Miłość podstawą życia społecznego.


Miłość podstawą życia społecznego.
30 czerwca 2020

Miłość podstawą życia społecznego.

 

Na niedzielę V po Świątkach.
Miłość podstawą życia społecznego.

„Jeśliby kto rzekł, iż miłuje Boga a brata swego nienawidzi, kłamcą jest” (I. Jan 4, 20.).

W dzisiejszej Ewangelji św. karci Pan Jezus bardzo ostro grzechy przeciw miłości bliźniego; „każdy, który się gniewa na brata swego – mówi Chrystus Pan – będzie winien sądu; ktoby rzekł bratu swemu raka, będzie winien rady, a ktoby rzekł głupcze, będzie winien ognia piekielnego” (Mat. 5, 22.).

Jeżeli policzymy wszystkie grzechy, któremi ludzie tak często obrażają Boga, jeżeli przyjrzymy się tym wszystkich biedom i nędzom, jakie gnębią ludzkość cała, tym wszystkim niepowodzeniom i nieszczęściom, pod któremi jakby pod jarzmem ciężkiem jęczą rodziny, społeczeństwa, narody i państwa i zapytamy się, gdzie ich źródło, to po dokładnem zastanowieniu się, mianowicie jeżeli to zastanowienie będzie oświetlone światłem wiary chrześcijańskiej, przekonamy się, że najgłębszem źródłem, z którego płynie tyle zła dla świata, to brak miłości bliźniego.

Przyjrzyjmy się życiu rodzinnemu; ile to rozterek i niezadowolenia, ile gniewu i złości, ile smutków i nieszczęść, nieraz kłótni i przekleństw, którychby nie było, gdyby w rodzinie panowała miłość, zgoda, gdyby zamiast zazdrości kwitła życzliwość, gdyby zamiast podejrzliwości była szczerość i otwartość, zamiast nienawiści miłość i serdeczność.

Przyjrzyjmy się życiu społeczeństw i narodów; ileż tutaj znowu bratniej niezgody, niesnasek i kłótni, rozterek i walk wewnętrznych; ile partyjnictwa i kastowości, ile niechęci i zawiści jednych ku drugim, podstępów i zdrady, obłudy i oszczerstwa, podejrzliwości i fałszu, ile niepotrzebnych jak rak trawiących społeczeństwo wewnętrznych niepokojów, zaburzeń i walk, ile nienawiści, kłótni i złości.

Podzielone na partje, rozdarte na strzępy, osłabione w swem życiu wewnętrznem, zwaśnione ze sobą żyją nieraz społeczeństwa przez całe lata, obrzydliwe Bogu, zhańbione przez swary i nieszczęścia w oczach innych narodów, mające zarodem rozkładu i robaka śmierci wewnątrz kwiatu swego życia i rozwoju a źródłem tych wszystkich nieszczęść i pewnego w przyszłości upadku brak miłości bliźniego.

Przyjrzyjmy się życiu tej wielkiej rodziny, którą tworzą narody świata; ileż tutaj znowu zawiści i zazdrości, chciwości i pychy, fałszywej ambicji i chęci panowania jednych nad drugimi, ileż fałszu i obłudy, nieszczerości i kłamstwa, które w języku mocarstw świata nazywają się polityką i dyplomacją; ileż skutkiem tego zmagań i walk, ileż biedy, nędzy i głodu, które cierpią miliony, bo ileż nieszczęść, które sprowadzają wojny, ileż łez i przekleństw; a wszystko skutkiem braku zadowolenia z tego, co dał Bóg, skutkiem braku pokory i miłości bliźniego.

Bóg wszechmocny, który stworzył wszechświat a w nim słońce i gwiazdy, nakreślił ciałom niebieskim ich bieg, nieodmienne drogi, któremi chodzą we wszechświecie, nieodmienne prawidła, które chronią świat i kulę ziemską od zagłady i rozbicia; święte to prawa przyrody, które utrzymują ład i porządek, na których opiera się wszelkie życie.

Ten sam Bóg wszechmocny, który stworzył w porannej chwili stworzenia ludy i narody, złożył w sercu ludzkości prawo, które reguluje współżycie człowieka z ludzkością i ludzkości z człowiekiem, które chroni ludzkość od zagłady i rozbicia, które jest warunkiem współżycia człowieka z człowiekiem, na którym opiera się życie każdej społeczności, począwszy od rodziny a skończywszy na tej wielkie rodzinie ludów świata; tem prawe i przykazaniem Bożem to miłość.

„Będziesz miłował Pana Boga swego ze wszystkiego serca swego i ze wszystkiej duszy swej … a wtóre jest temu podobne; będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego; nad to nie masz innego większego przykazania” (Mar. 12, 30-31.).

Miłość bliźniego to cnota przyrodzona, przykazanie natury, które w chwili stworzenia włożył Pan Bóg w serce każdego człowieka, to cnota, z którą człowiek przychodzi na świat, która tkwi w sercu chrześcijanina i poganina.

