Skutki nieczystości.


Skutki nieczystości.
13 października 2020

Skutki nieczystości.

 

Na niedzielę XX po Świątkach.
Skutki nieczystości.

„Nieczystość niechaj nie będzie ani wspominana między wami, jako świętym przystoi.” (Cf. 5, 3.).

Jeżeli przyjrzymy się Ewangeljom świętym, które Kościół święty czyta pod koniec roku kościelnego, to zauważymy, że przygotowuje nas na nowy rok kościelny, na nowe życie ustawicznem stawianiem nam przed oczy miłosierdzia Bożego.

Dopiero na samym końcu roku kościelnego czyta na ową straszną Ewangelją o sprawiedliwości Bożej, jakoby chciał powiedzieć: cierpliwe jest miłosierdzie Boże a jednak się skończy a po niem następuje sprawiedliwość. Toteż pod różnemi obrazami przedstawia nam chorą ludzkość, uciekającą się do miłosierdzia Bożego a znajdującą miłosierdzie u Pana.

Dziś królik niejakiś prosi o uzdrowienie syna a Pan Jezus uzdrawia go. Któż z nas nie pojmuje, że wszystkie choroby, czy to trąd czy kalectwo, które leczy Chrystus Pan, są zarazem wyobrażeniem chorób i śmierci duszy? Przecież Chrystus Pan nie przyszedł leczyć ciało, tylko duszę. Wszystkie więc choroby, o których mówią nam Ewangelje święte, przedstawiają zarazem te liczne a ciężkie choroby duszy, z których leczyć się nam trzeba za pomocą Chrystusa i łaski Jego.

A jeśli się spytamy, która jest najgorsza choroba duszy, która najzaraźliwsza, która najwięcej światu i Bogu wydziera ofiar i dusz pochłania, to śmiało powiedzieć możemy, że ową zarazą, która coraz to straszniej szerzy się po świecie, to nieczystość.

Ile milionów ona pochłania! Ile dusz nieśmiertelnych wtrąca na wieczne potępienie, ile chorób ciała, ile nieszczęść w życiu, ile upokorzeń sprawia ona duszom ludzkim a jednak jak wszechwładnie panuje na świecie; zabija sumienie i zdrowy sąd o godności ludzkiej, świat zamieniła jakoby w jedno wielkie bagnisko; opanowała po dziś dzień cały nieomal świat; opanowała opinję ludzką, zdobycze oświaty i kultury, literaturę, sztukę, malarstwo, teatr, muzea i prasę.

Jako morze brudnej wody przedstawia nam się dziś świat a na jego falach widzimy cuchnące trupy niewiast i mężczyzn, dzieci i starców, wykształconych i prostaczków.

Stojąc nad temi mętnemi falami, możnaby z Jeremiaszem prorokiem zawołać: „Któż da głowie mojej źródła łez a oczom moim łzę, abym opłakiwał synów ludu mego”  (Jer. 9, 1.). „Biada narodowi grzesznemu, ludowi obciążonemu nieprawością, synom skażonym; opuścili Pana, do gniewu pobudzili, odwrócili się” (Izaj. 1, 4.).

Czyż spokojnie patrzeć nam na tę szerzącą się zarazę? O nie, wyrwać nam brzydotę z własnych serc i stanąć do walki o czystość nie tylko własnej duszy, lecz świata całego.

Nie będziemy mówili o różnych i licznych grzechach przeciw nieczystości i o sposobach grzeszenia, bo mówi święty Paweł: „a nieczystość niechaj nie będzie ani wspomniana między wami, jako świętym przystoi” (Ef. 15, 3.); pocóżby zresztą wyliczać grzechy nieczyste i ich rodzaje; nieczysty je zna a czystemu nie trzeba ich znać.

Do wszystkich zaś tych, którzy według nowoczesnego kierunku chcą zapobiec złemu za pomocą uświadomienia, wołamy otwarcie i na cały głos: nie tędy droga, bo uświadomienie złego budzi jego świadomość i stawia wobec nagiego zepsucia dusze niewinne, które, aczkolwiek czyste, mają z natury skłonność do tych właśnie grzechów i budzą się pokusy i trzeba walki a we walce tej zwycięży tylko łaska Boża.

