O obecności Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie.


O obecności Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie.
12 czerwca 2020

O obecności Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie.

 

Na niedzielę II po Świątkach.
O obecności Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie.

„A oto ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata” (Mat. 28, 20.) Żadna uroczystość nie wywołuje w duszy nastroju tak świętego, żadna nie przepaja naszej miłości taką miłością i wdzięcznością, takiem serdecznem uczczeniem ku Bogu jak uroczystość Bożego Ciała.

Dość spojrzeć na tysiące dusz rozmodlonych w czasie oktawy Bożego Ciała, dość wejrzeć na rzesze, które w procesjach uroczystych towarzyszą swemu Panu i Bogu utajonemu pod postacią chleba, by się przekonać o głębokiej wierze w obecność Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie Ołtarza, o serdecznej a szczerej miłości, jaka płonie w ich sercach dla Tego, który ukryty pod skromną postacią chleba tak hojnie błogosławi naszym łanom i domom, naszym warsztatom, naszemu życiu rodzinnemu i publicznemu, naszym pracom, naszym modłom, naszym westchnieniom i łzom.

Naprawdę czujemy wszyscy, że Bóg jest z nami jako sam powiedział; „ja jestem z wami, aż do skończenia świata”; naprawdę spełniają się słowa Psalmisty Pańskiego, który widząc w duchu proroczym Jezusa Utajonego w Najświętszym Sakramencie wśród nas, mówi: „Bóg, Wielki Pan, Król wielki ponad wszystkie bogi, bo w ręce jego są wszystkie kraje; ziemie i gór wysokości Jego są; pójdźcie, pokłońmy się i upadnijmy i płaczmy przed Panem, Bogiem naszym” (Ps. 94, 6, 7.); bo przed Tobą o Panie, „zginąć się musi wszelkie kolano na niebie, na ziemi i pod ziemią” (2. Fil. 9, 10.).

Nie ma między nami nikogo, ktoby wierzył z głębi duszy w obecność Pana Jezusa w Najświętszym Boskim Sakramencie; lecz im głębsza wiara tem większa miłość, bo miłość z wiary się rodzi a wiara głeboka roztwiera głębię miłości.

Pogłębić wiarę w obecność Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie znaczy rozpalić miłość, wzbudzić tęsknotę i pragnienie, oddać się duszą całą Bogu Utajonemu, który mówi o sobie; „większej nad tę miłość żaden nie ma, aby kto duszę swą położył za przyjacioły swoje” (Jan 15, 13.).

Obecność Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie to jedna z największych tajemnic naszej wiary św. a jednak nie ma bodaj artykułu wiary św. któryby był nam udowodniony tak jasno, wyraźnie i przystępnie jak właśnie tajemnica Przenajświętszego Sakramentu. Kto wierzy, że Chrystus Pan jest Bogiem, ten wierzy w Jego obecność w Najświętszym Sakramencie.

Chrystus Pan, jako Bóg i jako człowiek, z duszą i ciałem, ten sam, który niebo opuścił i stał się człowiekiem dla naszego zbawienia, ten sam, który jako niemowlę narodził się w Betleemie, ten sam, który przez trzy lata chodził po Ziemi św. „nauczając i dobrze czyniąc”, ten sam, który za nas umarł na krzyżu, obecny prawdziwie i rzeczywiście pod postacią chleba na ołtarzach naszych, byśmy go odwiedzali, by pokarmem był dla dusz naszych w Komunji św., by się ofiarował pod postacią chleba i wina we Mszy św., jako się ofiarował za nas na krzyżu, oto tajemnica Najświętszego Sakramentu, artykuł wiary i źródło naszego zbawienia.

Aby nie zaskoczyć Apostołów i uczniów wielkością i niepojętością cudu, który się dokonać miał na ostatniej Wieczerzy, przygotował Chrystus Pan ustanowienie Najświętszego Sakramentu już rok naprzód; „terazem wam powiedział, przed tem, niż się stanie, iżbyście, gdy się stanie, uwierzyli” (Jan 14, 29.).

Było to w drugim roku publicznego nauczania, nazajutrz po cudownem rozmnożeniu chleba na puszczy, gdzie Pan Jezus pięciu chlebami nakarmił pięć tysięcy mężów. „Ojcowie wasi – mówi Pan Jezus – jedli mannę na puszczy”, lecz nie Mojżesz wam dał z nieba, ale Ojciec mój daje „wam chleb z nieba prawdziwy, albowiem chleb Boży jest, który z nieba zstąpił i dawa żywot światu”.

Rzekli tedy do niego: „Panie daj nam zawżdy tego chleba”; wtedy to wypowiada Pan Jezus owe pamiętne słowa: „Jam jest chleb żywota, kto do mnie przychodzi, łaknąć nie będzie” (Jan 6,35.) a gdy szemrali Żydowie, iż rzekł, Jam jest chleb żywy, który z nieba zstąpił, Pan Jezus, nie zważając na ich szemranie, mówi: „zaprawdę, zaprawdę wam powiadam, kto wierzy we mnie, ma żywot wieczny. Jam jest chleb żywota, … Jam jest chleb żywy, którym z nieba zstąpił. Jesliby kto pożywał tego chleba, żyć będzie na wieki a chleb który Ja wam dam, jest moje Ciało na żywot świata” (Jan 6,38-32).

