O cnocie czystości.


O cnocie czystości.
3 marca 2020

O cnocie czystości.

 

Na niedzielę II Postu.
O cnocie czystości.

„Błogosławieni niepokalani w życiu, którzy chodzą w zakonie Pańskim”. (Ps. 118, 1.)

Dzisiejsza Ewangelja św. prowadzi nas na górę Tabor; po najwidoczniejszem swojem poniżeniu, bo po kuszeniu przez szatana, w chwili, kiedy Bóstwo Jego jak najwięcej zostało zasłonięte, wstępuje Pan Jezus na górę Tabor, by zrzucić zasłonę człowieczeństwa i poniżenia i ukazać się Jako Bóg w całej swej chwale i majestacie.

I bierze ze sobą apostołów, by pokazać im, jak po poniżeniu następuje wywyższenie i zapłata, by w sercach ich obudzić wiarę w Bóstwo swoje, lecz zarazem, by im pokazać, że są godni szczęścia oglądania Boga w chwale i majestacie.

Zapewne wszyscy Apostołowie byli godni widzenia chwały Chrystusowej, a jednak trzech tylko z nich wybiera Pan Jezus: Piotra, Jana i Jakóba.
Piotra, bo to mąż silnej wiary; jak skała wśród burz, które wokoło niego w przyszłości huczeć miały; jego chce Chrystus Pan nagrodzić za żywą, niezachwianą wiarę, którą przed wszystkimi Apostołami wyznaje w chwili, kiedy inni milczą.
Bierze Jakóba dla jego gorliwości o gotowości przyjęcia kielicha cierpień dla Chrystusa, bo on wzorem naszych w noszeniu krzyżów i cierpień z gotowością dla Chrystusa.
Bierze wreszcie Jana św., owego ucznia, którego zawsze wyróżniał i miłością otaczał, któremu matkę swą poleca pod krzyżem, którego ściska i tuli do serca na ostatniej wieczerzy dla jego dziewictwa, w nagrodę za jego czystość i nieskazitelność.
Na każdym kroku, przy każdej sposobności wyszczególnia Pan Jezus, czystość i nieskazitelność.

„Błogosławieni niepokalani w życiu, którzy chodzą w Zakonie Pańskim” (Ps. 118, 1.), woła Psalmista.

Czystość! O jak błogo brzmi to słowo, jak świętą tęsknotą i pragnieniem napełnia ona serca nasze. A jednak, gdzie jest cnota więcej zdeptana i wzgardzona mino swego uroku jak właśnie cnota czystości?
Rzuć okiem na świat, jak mało młodzieńców i dziewic czystych i nieskazitelnych, wolnych od wszelkiej zmazy cielesności; świat zżył się dziś z nieczystością i przyzwyczaił się do niej; włączył ją w ramy życia towarzyskiego i publicznego, zaaprobował. Z nieczystości świat łatwo rozgrzesza i uniewinnia ją słabością ludzką, a czystość anielską ośmiesza; książki, teatry i kina, rozmowy i ubiór, wszystko zaprawione powabem cielesności.

O czystości dziś mówimy, by serca napełnić pragnieniem i tęsknota za tą świętą cnotą. Nie tkniemy się błota nieczystości, lecz raczej przedstawimy obraz czystości w całej jej piękności, by wstyd stracony obudzić w sercu i pragnieniem czystości napełnić dusze.

Co to jest czystość, na czem polega?

Bóg Stwórca zbudował dwa światy: świat materialny i świat duchów w niebie, obydwa złączył w człowieku, dając mu duszę i ciało. Ciało człowieka podobne jest w swej istocie do ciała zwierzęcia, bo te same ma pragnienia; i ta oto skłonność cielesna siłą natury prze do zadowolenia czy w myślach, czy w wejrzeniach i uczuciach, a wreszcie w uczynkach.
Jeżeli dusza odpycha te pragnienia, gardzi uciechami ciała, odwraca oko, świętą i nieskazitelną zachowuje rękę, jeżeli w obcowaniu z osobami płci drugiej ściana przyzwoitości i wstydu ją przedziela, święta i nieskazitelna jest dusza.
Czystość jest dwojaka, ciała i duszy, w której duch wznosi się ponad ciało, niezmazany błotem uczuć i zadowoleni wewnętrznych. Czystość więc jednem słowem polega na wzgardzie ciała, na ujarzmieniu i zgnieceniu życia zwierzęcego, na wzniesieniu się duszy ponad ciało.
Dusza czysta żyje w ciele życiem ducha wyswobodzonego, życiem anielskim; stąd czystość nazywamy cnotą anielską, bo człowiek czysty to anioł w ludzkiem ciele.
Człowiek czysty zbliża się najwięcej do natury samego Boga, który duchem jest, i upodabnia się z Nim.

Stąd też tak piękna jest cnota anielskiej czystości:
„O jak piękny jest czysty rodzaj z jasnością! Nieśmiertelna jest bowiem pamięć jego, gdyż u Boga znany jest i u ludzi; gdy obecny jest, naśladują go i pragną go, gdy odejdzie; i na wieki koronowany triumfuje, niepokalanego bojowania zapłatę wygrywając” (Ks. Mądr.4, 1-2.); takiemi słowami chwali sam Duch święty cnotę czystości.

