Śmierć nauczycielem życia.


Śmierć nauczycielem życia.
3 listopada 2020

Śmierć nauczycielem życia.

 

Na niedzielę XXIII po Świątkach.
Śmierć nauczycielem życia.

„Postanowiono ludziom raz umrzeć a potem sąd” (Żyd. 9, 27.).

Mamy dzisiaj przed oczami obraz śmierci; co jeno umarła dzieweczka, córka księcia Jairy; zerwany kwiat w samem rozkwiciu; zgiełk, płacz, lament w domu; przychodzi Chrystus Pan, ujmuje za rękę dzieweczkę a ona powstaje do życia. Bardzo niedawno, bo ósm tygodni temu, stawił nam Kościół Boży przed oczy podobną scenę; na cmentarz wynoszą młodzieńca z Naim, zmarł również w kwiecie wieku, Chrystus go wskrzesza. Chce więc Kościół Boży, abyśmy pamiętali o śmierci; pamiętaj o rzeczach ostatecznych a nigdy nie zgrzeszysz; śmierć to jeden z największych nauczycieli, grób to wymowny kaznodzieja; „postanowiono ludziom raz umrzeć a potem sąd” (Żyd.9, 27.).

Nie będziemy się długo zastanawiali nad tem, że każdy z nas umrze; świadomość śmierci każdy nosiw swej duszy; „nowe kolebki ściele niewiasta, co było dzieckiem, w męża urasta, co było mężem, głowa siwa, co było starcem, mogiła pokrywa”; za każdem miastem żywych miasto umarłych, cmentarz; co dzień nowy przybywa tam grób; co dzień dzwony żałobne kołyszą do snu wiecznego kogoś z nas; przyjdzie śmierć, to rzecz pewna; zarodek jej każdy nosi w sobie; „w pocie oblicza swego będziesz pożywał chleba, aż wrócisz do ziemi, z której wziętyś, boś jest prochem i w proch się obrócisz” (Rodz. 3, 19.).

Przyjdzie śmierć, ale kiedy; nikt z nas nie jest pewien dnia ani godziny; „albowiem sami dostatecznie wiecie, iż dzień Pański jako złodziej w nocy tak przyjdzie” (I. Tes. 5, 2.), więc „gotowi bądźcie, bo godziny, w której się nie domniemacie, Syn Człowieczy przyjdzie” (Łuk. 12, 49).

Niepewność dnia ani godziny to pierwsza prawda, która zmusza nas do głębokiego zastanowienia; od nagłej a niespodzianej śmierci zachowaj nas Panie; spodziewać się musimy śmierci każdego dnia, byle nas nie zaskoczyła niespodzianie to jest nieprzygotowanych; byle nas zastała w stanie łaski uświęcającej, bo wtedy nie straszną nam będzie śmierć, lecz będzie bramą do szczęśliwej wieczności.

Więc nie śmierci się obawiajmy, ale życia złego. Śmierć to przejście do wiecznością jakie życie, taka śmierć; święte życie, błogosławiona śmierć; grzeszne życie, straszny jego koniec, straszna śmierć. Święci Pańscy nie obawiali się śmierci, święci męczennicy z radością i weselem szli na śmierć, bo wiedzieli, że po świętem życiu czeka ich szczęśliwa wieczność, czeka na nich Chrystus Pan, który zwyciężył śmierć. Piękna jest śmierć sprawiedliwych; „powiedzcie sprawiedliwemu – mówi Izajasz prorok, – że dobrze, gdyż owoce czynów swoich pożywać będzie; biada bezbożnemu na złe, albowiem odpłata rąk jego stanie mu się” (Iż. 3, 10.).

