Błogosławieni ubodzy duchem.


Błogosławieni ubodzy duchem.
1 września 2020

Błogosławieni ubodzy duchem.

 

Na niedzielę XIV po Świątkach.
Błogosławieni ubodzy duchem.

„Nie troszczcież się, mówiąc: cóż będziem jeść albo co będziem pić albo czem się będziem przyodziewać, bo tego wszystkiego poganie pilnie szukają”. (Mat. 6, 31, 32.)

Ewangelja dzisiejsza znana jest jako Ewangelja o Opatrzności Boskiej. Nie troszczcie się – mówi Pan Jezus – o życie wasze, cobyście jedli ani o ciało wasze, czembyście się odziewali, bo patrzcie na ptaki niebieskie: nie sieją ani żną ani zbierają do gumien a Ojciec wasz niebieski żywi je; jeśli trawą polną, która dziś jest a jutro będzie w piec wrzucona, Bóg tak się opiekuje, tak ją przyodziewa, że ani Salomon we wszystkiej chwale swej nie był odziany jak jedna z nich, jakoż daleko więcej wami się opiekuje, ludzie małej wiary!

Nie troszczcie się więc o pokarm, napój lub przyodziewek, bo tego wszystkiego poganie pilnie szukają. Te słowa nauki Chrystusa Pana mają dla nas a zwłaszcza w dzisiejszych czasach bardzo głębokie znaczenie. Jeśli Pan Jezus mówi, byśmy się nie troszczyli o to, cobyśmy jedli lub pili lub czembyśmy się przyodziali, to ma na myśli tych wszystkich, którzy w trosce o dobra doczesne tak się pogrążyli, tak do nich przywiązali swe serca, że zapomnieli o Bogu i o duszy nieśmiertelnej; tych to nazywa Pan Jezus poganami.

A takich pogan nowoczesnych niestety dziś tak wiele na świecie. Zbytnia troska o sprawy doczesne, zbytnie przywiązanie do świata to choroba czasów dzisiejszych a choroba groźna i niebezpieczna, bo na nią miliony umierają dla Boga i zbawienia.

Nazywamy ją materializmem a ma ona swe źródło w pożądliwości oczu czyli chciwości; złota przeklęty głód to straszna gorączka, która trawi dzisiejsze powojenne społeczeństwa i narody.

Dusza ludzka zakażona jest potrójną pożądliwością, lecz nigdy jej fale cuchnące nie wzbijały się tak wysoko i nie zalewały tak świata całego jak po dziś dzień; przypominają nam się chyba czasy przedpotopowe, kiedy to „ciałem stał się rodzaj ludzki” a Bóg zlał zlewy potopu i wytracił cała ludzkość.

Potrójna pożądliwość taki wpływ wywiera na świat, że mówi św. Jan: „wszystko, co jest na świecie, jest pożądliwość ciała i pożądliwość oczu i pycha żywota, która nie jest z Ojca, ale ze świata” (Jan 2, 16.).

Między pożądliwościami wymienia św. Paweł na pierwszem miejscy chciwość czyli nieuporządkowane pragnienie dóbr doczesnych: „albowiem korzeń wszego złego – tak pisze do Tymoteusza – jest chciwość, której niektórzy pragnąc, pobłądzili od wiary i uwikłali się w wiele boleści” (I. Tym. 6, 10).

Pieniądz, bogactwo, oto po dziś dzień jedyne pragnienie, oto powszechna troska dzieci tego świata; dla pieniędzy gotowi wszystko poświęcić; Boga i duszę, niebo i zbawienie; niepomni co mówi Pan Jezus: „cóż pomoże człowiekowi, jeśliby wszystek świat zyskał, a na duszy swej szkodę podjął?” (Mat. 16, 26.).

Bogactwo samo w sobie nie jest złe jak ubóstwo samo w sobie nie jest dobre. Ktoby sądził, że wszyscy bogaci znajdują się na szerokiej drodze wiodącej na potępienie a wszyscy ubodzy znajdują się na wysokiej ścieżynie wiodącej do nieba, ten myliłby się bardzo.

