Informator Wiernych Nadzwyczajnej Formy Rytu Rzymskiego w Bytomiu (39/2020)


Informator Wiernych Nadzwyczajnej Formy  Rytu Rzymskiego w Bytomiu (39/2020)
28 września 2020

Informator Wiernych Nadzwyczajnej Formy Rytu Rzymskiego w Bytomiu (39/2020)

 

Dla tych z Państwa, którzy nie mieli możliwości otrzymać papierowego wydania naszego informatora, publikujemy zawarte w nim teksty.

 

 

Nauka o wzdychaniu do Boga, o aktach strzelistych i o dobrych myślach (część 2).

Ś. Anzelm Arcybiskup Kantorberski, którego urodzeniem szczycą się te góry nasze, z każdego wydarzenia bardzo pilnie dobre myśli ciągnął. Gdy raz podróżował konno, zając gnany psami wpadł pod konia jego, szukając schronienia od bliskiej już śmierci, a gończe psy, w około naszczekując, nie śmiały zgwałcić takiego schronienia. Myśliwi, zbiegłszy się, i patrząc na tak niezwykłe wydarzenie, wesoło się śmiali; a Ś. Anzelm, jęcząc i płacząc, zawołał: „Wy się śmiejecie, ale biedne zwierzę wcale się nie śmieje. Zważcie raczej, że macie przed sobą obraz tego, jak nieprzyjaciele duszy, zgoniwszy ją po kniejach grzechowych, czyhają na nią na przesmyku śmierci, by już ją porwać i zdławić; a ona przelękniona, drżąca, truchlejąca, szuka wszędzie ucieczki, ratunku; a gdy go znaleść już nie może, nieprzyjaciele jej, jako wy teraz, śmiejąc się z niej szydzą”. A to rzekłszy smutny ich odjechał.

Konstantyn Wielki zacnie był napisał do Ś. Antoniego; co, gdy zakonnicy jego podziwiali, Ś. Antoni rzekł do nich: „Czemu się dziwicie, że król napisał do człowieka? Dziwcie się raczej, że Bóg nieśmiertelny napisał prawo swe śmiertelnym i że twarzą w twarz mówił do nich w osobie Syna swojego.”

Ś. Franciszek, ujrzawszy owieczkę samą jednę wśród trzody kozłów, rzekł do towarzysza swego: „Patrz, jak słodko wygląda ta owieczka między kozłami; istny to obraz Chrystusa Pana, cichego i pokornego, między Faryzeuszami”. A widząc potem jagniątko pożerane przez wieprza, zawołał, płacząc: „O, biedne jagniątko, jakże mi żywo przedstawiasz śmierć najniewinniejszą Zbawiciela mego.”

Wielki dostojnik naszego wieku, Franciszek Borgiasz, będąc jeszcze książęciem Kandyi, gdy chodził na łowy, tysiączne pobożne czynił przyrównywania. I sam potem mawiał, że podziwiał, jak sokoły na pogwizd łowczego wracają na berło, dają się doń wiązać i oczy sobie przykrywać; gdy tymczasem ludzie tak są głusi i nieczuli na wołanie Boże.

Ś. Bazyli Wielki wyobrażał sobie, że róża między cierniem takie nam, ludziom, daje napomnienie: Wiedzcie, o śmiertelni! Że  na  tym  świecie  wszystko,   co  radosne, ze smutkiem zmieszane; nic tu nie masz szczerego: tuż przy weselu tęsknota, tuż przy małżeństwie wdowieństwo, tuż przy owocach znój, tuż przy chwale uniżenie, tuż przy zaszczytach ciężary, tuż przy rozkoszach niesmak, tuż przy zdrowiu choroba, tuż przy życiu śmierć. „Piękny to kwiat róża, mówi tenże Święty, lecz jakże mi smutny; bo mi przypomina grzech mój, za który ziemia ta i ten mój żywot na ciernie skazany”.

Pewna pobożna dusza, czasu pogodnej pięknej nocy letniej, patrząc na strumień, a ujrzawszy w nim niebo i gwiazdy jakoby w zwierciedle: „O Boże, zawołała, oto te gwiazdy tak będą pod nogami memi, gdy przyjąć mnie raczysz do Przybytków Twoich; a jako gwiazdy Niebieskie w strumieniach ziemskich, tak ludzie ziemscy w Niebieskiem żywem źródle miłości Bożej jaśnieją.” Inna znowu, patrząc na pęd bystrej rzeki, wykrzyknęła z westchnieniem: „Ach! i dusza moja nie spocznie w swym biegu, aż dobieży i wpadnie do morza Bóstwa, do początku i do końca swego.”

A Ś. Franciszka, spoglądając na rozkoszny strumyk, nad brzegiem którego do modlitwy klękła, w modlitwie onej zachwycona, po trzykroć powtórzyła z uniesieniem te proste słowa: „Łaska Boża tak cicho i słodko płynie, jako ten strumyczek.” Ktoś inny, patrząc na kwitnące drzewa, tak się sam nad sobą żalił: „Dla czegóż ja sam tylko jeden niekwitnący w ogrodzie Kościoła?” Inny znowu patrząc na kurczątka, tulące się pod skrzydła swej matki, zawołał: „O Panie! chowaj nas i zachowaj pod cieniem Twych skrzydeł”.

Jeszcze inny, spojrzawszy na słonecznik, tak mówił sam w sobie: „Kiedyż, o Boże! będę się obracał za słońcem Twej łaski?” A na widok bratków, pięknych na wejrzenie, ale bezwonnych, rzekł smutny o sobie: „Takie to i myśli moje! piękne w słowach, a żadne w uczynkach.”

Oto masz, Filoteo, niemało przykładów, jak z rozlicznych rozmaitości tego żywota ciągnąć możesz myśli dobre i święte westchnienia. Nieszczęśni, którzy odwracając stworzenia od Stworzyciela, na grzech je wydają. Zaś szczęśni i błogosławieni, którzy ze wszelkiego stworzenia, Stworzycielowi oddają hołd chwały i posługują się samąż ich marnością ku uczczenia prawdy. „Nawykłem, mówi Ś. Grzegorz Nazeanzeński, pożytek duchowny ze wszech rzeczy ciągnąć”.

Odczytaj pobożny nagrobek Ś. Pauli ułożony przez Ś. Hieronima z jej własnych myśli i westchnień wzniesionych ku Bogu w rozlicznych życia przygodach; bo aż miło spojrzeć na te jej nieśmiertelniki, żywe nie tylko barwą, ale i wonnością.

W onych ćwiczeniach usamotniania się duchownego i aktów strzelistych, leży wielkie dzieło pobożności; bo temi ćwiczeniami zapełnić można niedostatek wszelkich innych rodzajów modlitwy. A zaś zaniedbanie onych ćwiczeń, niemal żadnym innym sposobem nagrodzić się nie da. Bez nich życie bogomyślne nie może iść dobrze, a życie czynne musi iść źle. Bez nich wypoczynek tylko próżnowaniem, a praca tylko kłopotem. I dla tego poprzysięgam cię, Filoteo, pokochaj te ćwiczenia całem sercem i bądź im wierną całe życie twoje.

Św. Franciszek Salezy, Filotea 1907 r.

 

  

Redakcja / kontakt: redakcjalaudeturiesuschristus@gmail.com

« wróć