„O jak piękny jest czysty rodzaj z jasnością”.

Patrz na człowieka nieczystego; na twarzy jego jakaś dzikość zwierzęca, oczu nie śmie podnieść, jakiś niepokój maluje się na licach, zdaje się, jakoby przekleństwo rzucone na Kaina na nim spoczywało, jako dym Kaina tłucze się po ziemi i nie śmie wzbić się prosto w obłoki, jakoby tułaczem był i zbiegiem na ziemi.
A odwrotnie: patrz na człowieka czystego: w skromności spuszczone oczy; wstydliwość święte piętno anioła wyciska na czole, jakoby promienie nadziemskie biją z świętego wejrzenia, zdaje się nadziemską, nadludzką istotą, podobną do anioła, jakaś cicha wielkość bije z lica świętej dziewicy, jakiś majestat; bo w tej twarzy czystość samego Boga się odzwierciedla; i mimo woli schyla się głowa, a usta szepcą: „jak piękny jest czysty rodzaj”.

Patrz na obraz św. Alojzego, św. Stanisława Kostki lub przede wszystkie Najśw. Panienki; czy te wątłe nadziemskie postaci nie przypominają aniołów? Symbolika świętym dziewicom i młodzieńcom kładzie w rękę białą lilję; i słusznie, bo jak lilja biała nie tylko wonią swą pociąga, ale śnieżną białością lśni, tak i cnota czystości jako lilja cnót zdobi i podobną czyni duszę czystą do Boskiego Oblubieńca, o którym pieśń nad pieśniami mówi: że ”między liljami pasie baranki swoje”.

O jak nadobna jest cnota czystości! Nie tak pięknością swą lśni niebo wiosenne, nie tak błyszczy kropla rosy zawieszona na promieniu wschodzącego słońca, jak niebiańska cnota czystości na licach świętej dziewicy; tak tylko anioł wyglądać by mógł, gdyby ludzką przybrał postać.

„O jak piękny jest rodzaj czysty z jasnością, nieśmiertelna jest bowiem pamięć jego”.

W krainie grzechu i śmierci na szarych polach ziemskiego życia czystość to obraz nieśmiertelnej piękności, to życie, jakie na owych niebiańskich żyje wzgórzach, gdzie czyste dusze około tronu baranka nieśmiertelnego wielbią niepokalaną czystość Boga; przedsmak nieba.

„O jak piękny jest czysty rodzaj!”

Piękna jest kropla rosy lśniąca tysiącznemi blaskami, gdy słońce się w niej odzwierciedla; lecz jak promień słoneczny, gdy padnie na kroplę rosy siedem barw tęczy przecudnej roztacza, tak cnota czystości, gdy opromieni duszę niepokalaną, wielu innych cnót zabłyśnie pięknością.

Dusza czysta wyswobodzona z pod panowania ciała z Bogiem się łączy, do Niego podobna; dusza z Bogiem się łączy w zgodnem obcowaniu, a obcowanie zgodne duszy z Bogiem nazywamy madlitwą.

Stąd dusza czysta tak żarliwie się wznosi w modlitwie do nieba, istna pochodnia miłości i czułej serdecznej modlitwy; dowiedzioną to rzeczą, że modlitwa tylko w czystych duszach się rodzi; dusza nieczysta modlić się nie może, bo ciało panuje nad nią; jej przez oponę ciała i zmysłowości przedrzeć by się trzeba, a ciało z Bogiem, który jest duchem, łączyć się nie może; stąd doświadczenie, że człowiek nieczysty przestaje się modlić.

Dusza czysta nie tylko ponad ciało się wznosi, ale i ponad wszystko, co ziemskim tchnie brudem, nie w świecie szuka szczęścia, nie szuka tego, co niskie; jej obce bóle i troski życia ziemskiego; w miłości złączona z Bogiem, miłości pragnie u ludzi i miłością ich otacza; nie sądzi, nie podejrzewa, nie zajmuje się troskami ziemskiemi, wznosi się ponad poziom ludzkich zachcianek i zadowoleni; stąd nie zazdrości, nie obmawia; duszę niebiańską zdobią pokora i posłuszeństwo, słodycz i cichość, gotowość służenia bliźnim.
Stąd jest czystość filarem wszystkich cnót; dusza czysta to anioł Boży na ziemi.

„O jak piękny jest czysty rodzaj, u Boga znany jest i u ludzi”.

Czy dziw, że sam Bóg z nieba z miłością i lubością patrzy na czystą duszę, która w ludzkiem ciele już życiem niebiańskiem żyje? To też cała Trójca Przenajświętsza z taką miłością uwielbia czystość w człowieku i z lubością ją otacza swą opieką.