Jest ona nierozłączna od miłości Bożej; bo z miłości Bożej wyrasta, w niej ma swe źródło, w niej ma swą przyczynę; kto Boga miłuje, miłuje bliźniego a kto bliźniego nienawidzi, nienawidzi Boga; stąd mówi św. Jan, Apostoł i nauczyciel miłości; „jeśliby kto rzekł, że miłuje Boga a brata swego nienawidzi, kłamcą jest” (1. Jan 4, 20.).

Miłość bliźniego to największa i najpiękniejsza cnota, królowa cnót, jaśniejąca wśród cnót wszystkich jak słońce wśród gwiazd; stąd mówi tenże sam Jan św.: „kto miłuje brata swego, w światłości mieszka a zgorszenia w nim nie ma” (Jan 2, 10.).

Miłość bliźniego to cnota życiodajna, która siłą i potęgą swą przewyższa wszystkie siły i moce tego świata; wielka jest siła zniszczenia burz i orkanów, wielka i potężna siła pożarów i zlewów potopu, lecz większa jest potęga twórczej siły miłości; bo miłość to doskonałość Boża, to cecha Boża, bo Bóg miłością jest; miłość wzajemna Ojca i Syna tchnie Boga miłości, Ducha Św.; miłość świat stworzyła, miłość światem rządzi, miłość ludzkością kieruje a człowiek stworzony na obraz i podobieństwo Boże w miłości swej ku Bogu i bliźnim podobny jest do Boga.

Miłość bliźniego podobna jest do słońca; jak słońce świat cały opromienia i ogrzewa a promienie jego wyczarowuję z ziemi życie i barwy przepiękne kwiatów i ziół, tak miłość bliźniego serca ludzkie opromienia i ogrzewa, wyczarowuje kwiaty przepiękne współżycia człowieka z człowiekiem, zgody i pokoju, ładu i porządku, rodzi nastrój serdeczny życzliwości i jedności, usłużności i ofiarności; stwarza serca przebaczające, pokorne i ciche, rodzi uczynki miłosierdzia; uczy człowieka dobrze czynić bliźniemu,

Miłość bliźniego to wielkie przykazania; i nie ma po miłości Boga drugiego przykazania, któreby Pan Bóg tak surowo przykazał, jak przykazanie miłości bliźniego.

Już w Starym Zakonie przykazuje je Pan Bóg jak najostrzejszemi słowami: „będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego; ja Pan” (Lew. 19, 18.).

A gdy skutkiem grzechu pierwszych rodziców naszych coraz twardsze stawały się serca ludzkie, coraz mniej było zrozumienia dla tego wielkiego przykazania, Pan Bóg na górze Sinai objaśnił je, uprzystępnił jego zrozumienia gasnącemu rozumowi człowieka; na drugiej tablicy wypisał własną ręką jak mamy kochać bliźniego, jakie dobra bliźniego mamy mieć w poszanowaniu; kazał kochać na pierwszym miejscu rodziców, kazał szanować i mieć we czci życie bliźniego, jego mienie, dobre imię, jego czystość i nieskazitelność duszy i ciała.

Pan Jezus zapytany przez ucznia faryzeuszów, które jest największe przykazanie, mówi: „będziesz miłował Pana Boga swego ze wszystkich sił a w wtóre podobne temu, będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego; na tych dwóch przykazaniach wszystek zakon zawisł i prorocy” (Mat. 22, 40.) to znaczy bez tego przykazania niema religji, nie ma życia według woli Bożej.

A gdy skutkiem zatwardziałości serca i opanowania człowieka przez pogaństwo zwiądł kwiat miłości bliźniego  sercach ludzkości, gdy prawem ludzkiem stała się zasada: oko za oko, ząb za ząb, gdy brak miłości bliźniego stworzył niewolnictwo i poniżył godność kobiety, gdy nienawiść człowieka do człowieka opanowała prawa społeczne i państwowe, Chrystus Pan przykładem swym i nauką wznawia przykazanie miłości bliźniego; mówi: „przykazanie nowe daję wam, abyście się społecznie miłowali; potem poznają wszyscy, żeście uczniami moimi, jeśli miłość mieć będziecie jeden ku drugiemu” (Jan 13, 34, 35.).

Po miłości bliźniego poznać ucznia i wyznawcę Chrystusowego; więc kto chce być chrześcijaninem, ten musi oprzeć życie swe na miłości bliźniego; oby o tem wielkiem słowie pamiętały rodziny chrześcijańskie, oby o tem wielkiem słowie pamiętały społeczeństwa i narody chrześcijańskie; naród, któryby chciał oprzeć potęgę swoją na sile żelaza a nie na chrześcijańskiej miłości bliźniego, zginie jak zginęły inne narody, które wymazały zasady i naukę Chrystusa ze swych praw a oparły je na sile, którą postawiły przed prawem, na bezwzględności i nienawiści; „kto nie miłuje, mówi św. Jan, trwa w śmierci” (I. Jan 2, 14.).