Czystość to cnota nadprzyrodzona i tylko nadprzyrodzonemi środkami osiągnąć i zachować ją można, a środki te nadprzyrodzone znajdziemy tylko w religji, w pobudkach religijnych. Do niewinności prowadzi droga niewinna i tą pójdziemy, prosząc Boga o łaskę, by czysty zachował jezyk nasz i czyste serce.

Wszelkiej nieczystości zakazuje nam szóste i dziesiąte przykazanie Boże: „nie cudzołóż, nie pożądaj bliźniego swego”. Nie ma piękniejszej cnoty nad czystość serca; w suknię łaski odziana dusza jak anioł jaśnieje w pełni blasku i chwały. „Chwałą i czcią ukoronowałeś go” (Ps. 8, 6.), mówi Pismo święte o człowieku czystym. Lecz jak niema większej piękności jak czystość, tak niema większej brzydoty jak nieczystość.

Nieczysty hańbi własną ludzką godność. Już sama nazwa, jaką wszystkie narody ziemi nadają temu grzechowi, wskazuje na jego brzydotę; nazywamy ten grzech nieczystością; cóż obrzydliwszego jak człowiek zaniedbany na ciele, brudny, cuchnący; z obrzydzeniem odwracamy się od niego; w towarzystwie wzbudza obrzydzenie, pogardę; obrzydzenie i pogardę przenosimy na człowieka brudnego, nieczystego na duszy, nazywając go nieczystym, lubieżnym, bezwstydny.

Wstyd, święta wstydliwość to najpiękniejsza cnota przyrodzona, ze wszystkich stworzeń tylko człowiekowi właściwa; ona to czyni człowieka koroną twórczości, ona ludzką godnością opromienia czoło człowieka, od zwierzęcia odróżnia. Nieczystość zrównuje człowieka bezwstydnego ze zwierzęciem; nawet Pismo św. mówi, że „jest równy bydlętom, do nich podobny” (Ps. 48, 21.); i słusznie, bo człowiek różni się od zwierzęcia tem, że ma duszę zdolną do szlachetnych myśli, do polotu, do ideałów, które przenoszą go w świata wyższy, piękniejszy, że ma duszę, której czynności objawia się w używaniu rozumu i wolnej woli.

Przypatrzmy się nieczystemu: jemu obojętna jest wszelka myśl, wyższa, szlachetna, on myśli tylko o swych zwierzęcych pragnieniach; rozum przyćmiony, jakoby go nie miał, wola zanika a na jej miejsce wstępuje nieczystość, zmysłowość, popędy nieczyste stały się prawie jedyną sprężyną woli i pragnień, które wypełniają sferę uczuć i pragnień zwierzęcia.

Sam nieczysty, by usprawiedliwić się przed sobą a nawet przed Bogiem mówi: tego wymaga natura ludzka a przeciw naturze trudno walczyć; biedny, nie wie, że natura ludzka, aczkolwiek skłonna do złego, ma pragnienie dobra i że zwycięska walka o dobro, o piękno wywyższa naturę jego ponad naturę zwierzęcia.

Nieczystość hańbi godność ludzką; to też niema człowieka na świecie, choćby był najwięcej oddany temu brzydkiemu nałogowi, któryby jej nie potępiał, jej się nie wstydził; bo czemu – pyta święty Chryzostom – szukają samotności  i płaszcza nocy, by popełniać nieczystość? Jeżeli zaś się zdarza, że chełpią się z niej, to czynią to dlatego, bo chcą zagłuszyć w sobie wyrzuty sumienia albo stracili już wstyd a zatem i miano człowieka.

Nieczystość to zbezczeszczenie obrazu Bożego, jakim jest dusza ludzka „stworzona na obraz i podobieństwo Boże”. Nieczystość to bałwochwalstwo, bo stawianie przedmiotu pragnień lubieżnych ponad Boga, którego człowiek ze wszystkich sił, z całej duszy, ponad wszelkie stworzenie ma kochać. To też mówi Pismo św.: „co tajemnie się dzieje, hańbą jest”; „uciekajcie przed porubstwem” (Do Kor. 6, 18.), „bo wszeteczników i cudzołożników Bóg będzie sądził” (Do żyd. 13, 4.). Nieczystość to zaraza i to najlepiej określa całą jej potworność i szkodliwość nie tylko dla ciała, ale przede wszystkiem dla duszy jednostki  społeczności ludzkiej.

