O pokucie …


O pokucie …
17 grudnia 2019

O pokucie …

 

Na niedzielę IV Adwentu.
O pokucie.

„Jeśli pokutować nie będziecie, wszyscy zginiecie”. (Łuk. 13, 5.)

Ostatnia niedziela Adwentu; za dni kilka nadejdzie zbawienie domowi serca naszego. „Bliskim jest Pan, pójdźmy pokłońmy się Jemu”, tak modli się Kościół święty w dniu dzisiejszym, a Jan święty, który przygotowuje drogę Panu, woła, że wnet „oglądać będzie wszelkie ciało zbawienie Boże”.

Więc gotujcie, woła, drogę Pańską; usuwajcie wszystko, co przeszkadza zbawieniu; i wymienia, co usuwać nam trzeba; doliny zwątpienia i słabej wiary zapełniajcie ufnością i wiarą serdeczną; góry i pagórki pychy poniżajcie dziecięcą wiarą i pokorą; miejsca krzywe prostujcie; prostą drogą idźcie do Pana, drogą szczerości, prostoty, otwartości i prawdy; „kto chodzi w prostocie, bezpiecznie chodzi” (Przyp. 10, 9.).

A wszystko to czyńcie przez pokutę; bo tylko pokuta zwątpienie zamienia na ufność, pychę na pokorę, kręte drogi na prostotę. „Jeśli pokutować nie będziecie, wszyscy zginiecie” (Łuk. 13, 5.), tak mówi Apostoł; bez pokuty nie ma zbawienia; bo dwie tylko są drogi, które z tego świata prowadzą do nieba; droga niewinności i droga pokuty; kto nie szedł pierwszą, musi iść drugą; któż z nas wolny od grzechu?

Z chwilą pierwszego popełnionego grzechu wchodzi człowiek w nieprzeliczone szeregi pokutników; bo niewinność raz stracona, nie wraca, grzech raz popełniony wyciska na czole swoje piętno, i choć usprawiedliwiony i uświęcony wewnętrznie pokutą zostaje człowiek pokutnikiem aż do śmierci.

Odpuszczenie grzechów to łaska Boża nadprzyrodzona a nikt o działalności łaski Bożej w swej duszy nie ma pewności, chyba przez objawienie, więc masz powód do ustawicznej pokuty; im ona obfitsza, tem pewniejsze zbawienie. A choćbyś nie popełnił żadnych grzechów, jeszcze zobowiązany byłbyś do pokuty, bo pokuta to umartwienie, walka, wyrzeczenie, zniszczenie w sobie starego człowieka; „oto bowiem w nieprawościach jestem poczęty i w grzechach poczęła mnie matka moja” (Ps. 50, 7.), mówi Psalmista Pański; a Paweł święty pisze: „was, którzyście byli umarli przez występki i grzechy wasze, między któremi i my wszyscy obcowaliśmy w pożądliwościach ciała naszego, i byliśmy z przyrodzenia (przez złe skłonności) synami gniewu jako i drudzy” (II Efez. 2, 1-3).

Więc człowiek a pokutnik, to jedno i to samo; jesteśmy wszyscy członkami tej wielkiej rodziny, której ojcowie dla siebie i swego potomstwa utracili najpiękniejsze dary Boże, a wzięli na barki swoje i nasze wspólny ciężar koniecznej pokuty. Pokuta to twarda rzecz, gorzka i trudna; ale ta gorzka łupina mieści w sobie słodkie jądro pokoju, pociechy, błogości i ufności; więc się do niej nie zrażajmy; od chwili upadku naszych pierwszych rodziców wszystko zdobywamy trudem i mozołem; każdy uczynek spełniony oblany jest potem, wszystko dokonuje się wysiłkiem; a królestwo niebieskie gwałt cierpi i tylko gwałtownicy zdobędą je, mówi Chrystus Pan. „Kto nie zaznał goryczy na ziemi ni razu, nie zazna słodyczy w niebie”, mówi świecki myśliciel (Mickiewicz).

