Witaj Święta, Wniebowzięta, Niepokalana.


Witaj Święta, Wniebowzięta, Niepokalana.
11 sierpnia 2020

Witaj Święta, Wniebowzięta, Niepokalana.

 

Na uroczystość Matki Najświętszej Wniebowzięcia.
Witaj Święta, Wniebowzięta, Niepokalana.

„Pójdźże, oblubienico moja, pójdź z Libanu; będziesz koronowana” (Pieśń 4, 8.)

W tajemnicach chwalebnych Różańca św. rozważamy jak Najśw. Marja Panna dwanaście lat po zmartwychwstaniu Pana Jezusa zakończyła doczesny żywot i z duszą i ciałem przez aniołów do nieba wziętą została, jak przez Syna swego ukoronowaną została na Królową nieba i ziemi. Tajemnicę tę święcimy dziś w dzień uroczystości Najświętszej Marji Panny Wniebowzięcia.

W czterdzieści dni po Wniebowstąpieniu Pana Jezusa widzimy Matkę Najświętszą w Jerozolimie we wieczerniku; Duch Św. zstępuje na Nią i na Apostołów. Od tej chwili staje się Matka Najświętsza najgorliwszą krzewicielką Kościoła Chrystusowego; staje się jego matką i opiekunką; do Niej to udają się Ewangeliści i Apostołowie o radę do „Matki dobrej rady”; ona nowo nawróconym dodaje siły i odwagi w cierpieniach i prześladowaniach, które znoszą dla Chrystusa. Ona to otacza opieką biednych i cierpiących, wątpiących i słabych a przedewszystkiem nieszczęśliwych grzeszników; ich najwięcej miłuje, bo oni najwięcej potrzebują Jej pomocy. A gdy nadeszła chwila, w której czuje, że spełniła swoje zadanie na ziemi, posyła po Niej Pan Jezus, jak mówi pobożne podanie, Archanioła Gabrjela, który Jej zwiastuje bliski koniec.

Na górze Syjon oczekuje swej ostatniej godziny. Moc Boża gromadzi na tę chwilę Apostołów przybyłych do Jerozolimy z różnych stron świata; wnet rozchodzi się wieść o nadchodzącej śmierci ukochanej Matki; po całej Jerozolimie boleść niepojęta i smutek opanowuje serca wszystkich wiernych; z płaczem i łkaniem cisną się do umierającej matki ukochane dzieci po ostatnie błogosławieństwo.

O ty Matko najukochańsza – tak modlą się – która nas opuszczasz, by pójść do nieba, z wyżyn chwały swej niebieskiej zlewaj zdroje łask na nas biednych, opuszczonych i nieszczęśliwych. Gdy słońce się ma ku zachodowi, gdy ostatniemi promieniami swego blasku żegna się ze światem a po słonecznych blaskach nastaje zmrok i noc czarna, smutek ogarnia całą przyrodę, ogarnia serce ludzkie; gdy matka umierająca żegna się z ukochanemi dziećmi i ostatni raz w życiu błogosławi je, boleść niewymowna targa sercami tych, którzy za chwilę sierotami zostaną na ziemi. Lecz czemże jest zachód ziemskiego słońca w porównaniu z rozstaniem się z tą, którą św. Efrem nazywa „słońcem żywota”? Czem jest śmierć ziemskiej matki w porównaniu z odejściem tej, którą św. Anzelm nazywa „najlepszą z matek”!

Po raz ostatni zwraca Najświętsza Matka Boża błogosławione oczy ku tym, których ma zostawić sierotami na świecie, błogosławi i mówi: odchodzę od Syna Swego, opuszczam was, lecz was nie pozostawię bez opieki; w niebie przed tronem Syna Swego dla was więcej uczynię, bo modlitwa moja, wstawiennictwo moje towarzyszyć wam będą na drodze waszego żywota. A potem wznosi oczy swe ku niebu; i Ona, której życie całe było jednem pragnieniem nieba, której żywot cały doczesny był jedną tęsknotą za Bogiem, za ukochanym Jezusem, opromieniona blaskiem nadziei połączenia się z Bogiem, woła rozpalona żarem miłości Bożej z psalmistą Pańskim: „biada mi, że mieszkam w Meszek, że przebywam w namiotach Kedaru” (ps. 119, 5.); „kto mi da skrzydła jako gołębicy, iżbym odleciał i odpoczął”? Kto mi da skrzydła, bym uleciała do Ciebie, Boże serca mego?

