Objaśnienia Ewangelii na niedzielę trzecią po Wielkanocy.


Objaśnienia Ewangelii na niedzielę trzecią po Wielkanocy.
11 maja 2019

Objaśnienia Ewangelii na niedzielę trzecią po Wielkanocy.

 

EWANGELJA
zapisana u św. Jana w rozdziale XVI. w. 15-22.

Onego czasu mówił Jezus uczniom swoim: Maluczko, a już Mię nie ujrzycie, i zasię maluczko a ujrzycie Mię: a iż idę do Ojca. Mówili tedy z uczniów jego jeden do drugiego: Co to jest, co nam mówi: Maluczko, a nie ujrzycie Mię; i zasię maluczko, a ujrzycie Mię; a iż idę do Ojca? Mówili tedy: Co to jest, co mówi: Maluczko?? Nie wiemy co powiada. A poznał Jezus, że go pytać chcieli, i rzekł im: O tem się pytacie między sobą, iżem rzekł: Maluczko a nie ujrzycie Mię; i zasię maluczko, a ujrzycie Mię? Zaprawdę, zaprawdę wam powiadam, iż będziecie płakać i lamentować wy, a świat się będzie weselił; a wy się smucić będziecie, ale smutek wasz w radość się obróci. Niewiasta, gdy rodzi, smutek ma, iż przyszła jej godzina; lecz gdy porodzi dzieciątko, już nie pamięta uciśnienia dla radości, iż się człowiek na świat narodził. I wy tedy teraz wprawdzie smutek macie; lecz zasię oglądam was,a będzie się radowało serce wasze,a radości waszej żaden od was nie odejmie.

OBJAŚNIENIA.

(1) To co dzisiejsza opowiada nam Ewangelja, działo się podczas ostatniej Wieczerzy, kiedy uczniowie przygnębieni smutkiem i trwogą, z powodu zbliżającej się Męki Pańskiej, mniej niż kiedykolwiek byli zdolni zrozumieć słowa P. Jezusowe, zwłaszcza że w obecnym wypadku były one rzeczywiście nie bardzo wyraźnie. Z prostotą jednak przyznają się i otwarcie mówią: Nie wiemy, co powiada, ale i z zaufaniem zamierzają zapytać P. Jezusa o wyjaśnienie. Jeżeli Apostołom nie tylko ten jeden raz zdarzyło się nie zrozumieć P. Jezusa, chociaż Jego samego mieli za Nauczyciela, to cóż dziwnego, że i nam, którzy nie możemy równać się z Apostołami, zdarza się w rzeczach wiary, to lub owo nie dość jasno zrozumieć? Wszak i w rzeczach ziemskich pełno takich jest szczegółów, o których wiemy, że tak jest a nie inaczej, a jednak nie wiemy jakim to sposobem, albo dlaczego tak jest. To też i ty, jeżeli w rzeczach wiary czegoś nie rozumiesz, nie zaprzeczaj zaraz ani dopuszczaj wątpliwości, ale idź raczej za przykładem Apostołów i zapytaj takich, którzy więcej wiedzą i wiedzieć powinni, tj. kapłanów; zapytaj na modlitwie samego P. Jezusa. Niejedno ci się może wyjaśni od razu, niejedno aż później, a niejedno dopiero w niebie, gdzie żadnej nie będzie już niejasności.

(2) Te słowa P. Jezusowe: maluczko, a nie ujrzycie mnię i zasię maluczko a ujrzycie mię, Ojcowie śś. pospolicie tłumaczą w trojakiem rozumieniu. (1) Maluczko, tzn. skoro po śmierci złożycie mnię do grobu, nie ujrzycie mię; i zaś maluczko, tj. po Zmartwychwstaniu mojem, ujrzycie mię. (2) Maluczko, tj. po Wniebowstąpieniu mojem już mię oglądać nie będziecie; i zasię maluczko, tj. gdy staniecie na sąd, i gdy dostąpicie do nieba, wtenczas oglądać mię będziecie twarzą w twarz, takiego jakim jestem. (3) Maluczko, tj. skoro wstąpię na niebiosa, już oczyma ciała oglądać mię nie będziecie; i zasię maluczko, tj. gdy ześlę wam Ducha Św., ujrzycie mię za Jego sprawą oczyma duszy obecnego w Przen. Sakramencie, obecnego też przez łaskę poświęcającą w duszach waszych, obecnego wreszcie wielorakim innym sposobem w Kościele Bożym, w maluczkich, w przełożonych itd.

