Objaśnienia Ewangelii na niedzielę drugą po Świątkach.


Objaśnienia Ewangelii na niedzielę drugą po Świątkach.
22 czerwca 2019

Objaśnienia Ewangelii na niedzielę drugą po Świątkach.

 

EWANGELJA
zapisana u św. Łukasza w rozdz. XIV. w . 16-24.

Onego czasu powiedział Jezus faryzeuszom tę przypowieść: Człowiek niektóry sprawił wieczerzę wielką i wezwał wielu. I posłał sługę swego w godzinę wieczerzy, aby powiedział zaproszonym, żeby przyszli, boć już wszystko gotowe. I poczęli się wszyscy społecznie wymawiać. Pierwszy mu rzekł: Kupiłem wieś i mam potrzebę wynijść, a oglądać ją; proszę cię, miej mię za wymówionego. A drugi rzekł: Kupiłem pięć jarzm wołów i idę ich doświadczać; proszę cię, miej mię za wymówionego. A trzeci rzekł: Żonem pojął a przeto nie mogę przyjść. A wróciwszy się sługa oznajmił to Panu swemu. Tedy się gospodarz rozgniewawszy, rzekł słudze swemu: Wynijdź rychło na ulice i uliczki miasta; a ubogie, i ułomne, i ślepe, i chrome wprowadź tu. I rzekł sługa: Panie, stało się jakoś rozkazał, a jeszcze jest miejsce. I rzekł Pan słudze: Wynijdź na drogi i opłotki, a przymuś wnijść, aby był dom mój napełnion. A powiadam wam, że żaden z onych mężów, którzy są zaproszeni, nie ukąsi wieczerzy mojej.

OBJAŚNIENIA.

(1) Zdarzyło się, że ten lub ów z faryzeuszów zapraszał P. Jezusa na ucztę. P. Jezus korzystał z takich sposobności, żeby ich pouczać i dopomagać im do zbawienia. Przy jednej takiej uczcie mówił im P. Jezus o zasłudze karmienia ubogich. Na to jeden z obecnych rzekł mu: Błogosławiony, który będzie jeść chleb w Królestwie Bożem. W odpowiedzi na to słowo opowiedział P. Jezus przypowieść, którą mamy w dzisiejszej Ewangelii. Kościół św. zwykł ją stosować do Przen. Sakramentu, czyli do stołu Pańskiego, boć jest to wieczerza wielka, na której zastawiona jest potrawa z Ciała i Krwi Chrystusowej.

(2) Do częstszego przyjmowania Komunji św. wezwani są przede wszystkiem zamożniejsi, którzy nie potrzebują wciąż pracować na kawałek chleba, więc więcej mają czasu i wolności, żeby dbać o dobro swej duszy. Niestety! P. Jezus zmuszony jest jednak powiedzieć o nich często: poczęli się wszyscy społecznie wymawiać. Nie należą oni wprawdzie do rzędu tych, o których mówi Paweł św.: Nie mylcie się, ani porubnicy, ani bałwanom służący, ani cudzołożnicy, ani sodomczycy, ani złodzieje, ani łąkomi, ani pijanice, ani złorzeczący, ani drapieżcę nie posiędą Królestwa Bożego. Ni, to są, po światowemu mówiąc, wcale porządni ludzie; złego może niewiele robią, ale dobrego jeszcze mniej, bo w ogóle mało robią. Przytem są to grzeczni i dobrze wychowani ludzie, więc i dla P. Boga zachowują pewne ugrzecznienie i formy światowe; wszyscy gładko się tłumaczą i bardzo uprzejmie P. Bogu się wypraszają: proszę Cię, miej mię za wymówionego. Racje, jakiemi się tłumaczą, są także wcale przyzwoite; przynajmniej nie ma w nich nic wyraźnie złego. A jednak gospodarz na nich się rozgniewał, i to bardzo, tak że zapowiada: żaden z onych mężów, którzy są zaproszeni, nie ukąsi wieczerzy mojej. Dlaczego? By dostać się do nieba, nie wystarcza być człowiekiem porządnym, zacnym po światowemu; potrzeba nadto być chrześcijaninem, tzn. człowiekiem z przekonania i z dobrej, szczerej woli, trzymającym się wszędzie i zawsze, wżyciu prywatnem tak samo jak i publicznem zasady: Szukajcie naprzód Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, a inne wszystko przydane wam będzie. W stanach P. Boga uprzywilejowanych, bo nad innych wywyższonych, niestety, mało tylko bywa chrześcijan prawdziwych.

