Informator Wiernych Nadzwyczajnej Formy Rytu Rzymskiego w Bytomiu (26/2018)


Informator Wiernych Nadzwyczajnej Formy  Rytu Rzymskiego w Bytomiu (26/2018)
26 listopada 2018

Informator Wiernych Nadzwyczajnej Formy Rytu Rzymskiego w Bytomiu (26/2018)

 

Dla tych z Państwa, którzy nie mieli możliwości otrzymać papierowego wydania 26. numeru naszego informatora, publikujemy zawarte w nim teksty.

 

 

Katecheza o Niebie cz. 2

Z tego widzenia Boga rodzi się radość, pokój, szczęście wielkie, przechodzące wyobrażenie. W tem życiu, chociażbyśmy mieli nie wiedzieć co, nigdy nie będziemy zupełnie zadowoleni, bo nam zawsze jeszcze czegoś nie dostawać będzie i zawsze czegoś więcej pragnąć będziemy, lecz skoro posiędziemy Boga, wszystkie nasze życzenia i pragnienia będą zaspokojone; skosztujemy onych rzek rozkoszy, któremi, jak się wyraża prorok, błogosławieni będą upojeni. Tam już nie będzie ani bólu, ani choroby, ani smutku, ani zmartwienia; łzy, wzdychania i jęki dalekie są od tego miejsca rozkoszy; słychać tam tylko radosne pienia i hymny dziękczynne. Ktokolwiek pragniesz użyć rozkoszy, patrz, tam jest nieprzebrane źródło, z którego możesz się nasycić. Rozważ to dobrze!

Ale, powiesz, że trudno dostać się do nieba; że na to trzeba ciągle zadawać sobie gwałt, ustawicznie przełamywać swe skłonności, tłumić pociągi wrodzone, niczego zakazanego nie pozwalać swym zmysłom, i walczyć przeciw swym namiętnościom. Prawda, przyznaję to wszystko, ale powiedz mi, proszę cię, czy można bez trudów zebrać majątek? Czyż nie musi ciężko pracować, kto się chce zbogacić? Niejeden przepływa morza, na tysiączne naraża się niebezpieczeństwa, idzie aż do krańców ziemi, — a to dla lichego znikomego zysku. Ma kto sprawę w sądzie, to gotów sobie tem suszyć głowę od świtu aż do późnej nocy, i nie dośpi, i nie doje, aby tylko na swojem postawić. A ci co służą w wojsku, ileż to oni muszą ponosić trudów i niewczasów, ileż razy życie i zdrowie swe narażać, a przecież nie myślą się na los swój uskarżać? A z tem wszystkiem czegóż oni szukają? Jakiej za tyle trudów i poświęcenia nagrody się spodziewają? Odpowiada Apostoł: A onić, aby wzięli wieniec skazitelny, (I. Kor. 9, 25.) kiedy nam przeciwnie Bóg obiecuje koronę nieskazitelną. Umiesz być tak pilnym i zaradnym, gdzie chodzi o zysk jaki doczesny, o trochę chwały ziemskiej — a gdzie chodzi o Niebo, na nic zdobyć się nie umiesz. Rozważ to dobrze!

Tomasz Morus, niegdyś wielki kanclerz angielski, który tak słusznie sławiony jest dla statecznego w obronie prawdy męstwa, inaczej podobno był usposobiony. Kiedy go król Henryk VIII za to, że jawnie ganił niepoczciwe jego odstępstwo od Świętej Wiary Katolickiej, kazał wtrącić do więzienia, przyszła doń żona jego, aby go nakłonić do poddania się bezbożnym rozkazom królewskim, i poczęła mu przedstawiać z jednej strony niebezpieczeństwo i zupełny upadek, na jaki narażał całą swoją rodzinę, a z drugiej strony wielkie obietnice, które król czynił, aby go zachwiać w jego, jak mówił, nieroztropnym uporze. Morus do końca ją wysłuchawszy, zapytał spokojnie, jak długo sądziłaby, że będzie się mógł cieszyć temi łaskami i względami królewskiemi. „Jesteś, odpowiedziała, chwała Bogu, silny i zdrowy, więc przynajmniej jeszcze dwadzieścia lat pożyjesz”. „Więc za te marne dwadzieścia lat, odparł Tomasz, radzisz mi pozbawić się wieczności i Nieba! Niech mię Bóg zachowa od takiej głupoty! Nie, wolę, jeśli tego potrzeba, aż do śmierci pozostać w więzieniu i utracić cały majątek, i w dodatku położyć zdrowie i życie, niż zrzec się tego Nieba, które Bóg obiecuje tym, co prześladowanie cierpią dla Imienia Jego”. I tak mężną i prawdziwie chrześcijańską statecznością zasłużył sobie na łaskę męczeństwa, które poniósł w Londynie w obronie wiary i pobożności. Rozważ to dobrze!

Ale dajmy na to, że jeszcze więcej trudności, niżeli ty mówisz, zwyciężyć trzeba, żeby Nieba dostąpić, cóż z tego za wniosek? Czy może, że niebo nie warte takiej pracy i cierpienia? Św.Paweł, który podobno więcej pracował i wycierpiał, niżeli ty kiedykolwiek zdołasz, skosztowawszy w zachwyceniu jednę tylko, rzec można, kropelkę z tego morza rozkoszy wiekuistych nie waha się twierdzić, iż wszelkie utrapienia, jakie ludzi kiedy spotkały na ziemi, lub spotkać jeszcze mogą, nie są godne tak bogatej, jaka jest w niebie zapłaty. Jakże dalekim jesteś od tego wielkiego miłośnika Jezusa Pana, jeśli ci się zdaje, że Bóg, aby cię zbawić, za wiele się od ciebie domaga. Rozważ to dobrze!

