O prawdziwej pobożności.


O prawdziwej pobożności.
16 czerwca 2020

O prawdziwej pobożności.

 

Na niedzielę III po Świątkach.
O prawdziwej pobożności.

Lecz pobożność do wszystkiego jest pożyteczna, mając obietnicę żywota, który teraz jest i przyszłego” (I. Tym. 4, 8.).

Minęła najokazalsza uroczystość całego roku kościelnego, Oktawa Bożego Ciała; przebrzmiały pobożne pieśni, skończyły się uroczyste procesje, wspaniałe, publiczne modły; lecz trwa w sercach naszych miłość gorąca do Jezusa w Najświętszym Sakramencie, bo Najświętszy Sakrament to Sakrament Miłości; nic więc dziwnego, że miłość zapala w sercach naszych.

To też, jakoby Kościół Boży chciał utrwalić miłość serc naszych ku Panu Jezusowi, czyta nam dzisiaj tę piękną Ewangelję św. o dobrym pasterzu, „co ma sto owiec, a jeśliby stracił jedną z nich, zostawia dziewięćdziesiąt i dziewięć na puszczy a idzie za ową, co zginęła, aż ją znajdzie a gdy ją znajdzie, kładzie na ramiona swe, radując się” (Łuk. 15,4, 5.).

Czyż może być większa miłość Jezusa ku nam? Daje nam przecież wszystko, swe życie, swoje serce a nie żąda od nas niczego więcej, jak serca; „synu, mówi, daj mi serce swe”; pragnie tylko, byśmy Go kochali jak On nas kocha, byśmy jak On wszystko dla nas poświęca i my wszystko gotowi byli poświęcić dla Niego. Pragnie, byśmy żyli według słów Świętego naśladowcy Jezusowego; „Bóg mój i wszystko moje”.

Na takiem usposobieniu polega istota prawdziwej pobożności … Warunkiem jej niezbędnym to gorliwość o chwałę Bożą i zbawienie duszy. Pobożność to pojęcie, które często jest źle rozumiane, dlatego to jest pobożność często przedmiotem niedowierzania, szyderstwa a nawet nienawiści. Prawdziwa pobożność to dar Ducha Św., to cnota wzniosła, piękna, „do wszystkiego pożyteczna”, „mająca obietnicę żywota” wiecznego to jest nieba.

Być prawdziwie pobożnym a udawać pobożność, to dwie rzeczy, które odróżniają się od siebie jak ogień i woda, jak światło i ciemność, jak cnota i grzech. Udana pobożność to obłuda, to oszukiwanie samego siebie i bliźnich, to zamiar oszukania Boga samego; może człowiek oszukać siebie, może oszukać bliźnich, lecz nigdy nie oszuka Boga.

Prawdziwa pobożność to należyte ujęcie stosunku naszego do Boga a stosunek nasz do Boga, to stosunek stworzenia zależnego od swego Stwórcy, stosunek dziecka do Ojca, przyjaciela do przyjaciela. Być pobożnym to znaczy ustawicznie o Bogu myśleć, o Nim mówić, dla Niego to jest na Jego chwałę spełniać wszystkie swe uczynki, pamiętać ustawicznie, że jeżeli wszystkie stworzenia stworzone są na chwałę Bożą, to przede wszystkiem człowiek stworzony jest na chwałę Bożą, to jego cel, to jego przeznaczenie.

Jeśli ptaszę niebieskie, które wznosi się ponad zielone łany ku niebu i śpiewa na chwałę Boga, jeśli kwiatek, który kwitnie gdzieś na szczytach gór, Bogu kwitnie na chwałę, ileż więcej powinien człowiek, jedyne rozumne stworzenie, korona twórczości śpiewać życiem swem pieśń chwały Bożej.

„Niebiosa opowiadają chwałę Bożą i firmament oznajmia dzieła rąk Jego” (Ps. 18, 2.), śpiewa Dawid, święty pieśniarz; więc „oddawajcie chwałę Bogu” (Ps. 67, 35.), „przynoście Panu chwałę i cześć, przynoście Panu chwałę imienia jego, kłaniajcie się Panu w sieni Jego świętej” (Ps. 28,2.).

Prawdziwa pobożność to dewiza życia, to należyte ujęcie stosunku naszego do Boga a stosunek nasz do Boga, to stosunek stworzenia zależnego od swego Stwórcy, stosunek dziecka do Ojca, przyjaciela do przyjaciela. Być pobożnym to znaczy ustawicznie o Bogu myśleć, o Nim mówić, dla Niego to jest na Jego chwałę spełniać wszystkie swe uczynki, pamiętać ustawicznie, że jeżeli wszystkie stworzenia stworzone są na chwałę Bożą, to przede wszystkiem człowiek stworzony jest na chwałę Bożą, to jego cel, to jego przeznaczenie.

Jeśli ptaszę niebieskie, które wznosi się ponad zielone łany ku niebu i śpiewa na chwałę Boga, jeśli kwiatek, który kwitnie gdzieś na szczytach gór, Bogu kwitnie na chwałę, ileż więcej powinien człowiek, jedyne rozumne stworzenie, korona twórczości śpiewać życiem swem pieśń chwały Bożej.