A gdy się swarzyli żydzi między sobą, mówiąc, jakoż nam ten może dać ciało swe ku jedzeniu, wypowiada Jezus po raz wtóry te wielkie słowa: „zaprawdę, zaprawdę wam powiadam, jeślibyście nie jedli Ciała Syna człowieczego i nie pili krwi Jego, nie będziecie mieć żywota w sobie” (Jan 6, 54.), to znaczy nie będziecie zbawieni, bo „kto pożywa ciała mego i pije moją krew, ma żywot wieczny a ja go wskrzeszę w ostatni dzień, albowiem ciało moje prawdziwie jest pokarm a krew moja prawdziwie jest napój” (Jan 6, 55, 56.).

Słowa te wywarły na zebrane tłumy nieopisane wrażenie; zakotłowało w nich od szemrania i zgorszenia; jak to, pada z ust do ust, on chce, byśmy ciało jego jedli? I tłum, który skutkiem cudownego rozmnożenia chleba wczoraj jeszcze ubóstwiał Jezusa i królem obwoływał, dziś zgorszony opuszcza go z bluźnierstwem na ustach.

Pan Jezus jednak nie tłumaczy swego powiedzenia, nie prostuje swych słów, nie mówi, że go źle zrozumieli, że słowa Jego rozumieć należy w znaczeniu przenośnem, przeciwnie powtarza je z naciskiem, mówiąc, że „ciało jego prawdziwie jest pokarmem a krew jego prawdziwym napojem”.

Widzi, że szemrzą także i uczniowie Jego, patrzy, spokojnie jak Go opuszczają zgorszeni; pozostają już tylko około niego Apostołowie; widzi na ich twarzach najwyższej zaniepokojenie; niewzruszony, spokojny zwraca się do nich i pyta: „żali i wy odejść chcecie?”  (Jan 6, 68.) jakby chciał powiedzieć, trudno, jeżeli nie wierzycie słowom moim opuśćcie mnie i wy.

Wtedy rzuca się na kolana przed Jezusem Piotr, przyszła opoka Kościoła i wiary Chrystusowej i w imieniu Apostołów i ludzkości wszystkich wieków mówi: „Panie do kogoż pójdziemy, słowa żywota wiecznego masz a my wierzymy i poznaliśmy, żeś Ty jest Chrystus, Syn Boży” (Jan 6, 69, 70.).

Słowa te Piotra świętego powtarzają miliony wierzących serc i do końca świata powtarzać je będą; tak, wierzymy, żeś ciało swe dał nam prawdziwie na pokarm, a krew swoją jako napój, boś ty Bóg nieomylny, który mylić się nie może a coś przyobiecał, toś wykonał, bo co Bóg zapowie, to też spełni.

I otóż spełniło się, co przepowiedział na Ostatniej Wieczerzy, dzień przed gorzką męką. Ostatnia Wieczerza; za chwilę ma być pojmany i pójść na mękę; ma opuścić na zawsze swych ukochanych Apostołów, pożegnać się z tym światem; żegna się z rozrzewnieniem wielkiem, żegna się jak Ojciec umierający z ukochanemi dziećmi; zostawia im swój testament, testament miłości. Widzi łzy na licach Apostołów; „nie płaczcie, mówi, ja was nie zostawię sierotami”; „Ja będę z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata” (Mat. 28, 20.).

Ze zdumienie i rozrzewnieniem spoglądają Apostołowie na swego Mistrza i słuchają słów Jego; czują, że za chwilę stanie się coś nadzwyczajnego i oto w tej najuroczystszej, najświętszej chwili spełnia się cud nad cudy; bo oto Pan Jezus bierze chleb, błogosławi i łamie i daje uczniom swoim, mówiąc: „bierzcie i jedzcie, to jest ciało moje a wziąwszy kielich, dzięki czynił i dał im, rzekąc, pijcie z tego wszyscy, albowiem to jest Krew moja nowego testamentu, która za wielu będzie przelana na odpuszczenie grzechów” (Mat. 26,26-28).

Spełniła się obietnica; wypełniły się słowa przyrzeczenia, które dał przed rokiem; pod postacią chleba i wina daje Chrystus Pan swym Apostołom Ciało swe na pokarm a Krew swą jako napój; pod skromnemi postaciami chleba i wina zamieszkał z nami z Bóstwem i człowieczeństwem, z duszą i ciałem w Najświętszym Sakramencie Ołtarza i oto jest z nami po wszystkie dni aż do skończenia świata.

