Tyś Królem chwały, Chryste
„Święto Pana naszego Jezusa Chrystusa, Króla” – tak w dniu tym głosi Martyrologium na samym początku. Obchodzimy dzisiaj to święto Chrystusa Pana, ustanowione 11 grudnia 1925 r. przez papieża Piusa XI. Celem święta jest skierowanie na nowo uwagi ludu chrześcijańskiego na starochrześcijański wizerunek Chrystusa jako boskiego Króla, siedzącego po prawicy Ojca, a mającego przyjść na końcu wieków z mocą i majestatem. Obraz Chrystusa Króla w liturgii nigdy właściwie nie był całkowicie przyćmiony; towarzyszy on nam przez cały rok kościelny, a nawet codziennie staje nam przed oczyma w modlitwach godzin kanonicznych i we mszale; ale wierni nieraz o nim zapominali. Stąd wyłoniła się potrzeba tego święta, zwłaszcza w czasach dzisiejszych.
Treść święta. Już w wigilię od pierwszych nieszporów uroczyście rozpoczynamy święto. Staje od razu przed naszymi oczyma obraz Chrystusa jako Króla pokoju, którego królestwo jest wieczne i któremu służą wszyscy królowie. Wieczorem razem z całym Kościołem lub zjednoczeni z nim duchowo odmawiamy jutrznię, modlitewny dramat tego święta. Przeznaczono na nią z psalterza osiem psalmów królewskich, którym towarzyszą antyfony pięknie i jasno wyrażające tajemnicę uroczystości. Czytania z Pisma św. dobrze są dobrane: w pierwszym nokturnie (podobnie jak w epistole) z chrystologicznego listu św. Pawła do Kolosan; jest tu po mistrzowsku wyrażona pełnia panowania Chrystusowego nad światem i Kościołem; w drugim nokturnie słyszymy istotną część encykliki Piusa XI o tym święcie, podkreślającą jego treść i znaczenie. W trzecim nokturnie św. Augustyn objaśnia w sposób natchniony najważniejsze czytanie, tj. ewangelię. Responsoria po lekcjach są piękną antologią myśli i uczuć biblijnych, odnoszących się do królestwa Chrystusowego (pierwsze cztery wzięte są ze Starego Testamentu, następne cztery z Nowego). Wczesnym rankiem witamy w laudesach, w obrazie wschodzącego słońca – boskiego Króla chwały, „który nas wyrwał z mocy ciemności i godnymi uczynił cząstki dziedzictwa w świętych światłości”.
Rozważania. Obraz Chrystusa.
(a) W ciągu wieków. W jaki sposób świat chrześcijański wyobrażał sobie Chrystusa? Był to oczywiście zawsze ten sam Pan; a jednak różną miewał postać, zależnie od tego czy strona boska, czy ludzka silniej była podkreślona. Tak było już w pierwszych czasach apostolskich. Ewangelie synoptyczne (Mateusza, Marka, Łukasza) przedstawiają głównie Syna Człowieczego, Jezusa z Nazaretu, jak przebiega ziemię żydowską uzdrawiając i nauczając. Ale już Jan widzi postać Jezusa w bardziej boskim świetle, a w Objawieniu widzi oczyma ducha uwielbionego Boga-Króla na niebie, „panującego nad królami ziemi”. Ten właśnie wzniosły obraz Chrystusa wprowadza młody Kościół na swoje cmentarze i do swoich świątyń. Z tego typowego obrazu patrzy „Majestas Domini” w blasku barwnych mozaik z absyd storochrześcijańskich bazylik; było to plastyczne wyznanie wiary że uwielbiony Bóg-Król – uprzedzając swój powrót – pojawia się w tajemnicy Mszy św. na tronie ołtarza. Obraz Chrystusa Króla utrzymywał się w sercu chrześcijańskiego świata aż do wczesnego średniowiecza. Na krucyfiksach widniał Chrystus jako triumfator w koronie i ornacie. W pełnym średniowieczu obraz Chrystusa przyjął zupełnie inny wygląd. Wyprawy krzyżowe przywiodły ludziom na pamięć ziemskie życie, a zwłaszcza gorzką mękę Pana. Ludzie zapragnęli więc znowu patrzeć na Chrystusa-Człowieka i o Nim rozmyślać. I oto wystąpił wielki artysta i stworzył dwa obrazy Chrystusa, an których wzorowały się następne stulecia aż do naszych czasów: Franciszek z Asyżu obdarzył świat miłym Dzieciątkiem z Betlejem i Mężem boleści na krzyżu. Bledną od jego czasów wizerunki królewskie na złotym tle absyd; ludy chrześcijańskie o duszy uczuciowej i współczującej przyswajają sobie z miłością i zapałem tę ludzką postać Pana, zwłaszcza z czasu Jego męki. Opiewając ją w poezji, wydaje pobożność ludowa, będąca najlepszym wyrazem uczuć religijnych narodu, najpiękniejsze kwiaty. Tak pozostało aż do naszych czasów. Ostatnio powstał nowy typ obrazu Chrystusa. Jest to szeroko rozpowszechniony obraz Serca Jezusowego jako wyraz Bożo-człowieczej dobroci i miłości, urzeczywistnionej w Eucharystii i w męce krzyżowej.
