Informator Wiernych Nadzwyczajnej Formy Rytu Rzymskiego w Bytomiu (42/2020)


Informator Wiernych Nadzwyczajnej Formy  Rytu Rzymskiego w Bytomiu (42/2020)
19 października 2020

Informator Wiernych Nadzwyczajnej Formy Rytu Rzymskiego w Bytomiu (42/2020)

 

Dla tych z Państwa, którzy nie mieli możliwości otrzymać papierowego wydania naszego informatora, publikujemy zawarte w nim teksty. Najnowszy informator można pobrać także w wersji elektronicznej ⇒ informator numer 42/2020.

 

 

Kilka słów o świętym Gerardzie Majelli (część 2).
Św. Gerard — patron nie tylko dobrej spowiedzi.

Dzieciństwo Gerarda uprzywilejowanem było innemi też łaskami. Razu pewnego, gdy się bawił w ogrodzie sąsiada z dziećmi, bo zwykle nie stronił od rówienników swoich, szczególnie, jeśli ci lubieli się bawić jak on świętemi zabawkami, uszykował ich do procesyi, wziął dwa kawałki drzewa, zrobił z niego krzyż, oparł o drzewo i kazał dzieciom przystąpić i pokłonić się przed krzyżem.   Wtem, kiedy Gerard ukląkł i zaczął się modlić, całe drzewo rzęsistem światłem się okryło. Zbiegli się zewsząd ludzie na ten widok drzewa, które nagle okazało się, jakby ołtarz jarzący się od mnóstwa świec. Lecz jedynie Gerardowi danem było widzieć, kto stał wśród tego światła. On widział Dzieciątko Jezus, które mu znów podało chleb biały, jak w kaplicy w Capotignano. Nie dziwmy się, zkąd tyle cudownych łask! Bo zgłębić nie potrafimy przyczyn, dlaczego Bóg raczył obdarzać Gerarda tak niezwykłemi darami. Zauważyć tylko trzeba, że Bóg mu udzielał niezwykłych łask, za niezwykłe już w tym wieku zaparcie samego siebie i wstrzemięźliwość.

Tak był wstrzemięźliwym — mówi świadek z tych czasów — że przy jedzeniu zawsze zostawiał, co było najlepszego i nie pił do sytości. A jak mu dawano, co mu się podobało, wcale tego nie ruszał. Takiemi umartwieniami ćwiczył się od dzieciństwa. Żaliła się matka jego przed sąsiadkami, że gdy wychodziła z domu, zostawiając mu dość chleba, po powrocie spostrzegła, że chleba ani się nie dotknął. Cóż dziwnego, że P. Bóg sam Pokarmem Niebieskim utrzymywał siły umartwionego dziecięcia. Tem bardziej, że w jego wstrzemięźliwości nie było uporu, bo kiedykolwiek matka mu kazała jeść, to jadł najposłuszniej. Wszyscy bowiem nachwalić się nie mogli jego posłuszeństwa, które od najpierwszych lat okazał.

Benedykta Majella czuła odpowiedzialność swą za tyle łask, synaczkowi z Nieba danych. Nie omieszkiwała więc rozwijać umysłu Gerarda w prawdach wiary świętej. Łatwo wierzyć, że nie znalazła w tem żadnej trudności. Gerard słuchał z zajęciem i z przejęciem się, co mu matuchna opowiadała o Bogu, o Panu Jezusie, o Matce Boskiej, o świętych Pańskich. Inne dzieci w opowiadaniu bajek się lubują; Gerardowi słuchanie o prawdach wiary świętej jedynie zasmakowało.

Kiedy miał siedm czy ośm lat, zaczął chodzić do szkoły. Nauczył się w krótkim czasie czytać, pisać i gładko się wysławiać. Postępował równocześnie w pobożności i skromności. Między współuczniami zachowywał się zawsze grzecznie i nad swój wiek poważnie. Nigdy w nim nie widziano niczego nagany godnego. Owszem, nauczyciel tak go polubił, że jeżeli czasami Gerard do szkoły nie przybył, posyłał zaraz dowiedzieć się, czemu go rodzice nie posłali.

W kościele szczególnie zwracał na się uwagę wszystkich parafian. Zawsze klęczał i to tak pokornie, że sam widok jego podnosił widzów do Boga. Podziwiano skromność i pobożność jego układu. Jego twarz wydawała się raczej twarzą serafina, niż dziecka. Kiedy kapłan podnosił Hostyą przy Podniesieniu, Gerard z twarzą przy ziemi długo pozostawał nachylony. Wiara żywa przejmowała jego duszę. Niebawem P. Jezus ukazał w cudowny sposób, jak miłą Mu była jego szczera pobożność dziecięca.

Razu pewnego, kiedy Gerard był na Mszy, gdy widział, że ludzie przystępują do Komunii Świętej, przystąpił i on, party wewnętrznem pragnieniem. Lecz gdy kapłan spostrzegł, że jeszcze jest małem dzieckiem, nie podał mu Komunii. Odstąpił Gerard i ukląkłszy w kąciku kościoła gorzko zapłakał, że nie otrzymał P. Jezusa. Łzy Gerarda wzruszyły Serce Jezusowe. Tej samej nocy P. Jezus przysłał św. Michała Archanioła, który mu podał Komunię Św. w domu własnym. Nadzwyczajna i wielka to była łaska. Lecz wiemy, że w podobnie cudowny sposób Komunię Św. przyjęła św. Barbara, przyjął też św. Stanisław Kostka.

W cudowny sposób zstępuje P. Jezus na Ołtarze, cud Go tam dzień i noc trzyma, w cudowny sposób łączy się z nami w Komunii Św.; czemu by więc nie mógł cudownie się nam podać. Zresztą mamy świadectwo samego Gerarda na to. W rozmowie z domownikami po tej błogosławionej nocy tak powiedział: „Wczoraj ksiądz nie chciał mi podać Komunii Św.; za to św. Michał Archanioł dziś w nocy mi ją przyniósł.” A kiedy już był zakonnikiem i przy schyłku życia musiał pod posłuszeństwem zdać sprawę z całego życia spowiednikowi, wyznał z zupełną prostotą ten fakt tak, jak wyżej jest opowiedzianym. Nie można zaś przypuścić, żeby wówczas, kiedy był w pełni świętości i z pokorą zjawiał tajemnice serca swego, obawiając się cienia kłamstwa, Gerard mógł był nieprawdę powiedzieć. Wreszcie zauważano, że chociaż już na ołtarzyku swoim dał św. Michałowi najcelniejsze miejsce, od chwili, kiedy wyjawił, że św. Michał przyniósł mu Komunię Św., jeszcze czulszem nabożeństwem czcił św. Archanioła. Trzeba dodać, że nie był to jedyny raz, że Gerard otrzymał w cudowny sposób Komunię Św. Pewnego dnia, gdy go kapłan zastał u stóp Ołtarza i zapytał, co by tam robił, odpowiedział: „Dzieciątko wyszło z cyboryum i podało mi Komunię Św.” Często podczas Mszy Św. P. Jezus mu się objawiał pod postacią Dzieciątka; a kiedy przy Komunii Św. znikał mu z ócz, Gerardowi ściskało się serce i rzewnie płakał.

Żywot błogosławionego brata Gerarda Majella, o. Łubieński, 1893 r.

 

  

Redakcja / kontakt: redakcjalaudeturiesuschristus@gmail.com

« wróć