W ciele ludzkiem stworzył Bóg człowieka i to ciało po zmartwychwstaniu do nieba wziąć postanowił, aby ciała zmartwychwstałych w czystości Boga wielbiły na wieki, by serca zmartwychwstałych we wiecznej miłości ku Bogu gorzały, by ręce ich, czyste na ziemi, w czystej modlitwie do Boga na wieki się modliły, by oczy ich, niepokalane na ziemi, niepokalaną czystością Boga na wieki się cieszyły.

Czystego Noego z pośród wszystkich wybrał i ocalił, niewinnego Lota z Gomory i Sodomy wyswobodził; czystego Józefa Egipskiego panem swych braci uczynił; Zuzannę pamiątką wieczną wsławił, a Judytę sławą i weselem Jerozolimy nazwał.

Syn Boży nie wahał się jako Bóg wstąpić w łono dziewicy; i woła: „Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądają” (Mat. 5, 8.).

Duch Święty w ten sposób usprawiedliwia człowieka, że „serce czyste w nim stwarza”„ducha nieprawości oddala”. On to nie waha się Marję czystą oblubienicą swą nazwać i łączy się z nią w sposób Boski w celu zrodzenia Chrystusa; tak Bóg w Trójcy Przenajświętszej ukochał cnotę czystości.

„Nieśmiertelna jest pamięć jego, gdyż u Boga znany jest i u ludzi, gdy obecny jest, naśladują go, pragną go, gdy odejdzie”.

Dziwna to rzecz; na każdym choćby jak najwięcej zepsutym człowieku czystość dziwny urok wywiera; czytamy w Żywotach Świętych, że najwięksi napastnicy lubieżni cofali się, świętą trwogą przejęci na widok niebiańskiej skromności.

Może i ty sam nienawidzisz czystości, gdy namiętność prze cię do grzechu, ale zaprzeczyć nie możesz, że urok na ciebie wyziera, że cię coś w niej pociąga, że jakaś tęsknota budzi się za nią, skoro jej obraz z twej duszy się przesunie; ty nieraz się nawet śmiać będziesz z czystych, ale jakiś tajemny podziw i szacunek dla nich zawsze powstanie w twem sercu.

To też wszędzie i u wszystkich ludów znajdziemy cześć dla czystości; nie było większego zepsucia jak u pogańskich Rzymian; czcili oni osobną boginię nieczystości, Wenerę, – a jednak wśród tego zepsucia, wśród tej nocy ciemności przedziera się cudowny płomyk jasności złotej cnoty czystości; bo czcili bogini czystości, Westę i jej czyste, niepokalane ofiarowali dziewice, Westalki, na dozgonną służbę; a dziewice te dla ich czystości były w równem poszanowaniu jak najwyżsi dostojnicy państwowi. Jaki to widoczny wyraz owej bolesnej tęsknoty natury ludzkiej za cnotą czystości.

„I na wieki triumfuje”; triumfuje na ziemi, triumfuje w niebie.

Chcesz poznać zapłatę za czystość, według miłości, jaką Bóg okazuje cnocie czystości, mierz jej zapłatę. Miłością otacza ją Bóg, w miłości za nią płaci; czy nie dość wspomnieć na szacunek jakim Bóg otacza czystość u ludzi? Owe bogate cnoty, które rodzi czystość, czy to nie wielka zapłata?
Największą zapłatą za cnotę czystości na ziemi jest spokój sumienia, bo gdzie większy znajdziesz spokój sumienia, słodycz i ukojenie wewnętrzne i szczęście, jak nie w duszy czystej, która gardzi światem i na świecie żyje życiem niebiańskim?

Wiemy, że ciężkie walki z ciałem staczać nam trzeba, by zdobyć cnotę czystości; z ciężkości walk mierz zapłatę za zwycięstwo. Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądają” (Mat. 5, 8.); „komu czystość serca miła, Król nieśmiertelny będzie przyjacielem jego” (Przyp. 22, 9, 11.).

Patrz, jak ich Bóg wyszczególnia: „do swego serca ich przyciska, osobne niebo im gotuje, w osobne szaty ich zdobi, palmami upiększa, najbliższe miejsce w pochodzie za Barankiem im daje; pieśni ich uczy, które tylko dziewicze usta świewać umieją.
Patrz w górę: na świętych Sjońskich wzgórzach, wśród jasności niebiańskiej za barankiem idzie owych sto czterdzieści cztery tysiące; w białych szatach z palmami w ręku, imię Baranka wypisane na czołach ich; i śpiewają pieśń nieśmiertelną, harmonijną, anielską, szumiącą jako pieśń wielu wód i jako głos gromu wielkiego”
(Obj. 14.)

Idąc coraz dalej i dalej; znikają z oczu twych; a u podnóża góry Sjońskiej w obłokach niebieskich Dawid, święty pieśniarz z harfą w ręku stoi i śpiewa: „któż wstąpi na górę Pańską, a kto stanie na miejscu świętem; człowiek niewinnych rąk i czystego serca” (Ps. 24, 3-4). Amen.

x. Ignacy Czechowski, Krótkie kazania na niedzielę i święta całego roku, Poznań 1930.

« wróć