Dla tych z Państwa, którzy nie mieli możliwości otrzymać papierowego wydania naszego informatora, publikujemy zawarte w nim teksty.
Rozmyślanie o skrusze za grzechy.
Powody pobudzające nas do głębokiej skruchy są następujące: 1) Im skrucha będzie głębszą, tem łaska będzie obfitszą, 2) Im skrucha będzie żywsza, tem więcej zmaże z winy, za którą mielibyśmy do odpokutowania w tem lub przyszłem życiu. Im skrucha będzie szczerszą, tem stalszą będzie poprawa nasza; albowiem dla tego tak często upadamy, że zbyt rzadko szczerze żałujemy. 4) Im skrucha będzie większą, tem większym i trwalszym będzie pokój duszy, pochodzący z najsłodszej nadziei, a nawet z błogiej jakoby pewności, żeśmy powrócili do łaski i przyjaźni Bożej. Gdy tymczasem mdła skrucha nadzieję przebaczenia czyni wątpliwą, przyjaźń z Bogiem zimną, nowy upadek łatwym, zadość uczynienie nie zupełnem, powrót łaski skąpym. A któżby chciał tego?
Środkami do otrzymania tak pożądanej, a serdecznej skruchy są: 1) modlitwa; 2) umartwienie ciała; 3) stawienie sobie przed oczy wszystkich złości całego życia, mówiąc z Ezechiaszem: Będęć rozmyślał wszystkie lata moje, w gorzkości duszy mojej (Iz. 38, 15). A kogóż nie przerazi i nie napełni trwogą widok wszystkich grzechów swoich ohydnych i ciężkich, siejących zarazę, i we własnej duszy rodzących śmierć — a śmierć wieczną!
Jednym z najdzielniejszych bodźców do płaczu za grzechy, jest rozpamiętywanie nie-skończonego miłosierdzia Boskiego, rozpamiętywanie Męki i Śmierci Zbawiciela naszego. Ś. Franciszek, wpatrując się w Chrystusa konającego na krzyżu za grzechy nasze, tak się rozpłakał i rozjęczał, iż ludzie przechodzący rozumieli, że go zbójcy poranili, i że z tych ran konał. A jednak ten wielki święty rozumiejąc, że zbyt mało płakał, że zbyt mało jęczał, wołał na otaczające go skały, aby z nim płakały. I, o cudzie świętego żalu! skały zapłakały tak obfitemi łzami, że popłynęły strumieniem. O serca ludzkie! wyście od skał twardsze, jeśli nie płaczecie na widok Chrystusa Ukrzyżowanego!
W Hiszpanji, gdy ś. Wincenty Ferreriusz głosił z kazalnicy miłosierdzie Boże, i uwielbiał dobroć Jego i cierpliwość względem grzeszników, jeden ze słuchaczów takim się żalem przejął, że padł — i skonał. A my, co też same słowa słyszymy, co też same prawdy rozmyślamy, cośmy zapewne większe grzeszniki, gdzież jest żałość nasza? Zaprawdę, albośmy wiarę stracili, albo rozum!
Ś. Katarzyna Seneńska przez długie lata opłakiwała jedno ciekawe spojrzenie. Błogosławiony Alfons Rodrigez przez wiele lat jęczał, i łzami zmywał jeden grzech powszedni. A my, cośmy tyle grzechów śmiertelnych popełnili, możeśmy jeszcze ani łzy jednej żalowi nie dali? I cóż dziwnego, że serce nasze tak suche! Nie mów, że aby tak płakać, jak płakali święci, potrzeba być świętym; bo owszem, aby być świętym, potrzeba tak płakać jak płakali święci, którzy płacząc za grzechy, świętość wypłakali.
Pokutnicy całego świata powstaną przeciwko nam za nieczułość naszą. O, jakże oni płakali, jak pokutowali! A my jak płaczem, jak pokutujem? Oni na pustynie się usuwali, całe życie pościli, kamieńmi bili piersi swoje, aby grzech w sobie zabić, i grzechu więcej do siebie nie puścić; a my, jak się w piersi bijem za tyle już grzechów? jak od grzechów stronim?… O Panie! który przebaczasz grzechów ludzkich dla pokuty (Mądr. 11, 24), wlej w nas łaskawie dar Ducha Świętego, któryby nas budził do zmywania łzami brudu grzechów naszych. Wytocz z oczu naszych potoki płaczu na zagaszenie ognia pożądliwości naszych, i ognia tak dawno i tyle razy zasłużonej kary.