Razu jednego św. Franciszek Seraficki cierpiał na nadzwyczajny ból głowy, a szatan, korzystając z tego, począł nadto do tyla wewnętrznemi nagabywać go pokusami, że zdawało się prawie Świętemu, iż tak nieznośne cierpienia wewnętrzne i zewnętrzne, przechodzą jego siły; aż taki niespodzianie usłyszał głos: „Gdyby cała ziemia ze złota była ulana, gdyby wszystkie rzeki i morza płynęły nie wodą lecz co najkosztowniejszym balsamem, gdyby skały i góry z samych były dyamentów, — a gdyby ci kto za te cierpienia twoje chciał nagrodzić skarbem, coby wszystkie te rzeczy o tyle przechodził wartością, o ile kosztowniejsze jest złoto nad glinę, balsam nad wodę, dyament nad krzemień, czy nie cieszyłbyś się z tak hojnej zapłaty? Wiedz tedy, że gotuję ci skarb taki, bo żywot wieczny, w nagrodę twego męstwa i cierpliwości” (Św. Bonawentura, w żywocie św. Franciszka.). Co Bóg obiecał św. Franciszkowi, to i tobie dać gotów; od ciebie zależy, czy zechcesz się stać uczestnikiem tej nagrody. Czy może powiesz, że nie warta jest tak wielkiego i usilnego starania? Rozważ to dobrze!

Zgoła nie rozumiem, co ma znaczyć twoje narzekanie, że zbyt jest trudno zbawić duszę swoją; chyba to, że nie chcesz tego czynić, co potrzebne do zbawienia, dlatego, że trudne! Może nie śmiesz tego tak wyraźnie wypowiedzieć, a może nawet sam przed sobą do tego nie chcesz się przyznać, ale ostatecznie w samej rzeczy takie jest istotne twoje usposobienie; bo te twoje piękne wprawdzie, ale niestety jak bańki mydlane rychło pryskające, święte postanowienia, pragnienia i uczucia, nie wynikają z mężnej i statecznej woli jaką ma człowiek, który naprawdę chce zbawić duszę swoją, ale raczej są płonnemi niedochciankami, które ci prędzej szkodzą, niż pomagają, bo cię utrzymują w złudnem mniemaniu, jakobyś nie był jeszcze najgorszy. Gdy ci kto zwraca uwagę na sprawę twego zbawienia i nalega na ciebie, abyś miał większe o duszy swej staranie, zaraz gotową masz odpowiedź, że chciałbyś ze szczerego serca się zbawić, i sądzisz, że to ci daje już prawo liczyć się do ludzi dobrej woli! Ale zastanów się, czy się nie łudzisz? Bo cóż znaczą te słowa „chciałbym się zbawić?”. To znaczy tyle, że chciałbyś pójść do Nieba, ale wygodnie a nie ciernistą i stromą drogą, drogą krzyża i zaprzania samego siebie; że chciałbyś zbawić się, gdyby to można, nie odmawiając sobie niczego, prowadząc życie gnuśne, wygodne, rozkoszne, — jednem słowem życie nie chrześcijańskie, ale światowe; — bo jeśli niepodobna, mówisz, tego dwojga z sobą połączyć, toć nie mogę ustawicznego zadawać sobie gwałtu. Osądźże sam, czy takie „chciałbym się zbawić” nie wychodzi na to samo, co: „kiedy tak, więc nie chcę się zbawić, więc wole użyć świata, chociażby to przyszło i piekłem przypłacić”. Rozważ to dobrze!

Poznajże już raz, w jak błędnem obracasz się kole; przestań się łudzić: poweźmij już mężne i niezłomne postanowienie, że nietylko chcesz zbawić duszę swoją, ale i używać ku temu teraz i nadal odpowiednich środków. Porzuć już ono „chciałbym się zbawić”, bo takiemi połowicznemi postanowieniami i niedochciankami usłana jest droga do piekła: ale raczej powiedz tak: „chociażby trzeba się zrzec…, uczynić…, począć życie…, odważę się na to, i dziś jeszcze uczynię…; bo chcę zbawić duszę swoją”. Zlituj się nad tą biedną duszą twoją, wszak to za nią Pan nasz nie żałował ofiary życia i Krwi Swojej, a tobie najmniejsza nawet ofiara zbyt wielką miałaby się wydawać. Zmiłuj się nad duszą twoją! Wszak wiesz, że jeślibyś, czego uchowaj Boże, utracił duszę twoją, już jej nie odzyskasz na wieki. Bóg ją stworzył dla nieba, aby była wiecznie i nieskończenie szczęśliwą; czemuż ty chcesz ją wtrącić do piekła, i pogrążyć ją w wiecznej i nieskończonej rozpaczy? Gdyby to była dusza wroga twego najgorszego, nie mógłbyś obchodzić się z nią okrutniej, jak się obchodzisz z tą biedną własną duszą twoją. Bydlęcia w stajni takbyś nie zaniedbał, jak zapominasz o duszy własnej. Zmiłuj się nad duszą twoją, podobając się Bogu (Ekkl. 30, 24.). Rozważ to dobrze!

Rozważ to dobrze! czyli MYŚLI ZBAWIENNE dla dobrych i złych, ks. Jackowski, Kraków 1895 r.
 

 

Redakcja / kontakt: redakcjalaudeturiesuschristus@gmail.com

« wróć