Objaśnienie Ewangelii na niedzielę piętnastą po Świątkach.


Objaśnienie Ewangelii na niedzielę piętnastą po Świątkach.
21 września 2019

Objaśnienie Ewangelii na niedzielę piętnastą po Świątkach.

 

EWANGELJA
zapisana u św. Łukasza w rozdziale VII. w 11-16.

Onego czasu szedł Jezus do miasta, które zowią Naim; a za Nim szli uczniowie Jego i rzesza wielka. A gdy się przybliżył ku bramie miejskiej, oto wynoszono zmarłego, syna jedynego matki jego, a ta była wdowa: a rzesza miejska wielka z nią. Którą ujrzawszy Pan ulitował się nad nią, i rzekł jej: Nie płacz, i przystąpił i dotknął się mar. (A ci co nieśli, stanęli). I rzekł: Młodzieńcze tobie mówię, wstań! I usiadł on, który był umarły i począł mówić: i dał go matce jego. I zdjął wszystkich strach; i wielbili Boga, mówiąc, że prorok wielki powstał między nami, a iż Bóg nawiedził lud swój.

OBJAŚNIENIA.

(1) Zechciej to, coś dopiero usłyszał w dzisiejszej św. Ewangelji rozpamiętywać i niejako własnemi zobacz oczyma. Przychodzi P. Jezus do Naim i tuż przed bramą miasta napotyka orszak żałobny. Za trumną postępuje wdowa. Jedynaka swego prowadzi do grobu. Po cichem łkaniu jej znać, że życie już dla niej wszelki straciło urok, i że gdyby to od niej zależało, najmilej razem z nim chciałaby legnąć w grobie. Dla niej jedna tylko jeszcze została pociecha: umrzeć jak najprędzej. Poczciwi mieszkańcy naimscy licznym udziałem w pogrzebie pragną ulżyć ciężko strapionej matce, a niejeden nie może opanować wzruszenia i łzy z oczu ociera. Widzi to P. Jezus i miłosierdziem wzruszony jeden tylko do niej odzywa się słowem. Nie płacz. Przystąpił, dotknął się mar, a ci, co je nieśli, stanęli. Bo taki urok i tak wielki otaczał Go majestat, że nikt nie śmiał Mu się sprzeciwić. I rzekł: Młodzieńcze, tobie mówię wstań! I podniósł się umarły, usiadł i począł mówić. I oddał go matce jego. Patrz jak wszechmocne jest słowo Pana naszego, ale patrz też, jak wielkie i bogate u Niego jest Miłosierdzie. Rozważając dzisiejszą Ewangelję, chce się wołać z Psalmistą: Wyznawajcie Panu, bo dobry; bo na wieki miłosierdzie Jego. Niechaj teraz mówi dom Aronów, że na wieki miłosierdzie Jego; niechaj teraz mówią, którzy się boją Pana, że na wieki miłosierdzie Jego!

(2) Nie wiem, czy jaką inną cnotę nam Pismo św. równie często i usilnie zaleca jak miłosierdzie. Już w starym zakonie wołał Psalmista: Błogosławiony, który ma baczenie na ubogiego i potrzebnego, w dzień zły wybawi go Pan. Nabuchodonozorowi, przepowiedziawszy srogą karę i upokorzenie, które go czekało, radzi Daniel prorok: grzechy twoje jałmużnami okupuj, a nieprawości twe miłosierdziem nad ubogimi. Mędrzec Pański w miłosiernych uczynkach upatruje też najlepszy sposób zabezpieczenia majątku następnym pokoleniom, kiedy mówi: Byłem młody i zestarzałem się, a nie widziałem sprawiedliwego opuszczonego, ani nasienia jego szukającego chleba; cały dzień czyni miłosierdzie i pożycza (Panu Bogu na lichwę), a nasienie jego w błogosławieństwie będzie. A w Piśmie św. nowego Zakonu nie znajdziesz prawie żadnej kartki, na którejby nie było zachęty do miłosierdzia. Przy sądzie ostatecznym zapowiada P. Jezus, że o zbawieniu lub potępieniu każdego z osobna rozstrzygać mają uczynki miłosierne. Opowiada o miłosiernym Samarytaninie, o marnotrawnym Synu, nad którym ulitował się ojciec, o owieczce zgubionej, którą przygarnął dobry pasterz, o niemiłosiernym dla Łazarza bogaczu. A więcej jeszcze niż słowem, zagrzewa do tej cnoty P. Jezus własnym przykładem. To też Ewangelista chcąc jakby w jednem słowie streścić całe życie i działanie Jego, woła: „pertransiit benefaciendo”, przeszedł (przez życie) czyniąc dobrze.

