Dla tych z Państwa, którzy nie mieli możliwości otrzymać papierowego wydania 16 numeru naszego informatora, publikujemy zawarte w nim teksty.
Katecheza
Obowiązki rodziców względem dzieci
Moją powinnością jest przypominać wam obowiązki wasze, a jakaż jest wasza powinność? Oto powiada św. Augustyn: „Jak do nas należy mówić wam w kościele, tak wam przynależy postępować w domach swoich, abyście dobry rachunek zdali za tych, którzy są wam poddani”. Tymczasem niestety niejedni rodzice wszystko inne znają i wszystkiem innem się zajmują, tylko nie znają, jak wychowywać dzieci i nie dbają o nie. Wśród wielkiej liczby rodziców z krwi i ciała mała liczba takich, którychby też nazwać można rodzicami z ducha. Niejedni gospodarze gdy się zejdą mówią jedynie, jakby korzystnie uprawiać rolę ziemską, ale o tem nie pomówią nigdy, jakby uprawiać rolę duchową dzieci swoich. Potem zaś, gdy dzieci wyrosną ku hańbie i zakale, rodzice tacy zwalają winę na wszystkich ludzi innych, i na szkołę, i na krewnych, i na obcych, zwalają winę na rozmaite nieszczęścia, ale nigdy nie przypiszą winy sobie, że oni to winni złemu postępowaniu ich dziecka.
(1) Ważność urzędu rodziców i przełożonych.
Urząd czy to rodzicielski czy przełożonych innych jakiegobądź rodzaju jest nader zaszczytny. Albowiem rodzice i przełożeni
a) stoją na świeczniku. Bóg stworzył ludzi wszystkich, ale nie stawił ich wszystkich na równi, lecz zaprowadził różne stopnie, jak mówi Pismo św.: „Uczyniłem małego jako i wielkiego”. Z tych jedni, a tych część największa, postawieni nisko; drudzy, a tych mniej, postawieni wysoko. Wysoko, na czele stoją przełożeni: oni pierwsi w domu, w rodzinie, do nich należy nakazywać, im należy się najprzedniejsze miejsce w domu czy poza domem. Słowem oni stoją na świeczniku, a przeto ich urząd już dlatego jest zaszczytnym.
b) Ale tem zaszczytniejszym jest urząd rodziców i przełożonych z tego powodu, że oni zastępują miejsce Pana Boga. I wprawdzie władza duchowna czy świecka ustanowiona jest od P. Boga w rozmiarach większych, władza rodzicielska i rozmaitych przełożonych w rozmiarach mniejszych. A więc n. p. papież zastępuje miejsce P. Boga na świecie całym, biskup w swej dyecezyi, proboszcz w powierzonej sobie parafii, rodzice nad dziećmi swemi, chlebodawcy nad czeladką swoją. Tej władzy nie nadają im ani jej potwierdzają ludzie im podwładni, lecz spływa ona na nich od P. Boga i dlatego uczy Pismo św. w ogólności (Rzym 13. 1): „Nie masz zwierzchności jedno od Boga”.
(2) Zaszczytną jest godność przełożonych, zwłaszcza rodziców, o których dzisiaj pragnę mówić przedewszystkiem, ale też pełną odpowiedzialności. Dlaczego?
a) Albowiem powierzono im wiele. A cóż takiego? Więcej niż pieniądze i dobra jakie ziemskie, więcej niż wszystkie skarby świata. Powierzeni im ludzie, co stworzeni są na obraz Boży, odkupieni Krwią P. Jezusa, i przeznaczeni dla chwały niebieskiej. Patrzcież tedy, jak wielkie powierzono im dzieło. –Zwłaszcza przy kołysce dziecięcia katolickiego staje P. Bóg i niejako pyta rodziców: „I cóż sądzicie? co za dziecię to będzie? Ja przez Chrzest św. przyjmę je za dziecię Kościoła Świętego, –ale co będzie miał z niego Kościół św., czy pociechę i chlubę, czy też hańbę i sromotę? Ja przeznaczam je dla tego lub owego narodu, –ale czy rozumem i cnotą stanie się chlubą i podporą swej Ojczyźnie, czy też występkami jej zakałą i ruiną?