Tu naprawdę powiedzieć można: z owoców jej poznacie ją; nieczystość to ma do siebie, że w skutkach swych straszniejsza jest od siebie samej; są przecież choroby, których skutki są gorsze od choroby samej; między temi chorobami duszy na pierwszem miejscu stoi nieczystość. „Pożądliwość  – mówi święty Jakób – gdy pocznie, rodzi grzech a grzech, gdy wykonywany będzie, rodzi śmierć” (Jak. 1, 15.).

Nieczystość to grzech główny. Wiemy, że grzechy główne stąd biorą swą nazwę, iż są źródłami, z których wypływają liczne inne grzechy; np. pycha jest grzechem głównym, bo z niej wypływa brak miłości Boga i bliźniego, zazdrość, obmowa, oszczerstwo, sądy lekkomyślne, szkodliwe, kłótnie i wiele innych grzechów.

Do grzechów głównych należy nieczystość. Jeżeli rozejrzymy się po świecie, to spostrzeżemy ogólną, coraz więcej się wzmagającą obojętność, oziębłość, oschłość w rzeczach Bożych; kościół, nabożeństwa, Msze święte i kazania, praktyki religijne, Sakramenta święte jak spowiedź i Komunja święta to dla całych tysięcy rzeczy obojętne a nie tylko obojętne, ale często nawet wstrętne i nienawistne. Dochodzi wprost do nienawiści ku Kościołowi, sługom Kościoła, książkom i gazetom katolickim, nabożeństwom i praktykom religijnym. Dziś tak często spotkać można niedowiarków, ludzi szydzących i bluźniących Bogu i religii?

Skąd się to wszystko bierze? Czy to może wina wiary świętej czy wina niedostatecznego wychowania religijnego i wykształcenia w sprawach religijnych? Bez wątpienia, że często niedostateczne wykształcenia i wychowanie religijne jest powodem obojętności, indyferentyzmu i nienawiści, lecz twierdzić możemy co najmniej w równej mierze, że te smutne objawy życiowe mają swoje źródło w nieczystości. Nic dziwnego, inaczej być nie może, przecież św. Paweł się pyta: „co za uczestnictwo sprawiedliwości z niesprawiedliwością albo co za towarzystwo światłości z ciemnościami?” (2 Kor. 6, 14.).

Nieczystość zaślepia duszę człowieka na wszystko, co jest nadprzyrodzone, bo polega ona na tem, że ciało opanowuje duszę w człowieku, że człowiek w zmysłowości, w zwierzęcych swych pragnieniach upatruje cel swego życia, poza niemi nic nie widzi; obojętny staje się na wszystko, co leży poza obrębem ciała, cielesnych pragnień i rozkoszy.

Człowiek składa się z dwóch części, z duszy i z ciała, ciało wzięte z ziemi, należy do świata zwierzęcego, dusza zaś do świata duchowego, do tego, co jest ponad światem zmysłowym. Człowiek stoi na samym środku między zwierzęciem a Aniołem, światem zmysłowym a światem duchów. Im więcej oddala się myślą i pragnieniem od świata duchowego, tem więcej zbliża się do świata zwierzęcego. A jeżeli zupełnie uczepi się świata zmysłowego, oddala się od Boga, od świata nadprzyrodzonego i całego życia duchowego.

Bardzo pięknie określa to święty Augustyn; powiada w swych spowiedziach: „mgła ciemna uniosła się nad bagno cielesnych mych pragnień i zaciemniła serce me”. Żyć w zmysłowości to znaczy żyć w ciemności, znaczy dalekim być od Boga. O owych starcach, którzy kusili niewinną Zuzannę, powiada Daniel: „że zapaleni namiętnością odwrócili się, by nie widzieć nieba, zapomnieć o Bogu i sprawiedliwych sądach Jego”. Patrzmy na przykład Salomona; ten pobożny a mądry król, który napisał tak przecudną Księgę Mądrości, w której nie tylko mądrość ale i miłość Boża tak pełnym świeci blaskiem, odwrócił się od Boga i popadł w bałwochwalstwo, z chwilą gdy nieczystość wstąpiła w serce jego. Stąd tak pięknie mówi św. Chryzostom: „gdy nieczystość wstąpi do serca, okrywa się dusza ciemnością i nie widzi ani odmętu piekła ani lęku, ani trwogi”.