Nagle skromna izdebka napełnia się światłem i rozbrzmiewa śpiewem aniołów niebiańskich. Syn najmilszy w orszaku aniołów przychodzi po matkę swą i duszę jej, przepełnioną tęsknotą i miłością wyzwala z więzów ciała i prowadzi do nieba. Najświętsza Panienka umiera w 68. roku życia.

Nazajutrz wczesnym rankiem namaściły pobożne niewiasty święte szczątki a Apostołowie wynieśli je na własnych barkach i złożyli je w grocie niedaleko ogrodu Oliwnego. Gdy dnia trzeciego przyszli Apostołowie do grobu, by śpiewać psalmy święte, o dziwo, zastali grób otwarty, a na miejscu, na którem spoczywało niepokalane ciało Najświętszej dziewicy, wyrosły lilje białe, szerzące woń dookoła. Tyle mówi pobożne podanie.

Syn najmilszy wyzwolił niepokalane ciało swej ukochanej Matki z pod prawa zgnilizny i zepsucia, wskrzesił je do życia i ciało święte przez anioły swoje wziął do nieba. Byli tacy, którzy twierdzili, że Najświętsza Matka Boża nie umarła, lecz żywcem wstąpiła do wiekuistej szczęśliwości; twierdzenie to sprzeciwia się jednakże powszechnej opinii Kościoła, który uczy od wieków, że Matka Najświętsza, zakończywszy swój żywot doczesny, przez aniołów z duszą i ciałem wzięta została do nieba.

Śmierć Matki Najświętszej nie jest wprawdzie artykułem wiary, jednakże powszechną opniją Kościoła; Matka Najświętsza prawdziwie umarła, bo godziwą było rzeczą, by we wszystkiem stała się podobną Synowi swemu a więc także i w śmierci; nadto potrzebne było, by umarła, by jako matka nauczyła nas, dzieci swoje, umierać i by sama przeszedłszy przez bramę śmierci do żywota, tem litościwiej opiekowała się nami, gdy i dla nas przyjdzie ostatnia godzina.

Lecz śmierć Matki Najświętszej nie była groźna ni bolesna; nie była pełna trwogi i lęku, nie była straszna i gorzka, bo wolna od grzechu pierworodnego i od wszelkiej zmazy grzechowej, musiała być wolna od skutków grzechów i od kary za grzechy; śmierć bolesna i straszna jest karą za grzech; więc rozstanie się duszy Najświętszej Panienki z ciałem musiało być wolne od grozy śmierci; ani wiek ani choroba rozłączyły niepokalane ciało od najświętszej jej duszy, lecz żar miłości ku Bogu rozpalił Jej serce; ogień miłości ku Jezusowi, mówi św. Bernard, pożarł więzy, któremi dusza złączona była z ciałem i połączył ze wszech miar błogosławioną duszę z Chrystusem.

Lecz z drugiej strony słuszną i godziwą było rzeczą, by niepokalane ciało Najświętszej Panienki i po jej śmierci zostało zachowane niepokalanem, wolnem od zepsucia i zgnilizny; przystało, by ciało, które za życia żadna zmaza grzechu nie splamiła i po śmierci wole było od kary za grzechy i klątwy Bożej, to jest od zepsucia; bo zgnilizna ciała po śmierci jest karą za grzechy: „iżeś jadł z drzewa, którego ci był kazał nie jeść, – mówi Bóg do Adama – wrócisz do ziemi, z której wziętyś, boś jest proch i w proch się obrócisz”  (Rodz. 3, 17-19.).

I znowu nie jest to wprawdzie dotychczas artykułem wiary, lecz na razie tylko powszechną opinją Kościoła, opartą na wieki i o naukę Ojców Kościoła, że ciało Najświętszej Panienki wolne od zepsucia, wskrzeszone mocą Bożą zmartwychwstało do życia wiecznego i z duszą wzięte zostało do nieba.

Sam rozum i poczucie czci i szacunku, jakie mamy dla Najświętszej Matki Bożej, wskazuje nam na tę prawdę, że ciało Jej musiało być wolne od rozkładu; jeżeli już w Starym Zakonie arka przymierza, w której pod obłokiem mieszkał Bóg, z woli Bożej zrobiona była z drzewa akacji, które wolne jest od pastwy robaków, o ileż więcej wolne od zepsucia musiało być łono Najświętszej Matki Bożej, mieszkanie Boga Zbawiciela?

Jeżeli Bóg dobry wieku całe zachowuje wolne od zepsucia ciała niektórych świętych Pańskich jako nagrodę za świętość i niepokalane życie, o ileż więcej wolne od zgnilizny musiało być ciało tej najczystszej i najświętszej dziewicy, królowej wszystkich świętych, Niepokalanej Matki Bożej?