O gdyby potępieni mieli możność pokuty, jakie cuda pokuty działyby się na świecie! Jeśliś popełnił grzech śmiertelny, jesteś przeznaczony na potępienie, tylko Bóg dobry zachowuje cię od potępienia dając ci czas do pokuty; „i dałem jej czas, aby pokutę czyniła, a nie chce pokutować” (Obj. 2, 20.), żali się Bóg.

O potrzebie pokuty przekonamy się najlepiej, zastanawiając się nad tem, czem jest pokuta.  „Kto miłuje nieprawość, nienawidzi duszy swej” (Ps. 10, 6.), mówi Psalmista Pański. Pokuta to nienawiść do grzechu; nie każdy, który mówi: nie będę już grzeszył, umie nienawidzieć grzech. Nienawidzieć grzech znaczy unikać go dla jego ohydy, szpetności i krzywdy, którą wyrządza duszy.

Do nieprzyjaciela, którego nienawidzimy, nie zbliżamy się, unikamy go jak zarazy, ustawicznie podejrzewamy go o złe zamiary, występujemy przeciwko niemu, staramy się mu szkodzić, gniewamy się na niego, prześladujemy go; nie wolno nam tak postępować, jeżeli tym nieprzyjacielem jest człowiek, lecz postępujmy tak, jeżeli nim jest grzech; bo grzech to naprawdę wróg nasz, i to największy.

Nie ma większego nieprzyjaciela, jak grzech; bo ze wszystkiego nas wyzuwa, ze wszystkiego nas odziera, bo imię dobre nam odbiera, spokój sumienia zakłóca, okrada nas z największych skarbów, łaski Bożej, piękności duszy, szczęścia i to nie tylko doczesnego ale wiecznego. Największy nieprzyjaciel człowiek tylko w doczesnych sprawach może nam zaszkodzić, grzech zaś szkodę nam wyrządza na duszy nieśmiertelnej.

Jeżeli nie masz tego przekonania, że grzech twym największym przeciwnikiem, nie może być mowy o tem, byś go nienawidził; a gdzie nie ma prawdziwej nienawiści grzechu, tam nie ma pokuty, bo pokuta to żal, a żal to nienawiść, obrzydzenie grzechu.

Jeżeli zaś masz świadomość, że grzech to twój największy nieprzyjaciel, uciekaj przed nim, zwalczaj go bez przerwy, unikaj, nienawidź, wtedy będziesz miał ducha prawdziwej pokuty i żalu.

Nie może nienawidzieć grzechu, kto nie unika sposobności i dróg do grzechu wiodących; nie może nienawidzieć grzechu, kto bawi się pokusą, kto jej nie zwalcza; bo nie boi się węża jadowitego, kto chowa go przy piersi; nie nienawidzi grzechu, kto nie nienawidzi ciała swego, tego krzesiwa, które najmniejszą iskierkę gotowe w każdej chwili rozpalić i rozniecić w wielki pożar; nie może nienawidzieć grzechu, kto nie nakłada cugli zmysłom swym, uszom, oczom, językowi, „bo wlazła – mówi Jeremiasz prorok, śmierć przez okna nasze, weszła do domów naszych, aby wytraciła dzieci z ulicy a młodzieńców z rynków”. (Jer. 9, 21).

Ale kto nie nienawidzi grzechu, ten nienawidzi Boga, „bo żaden sługa nie może dwom panom służyć, bo albo jednego będzie miał w nienawiści, a drugiego miłować będzie, albo do jednego przystanie a drugim wzgardzi” (Łuk. 16, 13.) „Kto nie jest ze mną – mówi Pan – jest przeciwko mnie” (Łuk. 11, 23.). „Kto nie nienawidzi grzechu, nienawidzi duszę swą, a kto miłuje nieprawość nienawidzi duszy swej” (Ps. 10, 6.), mówi Psalmista Pański.

