Objaśnienia Ewangelii na niedzielę czwartą po Wielkanocy.


Objaśnienia Ewangelii na niedzielę czwartą po Wielkanocy.
18 maja 2019

Objaśnienia Ewangelii na niedzielę czwartą po Wielkanocy.

EWANGELJA
zapisana u św. Jana w rozdziale XVI. w. 5-14.

Onego czasu rzekł Pan Jezus uczniom swoim: Idę do tego, który mię posłał; a żaden z was nie pyta mię: dokąd idziesz? Ale iżem to wam powiedział, smutek napełnił serca wasze. Aleć ja prawdę wam powiadam: pożyteczno wam, abym ja odszedł. Bo jeśli nie odejdę, Pocieszyciel nie przyjdzie do was. A on gdy przyjdzie, będzie karał świat z grzechu, z sprawiedliwości, i z sądu. Z grzechu mówię: iż nie wierzą we mię. A z sprawiedliwości, iż do Ojca idę a już mię nie ujrzycie. A z sądu, iż książę tego świata już jest osądzony. Jeszcze wam wiele mam mówić, ale teraz znieść nie możecie. Lecz gdy przyjdzie on Duch prawdy, nauczy was wszelkiej prawdy. Bo nie sam od siebie mówić będzie; i co przyjść ma, oznajmi wam. O mię uwielbi, albowiem z mego weźmie, a wam opowie.

OBJAŚNIENIA.

Dzisiejsza Ewangelja wyjęta jest z rozmowy P. Jezusa z uczniami podczas ostatniej wieczerzy. Kładzie ją zaś Kościół św. na tę niedzielę dlatego, że zawiera w sobie jakby przygotowanie na uroczystość Wniebowstąpienia i Zesłanie Ducha Św.

(1) Idę do tego, który mię posłał. Zapowiada P. Jezus uczniom bliskie odejście swoje przez śmierć, powrót Swój do Ojca i chwały wiekuistej przez Wniebowstąpienie, a wreszcie Zesłanie Ducha Św. po Wniebowstąpieniu. Uczniowie jednak tak są pogrążeni w smutku, że nic nie rozumieją z tego wszystkiego, co im P. Jezus mówi, i chociaż ich pociesza i tłumaczy im: pożyteczno wam, abym ja odszedł, oni jakby tego nie słyszą. To samo bywa i z nami, że kiedy nas ogarnie smutek, trwoga, gniew lub jakakolwiek inna namiętność, nic już prawie nie pojmujemy z tego, co nam mówi wiara i zdrowy rozsądek. W takich też razach mnożą się i wzmagają różne pokusy, którym jeżeli pragniemy się obronić, potrzeba, abyśmy przyczynili serdecznej modlitwy, a zarazem wszelkiemi siłami starali się odzyskać równowagę. Usprawiedliwiać zaś wobec samego siebie rozmaitemi racjami ten nasz smutek, trwogę, gniew i tym podobne namiętności nie godzi się, bo to niechybnie prowadzi do różnych, nieraz bardzo ciężkich, upadków.

(2) Żaden z was nie pyta mię: dokąd idziesz. Słuszniej jeszcze mógłby P. Jezus nam podobny uczynić zarzut: Żaden z was nie pyta samego siebie: dokąd idziesz? P. Jezus na pytanie: dokąd idziesz? mógł bezpiecznie i z prawdą odpowiedzieć, że idzie do Ojca, do nieba. Ale ja? Dokąd ja idę? Wyrokiem Bożym postanowiono ludziom raz umrzeć, a potem sąd. Wszyscyśmy skazani na śmierć; ile godzin, dni i lat żyjemy, tyle zbliżamy się do śmierci, a tem samem idziemy na sąd, a po sądzie pójdzie człowiek do domu wieczności swej. Jest przysłowie, które mówi, że wszystkie drogi prowadzą do Rzymu; ale z daleko większą prawdą można i trzeba powiedzieć, że jakiemikolwiek drogami przejdziesz przez życie, ostatecznie zawsze dojdziesz do śmierci, zajdziesz na sąd, a zatrzymasz się w wieczności. Ale w jakiej wieczności, czy w niebie, czy w piekle? Jeżeli zdążasz za P. Jezusem, dojdziesz do nieba; jeżeli o P. Jezusie i niebie rzadko tylko albo może nigdy nie myślisz, to najprawdopodobniej zajdziesz do piekła. Pytaj zatem samego siebie dokąd idziesz? Czy idąc dalej dotychczasową drogą twoją, będziesz zbawiony, czy też będziesz musiał być potępiony?

