Objaśnienie Ewangelii na niedzielę dziewiątą po Świątkach.


Objaśnienie Ewangelii na niedzielę dziewiątą po Świątkach.
10 sierpnia 2019

Objaśnienie Ewangelii na niedzielę dziewiątą po Świątkach.

 

EWANGELJA
zapisana u św. Łukasza w rozdz. XIX. W. 41-47.

W on czas: Gdy się przybliżył Jezus do Jeruzalem, ujrzawszy miasto, płakał nad niem, mówiąc: Iż gdybyś i ty poznało i w ten dzień twój, co ku pokojowi twemu; a teraz zakryto jest od oczu twoich. Albowiem przyjdą na cię dni, i obtoczą cię nieprzyjaciele twoi wałem i oblegną cię, i ścisną się zewsząd; i na ziemię cię obalą i syny twoje, którzy w tobie są; a nie zostawią w tobie kamienia na kamieniu; dlatego, iżeś nie poznało czasu nawiedzenia twego. A wszedłszy do kościoła, począł wyganiać przedające w nim i kupujące, mówiąc im: Napisano, iż dom mój, dom modlitwy jest. A wyście go uczynili jaskinią zbójców. I uczył na każdy dzień w kościele.

OBJAŚNIENIA.

(1) Było to w niedzielę kwietnią, kiedy lud, śpiewał P. Jezusowi „Hosanna” i zgotował mu triumfalny wjazd do Jerozolimy. Pan Jezus, otoczony hołdującemi tłumami, spojrzał na wspaniałe miasto, w którem niegdyś dziady i pradziady Jego (według ciała) królowali, i do którego i On teraz, jako prawdziwy król, choć nie z tego świata, wjeżdżał. Sercu Jego nic nie jest obcem, cokolwiek w ludziach jest zacnego i szlachetnego, bo On we wszystkiem stał się podobnym do nas ludzi, oprócz grzechu. Więc o ile jest człowiekiem, szczerze i serdecznie kocha kraj swój rodzinny i ozdobę i chwałę tego kraju, i miasto święte. Ale zarazem jest Bogiem, nic nie masz przed nim ukrytego i przyszłe rzeczy są przed Nim jawne, jak i teraźniejsze i przyszłe. Zna sprawiedliwe wyroki Boże. Usiłuje ochronić miasto i naród swój od zagłady, tak iż sam pyta przez proroka: Cóż jest, com więcej miał czynić winnicy mojej, a nie uczyniłem jej? Własnemi też usty żali się: Jeruzalem, Jeruzalem … ilekroć chciałem gromadzić syny twoje, jako kokosz kurczęta swoje pod skrzydła zgromadza: a nie chciałaś. Widzi P. Jezus, że i ta ostatnia pomoc, z którą śpieszy teraz do miasta swego będzie daremną, i że już niechybnie spełnią się wyroki Boże; żal ściska Mu serce, łzy płyną z oczu, ale darmo, bo i sam Bóg nie chce nikogo zbawić bez jego z łaską Bożą współdziałania. Czy dusza twoja nie jest podobna do Jeruzalem? P. Jezus tyle czyni dla ciebie, żeby cię odwieść od grzechu i pociągnąć ku sobie i ku niebu, a ty wszystkim łaskom Jego się opierasz, i zamiast sprawiać mu pociechę, łzy Mu tylko z oczu wyciskasz i boleścią Serce Jego napełniasz. Strzeż się, żeby P. Jezus nad zgubą twoją nie płakał, jak płakał nad Jerozolimą.

