Informator Wiernych Nadzwyczajnej Formy Rytu Rzymskiego w Bytomiu (31/2018)


Informator Wiernych Nadzwyczajnej Formy  Rytu Rzymskiego w Bytomiu (31/2018)
31 grudnia 2018

Informator Wiernych Nadzwyczajnej Formy Rytu Rzymskiego w Bytomiu (31/2018)

 

Dla tych z Państwa, którzy nie mieli możliwości otrzymać papierowego wydania 31. numeru naszego informatora, publikujemy zawarte w nim teksty.

 

 

O małej licznie Wybranych cz.1

Czyś to kiedy rozważył? tę prawdę, co zbawienną bojaźnią przejmuje i najświętszych, i nowych do pracy około zbawienia dodaje im sił, tę prawdę wielką i nieomylną, że mała jest liczba wybranych? Tylko temu, co wytrwa aż do końca, obiecano, że zbawion będzie (Mat. 10, 22.); powinieneś więc ustawicznie prosić Pana o wytrwanie, i na nie przez wierne współdziałanie z łaską zasługiwać. Bóg pragnie i chce wszystkich zbawić; i dlatego, aby ich zbawić wszystkich, stworzył i odkupił, — a jednak mało ich tylko zbawienia tego rzeczywiście dostąpi. Tak naucza sam nasz Boski Zbawiciel, kiedy mówi: Wielu jest wezwanych, ale mało wybranych (Mat. 20, 16.). Rozważ to dobrze!

Gdyby ci Bóg objawił, że w ten dom, w którym mieszkasz, uderzy piorun i zabije połowę ludzi co w nim mieszkają, czy nie miałbyś powodu lękać się o siebie? A kiedy Chrystus Pan, On, co jest tak łagodny i łaskawy, tak cichy i uprzejmy, że nikogo bez potrzeby nie chciałby zasmucić, kiedy On, Prawda odwieczna, wyraźnie twierdzi, że większa część ludzi idzie na potępienie, z jakąż bojaźnią powinieneś pracować około zbawienia własnego? Rozważ to dobrze!

Chociażbyś nawet dotychczas prowadził życie przykładne i wiele uczynił dobrego, to przeto nie chciej się już zbyt ubezpieczać. Święty Paweł, który podobno był doskonalszym od ciebie, a przecież mówi: Karzę ciało moje i w niewolę podbijam, bym snać inszym (zbawienie) przepowiadając, sam się nie stał odrzuconym (I Kor. 9, 27.). Czy masz więc większą pewność o swem zbawieniu, niżeli ten wielki Święty? Rozważ to dobrze!

Za panowania cesarzów Waleryana i Galiena, żyło w Antyochii dwóch chrześcijan, z których jednemu było na imię Saprycy, a drugiemu Nicefor. Przez długi czas żyli z sobą w najściślejszej przyjaźni, która jednak skutkiem jakiegoś nieporozumienia zamieniła się w wzajemną odrazę, tak, że ani wiedzieć o sobie nie chcieli. W końcu upamiętał się Nicefor, poznawszy jak wielce taka nienawiść niezgodna jest z przykazaniami Chrystusowemi; uprosił więc sobie kilku znajomych, aby ci nakłonili Saprycego do przebaczenia i zgody, — lecz nadaremnie. Poszedł więc sam, padł mu do nóg i błagał go o przebaczenie, — ale i to pozostało bez skutku. Saprycy trwał dalej w swej zawziętości. Równocześnie wszczęło się srogie prześladowanie przeciw chrześcijanom; między innymi uwięziono też Saprycego, i stawiono go przed sąd; a kiedy nieustraszony groźbami odważnie wyznał, że jest chrześcijaninem, a do tego kapłanem, okrutnie go skatowano, a w końcu na ścięcie mieczem skazano. Skoro się o tem dowiedział Nicefor, spieszy czemprędzej do Saprycego, i spotkawszy go w chwili, kiedy go już prowadzono na stracenie, poczyna go prosić i zaklinać na Rany Tego Boga, za którego miał przelać krew swoją, aby mu przynajmniej przed śmiercią przebaczył. Lecz Saprycy nie dał mu się przebłagać. Ale też i Bóg go opuścił, bo kiedy już kat podniósł miecz, aby go ściąć, zaparł się haniebnie tej Świętej Wiary, za którą przedtem tak mężnie cierpiał, i tak utracił w ostatniej prawie chwili gotową już koronę męczeńską. Rozważ to dobrze!