„Niebiosa opowiadają chwałę Bożą i firmament oznajmia dzieła rąk Jego” (Ps. 18, 2.), śpiewa Dawid, święty pieśniarz; więc „oddawajcie chwałę Bogu” (Ps. 67, 35.), „przynoście Panu chwałę i cześć, przynoście Panu chwałę imienia jego, kłaniajcie się Panu w sieni Jego świętej” (Ps. 28, 2.).

Prawdziwa pobożność to dewiza życia, która streszcza się w słowach: Bóg moim stwórcą, moim Panem, moim ojcem i dobroczynnością, wszystko moje; więc Go czcić, chwalić, Jemu dziękować, błagać Go to zadanie życia ludzkiego, to żyć po Bożemu.

Więc „błogosław Panu duszo moja i serce moje Jego świętemu imieniu, błogosław duszo moja Panu i nie zapominaj wszystkich dobrodziejstw Jego” (Ps. 102, 2, 2.) „a dusza moja rozraduje się w Panu i rozkocha się w zbawieniu Jego; wszystkie kości niech powiedzą, Panie, któż podobien tobie” (Ps. 34, 9, 10.).

Prawdziwa pobożność polega na czci, którą oddajemy Panu Bogu sercem, bo serce jest źródłem wszystkich uczuć, a więc i uczuć pobożnych; lecz pobożność nie na samem tylko uczuciu polega.

Prawdziwa pobożność polega na uczynkach, bo jesteśmy stworzeniami nie duchowemi, lecz mamy i ciało, które na równi z duszą chwalić ma swego Stwórcę; więc prawdziwa pobożność musi być nie tylko wewnętrzna, lecz także zewnętrzna, gdy jednakże ogranicza się tylko do zewnętrznych praktyk z zaniedbaniem praktyk duszy, wtenczas fałszywa jest; nie ma harmonji między duszą i ciałem, rodzi się obłuda i fałszywa pobożność, która nie tylko, że bezowocna jest, lecz szkodzi Bogu, bo nie na chwałę Boga jest, lecz na ośmieszenie Jego świętych nakazów.

Istnieją jednakże ludzie, którzy zupełnie obojętnie zachowują się wobec Boga i własnej duszy. Czy Pan Bóg się smuci czy raduje, czy pociechę z nich ma, czy zmartwienie, to im rzeczą obojętną. Czy będą zbawieni, czy potępieni i to im obojętne. Czy będą zbawieni, czy potępieni i to im obojętne. Żyją, jakoby nie było ani Boga ani wieczności, jakby nie mieli duszy nieśmiertelnej. Przylgnęli do tej ziemi; na niej szukają swego zadowolenia, szczęścia.

Biedni to ludzie, warci politowania; modlić się nam trzeba za nich, by Bóg dobry dał im dar mądrości, aby poznali, na czem polega prawdziwe szczęście i zadowolenie człowieka, by poznali, jak zgubne i niemądre jest ich życie.

Lecz dzięki Bogu Najwyższemu mało jest między nami takich ociemniałych, biednych i nieszczęśliwych. Przeważna większość ludzi pragnie kochać swego Boga i Jemu służyć całem sercem, całą duszą według słów Pana Jezusa: „Będziesz miłował Pana Boga swego ze wszystkiego serca swego i ze wszystkiej duszy swojej i ze wszystkiego umysłu swego i ze wszystkiej siły swojej” (Marek 12, 30.).

Zapytany przez ucznia faryzeuszowskiego, co ma czynić, aby wnijść do żywota, odpowiada Pan Jezus: chowaj przykazania. Zachowanie więc przykazań to fundament prawdziwej pobożności. Lecz z tego nie wynika, by ten, kto skutkiem słabości ludzkiej przekroczył przykazanie i upadł, nie był zresztą człowiekiem pobożnym.

Kto pragnie zachować przykazania Boże zawsze i wszędzie, kto ubolewa nad każdym swym upadkiem, kto powstaje natychmiast, żałując serdecznie, kto modli się, by nie upadł, kto zasila się łaską Sakramentalną i Chlebem Anielskim, by zabezpieczyć swą duszę od ponownych upadków, ten mimo chwilowych swych upadków zostaje człowiekiem pobożnym; bo i sprawiedliwy siedem razy dziennie upada, mówi Pismo św.

Stąd nie ten jest pobożny, kto często chodzi do spowiedzi św., ale ten jest pobożny, kto chodzi do spowiedzi na to, by więcej nie grzeszyć: nie koniecznie ten jest pobożny, kto często przystępuje do Komunji św., lecz ten, kto chodzi do Komunji św., by chleb Anielski umacniał jego duszę, uszlachetniał, wzmacniał miłość ku Panu Jezusowi i budził coraz większy wstręt do grzechów.

Prawdziwa pobożność polega na tem, że jesteśmy gotowi oddać wszystko Bogu; jak ów Abraham, który był gotów własnego syna Izaaka oddać Bogu w ofierze. Prawdziwie pobożny jest ten, kto dobra doczesne na drugi usuwa plan; kto wobec dóbr tego świata umie obudzić w duszy świętą obojętność, kto jak św. Alojzy umie stawiać sobie zawsze pytanie: „czy to potrzebne dla wieczności?”.

