach kacerzy (luteran), a kaplica Św. Ducha była jedyną świątynią katolicką w okolicy”.
[MK]
Bardzo trudny i burzliwy okres dla naszego kościoła przypada na wiek XVI, kiedy na naszym kontynencie rozprzestrzeniać się zaczęły heretyckie idee, wypisane na sztandarach rewolucji protestanckiej, która – nawet w czasach nam współczesnych – dla niepoznaki nazywana jest reformacją. I jak to zwykle w czasach rewolucji i wojen bywa, gniew ludu był kierowany w stronę hierarchii kościelnej, którą chciano zepchnąć na margines życia społecznego np. poprzez zagarnięcie posiadanych przez nią majątków.
Liczne majętności, sieć szkół i szpitali, będących w posiadaniu bożogrobców, były nie lada gratką dla twórców „nowego anty-porządku światowego”. W ten nurt wpisywał się Hugo Kołłątaj, który w latach siedemdziesiątych XVIII wieku, proponował za środki, uzyskane z sekularyzacji majątku miechowitów, finansować działalność Akademii Krakowskiej oraz szkoły państwowe, niesprawiedliwie wskazując na „bezużyteczność” zakonu. Edykt króla Prus Fryderyka Wilhelma III z 30 października 1810 roku o kasacie klasztorów, uzasadniający swoją decyzję potrzebami państwa pruskiego i koniecznością zapłaty Napoleonowi kontrybucji oraz decyzja Papieża Piusa VII wyrażona w bulli z 30 czerwca 1818 roku, w sprawie zniesienia niektórych zakonów, która została następnie przez władze Królestwa Polskiego nadużyta w celu kasaty wszystkich klasztorów uposażonych w dobra, przypieczętowały kres istnienia na ziemiach polskich i na Śląsku, mającego ponad siedemset lat historii, zakonu bożogrobców.
W tych bardzo trudnych czasach znalazł się jednak człowiek, którego upór i determinacja w działaniu spowodowały, iż istniejący majątek w dalszym ciągu pozostawał do dyspozycji władz kościelnych. Powinniśmy pamiętać o proboszczu, który – przy wydatnym wsparciu innych hierarchów – uratował m.in. nasz Kościół przed, zdawałoby się, nieuchronną konfiskatą.
Jedynie uporowi Proboszcza Parafii w Chorzowie – Ks. Józefa Bedera, przy wsparciu ze strony kurii wrocławskiej, należy zawdzięczać pozytywne dla kościoła rozstrzygnięcie z 23 lipca 1845 roku w formie edyktu króla Fryderyka Wilhelma IV, który zrzekł się wszelkich pretensji do majątku po miechowitach i polecił wykreślić z księgi hipotecznej zapisy na rzecz fiskusa państwowego oraz wpisać majątek na rzecz szpitala Św. Ducha oraz Parafii św. Marii Magdaleny w Chorzowie.
Jak się później okazało, spór dotyczył majątku o bardzo znacznej wartości, który z całą pewnością zostałby przez państwowych urzędników – w najbardziej optymistycznej wersji – spożytkowany w sposób o wiele mniej efektywny niż przez prawowitych właścicieli.
Kiedy 31 grudnia 1904 roku sprzedano fiskusowi górniczemu majątek Chorzów – Dąb (z wyjątkiem terenów pod kościołem chorzowskim, szpitalem w Bytomiu oraz 600 hektarów nadań kopalni „Waterloo” „Król”), jego wartość wyceniano na 3,7 miliona marek niemieckich.
Ciekawe, ilu z obecnych mieszkańców Bytomia zdaje sobie sprawę z tego, iż dwa bardzo charakterystyczne i funkcjonujące po dziś dzień obiekty użyteczności publicznej, powstały m.in. dzięki wykorzystaniu środków finansowych pochodzących ze sprzedaży ocalonego przed konfiskatą majątku kościelnego?