Sprawiedliwy nie tylko nie boi się śmierci, ale jej pragnie, bo pragnąc śmierci, pragnie zbawienia; „biada mi – mówi Psalmista –że mieszkam w Meszek, że przebywam w namiotach Kedaru; długo przebywa dusza moja z tymi, którzy nienawidzą pokoju”  (Ps.119, 5-7); „dusza moja ustaje z tęsknoty do pałaców Pańskich”, tak pragnie Dawid, święty pieśniarz, przejścia do wieczności; „jestem ściśniony ze dwojga; – mówi św. Paweł – pragnienie mając rozwiązanym być z Chrystusem” (Fil. 1, 23.).”Kto mi da skrzydła jako gołębicy, iżbym odleciał i odpoczywał?” (Ps. 54, 7.). Prawda, że nikt nie może być pewien zbawienia, przecież sam Duch Św. mówi: „z bojaźnią i drżeniem zbawienie wasze sprawujecie” (Fil. 2, 12.); to też i święci Pańscy z trwogą oczekiwali chwili śmierci, lecz nie bali się tyle śmierci, co sądu Bożego.

Śmierć to wielki nauczyciel, bo przypomina nam co dzień prawdy, od których zależy nasze zbawienia; przypomina nam, że życie nasze dzieli się na dwie tak nierówne części, na życie przedgrobowe, krótkie, przemijające, marne, tak mało znaczące i na życie pozagrobowe, wieczne.

Przypomina nam, żeśmy przechodniami, podróżnymi tylko na świecie, i że nie warto stałych tu budować mieszkań, nie warto urządzać się tak, jakbyśmy wiecznie tu żyć mieli; „człowiek urodzony z niewiasty, żyjąc czas krótki, napełnion jest wielu nędzami, wyrasta jak kwiat i więdnie i ucieka jako cień i nie trwa w jednym stanie” (Job. 14, 12.), mówi prorok Job cierpiący.

„Dni życia naszego – mówi sam Duch Św. – są jakoby cień i jak dym, który się zjawia i niknie”; „bo cóż jest żywot wasz – mówi św. Jakób – para jest, okazująca się na mały czas, a potem zniszczona będzie” (Jak. 4,15.); „przeminęło to wszystko jako cień i jako poseł przebiegający i jako okręt, który przechodzi przez burzliwą wodę, którego, gdy przejdzie, ślad znaleźć się nie może, ani ścieżka dna jego między falami albo jako ptak, który leci przez powietrze, którego drogi żaden znak nie znajduje się … albo kiedy jako strzała wypuszczona została do celu, powietrze rozdziela się i natychmiast znowu zaciera, tak iż nie można rozpoznać przelotu jej; także i my, narodziwszy się, wneteśmy być przestali” (Mądr. 5-7, 13.).

Czy warto krótkiemu i marnemu życiu poświęcić trud i mozoł? Czy mądrze czyni ten, kto dla życia doczesnego zaniedbuje wieczność i zbawienie duszy? Co czynisz, czyń mądrze, mówi pogański mędrzec i bacz na cel swój. Śmierć uczy nas rozpoznania różnicy między wartością ciała a wartością duszy; otwórz mogiłę i przyjrzyj się garści prochów, które tam pozostały po wielkich i sławnych mężach, a zrozumiesz, czem jest ciało wobec duszy nieśmiertelnej, stworzonej na obraz i podobieństwo Boże; zrozumiesz, jak niemądrze postępuje człowiek, który dla ciała zaniedbuje swą duszę i jej zbawienia.

Zrozumiesz całą prawdę słów Chrystusowych, który mówi: „żaden nie może dwom panom służyć, bo albo jednego będzie nienawidził a drugiego będzie miłował albo przy jednym stać będzie a drugim wzgardzi, dlatego wam powiadam, nie troszczcie się, cobyście jedli, ani o ciało wasze, czembyście się odziewali, azaż dusza nie jest ważniejsza niż pokarm? … nie troszczcie się tedy, mówiąc, cóż będziem jedli albo co będziem pili albo czem będziem się przyodziewać …; szukajcież tedy najprzód Królestwa Bożego i sprawiedliwości Jego” (Mat. 6, 24-33.).