Ucz się ztąd, że chociażby nie wiedzieć wiele się uczyniło dobrego, zawsze jest jeszcze aż nadto powodów do niepewności, gdyż jedna namiętność nieumartwiona wystarczy, aby nas zgubić. Rozważ to dobrze!

Podczas prześladowania chrześcijan za cesarza Lycyniusza uwięziono i umęczono między innymi w mieście Sebaście czterdziestu żołnierzy z wojska cesarskiego, za to, że nie chcieli Wiary Świętej odstąpić. Sędzia okrutny po daremnem użyciu wszelkich środków, aby przełamać męztwo tych dzielnych wyznawców Chrystusowych, ostatnią jeszcze, prawdziwie szatańską wymyślił męczarnię: kazał ich rozebrać do naga, i śród mroźnej nocy postawić na lodzie, w tej myśli, że tym może sposobem przymusi ich do przeniewierstwa. Lecz święci męczennicy zamiast uledz, nawzajem dodawali sobie odwagi, modląc się do Boga, aby jak ich czterdziestu za wiarę stawiono przed sędziego, tak też czterdziestu odniosło koronę męczeńską. Modlitwa ich przecież nie ze wszystkiem została wysłuchana: bo jeden z nich, po długiem cierpieniu, uległ wreszcie pokusie i aby sobie, choć kosztem swego zbawienia sprawić jakąkolwiek ulgę, zażądał żeby go sprowadzono z lodu; i tak w jednej chwili utracił wraz z koroną męczeńską prawo do Nieba, dla którego był już tak wiele wycierpiał. Smutek przecież, którego z tego odstępstwa doznali jego towarzysze, Pan Bóg prędko w radość zamienił. Jednemu bowiem z tych, co stali na straży przy onych męczennikach, ukazało się na powietrzu trzydziestu dziewięciu aniołów, z wieńcami dla onych, co wiernymi Chrystusowi Panu pozostali; a to widzenie tak nań wpłynęło, że wołając, iż chce także żyć i umierać dla Chrystusa, pobiegł na lód, i stanął na miejscu nieszczęśliwego od wiary odstępcy.

Przykład ten dwie stwierdza prawdy; najprzód, że jakkolwiek się kto odznacza gorliwością, to przecież nie może mieć jeszcze zupełnej pewności o swem zbawieniu; powtóre, że jeśli kto nie współpracuje z łaską Bożą należycie, Bóg przelewa szczególniejsze niektóre łaski, początkowo dla niego przeznaczone, na innych, którzyby lepiej z nich korzystali. Rozważ to dobrze!

I nie mów z owymi bezbożnikami, którzy, aby sumienie swe zagłuszyć, i tem swobodniej grzeszyć, nieraz powtarzają „Albo należę do liczby wybranych, a więc bądź co bądź dostanę się do nieba; albo należę do odrzuconych, a więc wszystko daremnie, i choćbym Świętym w cnocie wyrównał, nie wytrwam i będę potępiony. Czy tak, czy owak — co mi przeznaczono, to mi się dostanie, więc cóż mi się o to frasować”. Czy może być coś nad to gadanie głupszego i bezbożniejszego? Bo czyż jest gdzie człowiek na Bożym świecie, coby tak sobie rozumował, gdy chodzi o rzeczy doczesne? Gdybyś np. miał proces, w którym chodzi o majątek, honor lub życie, czyż nie dbając o to, zaniechałbyś sprawy pod pozorem, że cokolwiekbyś czynił, tak sprawa wypadnie, jak tam przeznaczono, i nie broniłbyś tego, co ci się słusznie należy? A jeśliby kto tak uczynił, czy nie powiedziałbyś; że zgoła nie ma rozumu? A jednak kto w sprawie swego zbawienia, tak nieskończenie ważnej, chce się trzymać podobnej zasady, powinienby i w razie procesu tak sobie powiedzieć: „Bóg przewidział, że albo wygram proces albo przegram; więc jeśli mam wygrać, to cokolwiekbądź zajdzie, wygram z pewnością; a jeśli jest przeznaczenie abym przegrał, to chociażbym jawne przywiódł na moje prawo dowody, wszystko będzie daremne i przegram”. Nie prawda, że w rzeczach doczesnych tej się zasady nie trzymasz? a czemu to czynisz w rzeczy tak arcyważnej, kiedy chodzi o wieczność i zbawienie duszy? Rozważ to dobrze!

 

Rozważ to dobrze! czyli MYŚLI ZBAWIENNE dla dobrych i złych, ks. Jackowski, Kraków 1895 r.
 

 

Redakcja / kontakt: redakcjalaudeturiesuschristus@gmail.com

« wróć