Objaśnienia Ewangelii na niedzielę pierwszą Adwentu


Objaśnienia Ewangelii na niedzielę pierwszą Adwentu
1 grudnia 2018

Objaśnienia Ewangelii na niedzielę pierwszą Adwentu

 

EWANGELJA
zapisana u św. Łukasza w rozdz. XXI. W 25-33.

W on czas mówił Jezus uczniom swoim: będą znaki na słońcu i księżycu i gwiazdach, a na ziemi uciśnienie narodów dla zamieszania szumu morskiego i nawałności: gdy będą ludzie schnąć od strachu i oczekiwania tych rzeczy, które będą przychodzić na wszystek świat, albowiem mocy niebieskie wzruszone będą. A tedy ujrzą Syna człowieczego przychodzącego w obłoku z mocą wielką i z majestatem. A to gdy się dziać pocznie, poglądajcież a podnieście głowy wasze, boć się przybliża odkupienie wasze. I powiedział im podobieństwo: Pojrzyjcie na figę i na wszystkie drzewa: gdy już z siebie owoc wypuszczają, wiecie, że już blizko jest lato. Tak i wy, gdy ujrzycie, iż się to będzie działo, wiedzcież żeć blizko jest królestwo Boże. Zaprawdę mówię wam, że nie przeminie ten rodzaj, aż się wszystko ziści. Niebo i ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą.

OBJAŚNIENIA.

(1) Słowo „Adwent”, wzięte z łacińskiego, znaczy po naszemu tyle co „Przyjście”, rozumie się P.N. Jezusa Chrystusa; służy zaś za nazwę czasowi, poprzedzającemu uroczystość Bożego Narodzenia. Jak niegdyś tuż po Wniebowstąpieniu Pana Jezusa Aniołowie Apostołów i uczniów wpatrzonych w niebo ostrzegli: Ten Jezus, który wzięty jest od was do nieba, tak przyjdzie, jakoście Go widzieli idącego do nieba; tak i Kościół św. chcąc przygotować wiernych do należytego korzystania ze zbliżającej się uroczystości, przypomina nam, że P. Jezus nie tylko przyszedł raz na świat dla jego zbawienia, ale że przyjdzie powtórnie, aby sądzić. I nie tylko podczas Adwentu, ale przez cały Boży rok, ilekroć przy codziennym pacierzu powtarzamy „Wierzę w Boga”, przypomina nam Kościół św. ten artykuł Wiary w Składzie apostolskim wyraźnie zawarty: „Przyjdzie sądzić żywych i umarłych”.