Jeżeli żal za grzechy przeszłe będzie głęboki, szczery i serdeczny; z natury swojej będzie też połączony z odrazą do grzechów przyszłych. Bo niepodobna, aby ten, kto szczerze żałuje za grzechy, nie strzegł się ich szczerze na przyszłość. Abyś lepiej pojął, jaki to wstręt trzeba mieć do grzechu, i abyś sam siebie lepiej osądził, i lepiej usposobił, wyobraź sobie: że widzisz z jednej strony tyrana Antiocha, który, zamordowawszy już okrutnie sześciu synów Machabeuszowych w obecności ich matki i najmłodszego brata, usiłuje okropnością męki odstraszyć to dziecię od cnoty, a do grzechu skłonić. Palą się stosy i rozżarzone żelaza, jeżą się ku piersiom jego kurzące się krwią bratnią katowskie noże, a rozćwiertowane ciała tych ukochanych braci, ostatniemi drganiami, ostatnią krew męczeńską z siebie wysączają…
Z drugiej strony: oto Nabuchodonozor napełniony jest zapalczywością: i pojrzenie twarzy jego odmieniło się na Sidrach, Misach i Abdenago: i rozkazał, żeby rozpalono piec siedmkroć więcej niźli był zwyczaj palić (Dan. 3, 19). Już piec od siły ognia w ogień się zamienił, a jeszcze katy przyrzucają ognia do ognia, tak, że na czterdzieści łokci w górę płomień ognistym słupem wybuchał, i kłębami swemi jakoby ramionami, wszystko co się doń zbliżało, w tę przepaść ognia zagarniał.
Cóż uczyni młody Machabejczyk na trupach sześciu braci swoich? czy skosztuje mięsa zakazanego, aby nie skosztował tak okrutnej śmierci? A te troje dzieci, czy ugną kolana przed bałwanem Nabuchodonozora, aby uniknąć tak straszliwego ognia? A ty, co byś uczynił, gdyby ci przyszło wybierać pomiędzy śmiercią a grzechem? Oto Machabejczyk już wybrał: słuchajmy co powie: Nie słucham rozkazania królewskiego, ale rozkazania zakonu (2 Mach. 7, 30). I dzieci już wybrały i przy paszczy rozpalonego pieca wołają: Niech będzie wiadomo tobie królu, że bogom twoim nie służymy i bałwanowi złotemu, któryś wystawił, nie kłaniamy się (Dan. 3, 18). A ty, co byś powiedział, co byś uczynił?
Czyż ci nie wstyd, że oto te czworo dziatek żydowskich miały większy wstręt do grzechu, aniżeli ty, coś Chrześcijanin, coś może zakonnik i kapłan! Ach! gdyby na nieszczęście tak było, jakże cię zawstydzi w dzień Sądu sędziwy starzec Eleazar, co zagrożony męczeńską śmiercią wolał pierwej iść do piekła (2 Mach. 6, 23), niżeli, nie już zgrzeszyć, ale nawet udawać, że grzeszy.
O Boże, przy tych trzech przykładach, co będą mogli odpowiedzieć na sądzie Twoim ci, co bez żadnej pogróżki męki lub śmierci, dla podłej chciwości, lub jeszcze podlejszej pożądliwości, nie wahają się, ani się boją obrażać nieskończoną sprawiedliwość Twoją!
Ach, bracie miły! Ś. Katarzyna Genueńska mówiła, że bardziej nieznośnym jest Bogu grzech choćby najlżejszy, aniżeli szatanowi piekielne męki; a ty tak ciężko grzeszysz! Ach, na miłość Boga, na strach piekła, zaklinam cię, strzeż się, strzeż się grzechu nie tylko śmiertelnego, ale i powszedniego, bo, jako mówi ś, Teresa, grzech najmniejszy nawet, jest większem złem, niźli całe piekło.
Św. Ignacego Ćwiczenia Duchowne czyli Relokekcye przez Ks. Alojzego Bellecjusza ułożone, Warszawa 1907.
Redakcja / kontakt: redakcjalaudeturiesuschristus@gmail.com