(3) Prawdę wam powiadam, pożyteczno wam, abym ja odszedł. Pociesza P. Jezus uczniów swoich, zasmuconych zapowiedzią Jego odejścia, nie jak to ludzie nieraz czynią, jakiemiś złudnemi obietnicami, ale szczerą prawdą, tj. ukazując im pożytek, jaki to odejście Jego miało na nich sprowadzić. Obmierzli Bogu, a ludziom szkodliwi są oni rzekomi pocieszyciele, którzy, aby pocieszyć zasmuconego, wmawiają w niego różne rzeczy, w które oni sami nie wierzą. Jak niańka dziecku płaczącemu niestworzone rzeczy obiecuje, albo go niemi straszy, tak dorosłych niezadowolonych ze swego losu lub stanu, źli ludzie oszukują różnemi obietnicami, które nigdy się nie ziszczą i ziścić nie mogą, a narażają ich tylko na nowe  cięższe od dawnych zawody i smutki. Zły to sposób pocieszania i nigdy na dobre nie wychodzi. Ale prawdziwem okrucieństwem staje się taki kłamliwy sposób pocieszenia, kiedy chodzi o umierającego, w którego nieraz najbliżsi krewni i najserdeczniejsi przyjaciele wmawiają, że jeszcze nie umrze i dla oszczędzenia mu, jak mówią, przykrego wrażenia, ociągają się z przywołaniem księdza, któryby go pojednał z P. Bogiem i dał mu jedynie prawdziwą pociechę, a w onej chwili koniecznie potrzebną. W ostatniej dopiero chwili, kiedy konający już traci mowę, a często i przytomność, wtenczas dopiero posyłają po księdza, ale chyba już nie dla jego pociechy, lecz dla względu ludzkiego, i żeby samych siebie zasłonić od wyrzutów, iż dopuścili nieboszczykowi zejść z tego świata bez śś. Sakramentów, a jest to tem większem okrucieństwem względem umierającego, że chodzi tutaj o wieczne zbawienie, o wieczność całą, którą niejeden dlatego traci, iż w godzinę śmierci nie pozwolono mu się uczciwie spowiadać, ani korzystać z tej pomocy, jaką z łaski Bożej dają ostatnie śś. Sakramenta i modlitwy kapłańskie. Biada takim fałszywym przyjaciołom i zwodniczym pocieszycielom, bo ciężka czeka ich odpowiedzialność na sądzie Bożym! A grzeszą w ten sposób nie tyle ludzie prości, bo oni z niczem sobie, więc i ze śmiercią, nie robią ceremonji, jak raczej inteligentni i wykształceni. Oni to nierzadko – mimo swego wykształcenia – nie chcą jakoś zrozumieć, że jeżeli chodzi rzeczywiście o oszczędzenie choremu przykrego wrażenia, to należałoby nie dopuszczać do niego nie tylko księdza, ale też nie więcej niż jednego lekarza, ani też nie sprowadzać z daleka krewnych. Bo przecież i konsylia lekarskie i zbieranie się rodziny z dalekich nieraz stron koniecznie budzi w chorym świadomość, że stan jego jest groźny. Nie ma żadnej potrzeby mówić choremu, że umrze na pewno, bo i najbieglejsi lekarze czasem się mylą, zapowiadając komu bliską i niechybną śmierć. Więc jeżeli nie jesteś prorokiem, to nawet nie masz prawa mówić choremu, że umrze już teraz, zwłaszcza że Ostatnie Oleje św. namaszczenie często w cudowny prawie sposób służy także i zdrowiu ciała. Mów choremu prawdę, że stan jego jest groźny, że więc należy się na każdy wypadek zabezpieczyć. Jeżeli zaś sam nie śmiesz, to poproś kogo, aby tę tak ważną i świętą przysługę choremu oddał, a wyświadczysz mu tem przysługę, za którą ci będzie wdzięczny przez wdzięczność całą.