Tak bogactwo jak ubóstwo to dary Boże, które tych, którzy dobrze je użytkują, prowadzą do nieba; nie tym, którzy są ubodzy w dobra doczesne, przyobiecał Pan Jezus niebo, ale tym, którzy zadowoleni są z tego, co mają, którzy, będąc ubodzy, dziękują za to, co im dał Bóg a nie pożądają bogactwa ni zazdroszczą bogatym, nie złorzeczą, lecz błogosławią; tych to nazywa Chrystus Pan ubogimi w duchu; o nich to mówi: „błogosławieni ubodzy duchem, albowiem ich jest królestwo niebieskie” (Mat. 5, 3.); ci są, o których mówi św. Paweł: „którzy używają świata tego jakoby nie używali” (I. Kor. 7, 31.).

Bogactwo to dar Boży a kto go używa według woli Bożej, kto je przeznacza na chwałę Bożą i na pożytek bliźnich i ku zbawieniu swej duszy, ten potrzykroć będzie błogosławiony. „Szczęśliwy bogacz, który jest znalezion bez zmazy i który za złotem nie biegał ani nie ufał w pieniądzach i skarbach; któż jest taki? A będziemy go chwalić, albowiem uczynił dziwy w życiu swojem. Kto jest w tem doświadczony a jest doskonały, będzie miał chwałę wieczną; który mógł zgrzeszyć a nie zgrzeszył, źle czynić a nie czynił. Przetoż utwierdzone są dobra jego w Panu a jałmużny jego będzie wysławiało całe zgromadzenie świętych” (Syr. 31, 8-11.).

Lecz takich niestety mało rodzi ziemia; bogactwo, aczkolwiek może być źródłem zbawienia i błogosławieństwa Bożego, niestety tak często staje się źródłem nieszczęścia tak doczesnego jak wiecznego.

Bogactwo to ma do siebie, że oddala od Boga a przywiązuje do stworzenia; bogaty łatwo zapomina o Bogu a zwraca swe serce ku złotu i sprawom doczesnym; bogactwo to źródło wszego złego, rodzi chciwość i zazdrość, wyniszcza miłość bliźniego w duszy, rodzi nienawiść i nieuczciwość; rozrywa wszystkie więzy miłości, które człowieka łączą z człowiekiem, niszczy życie rodzinne, społeczne i narodowe.

Gdy się mnoży, rodzi się obawa przed jego utratą; tak traci człowiek największe szczęście, to jest spokój. Żądza zdobycia bogactw i zachowania ich – mówi św. Augustyn – to jad, który zatruwa miłość ku Bogu i ku bliźnim; pozyskanie bogactwa to troska; jego posiadanie to lęk; jego utrata to nieszczęście, mówi św. Bernard; bogactwo rodzi najgorętsze namiętności w człowieku i podsyca je, bo daje człowiekowi środki do zaspokajania najniższych namiętności a przez to rzuca go w największe niebezpieczeństwo utraty zbawienia.

I oto względu na niebezpieczeństwo, którem znajdują się ci, co kochają bogactwo, mówi Pan Jezus, że bogatemu trudno będzie się zbawić: „zaprawdę powiadam wam, iż bogaty trudno wnijdzie do królestwa niebieskiego; i zasię powiadam wam, łatwiej jest wielbłądowi przez dziurę igielną przejść, niż bogatemu wnijść do królestwa niebieskiego” (Mat. 19,23, 24.); szczególnej więc łaski Bożej potrzeba i szczególnego trudu, by bogaty zbawił swą duszę.