Trudno się dziwić, że tak duży majątek posłużył kurii wrocławskiej najpierw – w połowie XIX wieku (1859 – 1863) – do przeznaczenia jego części do wybudowania nowego, murowanego szpitala – Zakładu Ducha Świętego przy ulicy Krakowskiej (na potrzeby osób starszych i niedołężnych), zlokalizowanego vis á vis zniszczonych przez upływ czasu zabudowań starego drewnianego szpitala, które następnie rozebrano i osiemnastowiecznej, murowanej kaplicy, a następnie – na początku XX wieku – do wybudowania nowoczesnego i potężnego kompleksu szpitalnego nazwanego „Krüppelheim zum Heiligen Geist” przy obecnej Alei Legionów. Oba obiekty, choć pod innymi nazwami są nadal użytkowane i służą do leczenia chorych bądź do zapewnienia właściwej opieki schorowanym osobom w podeszłym wieku.
W drugiej połowie XIX w. rozpoczął się okres stabilizacji w działalności duszpasterskiej księży związanych z kaplicą Św. Ducha, która, w tym czasie, funkcjonowała w warunkach zmienionej struktury organizacyjnej.
Z uwagi na zwiększone zadania Proboszcza Parafii św. Marii Magdaleny, związane z budową nowych kościołów oraz duszpasterstwem mieszkańców – dynamicznie rozwijającego się – Chorzowa, jak również z powodu oddalenia od Bytomia, od 1864 roku datuje się początek nowej – w odniesieniu do kaplicy Św. Ducha – instytucji, a mianowicie: rektoratu, która przez kolejne ponad sto lat (z przerwami), zapewniała spokojną posługę kapłańską wśród chorych w Zakładzie oraz w kaplicy.
W latach 40. XX w. planowano wprowadzenie zmian, mających doprowadzić do wyodrębnienia nowej parafii, funkcjonującej w oparciu o kościół, który miał powstać w miejscu obecnej lokalizacji naszej świątyni.
W 1940 roku, Proboszcz bytomskiej fary, Alfred Hrabowski, planujący okrojenie parafii mariackiej i utworzenie w przyszłości nowej parafii, z nowym kościołem bądź dla ponad tysiąca dwustu wiernych, wybudowanym w oparciu o kaplicę bożogrobców, której zachowany ośmiobok miał być wykorzystany na nową absydę skierowaną na południe (projekt Teodora Ehla), bądź dla ponad tysiąca sześciuset wiernych, wybudowanym prostopadle do ulicy Krakowskiej, przylegającym bezpośrednio do kamienicy narożnej przy obecnej ulicy Krakowskiej i Korfantego – obok zachowanej kaplicy (projekt W. Mokrossa), nie doczekał się realizacji swych zamierzeń i zamówione dwa plany przebudowy trafiły do szuflady.
Wskutek zaniechania planów budowy nowego kościoła oraz utworzenia nowej parafii zdecydowano się na kolejną reformę kościelnej struktury administracyjnej na terenie Bytomia.
W grudniu 1941 roku, dzięki przychylności Proboszcza Parafii św. Jacka oraz zaakceptowaniu pomysłu przez Kardynała i Arcybiskupa Bertrama z kurii we Wrocławiu, utworzono Katolicką Kurację Duszpasterską Ducha Świętego w Bytomiu na Górnym Śląsku, tj. odrębną jednostkę duszpasterską, tworzącą całość z parafią mariacką, z wydzielonym ze wspólnego parafiom: mariackiej i św. Jacka, obszarem miasta, w bezpośredniej bliskości kaplicy bożogrobców i z kaplicą Św. Ducha jako jej kościołem.
Przesunięcie linii frontu od wschodu doprowadziło, w styczniu 1945 r., do zajęcia Bytomia przez Armię Czerwoną. Krasnoarmiejcy – posługując się metodami typowymi dla barbarzyńców – zainstalowali, zupełnie obcy dla mieszkającej tu ludności, system społeczno-polityczny, którego jednym z najważniejszych elementów był instytucjonalnie wprowadzony ateizm.
Doświadczenie bytomian były udziałem także wiernych ze Św. Ducha. Ich także dosięgły okropności wojny: zniszczone działaniami wojennymi domy i kościoły, zasłane trupami ulice i sowieccy żołdacy gwałcący kobiety i rabujący dobytek bytomian, czyhająca na każdym kroku kara śmierci za naruszenie coraz to wymyślanych zakazów i zamknięte kościoły, czasowy zakaz używania języka polskiego oraz całkowity zakaz używania języka niemieckiego w przestrzeni sakralnej, wywózka bytomskich górników do kopalń Związku Sowieckiego, wyrzucenie z domów i przymusowe opuszczenie swojej ziemi rodzinnej, a potem terror stalinowski i codzienna walka o przetrwanie.