O grzechu, morderco duszy mej, złodzieju najpiękniejszych mych skarbów, odstąp mnie na zawsze, niech wieczna będzie nieprzyjaźń między tobą a mną; źródło wszelkiego nieszczęścia, zaschnij, zniknij na zawsze, na wieki; o grzechu, przepaści, która połykasz wszystko co piękne i szlachetne, zamknij na zawsze paszczę swą.

„Czyńcie tedy owoc godny pokuty” (Mat. 3, 6.). Oby pokuta nasza była odpowiednia do wielkości i mnogości grzechów naszych; błogosławiony będziesz, gdy śmierć najdzie cię jako pokutnika.

Więc zastanówmy się dalej nad tem, czem jest pokuta, a poznawszy ją, pokochamy ją a tem samem pokochamy Boga i duszę naszą! Pokuta to drugi chrzest w którym wodą łez zlewamy dusze, by ją obmyć z nieprawości.

Pokuta, to sąd ustawiczny, który mamy sami nad sobą; błogosławiony, kto sobie samemu sędzią surowym, kto bez miłości własnej umie poznać swe winy i skazać się na karę odpowiednią do grzechów. Poznaj samego siebie, to największa mądrość, to największa odwaga, to znamię męskiego charakteru, bez bojaźni i trwogi; poznaj samego siebie, to początek, to źródło pokuty; poznał samego siebie syn marnotrawny, poznał szpetność swej szaty, ongi królewskiej, zestrzępionej, brudnej, cuchnącej, a poznawszy, zatęsknił za ojcem, zawstydził się swego smutnego stanu; wstał i  poszedł do ojca; obraz prawdziwej pokuty.

Pokuta to kara, którą człowiek w nieubłaganej surowości samemu sobie wymierza; szczęśliwy, kto karząc samego siebie uwalnia się od kary Bożej.

Pokuta to nie milknące wołanie serca do Boga; tak pokutował Dawid za grzechy swoje przez całe życie we dnie i w nocy: „zmiłuj się Boże dla wielkiego miłosierdzia Twego, i dla mnóstwa litości twoich zgładź nieprawość moją; jeszcze więcej obmyj mnie z nieprawości mojej i oczyść mnie z grzechu mojego” (Ps, 50, 3-4.).

Pokuta to wypowiedzenie wojny staremu człowiekowi, wojny poczętej w goryczy, prowadzonej wytrwale, aż do końca, aż do zwycięstwa.

Pokuta to matka niezliczonych skarbów; pokuta to pokora, pokuta to nadzieja, ona rozprasza zwątpienie, ostudza pożądliwość, uspokaja sumienie, leczy serce, rodzi słodycz i ukojenie.

Pokuta to ustawiczne oczyszczanie sumienia; pokuta to tarcza, która chroni przeciw pożądliwości ciała, pożądliwości oczu i pysze żywota; pokuta to źródło duchowej pociechy.

Pokuta mimo okowy, które nam nakłada, daje nam wolność, jedyną na świecie wolność, która czyni nas panami naszej woli, panami nad szatanem.

Pokuta to wstrzemięźliwość, to najwspanialsza cnota kardynalna, która stawia człowieka ponad wszystkie stworzenia świata i każe mu panować nad światem i wszystkiem jego stworzeniem, jak Bóg przykazał w chwili stworzenia; „stworzył Bóg człowieka na obraz swój, na obraz Boży, stworzył go i rzekł, roście i mnóżcie się i napełniajcie ziemię, a czyńcie ją sobie poddaną, panujcie tedy nad wszemi zwierzętami” (I Mojż. 27, 28); przed grzechem panował człowiek nad światem swą niewinnością, po grzechu zaś pokutą.

