O nierozerwalności małżeństwa.


O nierozerwalności małżeństwa.
14 stycznia 2020

O nierozerwalności małżeństwa.

 

Na niedzielę II po Trzech Królach
O nierozerwalności małżeństwa.

„Co tedy Bóg złączył, niech człowiek nie rozłącza” (Mat. 10, 9.)

Dzisiejsza Ewagelja święta mówi, jak to Pan Jezus swą świętą obecnością uświęcił małżeństwo w Kanie Galilejskiej.

Pan Jezus ustanowił pięć Sakramentów świętych, by były każdemu z nas środkiem uświęcenia a zatem zbawienia; dwa zaś Sakramenta święte, tj. kapłaństwo i małżeństwo ustanowił Pan Jezus nie dla uświęcenia człowieka jako jednostki, jako osobnika, lecz ustanowił jedla uświęcenia i zbawienia społeczności ludzkiej.

Każdy rozumie, że społeczeństwo ludzkie, że ludzkość cała nie mogłaby być zbawiona bez Sakramentu kapłaństwa; bo Sakrament kapłaństwa rodzi kapłanów i biskupów, następców apostołów, którym Pan Jezus powierzył prowadzenie ludzkości do nieba i których uczynił szafarzami łask, bez których nie ma zbawienia.

Społeczeństwo ludzkie składa się z rodzin, z nich narody, państwa, cała ludzkość; jakie rodziny, takie narody i państwa; więc rodzina jest podstawą narodów i państw; podstawą zaś rodziny jest małżeństwo.

Chcąc uświęcić rodzinę a zatem narody i państwa, ustanowił Chrystus Pan Sakrament małżeństwa; zlał przez to łaski swe, które wysłużył na krzyżu, na rodziny chrześcijańskie, by uświęcone i zasilone łaskami Bożemi rodziły i wychowywały nowe pokolenia dla królestwa Bożego na ziemi tj. dla Kościoła i dla królestwa Bożego w wieczności tj. dla nieba.

Wielki więc i święty jest stan małżeński i nader doniosłe jego znaczenie; od jego to wpływów zależy szczęście doczesne i powodzenie narodów, od niego zależy uświęcenie i zbawienie milionów.

O jak wdzięczne winny być chrześcijańskie narody i państwa Chrystusowi Panu, że w tak świętą opiekę wziął rodziny a zatem narody, o jak wdzięczne winny być państwa katolickie Kościołowi Bożemu, że tak gorliwie podtrzymuje dziedzictwo Chrystusowe, broniąc małżeństwo chrześcijańskie przed niebezpieczeństwami, które grożą mu ze strony niewiernych, którzy chcą zedrzeć z małżeństwa chrześcijańskiego świętą szatę sakramentalnego uświęcenia.

Święte jest małżeństwo, bo sam Bóg je ustanowił w raju; czytamy w księdze rodzaju: „i stworzył Bóg człowieka na obraz swój, na obraz Boży stworzył go, mężczyznę i białogłowę stworzył ich; i błogosławił im Bóg i rzekł: rośćcie i mnóżcie się i napełniajcie ziemię, a czyńcie ją sobie poddaną” (Gen. 1, 27. 28.); zrozumienie tych słów tłumaczy najdokładniej sam Chrystus Pan, gdy mówi: „nie czytaliście, iż który stworzył człowieka od początku, mężczyzną i niewiastą stworzył je i rzekł: dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się z żoną swą i będą dwoje w jednem ciele, a tak już nie są dwoje ale jedno ciało; co tedy Bóg złączył, człowiek niechaj nie rozłącza” (Mat. 19, 4-6).

Ze słów tych nie tylko wynika, że Pan Bóg już w raju ustanowił małżeństwo, lecz wynika również jasno jego jedność, tj. że Pan Bóg ustanowił małżeństwo tak, by jeden mężczyzna łączył się dozgonnym węzłem wspólnego życia z jedną niewiastą i jedna niewiasta z jednym mężczyzną; mówi przecież wyraźnie Chrystus Pan, że będą dwoje w jednym ciele, to znaczy, że ich dwoje ma tworzyć całość ścisłą i nierozerwalną, jedno gniazdo, z którego wyrastać mają dzieci, jedną rodzinę, którą jedna łączy myśl, w której jedno bije serce Bogu i światu. Na świecie nic się nie dziele przypadkiem, wszystko dzieje się za wolą Bożą; nie przypadek to, że jest na świecie równa liczba mężczyzn i kobiet; wskazuje to na wolę Bożą, że jeden mężczyzna z jedną niewiastą łączyć się mają dozgonnym węzłem małżeńskiego współżycia.