Pamiętaj o śmierci; kto o niej myśli, rozumie jaką wartość dobra doczesne wobec wieczności; goni człowiek nieraz przez całe życie za majątkiem, złotem i skarbami a nie pamięta, że śmierć ze wszystkiego obrabuje, że z dóbr doczesnych niczego nie zabierzesz na drugi świat; „nagom wyszedł z żywota matki mojej i nago tam wrócę” mówi Job (Job. 1, 20.); „jak wyszedł nagi z żywota matki swej – mówi mędrzec Pański – tak wróci i nic nie weźmie ze sobą z pracy swojej; żałosna zgoła niemoc, jak przyszedł, tak wróci; cóż tedy mu pomoże, że na wiatr pracował?” (Ekl. 5, 14, 15.). „Albowiem – mówi św. Paweł do Tymoteusza – nie przynieśliśmy nic na ten świat, bez wątpienia, że też wynieść nic nie możemy, ale mając żywność i czem się odziać, na tem przestawajmy; bo którzy chcą bogatymi być, wpadają w pokuszenie i sidło diabelskie i wiele pożądliwości niepożytecznych i szkodliwych, które pogrążają ludzi na zatracenie i zginienie” (I. Tym. 6, 7.).

Jak pięknie poucza nas Boski Zbawiciel o znikomości dóbr doczesnych w przypowieści, którą czytamy u Łukasza św.; „Niektórego bogatego człowieka – tak czytamy – rola obfite pożytki zrodziła. I rozmyślał sam w sobie, mówiąc: Cóż uczynię, gdyż nie mam, dokądbym zgromadzić miał urodzaje moje? I rzekł: to uczynię; pokażę gumna swoje a większe pobuduję a tam zgromadzę wszystko, co mi się urodziło o dobra moje. I rzekę duszy swojej; duszo masz wiele dóbr zgotowanych na wiele lat; odpoczywaj, jedz, pij, używaj. I rzekł mu Bóg: szalony, tej nocy duszy twej upominają się u ciebie a coś nagotował, czyjeż będzie? Taki jest, który sobie skarbi a nie jest ku Bogu bogaty. I rzekł do uczniów swoich; dlatego wam powiadam; nie troszczcie się o duszę waszą, cobyście jedli ani o ciało, w cobyście się obłóczyli. Większa jest dusza niż żywność a ciało więcej niźli odzienie” (Łuk. 12, 16-23.).

Naprawdę, jeżeli w świetle tych słów przyjrzymy się życiu wielu ludzi, to przyznamy, że przez całe życie gonili wiatr w polu, nic nie osiągnęli a co uzyskali, stracili w chwili śmierci i z próżnemi rękami poszli do domu wieczności.

Kto boi się i lęka śmierci ze względu na to, że wszystko musi zostawić, ten najlepiej dowodzi, jak marnie urządził swe życie na ziemi; przywiązał się do dóbr doczesnych, o wieczne nie dbał; jemu naprawdę straszna będzie śmierć, bo będzie nie początkiem a końcem jego szczęścia; lęk przed śmiercią, która ze wszystkiego odziera, jest najlepszym dowodem obniżenia wewnętrznej wartości człowieka i jego doczesnego życia.

Kto nie dbał o dobra doczesne, kto ciału i sprawom doczesnym powoli za życia umierał, temu śmierć nie będzie straszna, bo będzie mu wyzwoleniem z więzów ciała i dóbr doczesnych, końcem pokus, nędzy i niebezpieczeństw zbawienia, końcem trudu, walk i borykań, początkiem pociechy i pokoju, pewnością zbawienia i szczęścia; bo nie ma pokoju jak w krainie zwycięstwa, nie ma radości jak w krainie wiecznego szczęścia.

Więc cierpliwości, duszo chrześcijańska, walcz i trwaj; „czekaj na Pana, czyń mężnie, niech wzmocni się serce twe i czekaj na Pana” (Ps. 26, 14.). Jeśli czujesz nieprzepartą tęsknotę za świętem wzgórzem Pańskiem, jeżeli pragniesz wznieść się z doliny płaczu do przybytków Pańskich, ciesz się i raduj, bo jesteś na drodze wiodącej do zbawienia.

