O względności czasu w świetle wieczności.


O względności czasu w świetle wieczności.
31 grudnia 2019

O względności czasu w świetle wieczności.

 

Na Nowy Rok
O względności czasu w świetle wieczności.

„Lecz oto krótkie lata mijają, a ja idę ścieżką, którą nie wrócę”. (Job 16, 23.)

Stoimy dzisiaj na progu „Nowego Roku”; wczoraj pożegnaliśmy z rozrzewnieniem rok stary, dziś witamy znowu pełni nadziei rok nowy. Przy każdej zmianie roku przekonujemy się, jak szybko płynie czas. I tak znowu minął rok stary, minął i nie wróci; zginął na zawsze w morzu wieczności; i my na kruchych barkach naszych ciał po falach czasu płyniemy ku morzu wieczności. „Pamiętaj na rzeczy ostateczne, a nigdy nie zgrzeszysz”, mówi Duch Święty; z rzeczy ostatecznych najstraszniejszą to prawda o wieczności.

Przyjdziesz o wieczności, lecz kiedy i jak!

Na samo wspomnienie wieczności krew w żyłach się ścina, włos dębem staje, dech w piersi zamiera, zwłaszcza gdy rozważamy wieczne potępienie; „straszność jest wpaść w ręce Boga żywego”, mówi Paweł święty (Do. Żyd. 10, 31.). A jednak ona nas wszystkich czeka: „pójdzie człowiek do domu wieczności swej, i będą chodzić po ulicach płaczący”, mówi mędrzec Pański (Eccl. 12, 5.). O wieczności, tajemnico niezbadana, głębio niezmierzona, tyś dniem bez wieczoru, nocą bez rana, przepaścią bez dna.

Są chwile w życiu, w których ogarnia człowieka pojęcie wieczności, w których ta prawda w całej swej grozie staje przed nami; a wtenczas odczuwamy cały jej tragizm, i zdaje się nam, że lecimy w jakąś przepaść bez końca, że ogarnia nas jakaś przestrzeń bezbrzeżna, a wtedy taki lęk ogarnia człowieka, że boi się zaczerpnąć powietrza.

Tysiące, miliony lat, czemże one są wobec wieczności! Wieczność dusz naszych nie zna liczb ani lat, w niej ciąg wieczny, nieprzerwany, nigdy nie kończący się bieg trwania; wieczne bytowania bez końca, łańcuch bez ostatniego ogniwa, rzeka bez ujścia; tam nie ma zamiany, wieczna ustawiczność, wieczne bogactwo lub wieczne ubóstwo, wieczna chwała lub wieczna hańba, wieczne szczęście lub wieczna niedola; „i królować będą na wieki wieków” (Obj. 22, 5.); ale i „męczeniu będą we dnie i w nocy na wieki wieków” (Obj. 20, 10.) , tak mówi Jan święty w Objawieniu.

Pisarze kościelni i mistrzowie życia duchowego starają się pouczyć nas o istocie tej strasznej prawdy wieczności w przystępny sposób przez porównania; jeden z nich tak pisze: wystaw sobie górę z twardego kamienia, milę długą i szeroką oraz milę wysoką; co sto lat przelatuje ptaszę małe i ociera sobie dzióbek; a gdyby w ten sposób starło całą górę, a minęłaby jedna minuta wieczności, potępieni ożyliby nadzieją, że jednak kiedyś skończy się wieczność, ale i to niemożliwe.

Pismo święte mówi, że Judasz jest potępiony; gdyby do Judasza w woli Bożej udał się anioł i rzekł do niego: płakać będziesz całą wieczność za grzechy swe, a co sto lat ja przyjdę i wezmę z łez twoich jedną kroplę, a gdy z tych łez tyle wody się zbierze, ile jej jest na ziemi, w morzach i rzekach, wtedy minęła cząstka wieczności, Judasz zapłakałby łzami wdzięczności i miłości Bożej, bo byłaby dla niego nadzieja, że jednak kiedyś skończy się wieczność; policz krople wody choćby tylko w jednej szklance, a będziesz miał pojęcie o wieczności; ale i to jest niemożliwe, bo wieczność nie ma końca, a miliony lat są w niej jakoby ich nie było. Prawda o tej wieczności opiera się na Boskiej wieczności, na istocie Tego, który „nie ma początku ani końca”; oto jedna z podstawowych prawd naszej wiary świętej.

W Bogu wszystko jest wieczne; wieczna jest Jego świętość, wieczna Jego mądrość, ale też wieczna jest Jego sprawiedliwość; a ta sprawiedliwość Boża wymaga wieczności dla duszy ludzkiej; dusza ludzka jest nieśmiertelna, to znaczy nigdy nie umiera, oto druga podstawowa prawda naszej wiary, która świadczy o wielkości ale i o sprawiedliwości Bożej.