Zaiste trzeba wiele przewrotności, trzeba już nie tylko być wyzuty z wiary, ale także i miłości ku Chrystusowi Panu, by, jak to pierwszy uczynił Luter, nadać słowom Pana Jezusa wyrażonym na Ostatniej Wieczerzy inne znaczenie, by nie wierzyć w ustanowienie Najświętszego Sakramentu, by nie wierzyć, że Pan Jezus chleb przemienił prawdziwie i istotnie w swe Najświętsze Ciało a wino w swą Najświętszą Krew.

Przecież chwila ustanowienia Najświętszego Sakramentu to najuroczystsza chwila w życiu Chrystusa Pana, jako ojciec umierający robi Chrystus Pan swój testament, w którym Apostołom swym i ludzkości całego świata przekazuje nie tylko swe zasługi i skarby swych łask, lecz siebie samego, swe Ciało i swą Krew Najświętszą; w testamencie nikt się nie wyraża niejasno, obrazowo lub przenośnie, lecz wyraźnie i dobitnie. Przecież to Zbawiciel sam pozostawia nam w Najświętszym Sakramencie źródło zbawienia z którego miliony czerpać mają zbawienie do końca wieków.

Tak też rozumieli słowa przeistoczenia wypowiedziane przez Chrystusa Pana na Ostatniej Wieczerzy Apostołowie: „Kielich błogosławieństwa – mówi św. Paweł – któremu błogosławimy, ażali nie jest uczestnikiem Krwi Chrystusowej, chleb, który łamiemy ażali nie jest uczestnikiem Ciała Pańskiego” (Gal. 1, 1.) „a ktobykolwiek jadł ten chleb albo pil Kielich Pański niegodnie, będzie winien Ciała i Krwi Pańskiej” (Kor. 11, 27.). Tak rozumieli słowa przeistoczenia czyli przemienienia pierwsi chrześcijanie, tak je rozumiał zawsze Kościół Chrystusowy, ten nieomylny tłumacz i nauczyciel objawionych słów Chrystusowych.

W katakumbach rzymskich, tam, gdzie przez trzy wieki, kryjąc się przed prześladowaniem pierwsi chrześcijanie odprawiali swe modły, do dziś dnia są obrazy i rzeźby, które świadczą o tem, że pierwsi chrześcijanie w Najświętszy Sakrament wierzyli tak samo jak my wierzymy; księgi liturgiczne, i publiczne modły z owych czasów świadczą, że wówczas tak jak i dziś, wierzył i nauczał Kościół św., że w Najświętszym Sakramencie Ołtarza prawdziwe jest Ciało i prawdziwa Krew Pana Jezusa. Wiemy z różnych starych źródeł, że wierni zawsze z największą czcią upadali na kolana przed Najświętszym Sakramentem, co jest niezbitym dowodem, że wierzyli w osobistą obecność Pana Jezusa pod postaciami chleba i wina.

To też pierwszy bluźnierca, który ośmielił się wątpić w obecność Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie powstał dopiero w XVI wieku; był nim Luter – człowiek luźnych obyczajów i gwałciciel przepisów Bożych, który poważył się twierdzić, że słowa Pana Jezusa wyrzeczone na Ostatniej Wieczerzy lepiej rozumiał jak Piotr św. i wszyscy Apostołowie; to też potępił go Kościół św. jak najostrzej na soborze Trydenckim, twierdząc, że ktoby nie wierzył, że Najświętszy Sakrament Ołtarza jest prawdziwe Ciało i prawdziwa Krew Pana Jezusa Chrystusa pod postaciami chleba i wina, będzie wyklęty.

My zaś katolicy, wierni wyznawcy Chrystusowi, wierzymy mocno i niezachwianie, że „w tej Hostji jest Bóg żywy, choć zakryty lecz prawdziwy, że w tym Najświętszym Sakramencie z nieba stawa tu w momencie, że wielki cud Bóg uczynił, że chleb w Ciało swe przemienił a nam pożywać zostawił, chcąc, aby nas przez to zbawił”. I za tę wiarę gotowiśmy jak pierwsi chrześcijanie życie swe położyć, krew swoją przelać. Tą wiarą przejęci oddawajmy Utajonemu Bogu naszemu taką cześć, jaka Bogu się należy.

Padajmy na kolana przed Najświętszym Sakramentem, czy to w kościele, czy na ulicy, ilekroć Chrystus idzie poprzez ulice nasze czy to w procesji, czy to jako wiatyk do chorego; odwiedzajmy Go często w kościołach naszych, gdzie mieszka w Ołtarzu, by nam był pociechą, umocnieniem i życiem duszy. Przyjmujmy Go często w Komunji św., by łaskę pomnożył, sił dodał do życia świętego, by był nam zadatkiem naszego chwalebnego zmartwychwstania. Chwała i dziękczynienie bądź w każdym momencie Jezusowi w Najświętszym, Boskim Sakramencie, ile minut w godzinie a godzin w wieczności, tylekroć bądź pochwalon Jezu ma miłości. Amen.

x. Ignacy Czechowski, Krótkie kazania na niedzielę i święta całego roku, Poznań 1930.

« wróć