Informator Wiernych Nadzwyczajnej Formy Rytu Rzymskiego w Bytomiu (02/2019)


Informator Wiernych Nadzwyczajnej Formy  Rytu Rzymskiego w Bytomiu (02/2019)
14 stycznia 2019

Informator Wiernych Nadzwyczajnej Formy Rytu Rzymskiego w Bytomiu (02/2019)

 

Dla tych z Państwa, którzy nie mieli możliwości otrzymać papierowego wydania naszego informatora, publikujemy zawarte w nim teksty.

 

 

O małej licznie Wybranych cz.3.

Wprowadza nas w błąd w tej rzeczy to mniemanie, jakoby wiadomość doskonała, jaką Bóg od wieków poznaje naszą przyszłość, pozbawiała nas wolności działania. Ale pytam się ciebie, jeśli ty, co masz jakiekolwiek doświadczenie, domyślasz się na pewno, że np. twój sąsiad, co idzie na targ do miasta, tam się upije, czyż on dlatego musi się upić? Wszak nie dlatego on się upije, że ty znając go dobrze, przewidujesz co uczyni; ale przeciwnie dlatego ty to przewidujesz, że on był i jest pijakiem, że nie chce się obyć bez ulubionego swego trunku.
Jeśli Pan Bóg wie, że się kto potępi, to też wie, że z własnej winy się potępi; bo tak postanowił, aby dawać zbawienie dobrym, a złym potępienie; a być dobrym lub złym to przedewszystkiem od własnej każdego woli zależy! Rozważ to dobrze!

Z tego wszystkiego, co się powiedziało, dwa powinieneś uczynić wnioski: (1) że Bóg szczerze chce i pragnie cię zbawić, boć na to cię stworzył i odkupił i na to tyle ci dał środków przyrodzonych i nadprzyrodzonych, że jeślibyś miał zginąć na wieki, — to nie dlaczego innego, tylko, żeś sam chciał; (2) że w tej niepewności o swojem zbawieniu najlepsza, chwycić się rady, jaką daje Piotr św.

A przeto więcej, bracia, starajcie się, żebyście przez dobre uczynki pewne czynili wezwanie i wybranie wasze (II. Piotr 1, 10.). Miasto się daremnie kłopotać i ciekawie szperać w księgach przeznaczenia i odwiecznej Mądrości Boga wszechwiedzącego, pracuj raczej nad tem, jak sobie przez dobre uczynki i bogobojne życie zapewnić nagrodę, której ci z pewnością Bóg nie odmówi, jeśli usilnie na nią pracować będziesz; sprzeciwiaj się mężnie namiętnościom i złym skłonnościom twoim; przez szczerą spowiedź i skruchę serdeczną oczyść się z dawnych grzechów twoich; starannie unikaj tych miejsc i osób, któreby cię mogły w nowe uwikłać grzechy; gdziekolwiek nadarzy ci się sposobność do czegokolwiek dobrego, usiłuj z niej korzystać, — a zresztą zdaj się szczerem sercem na Miłosierdzie Boże, i zaufaj temu Panu, który cię więcej miłuje i lepiej ci życzy, aniżeli matka rodzona dziecku swemu, niżeli ty sam sobie. Rozważ to dobrze!

Kiedy św. Franciszek Salezy przebywał w Paryżu na naukach, szatan chcąc go odwieść od cnoty, usiłował go przywieść do zwątpienia, kusił go ustawicznie tą myślą, że cokolwiekby czynił, wszystko to nic mu nie pomoże, gdyż jest odrzucony: i taką ztąd trwogą napełnił biednego chłopczynę, jakby już zgoła żadnej nie podlegało wątpliwości, że będzie na wieki potępiony. A że pałał gorącą miłością Pana Boga, więc tem się najwięcej smucił, że na wieki miał go nienawidzieć. Dnie i noce całe w ustawicznych rozpływał się łzach, i ze zmartwienia prawie przymuszać się musiał do jedzenia. W tym ciężkim smutku udał się do kościoła św. Szczepana, i tam padłszy na kolana przed ołtarzem Najśw. Panny, począł Ją błagać, aby jeśli już po śmierci nie ma dla niego nadziei, uprosiła mu tę łaskę, iżby przynajmniej za życia gorąco i szczerze umiał kochać tak godnego miłości Pana i Boga swego. Ledwo począł tak się modlić, najzupełniejszy spokój wrócił do strapionego serca jego. Naśladuj ten przykład; a gdy cię poczną niepokoić myśli o niepewności twego zbawienia, to staraj się tem usilniej służyć temu Bogu, o którym wiesz, że nie opuści nigdy wiernego sługi swego. Abyś zaś pozostał stałym w tej wierności, często czytaj z zastanowieniem tę książeczkę. Rozważ to dobrze!