Gdyby dusza ludzka nie była nieśmiertelna to jest nie żyła w wieczności, na próżno byłby Pan Bóg dał swe przykazania, bo miłość ku Bogu nie byłaby w stanie zmusić człowieka do zachowania przykazań Bożych; pamięć o wieczności i o wiekuistem potępieniu zaś zmusza człowieka do pełnienia woli Bożej; i tylko brak wiary pozwala człowiekowi grzeszyć, brak pamięci o wieczności ośmiela człowieka do popełnienia grzechu śmiertelnego; stąd mówi Pismo święte: „pamiętaj o rzeczach ostatecznych, a nigdy nie zgrzeszysz”.

Ogrom i wielkość majestatu Bożego wymaga wieczności nie tylko dla Boga samego ale także i dla duszy ludzkiej; każdy prawodawca musi mieć możność karania według wielkości przewinienia; grzech śmiertelny to nieskończona obraza Boża, bo jest obrazą nieskończonego Boga; więc i kara musi być nieskończona tj. wieczna; stąd mówi Pan Jezus o robaku, który nigdy nie umiera, o ogniu, który nigdy nie gaśnie; „gdzie robak ich nie umiera, a ogień nie gaśnie” (Mat. 9, 43.), tedy rzecze tym, którzy po lewicy będą: „idźcie ode mnie przeklęci w ogień wieczny, który zgotowany jest djabłu i aniołom jego” (Mat. 25, 41.); piętnaście razy w Ewangelji świętej mówi Pan Jezus o tym ogniu wiecznym; „o jak straszną jest rzeczą wpaść w ręce Boga żywego” (Żyd. 10, 31.).

Dziwna rzecz; jeżeli mamy na myśli szczęśliwość w niebie, to ta szczęśliwość łączy się w pojęciu naszem z szczęśliwością wiekuistą; ani nam na myśl nie przyjdzie wątpić w wiekuistość szczęścia, które nas czeka w niebie; bo rozumie to nawet dziecko, że szczęśliwość w niebie musi być wieczna, inaczej nie byłaby zupełna, nie byłaby szczęśliwością; ale też i dziecko zrozumieć powinno, że wiekuistość szczęścia w niebie warunkuje wiekuistość kary w piekle; ta sama bowiem sprawiedliwość Boża, która stworzyła wieczną nagrodę dla dusz świętych za życie święte, musiała stworzyć wiekuistą karę dla dusz potępionych za życie grzeszne.

Albo szczęśliwość w niebie jest wieczna, a wtedy i wieczna musi być kara w piekle, albo skończy się kiedyś kara w piekle, a wtedy skończyć się musi i szczęście w niebie. Nikt z nas nie pomyślał jeszcze o tem, by szczęście w niebie miało się kiedyś skończyć, więc też niech nikt z nas nie myśli o tem, by skończyła się kiedyś kara w piekle.

Ale w świetle wieczności myślimy o innej rzeczy. Myślimy o tem, że tak szybko ubiega czas; „oto krótkie lata mijają, a ja idę ścieżką, którą nie wrócę” (Job 16, 23.), mówi Job; jak szybko teraźniejszość staje się przeszłością, a przyszłość teraźniejszością.

Życie nasze jak ono podobne do rzeki, nad którą stojąc widzimy, jak fala po fali mknie, jak nadchodzi, mija nas i ginie; jedna spycha i goni drugą, a nigdy nie wróci, i nigdy się nie zatrzymuje; tak ginie dzień po dniu, tak giną lata za latami; „bośmy goście przed Tobą i przechodnie, jako i wszyscy ojcowie nasi; dni nasze jako cień na ziemi, a żadnego nie masz przedłużenia” (Paral. 29, 15.). „Człowiek urodzony z niewiasty, żyjąc czas krótki, napełnion jest wielu nędzami; wyrasta jak kwiat i więdnie i ucieka jak cień i nie trwa w jednym stanie” (Job 14, 1.2.); „bo cóż jest żywot nasz – mówi święty Jakób – para jest okazująca się na mały czas, a potem zniszczona będzie” (Jak. 4, 15.).

Jak pięknie opisuje szybkość czasu i jego znikomości Mędrzec Pański; „przeminęło to wszystko – mówi – jako cień i jako poseł przebiegający, i jako okręt, który przechodzi przez burzącą się wodę, którego, gdy przejdzie, ślad się znaleźć nie może, ani ścieżka dna jego między falami, albo jako ptak, który leci przez powietrze, który przeleciał, a potem żadnego znaku nie znać drogi jego” (Ks. Mądr. 5, 9, 12.).

Tak, szybko mija czas, a z nim tak szybko mija życie nasze; chwile, godziny, dni, lata, wszystko płynie jak rzeka ku morzu wieczności i ginie; mijają dni dziecięce, mijają dni młodości, coraz groźniej nabrzmiewa potok czasu, coraz silniej pienią się fale spływając ku morzu wieczności.