Jeżeli we czci największej mamy relikwje i groby świętych Pańskich, jeżeli nieraz po upływie setek lat wskazywał Pan Bóg w cudowny sposób nieznane groby swoich wiernych sług, które wierni natychmiast największą otaczali czcią, azaliż nie dziwne byłoby, że nie mamy żadnych relikwij po najświętszej ze sług Bożych, po najukochańszej naszej Matce azaliż nie dziwne byłoby, że nie znamy grobu Matki Najświętszej? Sam rozum wskazuje więc na to, że ciało Najświętszej Matki Bożej po Jej zmartwychwstaniu, które dokonało się zaraz po śmierci, wzięte zostało do nieba tak, że nie mamy po Matce Bożej relikwji ani nie znamy Jej grobu.

Matka Najświętsza z duszą i ciałem przez anioły wzięta do nieba, ukoronowana na Królowę nieba i ziemi, aniołów i świętych. O gdybym miał język aniołów, mówi św. Bernard, ten największy czciciel Marji, bym mógł opisać triumf Królowej Niebios wkraczający w podwoje niebieskie. Oto sam Chrystus Pan wychodzi na spotkanie swej Matki do bram niebios i wprowadza Ją do Królestwa wiecznej chwały, które zgotowane jest dla niej od wieków.

Witaj święta, Wniebowzięta, Niepokalana!
Święci Pańscy, miłośnicy i czciciele Marji przesadzają się w miłości i uniesieniu, gdy opisują triumfalny pochód Matki Najświętszej do nieba. Oto niebo rozbrzmiewa chórami anielskimi; hołd najwyższy składają Jej aniołowie, archaniołowie; Serafiny i Cherubiny, Moce i Trony padają na twarze przed swą Królową. Na kolanach witają Ją święci Starego Zakonu radośnie, ze śpiewami na ustach i w uniesieniu okalają Ją i cześć Jej oddają najgłębszą męczennicy i święte dusze, pierwociny chrześcijaństwa.

Witaj Królowo niebios, witaj Królowo patriarchów i proroków, witaj Królowo Apostołów i wyznawców, witaj Królowo dziewic i męczenników, witaj Królowo aniołów, witaj Królowo niebios.

Widząc w duchu proroczym ten triumfalny pochód Matki Najświętszej do nieba, woła w zachwycie psalmista Pański: „któraż to jest, która idzie jako zorza powstająca, piękna jako księżyc, wybrana jak słońce, strach wzbudzająca, jako wojsko uszykowane w szyku?” (Pieśń n. p. 6, 9.) i odpowiada mu Jan św. swem Objawieniu: „niewiasta obleczona w słońce a księżyc pod jej nogami a na głowie Jej korona z gwiazd dwunastu” (Obj. 12, 1.).

A widząc ją w duchu po prawicy baranka, woła Dawid, święty psalmista w swej pieśni Oblubieńca i Oblubienicy: „Stanęła królowa po prawicy twej w ubiorze złotym, obleczona w rozmaitości” (Ps. 49, 10.); „wszystko chwała Jej, córki królewskiej,  jest wewnątrz, w złocistych obramieniach szat wzorzystych” (Ps. 44, 14.); „i będę wspominać imię twoje na wszystkie rodzaje i dlatego narody będą wyznawać wiecznie i na wieki wieków” (Ps. 44, 18.).

Pójdź córko moja, woła Ojciec niebieski, posiąść tron zgotowany ci od wieków; pójdź matko, mówi Jej Boski Syn, posiąść królestwo moja, które odtąd dzielić będziemy między sobą; „pójdźże oblubienico moja, mówi Duch Św., pójdź, będziesz koronowana” (Pieśń n. p. 4, 8.).

I oto prowadzi Ją Syn najmilszy i osadza Ją na tronie, który stoi tuż obok tronu Bożego a na skronie niepokalane swej ukochanej matki wkłada koronę, której jasność przewyższa blaski tysięcy kwiatów.

Witaj Królowo niebios; tron twój najbliższy tronu Bożego. Marja stanowi w niebie osobną hierarchję; u jej stóp wszelkie stworzenie uczynione ręką Stwórcy, wyżej Niej tylko Bóg, tylko Trójca Przenajświętsza.