(b) Obraz Chrystusa w liturgii. Omówione poprzednio wizerunki Chrystusa były dziełem wyobraźni ludowej; nasuwa się teraz pytanie: jaki jest obraz Chrystusa w pojęciu liturgii? Liturgia podlega również wpływom prądów danej epoki i jest jakby pamiętnikiem, w którym każdy okres historii Kościoła się uwiecznia; możemy w niej odnaleźć wszystkie kolejne obrazy Chrystusa. W owej katedrze liturgicznej widzimy Chrystusa człowieka, Chrystusa cierpiącego, widzimy boskie Jego Serce. Ale nie jest to istotny obraz liturgiczny; to jakby kościół gotycki, w którym znajdują się barokowe ołtarze. Klasyczny styl liturgii zna jeden tylko obraz Chrystusa: Boga-Króla jaśniejącego w pełni majestatu. Byłoby rzeczą pożądaną śledzić ten królewski obraz liturgiczny w ciągu roku kościelnego poprzez teksty mszału i brewiarza. Podamy tu tylko kilka myśli: cały Adwent z potęgującą się tęsknotą oczekuje „nadchodzącego Króla”; w hymnach brewiarza co chwila spotykamy wyrazy: „Rex” i „Venit” (Król – przychodzi).
W dniach Bożego Narodzenia Kościół wspomina nie tyle Dzieciątko betlejemskie; co raczej owego „Rex pacificus” – Króla pokoju, który ukazuje się w chwale. Potem następuje święto królewski, należące do największych uroczystości roku kościelnego – Epifania (Objawienie Pańskie): boski Król „objawił„ się w mieście swoim, tj. w Kościele (niegdyś władcy wschodni odwiedzali uroczyście swoje miasta – „Theophania”) i roztacza blask swój po świecie. Niedziele po Objawieniu Pańskim utrzymują w śpiewach mszalnych ideę królewską w klasycznej postaci. Również w święto zamykające cykl Bożego Narodzenia, tj. na Oczyszczenie N.M.P. Kościół z miłością oblubienicy wychodzi naprzeciw królewskiego Oblubieńca: „Przyozdób mieszkanie swe, Syjonie, i powitaj Chrystusa Króla …” Zimowy cykl świąteczny streścić możemy w następujących słowach: Chrystus Król założył na ziemi swoje królestwo światłości. Wprawdzie w okresie wielkanocnym światło Jego królewskiego dostojeństwa zakryte jest cierpieniem, jednakże przed oczyma Kościoła stoi nie tyle cierpiący Chrystus, co raczej królewski bohater i bojownik, który walczy na okopie Golgoty z „mocarzem” i umiera jako zwycięzca. W czasie Wielkiego Postu i Męki Pańskiej Kościół również widzi w Chrystusa Króla. Wielkie wrażenie robi królewski hołd w Niedzielę Palmową, gdy liturgia towarzyszy Panu z palmami w uroczystej procesji i śpiewa: „Gloria, laus et honor Tibi sit, Rex Christe” – „Chwała, cześć i uwielbienie niech Ci będzie, Królu Chryste„. W Wielki Piątek Kościół rozpamiętuje Męża boleści na krzyżu, ale tak samo, a nawet jeszcze bardziej Króla na tronie krzyża; hymn „Vexilla Regis„ jest pełnym wyrazem tego nastroju, który natchnął liturgię wielkopiątkową. Charakterystyczny jest również wiersz psalmu 95: „Dicite in gentibus, quia Dominus regnavit” – w dawnych czasach dodawano „a ligno”, „Powiedzcie poganom, iż Pan królował z drzewa (krzyża).” W czasie wielkanocnym myśl Kościoła zbyt jest pochłonięta postacią uwielbionego Pana, zwycięzcy, stąd idea króla nie występuje tak wyraźnie; ku końcowi jednak tego radosnego okresu obchodzimy jeszcze