Drugi tydzień po Wielkanocy


Drugi tydzień po Wielkanocy
14 kwietnia 2018

Drugi tydzień po Wielkanocy

Udzieliwszy nam wielu wzniosłych nauk o Odkupicielu i Jego dziele,jak również wielu bezcennych łask i darów, będących tego dzieła owocem, liturgia szuka obecnie symbolu, który by w sobie jednoczył wszystkie rysy Zbawiciela; znajduje go zaś w postaci dobrego pasterza. W ciągu następnego tygodnia obraz ten stale będzie się przed naszymi oczyma roztaczał. Zarówno czytania Pisma św., jak psalmy i uroczystości świętych Pańskich będą nam raz po raz przywodziły na pamięć to podobieństwo. W Dziejach Apostolskich będziemy czytali o wielkich pasterzach młodziutkiego Kościoła, Piotrze i Pawle. Byłoby rzeczą bardzo pożądaną, żeby przygotowanie do nadchodzącej niedzieli rozpoczynać już w sobotę po południu lub wieczorem, wczuwając się w jej nastój. Bardzo pomocne w tym celu może być odprawienie nieszporów. Przed oczyma duszy naszej staje w nich Dobry Pasterz, który „cierpiał za nas zostawiając wam przykład, abyście wstępowali w Jego ślady” (kapitulum). W antyfonie na Magnificat On sam do nas przemawia: „Jam jest dobry pasterz owiec; jam jest droga, prawda i życie; jam jest pasterz dobry, i znam owce swoje, i znają mnie one, alleluja, alleluja”.

2 niedziela po Wielkanocy
Jam jest pasterz dobry; znam owce swoje i one mnie znają

(1) Dobry Pasterz. Obraz Dobrego Pasterza unosi się przed naszymi oczyma w Wielkim Tygodniu i w oktawie Wielkanocy. W jednym z responsoriów wielkosobotnich Kościół śpiewał:

„Odszedł nasz Pasterz, źródło wody żywej,
a gdy odchodził, słońce się zaćmiło”.

W poniedziałek zaś wielkanocny głosił:

„Zmartwychwstał Pasterze Dobry,
który duszę położył za owce swoje
i za trzodę swoją śmierć ponieść raczył.
Alleluja, alleluja, alleluja.
Albowiem (jako) Pascha nasza ofiarowan jest Chrystus.
Alleluja, alleluja, alleluja”.

Dzisiaj zaś, w antyfonie do Benedictus śpiewamy: „Jam jest pasterz owiec; jam jest droga, prawda i życie; jam jest pasterz dobry, i znam owce swoje, i znają mnie moje, alleluja, alleluja.” A antyfonie do Magnificat: „Jam jest pasterz dobry, który pasę owce swoje i duszę swą kładę za owce swoje, alleluja.”

Chrystus Pan okazał się Dobrym Pasterzem i w śmierci swojej i w swym zmartwychwstaniu: ponosząc śmierć krzyżową położył On życie za owce swoje; po zmartwychwstaniu zaś gromadzi swą trzodę wokoło siebie, otacza ją tkliwą miłością, przebacza jej, pociesza ją, a wreszcie wyznacza jej pasterza, który w Jego zastępstwie prowadzić ją będzie na ziemi. Dzień dzisiejszy nazywamy niedzielą Dobrego Pasterza.

Dobry Pasterz a my. Słowa Pana Jezusa o dobrym pasterzy, zawierające tyle radosnych myśli i zapowiedzi, odnoszą się do wszystkich czasów, a więc i do obecnych. Zbyt skłonni jesteśmy pojmować słowa Ewangelii wyłącznie pod historycznym kątem widzenia. Liturgia natomiast bierze pod uwagę nie tyle przyszłość, co teraźniejszość, głosi nie tyle historię, co rzeczywistość i łaskę. Powinniśmy zatem także i porównanie o dobrym pasterzu zastosować w całej pełni do czasów obecnych i do siebie samych. Przy każdym niemal zdaniu dzisiejszej ewangelii powinniśmy mówić sobie w duchu: Chrystus Pan czyni to samo po dziś dzień, a czyni to dla mnie.