(2) Niegdyś, wkrótce po Narodzeniu Zbawiciela, rzekł o nim Symeon: Otóż Ten położon na upadek i na powstanie wielu w Izraelu; coś podobnego mówi dzisiejsza Ewangelja św. o przyszłem przyjściu P. Jezusa na sąd; z jednej strony: będą ludzie schnąć od strachu, z drugiej zaś: podnoście głowy wasze, boć się przybliża odkupienie wasze. O pierwszem przyjściu P. Jezusa w cudownem Jego z Marji Panny narodzeniu wiemy, że jedni tęsknili do niego i błagali: z rosą spuśćcie go niebiosa, a obłoki niech spuszczą ze dżdżem sprawiedliwego, niech się otworzy ziemia, i zrodzi Zbawiciela, a ilu ich w starym Zakonie otrzymało zbawienie, otrzymali je jedynie przez wiarę w przyjść mającego Zbawiciela; inni zaś o przyszłem narodzeniu Zbawiciela nic nie wiedzieli, ani wiedzieć chcieli, więc tem mniej też do Niego tęsknili. To samo po narodzeniu P. Jezusa mówi Jan św. o jednych, że P. Jezus przyszedł do swej własności, a swoi Go nie przyjęli; i do takich stosuje się, co mówi Pismo św.: Król Heród zatrwożył się, i wszystka Jerozolima z nim. O drugich zaś mówi Pismo św.: A ilekolwiek ich przyjęli Go, dał im moc, aby się stali Synami Bożymi, tym którzy wierzą w Imię Jego. Podobnie jest z drugiem przyjściem P. Jezusa na sąd: dla jednych jest ono chwilą gorąco oczekiwaną i wielkiego wesela, dla drugich zaś czasem nie tylko strasznej trwogi, ale i wiecznego pohańbienia. Tak Jan św. dawszy w ostatnich słowach księgo Objawienia świadectwo, że zaiste rychło przyjdzie P. Jezus, zaraz dodaje od siebie prośbę: Amen. Przyjdź Panie Jezu.  Także i Paweł św. mówiąc o Przyjściu Pana na sąd, powiada: pochwyceni będziemy … w obłokach przeciw Chrystusowi na powietrze, a tak zawsze z Panem będziemy i kończy wezwaniem: przeto cieszcie się społem temi słowy. Podobnież św. Gertruda nieraz mówiła, iż nie pojmuje, że ludzie boją się nie sądu, kiedy sędzią naszym ma być nie kto inny, jeno właśnie P. Jezus, którego trochę tylko kochać trzeba, aby u Niego znaleźć obfitą łaskę i miłosierdzie. Mimo to takich, coby bezpiecznie mogli się cieszyć na przyjście i sąd P. Jezusa nawet pomiędzy Świętymi niewielu się znajdzie. Przeciwnie czytamy np. o św. Hieronimie, że ilekroć mu przyszła myśl o sądzie, drżał na całym ciele, a w uszach brzmiał mu jakby głos Archanioła: wstańcie umarli, i pójdźcie na sąd. Św. Augustyn wyznaje, że głównie bojaźń śmierci i sądu wyrwała go z grzesznych nałogów. Św. Bernard mówi o sobie: „Lękam się piekła, lękam się też wejrzenia Sędziego, strasznego anielskim nawet mocom. Któż da oczom moim źródło łez, abym łzami mógł zaradzić przyszłemu płaczowi”. Jeżeli Święci, którzy mało grzeszyli, wiele pokutowali, a bardzo wiele dobrego robili, tak bali się sądu, cóż mają począć tacy, co bardzo wiele grzesząc, mało pokutują, a prawie nic dobrego nie czynią.

(3) Będą znaki na słońcu. W św. Mateusza czytamy: zaćmi się słońce. Czyś kiedy pomyślał, coby dziać się musiało na ziemi, gdyby zabrakło jej słońca? Jeżeli w zimie dlatego, że słońce słabo tylko przyświeca, ziemia kostnieje, rzeki i stawy tężeją, pola, łąki i lasy zamierają i świat cały obleka się w śnieżny całun, jakby w koszulę śmiertelną, cóż będzie, gdy słońca całkiem zabraknie? Chyba z głodu powolną, straszną śmiercią zginąćby przyszło, gdyby Bóg w miłosierdziu swojem nie był przeznaczył ludziom, którzy wtenczas żyć będą, śmierci prędszej i krótszej w onym pożarze powszechnym, o którym przepowiada św. Piotr: żywioły od gorąca rozpuszczą się, a ziemia i dzieła, które na niej są, popalone będą. Skoro słońca zabraknie, to i ciemności, gorsze niż niegdyś egipskie, zalęgną ziemię całą; ani do sąsiada, ani do własnego domu, raz z niego wyszedłszy, nie trafisz; i cóż dziwnego, że będą ludzie schnąć od strachu? Ale to jest dziwne, że chociaż od jednego słońca jesteśmy już tak bardzo zależni, to przecież tak mało poczuwamy się do wdzięczności i ciągłej zależności od P. Boga, który jest Dawcą i Panem słońca i życia wszystkiego.