Prawdziwie pobożny ten, kto nie przywiązuje się ani do pieniędzy ani do zabaw ani do zaszczytów ani honorów świata; komu Bóg starczy za wszystko; ktoby dwom panom chciał służyć, to znaczy przywiązać swe serce do dóbr tego świata i do Boga, ten Boga nie miłuje, Bogu nie służy, nie jest prawdziwie pobożny.

Już sam Pan Jezus powiedział; nie możecie dwom panom służyć, Bogu i mamonie. Stąd nie jest pobożny człowiek chciwy, dumny i pyszny, który pragnie zaszczytów i honorów, nie może być pobożnym człowiekiem, który dla obrażonej dumy chowa niechęć, nienawiść lub żal dla bliźnich w sercu swem.

Człowiek prawdziwie pobożny lekceważy sobie dobra ziemi, nie pragnie ich, nie smuci się, gdy ich nie ma, jemu Pan Bóg starczy za wszystko, jemu Pan Bóg wypełnia całe serce; stąd zawsze jest spokojny, zawsze zadowolony, zawsze szczęśliwy. W troskach, biedach, nieszczęściach zwraca się do Boga jako źródła wszelkiej pociechy, zdaje się zawsze na wolę Bożą. Czy nieszczęście go smaga, czy cierń cierpienia wtłacza się mu na skroń, zawsze pełen ufności, nadziei, spokoju, zwraca się do Boga i mówi” „Bądź wola Twoja”.

Człowiek prawdziwie pobożny bliski jest swego Boga, bo zawsze do Niego wznosi swe serce, zawsze za Nim tęskni, zawsze z Nim rozmawia, zawsze ma Boga w sercu. Stąd życie prawdziwie pobożnego to życie nieustannej modlitwy. Pobożność nie wymaga, by człowiek godzinami klęczał i tylko się modlił; pobożny ten, który ustawicznie, czy to wśród pracy, czy w czasie wypoczynku rozmawia z Bogiem, wznosi duszę do Boga.

Stąd nie koniecznie pobożny jest ten, kto godzinami klęczy w kościele lud w domu z zaniedbaniem obowiązków swych, lecz ten jest prawdziwie pobożny, kto wypełnia ściśle i dokładnie swe obowiązki stanu, kto pracuje a pracę swą poświęca Panu Bogu, z pracy czyni modlitwę.

Rzecz jasna, że tak czynna modlitwa nie wyklucza obowiązku odmawiania pobożnie pacierza, odwiedzania kościoła a przede wszystkiem Najśw. Sakramentu. Dobrze to i powinnością człowieka jest poświęcić Panu Bogu czas na modlitwę; lecz źle byłoby modlić się, zaniedbując swą codzienną pracę.

Człowiek prawdziwie pobożny dba o chwałę Bożą i pragnie, by Pan Bóg jak najwięcej miał chwały, by jak najwięcej dusz służyło Panu Bogu. Stąd staraniem prawdziwie pobożnego człowieka jest zjednywać jak najwięcej dusz dla Pana Boga. Do tego zaś potrzeba prócz miłości Bożej prawdziwej miłości bliźniego, miłości, która bliźniemu życzy szczęścia, nieba i zbawienia, miłości, która nie gardzi grzesznikiem, lecz nim się opiekuje, która nie gorszy i nie wyjawia błędów cudzych, lecz wszystko wyrozumie, nie rami, lecz koi, nie rozdwaja lecz jednoczy.

Ktoby modlił się choćby godzinami a przestawszy się modlić obgadywał bliźnich, szarpał sławę bliźniego, gorszył się błędami bliźnich zamiast je naprawiać, nie miałby prawdziwej pobożności.

Kochajmy więc Boga nade wszystko, z całego serca i z całej duszy a bliźniego jak siebie samego, bo na tych dwóch przykazaniach polega cały zakon, cała pobożność. Prośmy Pana Boga o taką pobożność, a znajdziemy miłość u Boga, miłość u bliźnich, spokój sumienia, szczęście doczesne i wieczne, bo „wielki jest zysk pobożności” (Tym. 6, 6.), wielkie w niej skarby, które pojęcie ludzkie przechodzą, wielkie bogactwa, które sięgają ponad ziemię, wielkie w niej łaski i błogosławieństwa; bo pobożność to przyjaźń Boża, życie z Bogiem, życie wieczne; kto chce żyć z Bogiem połączony w wieczności, musi żyć po Bożemu na ziemi.

„Wypuść o Panie ducha swego, ducha pobożność, woła psalmista Pański, s odnowisz oblicze ziemi” (Ps. 103, 30.); „słuchajcie tedy, synowie moi, ojca waszego, mówi umierający Tobjasz, służcie Panu w prawdzie a starajcie się, żebyście to czynili, co mu się podoba” (Tob. 14, 10.).

x. Ignacy Czechowski, Krótkie kazania na niedzielę i święta całego roku, Poznań 1930.

« wróć