Marja pomostem między Bogiem a stworzeniem, łącznikiem między niebem a światem; jak Chrystus Pan wstąpiwszy do nieba i osiadłszy po prawicy Ojca Swego Niebieskiego, pośrednikiem się stał między Ojcem Niebieskim a ludzkością, tak Marja, osiadłszy na tronie obok Syna swego, stała się pośredniczką między Jezusem a ludami świata.

Jak Ojciec niebieski biednej ludzkości niczego nie odmawia, gdy go prosi przez rany Chrystusa, który pośrednikiem się stał między Bogiem a nami, tak Chrystus Pan niczego nie odmawia, gdy go prosi przez Marję pośredniczkę między Bogiem a ludźmi. Wszystkie łaski, które Trójca Przenajświętsza zlewa na dusze ludzkie, płyną przez serce Marji; jest to ogólna opinja teologów i wiernych wierzenia.

Oto przed nami Marja, Królowa niebios niepokalana; Jej skronie zdobi korona z gwiazd dwunastu; stoi na globie świata a ręce, z których płyną tysiące promieni, wyciąga ku biednej ludzkości; promienie łaski i miłosierdzia; a kiedy Ojciec zagniewany siecze, szczęśliwy, kto się do Matki uciecze.   

Wszystkie łaski przechodzą przez ręce Marji; bo godziwą jest rzeczą, by ta, która miała współudział z Chrystusem w dziele odkupienia, miała współudział z Chrystusem w dziele naszego zbawienia, w dziele uświęcenia. Godziwą i słuszną jest rzeczą, by ta, która na wyżynach Golgoty wespół z Chrystusem ofiarowała Bogu Ojcu Wszechmogącemu Krew Przenajdroższą Jezusową za ludzkość, miała na wyżynach niebios współudział w szafarstwie tej Krwi Przenajświętszej Jezusowej, w Jej rozdzielaniu, w łaskach i dziełach miłosierdzia Bożego.

To też u tronu Bożego ustawicznie modli się za nas a Syn Jej żadnej Jej prośbie nie odmawia. Stąd to z taką ufnością mówi św. Bernard, wielki czciciel Matki Najświętszej: „Pamiętaj, o najdobrotliwsza Panno, że od wieków nie słyszano, ażeby kto, uciekając się do Ciebie, Twej pomocy wzywając, Ciebie o przyczynę prosząc, miał być od Ciebie opuszczony; tą nadzieją ożywiony uciekam się do Ciebie, o Marjo, Panno nad Pannami!”

I nie ma dnia i nie ma godziny, w którejby ta najmiłościwsza Matka i Pośredniczka nasza nie wyciągała swych błogosławionych i miłosiernych rąk ku biednej opuszczonej ludzkości, ku tym najnieszczęśliwszym z nieszczęśliwych, ku biednym wołającym o pomoc grzesznikom.

Jako promienie słońca wszędzie przenikają ziemię, wszędzie ją ogrzewają i blaskiem swym cieszą i radują, tak od macierzyńskiego serca Marji na cały świat rozchodzą się promienie łaski ciepła, słońca i radości życia.

Tam na rozpalonych piaskach Afryki modli się do Marji dziecię pogańskie o wolność a Ona je wysłuchuje, tam na lodach odwiecznych północy skleca misjonarz w trudzie i znoju dom Boży i modli się o powodzenie swego dzieła apostolskiego do Marji a ona prowadzi do ubogiej świątyni liczne rzesze przyszłych wyznawców Chrystusowych. Tam w Chinach modli się przed obrazem Marji biedne żółte dziecko o zdrowie dla matki a Marja je wysłuchuje, tam znowu w borach Brazylji błaga polski wygnaniec o powrót do kraju i zostaje cudownie wysłuchany.

W Niej wypełniają się słowa psalmisty Pańskiego” „Jeśli wstąpię do nieba, tameś ty jest; zstąpię do piekła, tameś jest; jeśli podniosę skrzydła Swoje z rana i zamieszkam na krańcu morza i tam mnie doprowadzi ręka twoja i podeprze mnie twoja prawica; nawet ciemność nie jest ciemna dla ciebie a noc jako dzień świeci” (Ps. 138, 8-12.).

Do Ciebie więc, Marjo, Matko najlitościwsza uciekamy się w każdej potrzebie; prowadź nas do Syna Swego; prowadź nas słabych i wątpiących, nieszczęśliwych i opuszczonych, prowadź nas grzesznych i występnych. Święta Marjo, Matko Boża, módl się za nami grzesznymi teraz i w godzinę śmierci naszej. Amen.

x. Ignacy Czechowski, Krótkie kazania na niedzielę i święta całego roku, Poznań 1930.

« wróć