b) Wielkie tedy rzeczy powierzone są przełożonym. A od tego jak urząd swój sprawują, zawisło bardzo wiele: szczęście lub nieszczęście poddanych, doczesna ich i wieczna szczęśliwość lub nieszczęśliwość. Osobliwie zawisło to od rodziców. Od nich to zależy głównie, czy dziatki będą złe, albo dobre, czy będą zbawione albo potępione, czy dla nich będą przedłużeniem ich życia albo też może gwoździem do trumny (Mówię jednak, że to zależy od rodziców głównie, bo nie zależy od nich jedynie i nie zawsze sprawdza się ono zdanie, że rodzice mają dziecko takie, jakiem je wychowali.) Ztąd Pismo św. powiada (Syr. 30. 4): „Umarł ojciec jego, a jakoby nie umarł; podobnego bowiem do siebie zostawił po sobie”.
c) Więc rodzice chrześcijańscy, pamiętajcie, że wy odpowiecie za dzieci złe i dobre przed Bogiem i ludźmi, bo mówi P. Jezus (Łuk. 12. 48): „Od każdego, któremu wiele dano, wiele żądać będą od niego; a któremu zlecono wiele, więcej będą chcieć od niego”. Wszakżeż już Spartanowie pogańscy za zbrodnie karząc przestępców, surowiej jeszcze karali ich rodziców, przy życiu będących; a nawet karali rodziców już wtedy, gdy ich dzieci kłóciły się między sobą. Pamiętajcie, że daliście dziecku życie, ale byłby to dar najzgubniejszy, jeśliby się ono miało zakończyć wieczną śmiercią! Wtenczas P. Bóg żądałby od was rachunku wedle słów starego pisarza kościelnego (Origenes): „Z wszystkiego, co zawiniły dzieci, rodzice zdawać będą sprawę”. Rodzice dobrze wychowujący dziecko wedle słów Pisma św. (I. Tym. 2,15) „zbawieni będą przez rodzenie dziatek”. Natomiast, jak uczy św. Alfons, „nawet ojciec lub matka, którzy prowadzą życie pobożne, przykładają się bezustannie do modlitwy, komunikują codziennie, ale nie mają starania o swych dzieciach, nie ujdą potępienia”.
(3) Surowy więc sąd czeka przełożonych, a zwłaszcza rodziców, tak surowy, iżby ustawicznie drżeć powinni na samo jego wspomnienie. Ale rodzice mogą go uniknąć, byleby swój urząd wypełniali z miłością prawdziwą. Rodzice winni miłość dzieciom swoim, bo to kość z ich kości, krew z ich krwi, i zwierzęta nawet miłują młode swoje. Powiecie: „Czyż ich nie kochamy? To chyba dotyczy owych matek wyrodnych, co stały się matkami przez grzech, więc chciałyby się pozbyć dzieci swych, ale my dbamy o dzieci”. Nie wątpię o tem, lecz czy -jak każe św. Jan Złotousty -miłujecie je wedle Boga. Umiłujecie je wedle Boga, jeśli więcej dbać będziecie o duszę aniżeli o ciało ich. Gdybyście myśleli tylko o zostawieniu im majątku, to mielibyście tę korzyść, że kiedy dzieci wasze używałyby go, wy sami jęczelibyście z bogaczem ewangelicznym: „Cierpię męki w tem płomieniu”. -Wiem, że miłujecie dziatki, ale czy to miłość dobra, jeśli jedno miłujecie więcej aniżeli drugie, i może okazujecie to nawet jawnie, tak iż u dzieci powstaje zazdrość i nienawiść, jak między braćmi Józefowymi? Ulubieńcowi takiemu wolno wszystko: taki wedle przysłowia „mały jak palec a zły jak padalec”, złości się o wszystko i rzuca się na wszystkich, krzyczy i leniwieje. Taki pieszczoszek, zepsuty za młodu, nienawykły do karności, do pracy i do zaparcia siebie, gdy dorośnie zatruwa życie rodzicom na stare ich lata, podczas gdy ci upośledzeni najwięcej jeszcze pociechy sprawiają swym rodzicom. -Miłujecie dzieci swoje, powiadacie, ale czy to miłość dobra, jeśli ślepa i głucha i niema, tak iż nic złego nie widzi u dziecka, nie słucha żadnych doniesień, ani nie skarze dziecka, lecz nadto tłumaczy je, że to głupie jeszcze, choć na złe rzeczy aż nadto mądre?
Miłość rodzicielska ma być roztropna, a wtedy rodzice wypełnią zaszczytny swój urząd, zwłaszcza, że pomaga im sam P. Bóg, aby mogli wychować dobrze. Przy pomocy Bożej dokażą tego, że dziecię ich będzie miało zapewnione szczęście nie tylko doczesne, ale także wieczne.
Ks. Andersz Nauki Katechizmowe tom III, Poznań 1909 r., Imprimatur dr Goczkowski, str. 432-441.
Redakcja / kontakt: redakcjalaudeturiesuschristus@gmail.com