Te słowa Pana Jezusa mają szczególne znaczenie w czasach obecnych, w których ponęta bogactw większa jest niż kiedykolwiek. Stwórca Wszechrzeczy nie zajmuje dziś na świecie stanowiska, które się Jemu należy; poza małą garstką wybranych nie jest jedynym celem i pragnieniem ludzkości; od wielu odepchnięty, wzgardzony i zapomniany zeszedł Bóg na drugi plan życia ludzkości a na pierwszy plan wysunął się bożek złota, który jest dawcą uciech i używania żywota; żądza bogactw opanowała ludzkość i opinję świata; kto bogaty, uchodzi za szczęśliwca; bogactwo stało się miernikiem wartości człowieka; bogatym hołduje świat; bogatych wielbi i czci; kto bogaty, ten w oczach świata i mądry.

Stąd rośnie żądza bogactwa i przybiera we wszystkich warstwach społeczeństwa zastraszające rozmiary; opanowuje życie i losy całego świata; cała ludzkość jest jakoby w przededniu ogólnego obłędu; bogactwa za wszelką cenę pragnie jednostka, pragną rodziny, społeczeństwa, narody i państwa; nie pamięta ludzkość, że bogactwo wiedzie do upadku moralnego jednostki, rodziny i narody.

Gdzie skarb twój tam serce twoje; człowiek staje się dzieckiem swego otoczenia; pragnienia i przedmioty ukochania zabarwiają duszę swoim blaskiem, lecz kalają ją również swojem błotem; kto serce swe karmi doczesnością, tego dusza musi się odwrócić od rzeczy wyższych, szlachetnych, od Boga; dusza człowieka przywiązanego do bogactw tonie w prochu ziemi; powołana do śmiałych lotów ku niebu kala się i karmi błotem ziemi.

A w ślad za zanikiem kultury religijnej idzie zanik kultury doczesnej; wykształcenie, nauka idą na drugi plan, bo cóż one warte wobec złota, które wszystko zastępuje, uzupełnia.

Religja, wiara, dusza, nawet sam Bóg, słowem wszystko, co człowiekowi powinno być drogie, staje się zbyteczne, niepotrzebne wobec blasku złota.

Tak mówią dzieci tego świata; taka ich psychoza, taki smutny ich stan duchowy; kto służy mamonie i kłania się złotemu cielcowi, ten nawet nie ma czasu służyć Bogu i kłaniać się swemu Stwórcy. Teraz dochodzimy do zrozumienia tego dziwnego a tak smutnego stanu duszy dzieci tego świata, którzy bez zawstydzenia się mówią, że nie mają czasu pójść na Msze św., do spowiedzi św., nie mają czasu mówić pacierza; pochłonęła ich troska o dobra doczesne, robią majątek, do niego przywiązali swe serce, zapomnieli o Bogu i o wieczności; patrzcie jak spełniają się na nich słowa Chrystusa Pana, który mówi: „żaden nie może dwom panom służyć, bo albo jednego będzie nienawidził a drugiego będzie miłował albo przy jednym stać będzie a drugim wzgardzi; nie możecie Bogu służyć i mamonie” (Mat.6, 24.)

Kto służy mamonie, służy temu, który w przewrotności swej nazwał się „panem świata”, szatanowi; kto mamonie służy – mówi św. Augustyn – idzie w jarzmo surowego i złośliwego pana i chociaż go nie kocha, służy mu.

Żądza bogactw to upadek rodzin; korzystny jest dobrobyt rodzin, o ile służy ku wychowaniu młodego pokolenia w służbie Bożej, w świętej wstrzemięźliwości, pracowitości i uczciwości; lecz biada rodzicom, którzy w pogoni za bogactwami zapominają o Bogu i nie dla Boga wychowują swe dzieci, bo wtedy żądza złota opanuje młode serca a przywiązawszy się do mamony i ceniąc ją jako jedyną wartość w życiu, na bogactwach oprą swą przyszłość; lenistwo zajmie miejsce pracowitości, przebiegłość zajmie miejsce uczciwości i pracy, chęć używania przeniosą ponad twardy trud żłobienia sobie własnego łożyska życia, miękkość i zniewieściałość opanują charakter.