(3) Do smutku jedna tylko prawdziwie słuszna jest przyczyna, mianowicie utrata Tego, który jeden jest godzien wszelkiej miłości tj. P. Jezusa. Utraciła Matka Najśw. P. Jezusa w Jeruzalem i z boleścią szukała Go; utracili uczniowie P. Jezusa, gdy umarł i pogrzebion był, i smutek przepełnił serca ich; utracili Go też, przynajmniej z oczu, kiedy wzięty był do nieba, i odtąd ziemia dla nich jest szarą i smutną, a do nieba tylko wzdychają. Traci i grzesznik P. Jezusa, ilekroć popełnia grzech śmiertelny i nie ma już Boga w jego sercu, już nie żyje P. Jezus w duszy jego. Jest wtenczas czego płakać i czego się smucić. Szczęśliwy jeszcze ten grzesznik, który prawdziwie z boleścią szuka P. Jezusa, bo znajdzie Go i będzie pocieszony. Ale jeżeli sam się pociesza, że chociaż zgrzeszył, to mu się przecież nic złego nie stało – lub, co gorsza, jeżeli czyni tak jak oni, o których mówi Pismo św., że wesela się źle uczyniwszy i radują się w rzeczach najgorszych; taki naraża się na utratę P. Jezusa na zawsze i na zawsze też będzie tam, gdzie jest wieczny płacz i zgrzytanie zębów.

(4) Bywają jednak, prócz utraty P. Jezusa, inne powody smutku, mniej wprawdzie słuszne, ale mimo to smutek za nimi idący jest niemniej rzetelny i dojmujący. W ogóle powodem smutku bywa utrata tego, co się kochało; a człowiek tak łatwo przywiązuje się do rzeczy i osób, które widzi, łatwiej niż do P. Jezusa, którego nie widzi. Ktoś np. kocha się w majątku, inny kocha dzieci swoje; utrata majątku, sławy lub któregokolwiek z dzieci, będzie dla niego prawdziwym smutkiem. Inny lubi namiętnie podrzędne rzeczy, jak np. palić tytoń, pić wódkę itp.; odbierz mu je, a już będzie się smucił. Im więcej zaś jaką osobę lub rzecz kochamy, tem więcej jej utrata boli nas i zasmuca; a jednak w tem życiu wszystko jest znikome i prędzej lub później przemija i opuszcza nas, aż na końcu sami, umierając, wszystko i wszystkich opuścimy. Zatem boleść i smutki w tem życiu być muszą; tak P. Bóg postanowił i tak będzie aż do końca świata. Ale P. Bóg nie tylko tak postanowił, lecz On sam jak wszystkiem, tak również każdem cierpieniem naszem kieruje i wie o niem. I w tem jest nasza pociecha i rękojmia, że, bylebyśmy w każdym smutku naszym na Boga zdać się umieli i chcieli, to smutek nasz w radość się obróci, jak mówi Pismo św. P. Bóg umie zasmucić, ale umie też i lubi pocieszać. Najprzód tedy P. Bóg nikogo nie doświadcza nad siły i nie dopuści kusić was nad to, co możecie, ale z pokuszeniem uczyni też wyjście, abyście znosić mogli. Owszem P. Bóg każdemu z nas tyle tylko naznacza cierpienia, ile niezbędnie potrzeba, abyśmy żywot mieli i obficiej mieli. Nie zmieni wprawdzie P. Bóg dla nikogo wyroku swojego, iż przez wiele ucisków trzeba nam wnijść do Królestwa Bożego, ale za to bierze do nieba każdego, co swoją część zbożnie wycierpiał. Nadto uświęcił P. Jezus nasze cierpienia swemi cierpieniami, cierpieniami Matki Najśw. i tylu swych Świętych. Zwykł wreszcie P. Jezus w życiu ludzkiem przeplatać dobre ze złem, tak, że jak na świecie pogoda zmienia się ze słotą, taki w życiu naszem bywa raz ciężej, raz znowu lżej, a czasem też prawie tak dobrze, jak niegdyś było uczniom wybranym na górze Tabor podczas Przemienia Pańskiego. Ale i to przemija.