Z wyżej przytoczonych słów Chrystusa Pana wynika druga podstawowa, najważniejsza cecha małżeństwa ustanowionego przez Boga w raju, jego nierozerwalność.

Czyż mógł wyraźniej Pan Jezus zaznaczyć nierozerwalność małżeństw, gdy mówi: „co tedy Bóg złączył, człowiek niech nie rozłącza?” (Mat. 19, 6.). Nie mógł Bóg ustanowić małżeństwa rozerwalnego, tj. takiego, w któremby małżonkowie mieli prawo rozejść się po kilku latach wspólnego pożycia i zawrzeć każdy z nich albo jedno z nich ponowny związek małżeński z inną osobą; sprzeciwiałoby się to mądrości, miłości i sprawiedliwości Bożej.

Sprzeciwiałoby się mądrości Bożej; bo wszystko co Bóg ustanowił, jest mądre, celowe; celem małżeństwa zaś jest, by było podstawą życia społecznego, a przez to podstawą porządku, łady, zgody i szczęścia; kruchaby to była podstawa, gdyby człowiek mógł ją obalać według swego upodobania; wszelka podstawa musi być trwała, spiżowa, jeśli podtrzymać ma wielki ciężar; a nie ma większego ciężaru, jak ciężar obowiązków i odpowiedzialności wobec nieba i społeczności ludzkiej, który biorą na siebie małżonkowie.

Ustanowienie małżeństwa rozerwalnego tj. takiego, by mąż mógł wypędzić żoną według swego upodobania i zawrzeć z inną związek małżeński, sprzeciwiałoby się cnocie miłości. Bóg, który wszystkich nas umiłował, wszystkich stworzył, by byli szczęśliwi; prawda że szczęście na świecie jest względne, nie mniej jednak, ile to szczęścia w świętem stadle małżeńskim, ile świętej słodyczy rodzinnego życia, wspólnoty uczuć i nadziei; i to szczęście nie miałoby trwać przynajmniej aż do śmierci jednego z małżonków! Jaki smutny byłby los wypędzonej przez męża żony, która, wychodząc za mąż, wszystko oddała mężowi? Wszystko rozumiem, ale, by kobieta chrześcijańska życzyła sobie i pragnęła rozerwalności małżeństwa, tego już nie pojmuję; musi to być już chyba kobieta, która w ogóle jest przeciwna małżeństwu jako wspólnemu trwałemu pożyciu, przeciwna rodzeniu i wychowywaniu dzieci, kobieta, której pragnieniem jest wolna miłość, jak nawet nie zawsze jest między zwierzętami; bo trzeba wiedzieć, że bardzo wiele zwierząt żyje jakoby we spólnocie małżeńskiej.

Małżeństwo rozerwalne przeczyłoby wszelkiej sprawiedliwości; bo dzieci zrodzone w małżeństwie mają prawo być wychowane przez ojca i matkę, mają prawo żądać od rodziców, by dali im wychowanie, jeśli dali im życie. Nie ma pewnie smutniejszego losu nad los dzieci, którym rodzice burzą gniazdo rodzinne.

Nierozerwalności małżeństwa wymaga dobro społeczne; rozerwalności małżeństwa domagają się tylko ludzie luźnych obyczajów; prawo rozerwalności małżeństwa powstaje tylko w państwach i społeczeństwach o niskiej moralności; uczy doświadczenie i historia, że im więcej rozerwanych małżeństw, tem więcej wyuzdania i niemoralności; dodajmy do tego kłótnie, procesy, niezgody powstałe w rodzinach przy i po zerwaniu małżeństwa, a przekonamy się, że ubolewania godne są państwa, które nie umiały obronić i utrzymać małżeństwa nierozerwalnego, jakie sam Pan Bóg ustanowił w raju.

Nauka o nierozerwalności małżeńskiej jest artykułem wiary naszej świętej potępiając błędną naukę Lutra, mówi wyraźnie Sobór Trydencki (Can. 24, 5.): „gdyby kto twierdził, że dla niewiary albo uciążliwości wspólnego pożycia albo skutkiem nieobecności małżonka węzeł małżeński może być zerwany, niech będzie wyklęty”.

Dogmat ten opiera się na bardzo wyraźnych słowach świętego Pawła, który mówi: „albowiem niewiasta, która pod mocą męża jest, póki mąż żyw, obowiązana jest zakonowi, lecz jeśliby mąż jej umarł, rozwiązana jest od zakonu mężowego; przeto póki mąż żyje, będzie zwana cudzołożnicą, jeśli by była z innym mężem” (Rzym. 7, 2. 3.). Do Koryntjan zaś święty Paweł tak pisze … „a tym, którzy są w małżeństwie, rozkazuję, nie ja, ale Pan, iżby żona od męża nie odchodziła; a jeśliby odeszła, trwała bez męża, albo się z mężem pojednała; a mąż żony niech nie opuszcza” (I. Kor. 7, 10. 11.); „żona przywiązana jest do zakonu, póki żyje mąż jej; a jeśliby zasnął mąż jej, wolna jest, niech idzie, za kogo chce, tylko w Panu” (I. Kor. 7, 7. 39.).