jedno wzniosłe święto królewskie, święto wstąpienia na tron Chrystusa Króla, jedyną w swoim rodzaju uroczystość triumfu Pana po dokonanym dziele wybawienia – Wniebowstąpienie Pańskie. Tak samo w ostatniej części roku kościelnego, w czasie po Zesłaniu Ducha Świętego nie opuszcza nas królewski obraz Chrystusa; święto Bożego Ciała jest świętem królewskim: „Uwielbiajmy Chrystusa Króla i władcę narodów” (invit.). Święto Przemienienia jest największym świętem królewskim z całego cyklu letniego zwłaszcza w Kościele greckim: „Uwielbiajmy Chrystusa, najwyższego Króla chwały”. A gdy rok kościelny ma się ku schyłkowi, Kościół z gorącym utęsknieniem oczekuje powracającego Pana chwały. Pomijając wszystko inne, wskażmy jeszcze tylko na modlitwę Kościoła powtarzaną każdego dnia. Codziennie rozpoczynamy jutrznię hołdem królewskim z invitatoium: „Króla Apostołów … Męczenników … Wyznawców … Dziewic … pójdźcie, uwielbiajmy”; co dzień rozpoczynamy laudesy od psalmu królewskiego: „Królem jest Pan” (pierwsze psalmy w laudesach w dni powszednie są to psalmy królewskie). Królewski więc obraz Chrystusa jest pierwszym, który wita Kościół u progu każdego dnia. W prymie odnawiamy co dzień naszą przysięgę Królowi, Każda kolekta kończy się wskazaniem na Jezusa Chrystusa jako pośrednika, który „żyje i króluje na wieki wieków”. Liturgia starożytna krótko mówiąc widzi Chrystusa jako Króla w pośrodku bazyliki (domu królewskiego) na tronie ołtarza.
(c) Obraz Chrystusa w Biblii: Że Chrystus jest królem, o tym mówią już Prorocy. Dawid widzi Go jako króla pokoju (psalm 71), jako króla-kapłana, siedzącego po prawicy Bożej, czyniącego z nieprzyjaciół podnóżek stóp swoich (psalm 109). Słyszymy słowa tego ustanowienia i osadzenia na królestwie: „Jam to ustanowił króla mego na Syjonie, świętej górze mojej” (psalm 2). Widzimy Go jako mądrego, zwycięskiego króla w pieśni weselnej obok Kościoła jako królowej (psalm 44). Prorok Izajasz widzi Chrystusa często jako potężnego króla; tak samo inni Prorocy. Przy zwiastowaniu Anioł mówił wyraźnie o Jego królewskim dostojeństwie: „I da Mu Pan stolicę Dawida, ojca Jego, i będzie królował nad domem Jakubowym na wieki, a królestwu Jego nie będzie końca”. Chociaż za ziemskiego życia doznawał On poniżenia i upokorzeń, zawsze jednak świadom był swej królewskiej godności. Wspaniale okazuje się to w Jego męce. O tej scenie opowiada dzisiejsza ewangelia świąteczna. Wobec Piłata wyznaje Chrystus w obliczu śmierci: „Jestem królem”, a nie bez zrządzenia Bożego brzmiał napis na krzyżu: „Jezus Nazareński, król żydowski”. Wniebowstąpienie jest momentem chwalebnego objęcia Jego królewskiej stolicy: „Siedzi po prawicy Boga Ojca wszechmogącego”, jak mówimy w „Credo”. Jest On więc królem świata aż do końca wieków, kiedy to przyjdzie w mocy wielkiej i chwale „sądzić żywych i umarłych”. Dopiero po dniu ostatecznym: „odda królestwo Bogu i Ojcu”, „aby Bóg był wszystkim we wszystkich” (Kor 15, 28).
Przeczytaj rozważania do Mszy Świętej.
Tekst jest fragmentem trzeciego tomu pracy Pirusa Parscha zatytułowanej „Rok liturgiczny” (Poznań 1956, str. 179-184)