Pytam się, skąd ci to przyszło, że tobie po latach całych serdecznej służby Bożej, modłów i praktyk religijnych, po tylu pociechach duszy, które dawała ci wiara głęboka, złota nadzieja i miłość serdeczna ku Bogu, dziś i ta wiara stała się obojętna i Bóg tak obcy twej duszy, modlitwa nudna a sakramenta święte – mianowicie Sakrament Pokuty – wstrętne?

Pamiętasz, jak serdecznie płynęła w duszy twej modlitwa ku Bogu, jakie zadowolenie w niej znajdowałeś? Boś wtenczas był czysty; bo czyste były twe myśli i czyste twe ręce a dziś? Z chwilą, gdyś ugrzązł w nieczystości, w gruzach legł gmach wiary i nadziei, modlitwa zmarła w twych ustach i w twem sercu.

Pamiętasz, jak chętnie chodziłeś dawniej do kościoła na Msze św. i nabożeństwa a mianowicie nabożeństwa październikowe i majowe na cześć Matki Najświętszej, jak umiałeś może godzinami klęczeć przed Najświętszym Sakramentem i z Niego czerpać słodycz i ukojenie, pokój i szczęście a dziś? Odkąd nieczystość zamieszkała w twej duszy, na wszelkie pytania, czemuś się tak zmienił, masz wykrętną odpowiedź, że nie masz czasu, tymczasem sumienie twoje wie, że kłamiesz, że inny jest powód tej zmiany, że szukać go trzeba w nieczystości, która odebrała ci chęć do wszystkiego, co święte i nadprzyrodzone.

Dziewica, młodzieniec od lat dziecięcych tak chętnie i często chodzili do spowiedzi i Komunji świętej, spowiedź kształtowała ich duszę, która z tygodnia na tydzień szlachetniała a przez Komunję świętą upodabniała się do anioła; nagle jakby grom uderzył, zamarło życie święte, pożądliwość, gdy poczęła, zrodziła grzech a grzech zrodził śmierć, śmierć duszy i życia nadprzyrodzonego; próżne twoje wykręty, że nie masz czasu na spowiedź, że nie chodzisz do spowiedzi św., bo nie masz grzechów, że spowiednik nie dobry i wiele innych podobnych; kto zna dzieje duszy, ten wie, że powodem twej obojętności to nic innego, jak grzechy nieczyste, które zagnieździły się w twem sercu; które duszę twą anielską w szatana przemieniły.

Nie tak ogień pożera wsie i miasta, nie tak zlewy potopu niszczą łany zboża, nie tak gromy zwalają stuletnie dęby, jak nieczystość wypala serca, niszczy najpiękniejsze łany serc, zdobne w złote żniwo długoletniej pięknej pracy, jak nieczystość zwala najpiękniejsze owocowe drzewa w ogrodzie boskiego ogrodnika. A najgorszym skutkiem nieczystości to, że z wiarą znika nadzieja, nadzieja na nawrócenia, nadzieja na przebaczenie, nadzieja na miłosierdzie Boże; bo nieszczęściem wszystkich nieszczęść spowodowanych nieczystością są świętokradzkie spowiedzi i Komunje święte a ich owocem zwątpienia; zwątpienie we własne siły i w miłosierdzie Boże.

A jednak jeszcze czas; ufność, wiary w miłosierdzie Boże; „a choćby grzechy wasze były jako szkarłat, one będą białe jako śnieg i choćby były czerwone jako purpura, białe będą jak wełna, mówi Pan” (Izajasz 1, 18.); więc: „obmyjcie się, czystymi bądźcie, odejmijcie złość uczynków waszych od oczu moich, przestańcie źle czynić” (Izaj. 116.); „litościwy i miłościwy jest Pan, cierpliwy i wielce miłosierny, słodki jest Pan dla wszystkich a ulitowanie jego nad wszystkie uczynki jego” (Ps. 144, 89.)

Wiele odpuszczone ci będzie, jeśliś wiele umiłował; oby „dziś jeszcze zbawienie stało się temu domowi”  (Łuk. 19, 9.). Amen.

x. Ignacy Czechowski, Krótkie kazania na niedzielę i święta całego roku, Poznań 1930.

« wróć