Celem życia będzie nie praca lecz nadzieja spadku po bogatych rodzicach a majątek kiedyś odziedziczony stanie się mieczem obosiecznym w ręku szaleńca, narzędziem zniszczenia życia doczesnego i wiecznego; zanim podzielili majątek odziedziczony po ojcach już ich majątek podzielił i poróżnił między sobą; i stanie się, że wczoraj płakali nad trumną ojca, jutro go będą przeklinać.

Dobry jest majątek jako dodatek do życia, gdy celem życia jest Bóg i wiara święta, lecz majątek bez Boga zgubą jest rodzin, narodów i państw, bo narody z rodzin się składają; jakie rodziny, takie będą narody i państwa.

Słuszny jest dobrobyt narodu i konieczny do jego istnienia i rozwoju, lecz dłużej oprze się wichrom czasu naród ubogi, który opiera życie swe na Bogu i wierze jak naród bogaty bez Boga i bez wiary. Dobrobyt w życiu państwa wielką odgrywa rolę, lecz on nie zastąpi ni nauki ni wiedzy, nie stworzy stałych podstaw bytu.

Gdy troski o interesy pochłoną całkowicie wasze myśli – pisze pogański poeta Horacy – azaliż myślicie, że młodzież wasza będzie pisała wiersze godne przekazania potomności, gdy dzieci wasze będą zmuszone dzień w dzień obliczać procenty i popisywać je do kapitału, azaliż myślicie, że będą się ćwiczyć w sztukach pięknych? Tak w czasie rozkwitu narodu rzymskiego przewidywał poeta jego upadem i nie omylił się; bogactwo zniszczyło uczciwość, pracowitość, wstrzemięźliwość w narodzie a za tem poszedł upadek sił i ducha.

Żądza bogactwa i jego wszechwładnego panowania to robak, który żyje w kwiecie narodów i państw; zarodek pewnego upadku, który nie da się uchylić jak tylko powrotem dożycia chrześcijańskiego i chrześcijańskich społecznych urządzeń, jak pisze wielki papież Leon XIII w sławnej swej encyklice „Rerum Novarum”, „bo spraw tego świata nikt należycie nie zrozumie i nikt ich się nie nauczy należycie cenić jak tylko ten, który serce swe zwróci ku życiu pozagrobowemu, ku wieczności, ku Bogu”.

Ceńmy sobie dobrobyt w narodzie, szukajmy go w pracy i uczciwości, w rzetelności i sprawiedliwości, lecz celem narodu niech będzie Bóg, Jego święte prawa i jego święte nakazy, Jego święta nauka i Jego święta wola; „szukajmy najprzód Królestwa Bożego i sprawiedliwości a wszystko będzie nam przydane”.

Bądźmy wszyscy ubodzy duchem; czy posiadamy dobra doczesne, czy ich nie posiadamy, nie przywiązujmy do nich serc; gdy ich nie posiadamy, nie pragnijmy ich jak zbawienia a gdy je posiadamy, bądźmy, jakobyśmy ich nie mieli dla siebie, lecz jakobyśmy je posiadali dla Boga i dla bliźnich.

Niech bogaty dąży do tego – mówi św. Franciszek – by to, co ma, posiadał bez nieuporządkowanego przywiązania, by nad tem, co ma, panował, by dobra doczesne nie panowały nad nim, lecz by on panował nad niemi.

Bogactwo – mówi św. Franciszek – to trucizna, która od czasu do czasu pożytecznem nawet lekarstwem być może; inną jest rzeczą posiadać truciznę a inną jej nadużywać; jak aptekarz posiada truciznę zamkniętą, a gdy potrzeba, używa jej jako lekarstwa, tak ty posiadaj bogactwo w swym domu, w kieszeni, lecz nie w sercu.

Tak posiadając, będziemy ubodzy duchem i spełnią się na nas słowa Pana Jezusa: „błogosławieni ubodzy duchem, albowiem ich jest królestwo niebieskie” (Mat. 5, 3.). Amen.

x. Ignacy Czechowski, Krótkie kazania na niedzielę i święta całego roku, Poznań 1930.

« wróć