(3) Kupiłem wieś,  z pewną dumą wymawia się pierwszy. Widocznie człowiek to bogaty, kiedy stać go na to, żeby kupić sobie wieś; bogatym zaś ludziom nie tak łatwo przychodzi na myśl, żeby mieli potrzebować P. Boga, więc też o łaski i względy u Niego nie wiele dbają. Śród zachodów około zaspokojenia wszystkich tak licznych i różnorodnych swych potrzeb, biedni ci bogacze prawie nigdy nie umieją sobie znaleźć tyle czasu i tyle myśli swobodnej, ile potrzeba, żeby zająć się tem, o czem P. Jezus mówi: troszczysz się i frasujesz około bardzo wiela, ale jednego potrzeba. Dlatego twierdzi sam P. Jezus: Zaprawdę powiadam wam, iż bogaty trudno wnijdzie do Królestwa niebieskiego. A jednak ludzie, i to nawet chrześcijanie, zwykli bogatym zazdrościć.

(4) Kupiłem pięć jarzm wołów i idę ich doświadczać. To wymówka człowieka dorabiającego się mienia i chleba. On nie mówi, jak ów kupujący wieś: mam potrzebę. Dla niego to rzecz tak jasna i prosta, iż przede wszystkiem należy pilnować swego i dorobić się, że ani nie przypuszcza, aby ktokolwiek mógł od niego domagać jeszcze czegoś więcej. Ciągła troska o chleb powszedni, a gdy ten jako tako już jest zabezpieczony, troska o zabezpieczenie sobie spokojnej starości, a dzieciom dobrobytu tak go pochłonęła, że o niczem innem myśleć nie umie i nie chce. Przewiduje nieraz i przyszłość, ale tylko doczesną; wieczności ani nie przewiduje, ani pragnie; w najlepszym razie odezwie się, że gdyby go P. Bóg w innym był postawił stanie, to służyłby Mu całem sercem, ale w takich jak on warunkach, to i sam Bóg widzi, że nie może. I dlatego byle czem Boga zbywają. O takich to woła Pismo św.: Daj Boże, aby mądrzy byli i rozumieli i ostateczne rzeczy opatrowali.

(5) Żonem pojął, a przeto nie mogę przyjść – tłumaczy się trzeci krótko i prawie opryskliwie. Niemać w tem grzechu, że kto się żeni albo za mąż wydaje; chociaż wyraźnie jest w Piśmie św.: Kto bez żony jest, stara się o to co Pańskiego jest, jakoby się podobał Bogu; a który z żon jest, stara się o to co światu należy, jakoby się podobał żonie, i rozdzielon jest. Byłoby to jeszcze dobrze, gdyby kto dbając o żonę, równocześnie też dbał szczerze o P. Boga, jak to się dzieje w małżeństwach, które skojarzyły się nie z namiętności, ani z wyrachowania, ale prawdziwie po chrześcijańsku. Ale jeżeli kto tak zupełnie oddaje się rozkoszom, że według słów Psalmisty: przyrównany jest bydlętom bezrozumnym i stał się im podobnym, zatracił wszystko, co w człowieku jest wyższego idealnego, – to cóż dziwnego, że nie mając się czem tłumaczyć, na każde wezwanie Boże odpowiada: nie mogę przyjść. Dla takich jeden tylko bywa ratunek: uprosić im u P. Boga, żeby uczynił ich ubogimi, ułomnymi, ślepymi albo chromymi, i wtenczas dopiero przez sługi swoje przymusił ich wnijść; bo takim zwykle samo tylko utrapienia daje wyrozumienie.

(6) Wreszcie ubodzy, chromi, ślepi i ułomni korzystają z hojności Gospodarza niebieskiego i przy Nim prędko na wieki zapominają wszystkich swoich ziemskich dolegliwości, które były dla nich prawdziwem dobrodziejstwem, a nie upośledzeniem ze strony P. Boga.

Modlitwa kościelna.

Świętego Imienia Twego bojaźń i miłość
daj nam zawsze Panie,
bo nigdy nie pozbawiasz Swej opieki tych,
których potężną miłością Swoją otaczasz,
Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa,
który z Tobą żyje i króluje
w jedności Ducha Świętego,
Bóg na wieki wieków. Amen.

 

Źródło: ks. H. Jackowski T. J. „Ewangelje niedzielne i świąteczne” (Wydawnictwo Księży Jezuitów, Kraków 1923).

« wróć