(2) Pan Jezus nie ma serca ciasnego, jako my. Jego Serce jest wielkie i szerokie, a obejmuje miłością swoją nie tylko żydowski naród, ale wszystkie narody, bo jak mówi Psalmista: narody dziedzictwem Twojem, a posiadłością Twoją krańce ziemi. Umiłował i kocha P. Jezus i nasz naród, jak w ubiegłych wiekach, tak i po dziś dzień daje tego liczne i niezbite dowody. A jednak – dla grzechów naszych królestwo nasze rozdarł na szaty, a nas oddał w niewolę ościennym narodom, jak to na dwieście lat wprzód był przez natchnionego sługę swego, O. Piotra Skargę, przepowiedział. Sto lat nawoływał nas P. Jezus, jak niegdyś Jerozolimę, mówiąc: Gdybyście i wy poznali, i w ten dzień wasz, co ku pokojowi waszemu; a teraz jest zakryto od oczu waszych. A tymczasem mimo odzyskania niepodległości, zamiast ubywać, wciąż nam przybywa stronnictw, kłótni, swarów, i warcholstwa, które przed podziałami dawno podzieliły Polskę; nie masz jedności, ani zgody, bo wszyscy, co ich jest, szukają, nie co jest Jezusa Chrystusa. Wszędzie górą prywata, która u jednych jest żądzą popularności i pustego rozgłosu, u innych uporem przy własnem widzimisię, u innych chęcią wyniesienia się, albo prędkiego bez pracy dorobku. Zamiast ubywać, przybywa gnuśności i obrzydliwego lenistwa, że poczynamy wiele, ale niczego nie kończymy, że cokolwiek robimy, to byle zbyć, nieporządnie, i rzadko kiedy na czas. Lenistwo nasze sprawia, że niczego, bo nawet wiary naszej nie znamy dokładnie i gruntownie; każdy potrzebuje mieć kogoś, coby go wyręczał, bo samemu do niczego nie chce się ręki przyłożyć; cokolwiek mamy czynić, zawsze odkładamy na później i tym sposobem dzieje się, że panowie zalegają z podatkami i wypłatami, urzędnicy i sędziowie ze sprawami, rzemieślnicy z odstawianiem roboty zamówionej; nigdzie nie masz ładu, porządku, ani akuratności, bo nigdzie nie masz sprężystości. Był nierząd i jest nierząd w kraju, w miastach, po wsiach i gminach, tak samo jak w rodzinach i domach i warsztatach; jest nierząd nawet w głowach, sercach i kieszeniach, bo nie masz ludzi, coby chcieli i umieli pracować wytrwale głową albo ręką. Zamiast żeby ubywało rozpasania, to go przybyło i wciąż więcej przybywa. Źle było i bardzo źle pod tym względem za czasów rozbiorowych; obecnie niestety nie jest wiele lepiej, skoro jawnie i bez wstydu rozpusta panoszy się po półkach księgarskich i po wystawach kupieckich, kiedy po teatrach, kinach i salonach gorszące rozmowy i gorsze od nich półsłówka i dwuznaczniki uchodzą za szczyt dowcipu, kiedy wciąż mnożą się bezwstydne przybytki wszelkiej swawoli, kiedy sążniste afisze młodych i starszych zapraszają na widowiska i zabawy najgorszego rodzaju. I to wszystko dzieje się, pod okiem władzy; tzw. opinia publiczna na to głucha i ślepa; a niech który ksiądz z ambony odważy się te nadużycia napiętnować, wtedy matki i ojcowie z oburzeniem się żalą, że ksiądz gorszy im dzieci nierozumnym swoim fanatyzmem; a tymczasem te biedne dzieci, jedne od służby, inne od starszego rodzeństwa, inne z książek i ilustracyj, które ich matki czytują, inne na ulicy i przy oknach sklepowych, a najwięcej od szkolnych kolegów i koleżanek dowiadują się tyle, że nieraz małe chłopię więcej w tych brudach ma doświadczenia, niż dawniej miewał światowy bywalec. Niejeden młody jeszcze się nie rozwinął, a już więdnąć poczyna; przedwcześnie zużyty już nie rwie się do życia, ni do chlubnych czynów; serce w nim wystygłe nie jest zdolne do miłości, ani do poświęcenia; zamiast szczytnych ideałów spotkasz tam tylko sarkazm i ironię i zwątpienie o wszystkiem i wszystkich. Wśród takiego zepsucia chyba cudem Bożym wyrosłoby pokolenie zdolne do zbudowania czegokolwiek, a nie do burzenia tylko. Z temi trzema wadami naszemi żadną miarą ostać się nie możemy i nie ostoimy się. Niezgoda, nieróbstwo i rozwiązłość zgubiły Polskę; niezgoda, lenistwo i rozwiązłość, jeżeli dalej trwać i wzrastać pośród nas będą, sprawią, że naród i plemię nasze zaginie, jak zaginęły świetne i potężne niegdyś narody Asyryjczyków, Medów i inne. Jedno mogłoby nas poratować, wiara św. Ale cóż, kiedy i ta wiara u nas niesłychanie płytka i słaba; płytka, bo znajomość wiary powierzchowna i połowiczna; słaba, bo w życiu i całem postępowaniu naszem przy lada trudnostce odstępujemy od zasad wiary, a idziemy za lada podszeptem, obiecującym jakąkolwiek korzyść, dogodność, albo przynajmniej wywikłanie się z jakiejś trudności! …

(3) Wszedłszy do kościoła począł wyganiać przedające w nim i kupujące. W kościołach naszych źle nieraz się dzieje i pełno jest ludzi wszędzie umiejących zachować się przyzwoicie, tylko w domu Bożym zachowują się tak, że znieważają Boga, a kompromitują samych siebie. Ale gorzej jeszcze się dzieje w niedziele i święta, w które pospolicie ludzie więcej grzeszą, niż w którykolwiek dzień powszedni. Znać u nas szabasy i święta żydowskie, ale prawie nie znać świąt i niedziel katolickich, tyle w nich bywa kupczenia i zarobkowania. I dziwują się ludzie, że nie masz błogosławieństwa Bożego w ich zabiegach. Jeżeli masz Boga w sercu, i jeżeliś prawy katolik, trzymajże się i tym sam, i wszyscy od ciebie zależący tego hasła:

Prawy katolik w Niedzielę i Święta
O Mszy, kazaniu, sumiennie pamięta,
Nic nie kupuje i nie sprzedaje,
Sam nie zarabia, zarobku nie daje.

Modlitwa kościelna.

Niech będą otworzone, Panie,
uszy miłosierdzia Twego na prośby błagających,
a iżby otrzymali to, czego pragnę,
spraw aby prosili o to, co się Tobie podoba.
Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, Syna Twego,
który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego,
Bóg na wieki wieków. Amen.

 

Źródło: ks. H. Jackowski T. J. „Ewangelje niedzielne i świąteczne” (Wydawnictwo Księży Jezuitów, Kraków 1923).

« wróć