(5) Chceszli zbożnie znosić dolegliwości niniejszego życia, to 1) pocznij mówić nie dla zwyczaju tylko, ale na serio w pacierzu: „Bądź wola Twoja, a nie moja”: przyucz się do tego, żeby Wolę Bożą zawsze dobrą, zawsze mądrą, zawsze świętą i zawsze tobie pożyteczną stawiać wyżej, niż twoje własne tak często złe, nierozsądne, przewrotne, i tobie i drugim szkodliwe zachcianki i pragnienia. 2) Wolno ci radzić o swojej biedzie i bronić się przeciw niej, byle w uczciwy, nie grzeszny sposób.  Czemu zaradzić nie możesz, z tem rób tak, jak pewna chrześcijańska niewiasta, która nosiła na palcu obrączkę z napisem: „i to minie”. A miała ona życie wcale nie rozkoszne: więc ilekroć nowy spotykał ją krzyżyk i poczynał ogarniać ją smutek, ona obróciła na palcu swoją obrączkę i powtórzyła kilkakroć: „i to minie”, zmówiła koronkę i już swobodniejsza do zwykłej zabierała się pracy. Narzekania zaś, nigdy z ust jej nie słyszano. Wreszcie 3) różnych dolegliwości i cierpień twoich nie poczytuj zaraz za karę Bożą. P. Bóg nie spieszy się z karaniem nas, bo na to ma całą wieczność; cierpienia zwykle są albo lekarstwem, za pomocą którego P. Bóg chce nas wyleczyć ze zbytniego naszego do ziemi i rzeczy ziemskich przywiązania i z naszej względem Niego obojętności; albo są próbą, w której się pokazuje, ile kto wart.

(6) Niestety, nie o wszystkich niewiastach można to powiedzieć, co mówi P. Jezus, że gdy porodzi dzieciątko, już nie pamięta uciśnienia dla radości, iż się człowiek na świat narodził. Dziś namnożyło się między niewiastami zamężnemi takich, które uważają jakby za wielkie nieszczęście, jeżeli im P. Bóg przymnaża dzieci i wyłamuję się od tego nieraz bardzo nieuczciwemi i grzesznemi sposobami, ponieważ boją się boleści i trudów połączonych z wychowaniem dziatwy, i ubóstwa, gdy przyjdzie je wyżywić i wyposażyć. Powinny one raczej pamiętać na to, co mądrze mówi nasze przysłowie: „da Bóg dzieci, da też i na dzieci”, da zdrowia, sił, rozumu i chleba; a więcej jeszcze niech pamiętają na nieomylne słowo Pisma św.: Niewiasta zbawiona będzie przez rodzenie dziatek, jeśliby trwała w wierze i miłości, i w świętobliwości z trzeźwością.

Modlitwa kościelna.

Boże, który błądzącym,
aby na drogę sprawiedliwości powrócić mogli,
światło Twej prawdy ukazujesz, daj wszystkim,
którzy Chrześcijanami się zowią, odrzucać,
co temu imieniowi się sprzeciwia,
a wykonywać, co mu przystoi.
Przez tegoż Pana naszego Jezusa Chrystusa,
Syna Twojego, który z Tobą żyje i króluje
w jedności Ducha Świętego,
Bóg na wieki wieków. Amen.

 

Źródło: ks. H. Jackowski T. J. „Ewangelje niedzielne i świąteczne” (Wydawnictwo Księży Jezuitów, Kraków 1923).

« wróć