(4) Duch św. Pocieszyciel ma karać świat z grzechu, sądu i sprawiedliwości. Jakież znaczenie tych słów? Mowa tu nie o martwym świecie Bożym czyli naturze, ale o ludziach takich, którzy poza tym światem widzialnym nie chcą nic widzieć. Jest to ten świat, o którym mówi Jan św.: Nie miłujcie świata, ani tego, co jest na świecie. Jeśli kto miłuje świat, nie masz w nim synowskiej miłości. Albowiem wszystko, co jest na świecie, jest pożądliwość ciała, i pożądliwość oczu i pycha żywota, która nie jest z Ojca, ale jest z świata. A świat przemija, i pożądliwość jego. Lecz kto czyni wolę Bożą, trwa na wieki. Ten świat więc Duch Św. przekona, dowiedzie mu, bo łacińskie słowo arguet to raczej oznacza, niż będzie karał, jak jest w polskiem tłumaczeniu Ewangelji. Przekona go 1) o grzechu, tj. że świat i ludzie za światem idący nie wierzący P. Jezusowi, trwają w grzechu, bo bez szczerej wiary w Pana Jezusa nie masz odpuszczenia grzechów; 2) o sprawiedliwości, tzn. przekona świat, iż P. Jezus jest sprawiedliwy, że jest źródłem i dawcą wszelkiej sprawiedliwości, bo niesprawiedliwy nie mógł wstąpić do nieba i siedzieć na prawicy Ojca; 3) o sądzie, to znaczy, że świat osądzon jest w osobie księcia swego szatana, którego Apostołowie mocą Ducha Św. mieli pokonać i strącić z tronu jego, który zajmował w świątyniach pogańskich, oraz w sercach, a nieraz i w ciałach ludzkich. To niniejsze zaś pokonanie szatana jest tylko zapowiedzią i początkiem wiecznego potępienia, jakie jego i jego zwolenników czeka w dniu ostatecznym.

(5) Gdy przyjdzie on Duch prawdy, nauczy was wszelkiej prawdy. Patrz, jak wysoko ceni P. Jezus prawdę? Ducha Świętego, trzecią osobę Trójcy św. nazywa Duchem prawdy. O sobie mówi: Jam jest prawda, do Piłata: Jam się na to narodził i na tom przyszedł na świat, abym świadectwo dał prawdzie. Wszelki, który jest z prawdy, słucha głosu mego, do uczniów zaś powiada: Poznacie prawdę, a prawda was wyswobodzi. Czy cenisz prawdę, czy dbasz o nią i starasz się ją poznać? Jak jej przestrzegasz w słowach i mowach swoich, w postępowaniu i życiu swojem?

Modlitwa kościelna.

Boże, który serca wiernych czynisz jednomyślnymi,
daj ludom Twoim to kochać,
co przykazujesz, tego pragnąć, co obiecujesz;
aby wśród zmian światowych,
myśli nasze tam się wytrwale zwracały,
gdzie są prawdziwe radości.
Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa,
Syna Twego, który żyje i króluje
w jedności Ducha Świętego,
Bóg na wieki wieków. Amen.

 

Źródło: ks. H. Jackowski T. J. „Ewangelje niedzielne i świąteczne” (Wydawnictwo Księży Jezuitów, Kraków 1923).

« wróć