„Służcie jeden drugiemu, bo wszystkek zakon w tem jednem słowie się wypełnia; miłuja bliźniego swego, jak siebie samego” (Gal. 5, 13, 14.), mówi Apostoł narodów; a chcesz wiedzieć, jak miłować bliźniego, słuchaj, co mówi Boski Zbawiciel; krótka to nauka a jasna, że dziecko ją zrozumie; mówi: „wszystko tedy, cokolwiek chcecie, aby wam ludzie czynili i wy im czyńcie” (Mat. 7, 12.).

Więc miłość nasza ku bliźnim ma być szczera, to znaczy mamy bliźniemu być życzliwi nie na oko ale z serca; nie chować w sercu wstrętu, nie źle a dobrze życzyć bliźniemu, nie chować w sercu gniewu i złości, litować się i smucić, gdy go spotka nieszczęście, ubolewać nad nieszczęsną przygodą, cieszyć się z jego powodzenia, oto prawdziwa szczera miłość bliźniego.

Bo miłość – mówi św. Paweł – „cierpliwa jest i miłość nie zazdrości, złości nie wyrządza, nie nadyma się; nie jest czci pragnąca, nie wzrusza się ku gniewu, nie myśli złego; nie raduje się z niesprawiedliwości, ale się weseli z prawdy; wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, wszystkiego się spodziewa, wszystko wytrwa” (1. Kor. 13, 4-8.).

Lecz mówi św. Jan: „Synaczkowie, nie miłujmy słowem ani językiem, ale uczynkiem i prawdą” (1. Jan 3, 18.); miłość więc nasza ku bliźnim ma być czynna.

Prawdziwa miłość gotowa jest pomagać, łzy osusza, rany goi, spełnia uczynki miłosierne co do ciała i co do duszy; więc łaknących karmi, pragnących poi, nagich przyodziewa, podróżnych w dom przyjmuje, chorych i więźniów nawiedza, umarłych grzebie.

Prawdziwa miłość bliźniego grzeszących upomina, nieumiejętnych naucza, wątpiącym radzi, strapionych pociesza, krzywdy cierpliwie znosi, modli się za bliźnich.

Gdyby kto portret króla swego znieważył, powiedziano by o nim słusznie, że króla swego nie miłuje; każdy nasz bliźni, każdy człowiek bez wyjątku to żywy portret, żywy obraz króla nad króle, Boga samego, bo na Jego obraz i podobieństwo stworzony; kto znieważa portret króla, jego samego znieważa, więc wszystkich ludzi mamy miłować bez wyjątku, bo każdy człowiek to nasz bliźni.

Piękna jest miłość, gdy kochamy tych, którzy nam dobrze czynią, piękniejsza gdy kochamy tych, którzy nam nic złego nie wyrządzili, lecz najwspanialsza jest miłość, gdy kochamy nieprzyjaciół swych; przecież mówi Pan Jezus: „miłujcie nieprzyjacioły wasze dobrze czyńcie tym, którzy mają was w nienawiści, którzy was prześladują i potwarzają” (Mat. 5, 44.); „błogosławcie prześladującym was, błogosławcie, a nie przeklinajcie” (Rzym 12, 14.).

Więc najmilsi, mówi św. Jan: „miłujcie się wspólnie, bo miłość jest z Boga i każdy co miłuje, z Boga jest urodzony i zna Boga; kto nie miłuje, nie zna Boga, albowiem Bóg jest miłość” (1. Jan 4, 7, 8.).

Miłość bliźniego to zapewnienie własnego zbawienia; „ktobykolwiek dał napić jednemu z tych najmniejszych kubek zimnej wody, zaprawdę powiadam wam, nie straci zapłaty swojej” (Mat. 10, 42.), „albowiem nie jest niesprawiedliwy Bóg, aby zapomniał roboty waszej i miłości, którąście okazali w imię Jego” (Żyd. 6, 10.), mówi św. Paweł.

O jak cudownie piękny byłby świat, jak piękne byłoby życie, gdyby miłość wszechwładnie panowała wśród ludzi; gdzie rosną ciernie, gdzie jad i ból sączy, tam kwitnęłyby róże i przepiękne kwiaty cnót.

Rodziny chrześcijańskie stałyby się przedsionkiem nieba; szczęście i radość panowałyby wszechwładnie; społeczeństwa opierałyby się na ładzie i porządku, pokój panowałby na świecie między narodami a Chrystus, książę pokoju, królowałby nad ludami świata. Amen.

x. Ignacy Czechowski, Krótkie kazania na niedzielę i święta całego roku, Poznań 1930.

« wróć