O biedni niewolnicy świata, własnych pożądliwości i ludzi; chcąc być wolni, służą; chcąc panować noszą kajdany; bo czyż pożądliwość, namiętność, grzechy i nałogi nie są kajdanami, które gorzej żelaznych łańcuchów wiszą oplotem na duszy grzesznika, który często chciałby je zrzucić, a nie może, który chciałby nad nimi panować, a jest ich niewolnikiem; tylko pokuta wytrwała zdolna jest zrzucić kajdany niewoli i dać ci wolność, a wolność prawdziwą.

Pokuta to hartowanie duszy, to gimnastyka duszy, to nauczycielka charakterów; w jej szkole dziecko urasta w młodzieńca chrześcijańskiego, młodzieniec w męża, a mąż w bohatera; a bohaterstwa nam trzeba, bo ono tylko prowadzi do zwycięstwa; a całe życie nasze to walka, borykanie, „bojowaniem życie człowieka na ziemi”, mówi Job, cierpiący prorok; a ”kto zwycięży, dam mu siedzieć na stolicy mojej”, mówi Chrystus Pan.

Pokuta to smutek; „błogosławieni, którzy płaczą, albowiem oni będą pocieszeni”  (Mat. 5, 5.); pokuta to pragnienie sprawiedliwości; bo prawdziwie pokutujący pragnie, by Bogu obrażonemu stało się zadość za grzechy, pragnie, by ludziom skrzywdzonym przez niego stało się zadość naprawieniem krzywdy; „błogosławieni, którzy pragną i łakną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni”  (Mat. 5, 6.).

Pokuta to cierpienie; pokutujący cierpi tak długo, póki według sprawiedliwości Bożej, nie stało się zadość obrażonemu Bogu i skrzywdzonym ludziom; „błogosławieni, którzy cierpią prześladowania dla sprawiedliwości, albowiem ich jest królestwo niebieskie” (Mat. 5, 10.).

Pokuta to cierpienia; oby o tem chcieli pamiętać wszyscy, którym się zdaje, że pokuta polega tylko na wyznaniu grzechów i odebraniu rozgrzeszenia; chcesz wiedzieć, czem jest pokuta, patrz na Chrystusa Pana, jak cierpi za grzechy nie swoje, bo ich nie miał, lecz za grzechy nasze! Przejdź myślą wszystkie cierpienia Jezusowe od Ogrójca aż do Jego śmierci na krzyżu, a będziesz wiedział, czem jest pokuta; „przykład mój dałem wam, abyście, jakom ja czynił, i wy czynili”; pokuta to zadośćuczynienie czyli zadość cierpienie.

Zadość cierpienie połączone z nienawiścią grzechu, to cnota pokuty; do niej dołączył Chrystus Pan nakaz wyznania grzechów przed kapłanem, czyli spowiedź; „których odpuścicie grzechy, są im odpuszczone”; spowiedź święta to tylko część pokuty, to uzupełnienie pokuty. Cnotę pokuty czyli żal, postanowienie poprawy i zadosyćuczynienie z dołączeniem nakazu wyznania grzechów wyniósł Chrystus Pan do godności Sakramentu.

Pokuta to miłość; miłość ku Bogu, bo pokuta to tęsknota za Bogiem; przecież i zwierzę tęskni do światła, przecież i kwiat tęskni za słońcem; a Bóg to światło, to słońce życia naszego. Przez chmury grzechów i nieprawości swoich ku Tobie zwracam, o Boże, kwiat serca swojego; ogrzej go, oświeć o Panie!

Na wszelkich drogach swoich myśleć będę o Tobie, Panie, a Ty wyprostujesz ścieżki moje: „drogi Twoje okaż mi Panie, a ścieżek Twoich naucz mnie” (Ps. 24, 4.); „wylecz mnie, o Panie, a uleczon będę, zbaw mnie, a zbawion będę, boś Ty jest chwała moja” (Jer. 17, 14.). Amen.

x. Ignacy Czechowski, Krótkie kazania na niedzielę i święta całego roku, Poznań 1930.

« wróć