Ze słów tych wynika jasno, że żona dopiero po śmierci męża zawrzeć może drugi związek małżeński; póki zaś mąż żyje, winna – jeżeli z ważnych przyczyn odejść musi od niego i zamieszkać osobno – trwać bez męża albo się z nim pojednać.

Przede wszystkiem zaś wynika jasno, że żona, któraby za życie męża, opuściwszy go, zawarła związek wspólnego pożycia z innym mężczyzną, nie żoną jest, lecz cudzołożnicą, czyli że małżeństwo ważnie zawarte tylko przez śmierć jednego z małżonków może być rozerwane.

Rzecz jasna, że ten sam obowiązek, który ciąży na żonie, ciąży także na mężu, który tak samo związany jest węzłem małżeńskim z żoną, jak żona z mężem.

Małżeństwo ustanowione przez Boga w raju, jest więc nierozerwalne.

Po małżeństwo nierozerwalne wyniósł Chrystus Pan do godności Sakramentu; uświęcił je łaskami, które wysłużył na krzyżu; stąd pisze święty Paweł: „Sakrament to wielki, a ja mówię w Chrystusie i kościele” (Efez. 5, 32.).

Między mężem a żoną, tak uczy święty Paweł, jest ten sam stosunek, jaki jest między Chrystusem a Kościołem; „albowiem mąż jest głową żony, jako Chrystus jest głową Kościoła; a jako Kościół poddany jest Chrystusowi, tak też żony swoim mężom we wszystkiem” (Efez. 5, 23. 24.); jeśli Kościół z Chrystusem połączony jest przez łaskę uświęcającą i łaski uczynkowe, to też i mąż z żoną połączony jest sakramentalnie tą samą łaską uświęcającą i łaskami wspierającemi.

 Jeśli małżeństwo jest Sakramentem, jeśli wyniesione jest do tej najwyższej godności w Kościele Chrystusowym i postawione na równie z Sakramentem kapłaństwa, wynika z tego jasno, że stanowienie o małżeństwie, o jego prawach i obowiązkach, nie do państwa należy, lecz do Kościoła. O tę fundamentalną zasadę, o to święte prawo Kościoła wrzała nie tak dawno temu walka zacięta między Kościołem a heretyckim rządem Prusaków, którzy twierdził, że stanowienie prawa o małżeństwie nie do Kościoła, lecz do państwa należy. Małżeństwo miało być zawierane przed władzą państwową i tylko dzieci z takich małżeństw miały być uznane przez państwo za legalne. Prześladowano biskupów i kapłanów; setki katolików, którzy bronili zasad Chrystusowych, cierpiały więzienie i prześladowania.

Czyżby dziś w Polsce, państwie katolickiem, ta walka o panowanie Kościoła nad duszami miała zawrzeć na nowo? Tylko małżeństwo zawarte wobec Kościoła jest Sakramentem, tylko tak zawarte jest ważne, bo małżeństwo jest Sakramentem, a Sakramentu może udzielać tylko Kościół.

Jeśli małżeństwo jest Sakramentem, a więc rzeczą jedną z najświętszych w królestwie Bożem na ziemi, z jaką rozwagą, z jaką czcią winni się ludzie odnosić do tej sprawy nie ludzkiej lecz Boskiej.

A wreszcie pamiętajmy, że małżeństwo to nierozerwalne połączenie mężczyzny i niewiasty, nakazane przez Boga samego w raju, wyniesione do godności Sakramentu przez Chrystusa Pana celem dawania sobie wzajemnej pomocy do osiągnięcia tego najszczytniejszego celu, który Bóg nakreślił społeczności ludzkiej tj. do rodzenia i wychowania dzieci dla królestwa Bożego na ziemi tj. dla Kościoła i królestwa Bożego w wieczności tj. dla nieba.

Od was małżonkowie chrześcijańscy, od waszych małżeństw, od waszych rodzin, które tworzycie, zależy szczęście i powodzenie narodów i państw, od was zależy zaludnienie nieba i chwała Boża przyszłych mieszkańców królestwa Bożego w wieczności. Amen.

x. Ignacy Czechowski, Krótkie kazania na niedzielę i święta całego roku, Poznań 1930.

« wróć