Rozważ to dobrze! czyli MYŚLI ZBAWIENNE dla dobrych i złych, ks. Jackowski, Kraków 1895 r.

PRZYKŁADY

Cesarz Maxymilian pierwszy miał przypomnienie o naszym końcu za tak zbawienne a nawet konieczne, iż na trzy lata przed swoją śmiercią kazał sobie zrobić dębową trumnę, włożyć ją na wóz i wieźć za sobą wszędzie w podróżach. Przez ten środek chciał wielki książę pamięć o śmierci ustawicznie mieć obecną. Często też mawiał sam do siebie: „Maxymilianie, pamiętaj na śmierć; ona zwłoczyć nie będzie, a gdy przyjdzie, wszystko ci wydrze cokolwiek w tym świecie posiadasz.” Śmierć z którą się w ten sposób obznajomiał, nie przeraziła go, gdy przyszła rzeczywiście, a był godnym życia, jakie ten mąż wielki prowadził.

Kardynał Palavicini opowiada w swojej historyi (Concilium) Soboru Trydentskiego, że Karol V, gdy dobrowolnie złożył koronę i na osobność się udał, pogrzeb swój za życia odprawić kazał, aby na nim z całą swą służbą mógł być obecnym. Wystawiono zatem w kościele onego klasztoru, w którym się znajdował, wielki katafalk i obstawiono go wielką liczbą świec woskowych. Karol, okryty czarnym długim płaszczem, otoczony całym swym domem w żałobę przybranym, postępował naprzód i przybył do kościoła, gdzie zaczęto modlić się za odpoczynek duszy jego. Wszyscy obecni byli tak mocno wzruszeni, że nic nie słyszano tylko szlochania i wzdychanie. — Tak sposobił się ten wielki mąż, który napełnił świat swemi rycerskiemi czyny, dopiero w pięćdziesiątym szóstym roku swego życia na swą śmierć i stawienie się przed Stolicę Jezusa Chrystusa, gdzie królowie tak jak ostatni z ich poddanych liczbę zdać muszą. Ta niezwyczajna ostrożność bardzo mu się przydała, gdy w kilka dni potem z krucyfiksem w ręku umarł. Wiedział on, jak wielu ludzi dają się łudzić wiekowi, marząc sobie być dalekimi od śmierci, podczas gdy jej już zupełnie są blisko; widział on nie raz jak najmocniejsi i najsilniejsi ludzie nagle przez nieprzewidziane przypadki precz sprzątani zostali i dla tego był przekonanym, że ani młodość ani zdrowie nie są obronnym wałem przeciw śmierci.

Błogosławiony Casar z Bus miał każdego czasu śmierć przed oczyma, i nie pominął dnia żadnego, aby się na nią nie przysposobił, tak właśnie, jakoby dzień każdy miał być ostatnim dniem życia jego. Gdy szedł wieczorem na spoczynek, postawił w głowach posłania święconą wodę i kropidło na stołku, a w nogach łóżka zapaloną lampę. Potem owinął się w kołdrę jakby w śmiertelne prześcieradło, trzymał krucyfiks w ręku, odmawiał modlitwy konających i wykonywał wszystkie ćwiczenia jakiemi pobożni chrześcianie na końcu swego życia się zajmują. Pośród takich myśli zasypiał, a przy ocknieniu, które uważał jako powrót do życia, zarzekał się przed Bogiem, że pozwolonego mu jeszcze do pokuty czasu,  wiernie użyje.  — To znaczy codziennie umierać, aby tam, gdzie to chodzi, dobrze umrzeć można.

Pamiętaj o ostatecznych rzeczach, a wiecznie nie zgrzeszysz, o.Geramb 1868 r.

 

 

Redakcja / kontakt: redakcjalaudeturiesuschristus@gmail.com

« wróć