Gonią jedni za dobrami doczesnemi, za złotem, majątkiem, pieniędzmi, gonią drudzy za honorami, dostojeństwami, czcią i szacunkiem u ludzi i świata; całe życie schodzi im w pogoni za marą doczesną; nigdy im nie dosyć, coraz więcej pragną; chcieliby panować nad tłumami, chcieliby rozkazywać, rządzić; unosi ich ambicja, pycha żywota.

Trzy są pożądliwości, które nie dają człowiekowi spokoju na świecie, pożądliwość ciała, pożądliwość oczu czyli chciwość i pycha żywota; i nie wiedzieć, która z nich najgorsza; w latach młodzieńczych panującą pożądliwością w człowieku jest pożądliwość ciała; w latach starszych chciwość, w latach, które stanowią pełnię życia, pycha żywota, ambicja, chciwość rządzenia i panowania, głód dostojeństw i szacunku u ludzi.

I nie mogą się z tej pożądliwości wyleczyć; marzą, roją, czcze mary gonią, nigdy niezadowoleni; często życie samo chce ich z tej choroby wyleczyć; ile to razy doznali zawodów; ile razy upokorzyła ich opinja ludzka, która się zmienia, która dziś chwali, schlebia, pod niebiosa wynosi a jutro gani, szydzi, z błotem miesza.

A oto przychodzi śmierć nieubłagana, która ze wszystkiego odziera, ze wszystkiego wywłaszcza, ludzi z ludźmi równa, ambicję i pychę leczy; ona uczy, że wszystko marność, że nie warto było starać się i gonić za dobrami, które dla życia wiecznego nie mają znaczenia.

Pamiętaj o śmierci, bo nic nas tak nie poucza o znikomości honorów, dostojeństw, nikt nas tak nie przekonuje o marności, ambicji i pysze żywota jak śmierć. „Tyś – tak pisze psalmista Pański – zgromił narody, imię ich wygładziłeś na wieki wieków … i miasto ich zburzyłeś; zginęła z trzaskiem pamiątka ich a Pan trwa na wieki” (Ps. 9, 7, 8.).

Śmierć uczy nas, że wszystko „marność nad marnościami i wszystko marność” (Ekl. 1, 2.), jak mówi mędrzec Pański; śmierć uczy nas, że inne są dobra na ziemi, które mają swą wartość, cnota, życie święte, troska o niebo i dobre uczynki, które jako zasługi na żywot wieczny zabierze człowiek na drugi świat; modlitwa, prośby, jałmużna, uczynki miłosierne co do ciała i co do duszy, Sakramenta św., pokuta i Komunja św., ofiary Mszy św. to są skarby, które zabierzemy ze sobą na drugi świat, to są skarby, o których wspomina Chrystus Pan, gdy mówi: „nie skarbcie sobie skarbów na ziemi, gdzie rdza i mól psuje i gdzie złodzieje wykopują i kradną, ale skarbcie sobie skarby w niebie, gdzie ani rdza, ani mól nie psuje a gdzie złodzieje nie wykopują ani kradną” (Mat. 6, 19, 20.). O takie skarby się starajmy a nie gołemi rękami przejdziemy przez bramę śmierci do domu wieczności.

Idźmy na cmentarz i patrzmy na groby; ile ich trawą porosło, nikt o nich nie pamięta, we łzach i smutku je sypano a tak prędko o nich zapomniano; cóż pozostało po tych, którzy może bogaci, może wpływowi i wielcy byli na świecie; tak będzie i z nami; słuchajmy, co mówią do nas umarli: „byliśmy, czem jesteście, będziecie czem jesteśmy” a odwracając oczy od grobów, wznosimy je wzwyż do Boga, ku niebu; oby z wyżyn krainy niebieskiej brzmiał głos zmarłych „obyście byli, czem jesteśmy”. Amen.

x. Ignacy Czechowski, Krótkie kazania na niedzielę i święta całego roku, Poznań 1930.

« wróć