(3) Na czymże polega istota miłosierdzia? Przede wszystkiem widzieć trzeba, że jak w ogóle każda cnota, tak też w szczególności cnota miłosierdzia w nas jest: wszystko chwała tej córki królewskiej – wewnątrz. Zdarza się, że ktoś wielki rozdaje między ubogich pieniądze, a przecież nie ma ani trochę miłosierdzia, albo że ktoś wobec smutku lub nędzy ma na zawołanie czułe słowa, a nawet i łzy, a jednak wcale nie jest miłosiernym. Oto miłosierdzie prawdziwie chrześcijańskie powinno być w nas, czyli polegać na odpowiedniem działaniu rozumu i woli, prawdą i łaską Bożą wspartych. Rozum więc ma baczenie na ubogiego i potrzebnego; po łacinie zamiast polskiego „na baczenie” używa Pismo św. słowa „intelligit”, to znaczy: rozumie. Podstawą miłosierdzie jest, żeby zrozumieć i wyrozumieć położenie i całe usposobienie potrzebującego pomocy i miłosierdzia. Ilekroć nam samym cokolwiek dolega, umiemy nie tylko doskonale oceniać, ale nieraz i przeceniać całą trudność i ciężkość, jaka na nas przypadła. Rozbieramy każdy szczegół, a nawet z powodu miłości własnej, rozmazujemy nad wszelką miarę to, co nam dolega. Jeżeli zatem ono przykazanie: Będziesz miłował bliźniego twego, jak siebie samego, nie ma być dla nas pustem bez znaczenia słowem, potrzeba, żebyśmy umieli wchodzić w położenie potrzebujących naszej pomocy, tak samo, jak wchodzimy we własne potrzeby. Wola zaś musi pragnąć i chcieć poratować ubogiego i potrzebującego równie szczerze, jak szczerze i usilnie pragnie poratować samych siebie. Wreszcie, jak miłość własna sprawia, że mamy dla siebie aż nad miarę wiele serca i życzliwości, tak też prawdziwie chrześcijańskie miłosierdzie ma dla ubogiego i potrzebującego serce i współczucie, ma też delikatność i uprzejmość, oszczędzającemu niepotrzebnego upokorzenia i tego przygnębiającego uczucia, że jest i musi być komukolwiek ciężarem. Daj ci Boże to wyrozumienie i dobrą wolę względem potrzebujących, miej dla nich serce i życzliwość, a język znajdzie właściwe i poczciwe słowo pociechy i ręka albo głowa zdobędzie się odpowiednią pomoc. Wtedy nie  będziesz miał żalu do ubogich, ani do ich natręctwa, ani nie będziesz im miał za złe, że ich nigdy nie ubywa. Dajże ci Boże był miłosiernym, bo: Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią. Z tem wszystkiem jedną muszę podać przestrogę, która niech cię nie zraża do miłosierdzia. Strzeż się, żebyś czasu, pracy, zachodów i grosza, serca i dobrej woli, jaką możesz dać prawdziwie ubogim i potrzebującym, nie roztrwonił między lekkomyślnych i wyzyskiwaczy, bo i miłosierdziu nie wolno być nieroztropnem. Nie spiesz się z posądzeniem,ale też trzymaj się zasady: Bądźcież mądrymi jako wężowie, a prostymi jako gołębice.

(4) Jakby zgrzyt wyrywa się tu i ówdzie ze zgorzkniałego serca słowo, podobne do onego, które wyszło z ust faryzeuszów tuż przed wskrzeszeniem Łazarza w Betanii: Nie mógł ten, który otworzył oczy ślepo narodzonego, uczynić, żeby ten nie umarł? W smutku, w ucisku, w obawie przed przyszłością, nieraz i my, szemrząc albo powątpiewając o miłosierdziu Bożem, zniechęcamy się do modlitwy i wymawiamy P. Bogu: „czemuś to na mnie dopuścił? Czemu mnie nie wysłuchujesz?” Ale czyż P. Bóg jest sługą naszym? Gdy słudze dam rozkaz w formie grzecznej prośby, to mam prawo żądać od niego, żeby tak uczynił, jakem mu powiedział, oraz robić mu wymówki: czemuś tego nie uczynił? Ale P. Bóg nie jest sługą, lecz Panem naszym i słuszniej niż my, mógłby każdego z nas zapytać: „Tom ci przykazała, toś mi obiecał, a czemu nic z tego albo prawie nic nie uczyniłeś, a i to trochę coś uczynił, to jest niedoskonałe?” Miałby P. Bóg wszelkie prawo okazywać się głuchym na prośby nasze, jak my jesteśmy głusi na wolę Jego. Nie czyni tego, bo jest miłosierny, bo jest dobry, choć my źli. Nadto codziennie powtarzamy w pacierzu, nie „bądź wola moja” ale „bądź wola Twoja”. Więc dozwólmyż P. Bogu, żeby czynił z nami, nie według tego, co nam, ale wedle tego, co Jemu się podoba. A możemy i powinniśmy to tem bezpieczniej, że ani matka swemu dziecku, ani brat bratu, ani człowiek sam sobie nie życzy, ani nie potrafi życzyć i uczynić tak dobrze i tak rozumnie, jak P. Bóg każdemu z nas życzy, ani nie potrafi życzyć i uczynić tak dobrze i tak rozumnie, jak P. Bóg każdemu z nas życzy, i czyni, byleśmy Mu w tem nie przeszkadzali. Wreszcie chciej się przekonać, czyś rzeczywiście tak biedny i nieszczęśliwy, jak czasem ci się zdaje, i dlatego zastanów się: czy w tem miejscu, w którem mieszkasz, więcej jest takich, z któremi chciałbyś się zamienić na los, czy też więcej takich, z którymi żadną miarą mieniać byś się nie chciał? Podobno przekonasz się, że tobie P. Bóg dał jeszcze nienajgorzej. A zresztą to, o co ci tak bardzo chodzi, to są tylko rzeczy doczesne, które miną, może prędzej niż się spodziewasz. Raczej troszcz się o wieczność, która nie mija.

Modlitwa kościelna.

Kościół Twój, Panie,
ustawicznem miłosierdziem Twojem oczyszczaj i utwierdzaj,
a ponieważ bez Ciebie w całości ostać się nie może,
Twoją zawsze łaską niech będzie rządzony.
Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa,
który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego,
Bóg na wieki wieków. Amen.

 

Źródło: ks. H. Jackowski T. J. „Ewangelje niedzielne i świąteczne” (Wydawnictwo Księży Jezuitów, Kraków 1923).

« wróć