Pomimo tych dramatycznych wydarzeń, w Kościele – dzięki staraniom ks. Huberta Sikory – codziennie były celebrowane Msze Święte, a wierni mieli możliwość przystępowania do Sakramentów Świętych. Niedługo po wojnie miała miejsce kolejna zmiana administracyjna, a osobą odpowiedzialną za funkcjonowanie kościoła został jeden z bardzo wielu przybyłych do Bytomia repatriantów ze Lwowa.
Od 1 stycznia 1947 rok, w kaplicy Św. Ducha, w miejsce kuracji, przywrócona zostaje instytucja rektoratu, choć na obsadę musi czekać ponad 4 lata, kiedy funkcję rektora – jak się okazało ostatniego – godzi się objąć, przybyły ze Lwowa, Ks. Jan Terlecki. Funkcję tą pełnił do dnia swojej śmierci, tj. do 22 marca 1983 roku.
Przyjęty przez „władzę ludową” socjalistyczny model rozwoju gospodarczego, którego jednym z kluczowych priorytetów był intensywny rozwój przemysłu ciężkiego – po zachodniej stronie „Żelaznej Kurtyny” od lat 60. systematycznie restrukturyzowanego – doprowadził nie tylko do zapóźnienia polskiej gospodarki, w stosunku do modernizujących się w bardzo szybkim tempie krajów Europy Zachodniej, ale także do dewastacji środowiska naturalnego i pogorszenia stanu infrastruktury komunalnej.
Zakładane z góry, negatywne skutki eksploatacji górniczej, bardzo szybko dały się we znaki m. in. kaplicy Św. Ducha. Jej wielokrotne remonty (w roku 1963, 1970 oraz 1987), pochłaniały poważne środki finansowe, ale nie rozwiązywały na długo problemu, który wracał jak bumerang. Pękające mury (wymuszające kotwienie), odpadające tynki (wymagające ich skucie i położenia nowych), spadające dachówki (stwarzające zagrożenie dla życia i zdrowia ludzi oraz wymuszające: bądź przełożenie dachówek, bądź pokrycie dachu wieżyczki drogą blachą miedzianą) i rozsypujący się mur kościelny, to los nie tylko kaplicy Św. Ducha, ale i setek innych budynków w Bytomiu.
Sprawujący władzę w „Polsce Ludowej” ateiści – wzorem swoich heretyckich poprzedników – nie zawahali się przejąć części majątku kościelnego, i jednocześnie – być może w ramach osobliwie pojętej rekompensaty – uznać budynek naszego kościoła za obiekt zabytkowy.
W międzyczasie, w 1964 roku, władze komunistyczne podniosły rękę na majątek kościelny i zawłaszczyły teren kościelny po byłych zabudowaniach szpitala oraz ogrodzie, a w 1970 roku samowolnie rozebrały mur kościelny. Na otarcie łez, w grudniu tego samego roku, kaplicę wpisano do rejestru zabytków, choć – jak się okazało po latach – pominięto, z nieznanych powodów, niektóre elementy wyposażenia (np. organy).
I podobnie, jak to miało miejsce w przeszłości, tylko dzięki ogromnemu poświęceniu i nieustępliwości w działaniu kolejnych proboszczów, udało się zachować budynek naszego kościoła w takim stanie, że – pomimo kilkunastoletniej przerwy – w dalszym ciągu służy on społeczności katolickiej.
Postępującej degradacji kaplicy Św. Ducha, pomimo troski i heroicznych starań ze strony proboszczów parafii mariackiej, w szczególności: Ks. Wacława Schenka, nie udaje się powstrzymać i 27 stycznia 1991 roku, kaplica zostaje wyłączona z użytku. Dopiero, wymuszone transformacją roku 1989, zmiany polityczne i gospodarcze, które skutkowały m. in. ograniczeniem wydobycia węgla i zamknięciem sześciu z siedmiu kopalń na terenie Bytomia, jak również remont w latach 1992 – 1993 oraz kapitalny remont z lat 1998 – 2005 (ten ostatni prowadzony przez Ks. Piotra Kopca), odniosły – okupiony wysoką ceną – skutek. Świątynia otworzyła swoje podwoje i ponownie zaczęła pełnić funkcje sakralne.
[MK]