„A życie ludzkie jak karta biała, każda tam chwila coś zapisała; nowe kolebki ściele niewiasta, co było dzieckiem, w męża urasta, co było mężem, głowa siwa, co było starcem, mogiła pokrywa”.

Myślmy o tem, jak szybko biegnie czas, myślmy o tem, że miniony czas już nigdy nie wróci; chryzantem, gdy spadł, nie wraca na krzew, chociażby i rad, lecz cóż, kiedy spadł, mówi pogański mędrzec; każdy dzień życia naszego to kwiat w ogrodzie Bożym, kwiat w ogrodzie boskiego ogrodnika. O minione dni młodości, stracone dni tężyzny życia!

Przyjdzie noc, w której nikt nie będzie mógł pracować. „Nadchodzi noc – mówi święty Jan – gdy żaden nie będzie mógł sprawować” (Jan 9, 4.); „jeśli upadnie drzewo ku południowi albo ku północy, na któremkolwiek miejscu upadnie, tam będzie”  (Eccl. 11, 3.).

O jak drogi jest czas, czas życie, który dał nam Pan; od niego wszystko zależy. Jak drogi jest czas w życiu doczesnem! Mówią, że czas to pieniądz; kulturalne narody obliczają czas do minuty, wyzyskują każdą chwilę, bo wiedzą, że każda chwila niewyzyskana, stracona jest na zawsze, i że już nigdy nie da się dogonić. Czas to możność pracy, a praca celem człowieka, praca nas tylko zdobi, zbogaca.

Jeśli już tak jest w porządku przyrodzonym, o ile większą cenę ma czas, który dał nam Bóg, w porządku nadprzyrodzonym? Krótkie są dni życia naszego, a jednak one muszą wystarczyć, by zdobyć niebo; więc czas to zbawienie nasze, czas to wieczność, czas to niebo; bo od tego, jak zużyjemy czas życia, zależy wieczność, zależy wiekuista szczęśliwość nasza.

Czas więc ma dla nas wartość nadprzyrodzoną, bo czas to życie, a życie z uczynków się składa, a od uczynków naszych zależy nasza wieczność szczęśliwa lub nieszczęśliwa.

Czas to łaska, to największa łaska, jaką nam dał Bóg, bo wszystkie łaski Boże są zależne od czasu, w którym z nimi współpracujemy; szczęśliwy człowiek, który czas swój przeznaczył dla Boga i duszy swej nieśmiertelnej; błogosławione godziny przeznaczone na modlitwę, błogosławione chwile spędzone w domu Bożym u stóp Jezusa w Przenajświętszym Sakramencie.

Nieszczęsne dni spędzone w bezmyślnem lenistwie, nieszczęsne godziny spędzone w grzechach i służbie u szatana. Daj potępionym w piekle czas, daj im choćby jedną godzinę, a wszyscy byliby uratowani i zbawieni, daj duszom zbawionym w niebie czas, daj im choćby jedną tylko godzinę, a trony ich chwały niebieskiej wywyższyłyby się w wiekuistej szczęśliwości.

Poznajesz z tego wartość czasu, tego czasu nieraz tak bezmyślnie straconego na próżnych zabawach, plotkach, grzesznych uciechach? „Choćby przez wiele lat żył człowiek – mówi mędrzec Pański – i w tych wszystkich się weselił, powinien pamiętać o czasie ciemnym i o długich dniach, które przyjdą, przeszłe rzeczy pokażą się marnością” (Eccl. 11, 8.). Więc synu, mówi ten sam mędrzec Pański, szanuj czas i miej go we czci.

Stoimy na progu nowego roku. Jedni drugim składają życzenia; życzą zdrowia, szczęścia, powodzenia, czasem głębszy człowiek życzy błogosławieństwa Bożego na nowy rok; a my sami chcielibyśmy uchylić rąbka przyszłości i pytamy się, co nam ten nowy rok przyniesie; o jednej rzeczy zapominamy, że na kowadle życia sami wykuwamy koronę naszego szczęścia, a że szczęście jest tylko jedno, to jest szczęśliwość wiekuista, bo wszystko inne to „marność nad marnościami, a wszystko marność”.

To też Kościół Boży czyta nam dzisiaj na początku roku Ewangelję świętą, której treścią jest tylko jedno słowo, najświętsze Imię Jezus. Oto życia nowego sztandar, który wysuwa przed nami Kościół Boży. Pod tym sztandarem Jezusowym mamy rozpocząć nowy rok, pod tym sztandarem stać mamy przez wszystkie dni tego nowego roku.

Z Jezusem bądźmy złączeni, Jemu poświęćmy wszystkie dni nowego roku, w Nim żyjmy, dla Niego pracujmy; Jezu Tobie żyję, Jezu Tobie umieram, Jezu Twój jestem w życiu i śmierci, taka niech będzie modlitwa nasza, na progu Nowego Roku. Amen.

x. Ignacy Czechowski, Krótkie kazania na niedzielę i święta całego roku, Poznań 1930.

« wróć