(4) A tedy ujrzą syna Człowieczego przychodzącego w obłoku z mocą wielką i z majestatem. Tedy ujrzą, bo teraz nie widzą, albo i widzieć nie chcą, – tedy przekonają się naocznie o tem, czemu teraz wierzyć nie chcą, że nie masz zbawienia jedno w Panu naszym Jezusie Chrystusie, i że wszystko, za czem teraz w niniejszem życiu ludzie się tak ubiegają, że wszystko to jest marność i marność nad marnościami, a jedno tylko jest potrzebne, bo jedno tylko wtedy popłacać będzie: służyć Bogu i zbawić duszę swoją. Z mocą wielką i z majestatem. Kiedy P. Jezus pierwszy raz przyszedł, przybrał na się postać sługi, aby nie tylko słowem, ale własnym przykładem nauczyć nas i zagrzewać do wszystkiego, co jest istotą służby Bożej i życia zbożnego, a zarazem podstawą naszego zbawienia, mianowicie do zaparcia siebie, do noszenia krzyża, do cichości i pokory. Tedy przyjdzie z mocą i majestatem, już nie żeby uczyć, ale żeby każdemu oddać według zasługi jego; jednych uczyni królami w niebie, drugich niewolnikami na wieki w piekle. Na co z tego dwojga ty zasługujesz?

(5) Jakkolwiek moc i majestat, z jakiemi P. Jezus przyjdzie sądzić, i teraz są Mu właściwe, chociaż nie tak widoczne, to jednak P. Jezus nie tylko wtedy będzie sądził, ale i teraz i w każdej chwili nas sądzi. Bo jak każda istota żywa i rozumna, urabia sobie o tem, co spostrzega, zdanie, często prawda błędne, ale zawsze jakieś zdanie korzystne lub niekorzystne, tak też P. Jezus, który jest źródłem wszelkiego życia i rozumu, który wszystko widzi, sądzi zawsze nieomylnie i w każdej chwili o myślach i usposobieniu, o słowach i uczynkach każdego z nas. Między sądem ostatecznym a teraźniejszym zachodzi ta różnica, że przyszły będzie na wieki nieodmienny, teraźniejszy zaś jeszcze możesz poprawić, t.j. sprawić, że P. Jezus na lepszy go zmieni. Dochodź więc, jak umiesz, z pokorą i ufnością, co P. Jezus sądzi: 1) o przymiotach i darach twoich zewnętrznych, dla których lubisz się wynosić nad innych, czy czynią cię lepszym, piękniejszym w oczach jego; 2) o twych dobrych przymiotach wewnętrznych, czyli o cnotach twoich, jakie zdaje ci się, że posiadasz; czy wiara, nadzieja, miłość twoja są szczere, prawdziwe; sprawiedliwość, miłosierdzie, ofiarność, pracowitość itp. czy są rzetelne; czy nie są lichym tylko blichtrem, pozłotką, a nie złotem; 3) o twoich niedostatkach, dla których narzekałeś nieraz, żeś upośledzony i jakby od Boga zapomniany; 4) o grzechach i nałogach twoich, czy P. Jezus zwątpił, że nie ma dla ciebie już żadnego wyjścia ani ratunku, – dlaczego tedy pozostawia ciebie jeszcze przy życiu, raz po raz budzi twoje sumienie i nowe daje łaski?

(6) Gdy ujrzycie, iż się to będzie działo; zatem utrapienia, zwłaszcza wielkie i nadzwyczajne, są zapowiedzią, że blizko jest Królestwo Boże.

(7) Nie przeminie ten rodzaj, aż się wszystko ziści. Nie mówi tu P. Jezus oczywiście o „rodzaju”, t.j. o tem pokoleniu, które go słuchało i było Mu współczesne, bo to nie zgadzałoby się z tem, że przy tej samej sposobności powiedział, że o onym dniu i godzinie nikt nie wie, ani Aniołowie niebiescy, jedno sam Ojciec; ale mówi P. Jezus albo o narodzie żydowskim, który przetrwa aż do końca świata, albo o rodzaju ludzkim.

Modlitwa kościelna.

Powstań w mocy Twojej, prosimy Cię Panie i przybądź,
abyśmy od wiszących nad nami kar grzechowych za Twoją obroną mogli być uratowani,
za Twojem wyzwoleniem wybawieni.
Który żyjesz i królujesz z Bogiem Ojcem w jedności Ducha Świętego.
Bóg po wszystkie wieki wieków. Amen.

 

Źródło: ks. H. Jackowski T. J. „Ewangelje niedzielne i świąteczne” (Wydawnictwo Księży Jezuitów, Kraków 1923).

« wróć