Słowa dzisiejszej ewangelii zawierają trzy zwłaszcza myśli, które powinny napełniać nas pociechą: Chrystus Pan odda życie za owce swoje; pozostaje w trwałym zjednoczeniu z nimi przez łaskę; pragnie, aby nastała jedna owczarnia i jeden pasterz. Jakie znaczenie ma to dla mnie osobiście? (a) Chrystus Pan poniósł śmierć także i za mnie; także i dzisiaj, właśnie we Mszy św., łaska odkupienia spływa do duszy mojej. (b) Pomiędzy mną a Chrystusem powinien zachodzić stosunek jak najpoufniejszy, bliższy niż pomiędzy rodzeństwem, krewnymi czy przyjaciółmi. (c) Chrystus Pan uczynił ze swojej strony wszystko, żeby każdego z nas włączyć do owczarni swojej, żeby każdego z nas coraz głębiej wszczepiać w swe Ciało mistyczne.

Żeby wprowadzić w czyn obietnice, Chrystus Pan założył Kościół, który ma Go nam na ziemi zastąpić. W Kościele swym Chrystus Pan jest nam bliski, jest w nim stale obecny: „Oto ja jestem z wami po wszystkie dni, aż do skończenia świata”. W Kościele przemawia On do nas; w Kościele nadal płynie zdrój łaski odkupienia, wyjednanych nam przez śmierć Jego; w Kościele pozostaje On w ścisłej, osobistej łączności z nami. Nauczmy się widzieć w Kościele żyjącego po wszystkie czasy Chrystusa mistycznego.

Chciałbym jeszcze podkreślić dwa punkty, w których Chrystus Pan urzeczywistnia swe porównanie z dobrym pasterzem; są to: słowa Jego i Jego Ciało.

Jego słowa, które niegdyś wypowiedział, a które po wszystkie czasy pozostaną w mocy: „Niebo i ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą”. Słowa Chrystusa Pana są dziś równie żywe i życiodajne jak niegdyś; są to słowa Dobrego Pasterza, słowa kierownictwa, napomnienia i pociechy; słowa ojcowskie i macierzyńskie, słowa Pośrednika, Brata, Przyjaciela i Sędziego. Słowa Chrystusa Pana, które za życia Jego działały cuda, nie utraciły nic ze swej mocy: „Młodzieńcze, tobie mówię, wstań!” „Dziś będziesz ze mną w raju”. Słowa Ewangelii są słowami Chrystusa Pana. Odnośmy się do nich z najgłębszą czcią.

Ciało Jego (eucharystyczne) urzeczywistnia to, co zapowiadały Jego słowa w Ewangelii. Ewangelia zatem nieodłączna jest od Eucharystii. Jedną i drugą powinniśmy uważać za najdroższy nasz skarb na świecie, w obydwóch bowiem obecny jest sam Chrystus. To, co w Ewangelii obiecuje, spełnia w Eucharystii. W Ewangelii Pan Jezus mówi: „Jam jest pasterz dobry” – w Eucharystii Dobry Pasterz rzeczywiście jest obecny. W Ewangelii mówi On: „Życie swoje oddaję za owce swoje” – w Eucharystii wlewa życie swoje do dusz naszych. W Ewangelii mówi: „Znam (owce) swoje i one mnie znają”, a w Eucharystii wypełniają się słowa: „Kto pożywa moje ciało … we mnie mieszka, a ja w nim”. W Ewangelii mówi: „I inne owce mam … i te trzeba mi przyprowadzić” – a w Eucharystii buduje królestwa swoje i gromadzi owce do owczarni Kościoła. Te oto są dwa wielkie skarby: słowo Boże i Eucharystia. One to przekazują nam całego Chrystusa.

Symbole zmartwychwstania. Chcąc jak najzwięźlej omówić starochrześcijańskie symbole można je sprowadzić do dwóch głównie tematów: odnoszą się one mianowicie albo do chrześcijańskiego życia liturgicznego, a zwłaszcza do dwóch sakramentów życia Bożego, tj. chrztu i Eucharystii, albo też do życia pozagrobowego, do zmartwychwstania ciał i nieśmiertelności. Oba te tematy można znów ująć z jedną formułę: życie Boże w łasce i w chwale.

Jako symbole odnoszące się do życia pozagrobowego spotykamy najczęściej pawia i feniksa. Wyobrażenie pawia umieszczano przeważnie na starochrześcijańskich sarkofagach, w katakumbach i bazylikach jako symbol nieśmiertelności w życiu przyszłym; niekiedy przedstawiano go dziobiącego winne jagody, w takim zaś razie symbolizować miał Eucharystię, która zawiera w sobie i daje nieśmiertelność: „Kto pożywa ciało moje i pije moją krew, ma żywot wieczny, a ja w dzień ostateczny wskrzeszę go”. Symbole pawia i feniksa zaczerpnięto ze sztuki i wierzeń świata pogańskiego. Według Laktancjusza podanie o feniksie jest następujące: „Na dalekim Wschodzie znajduje się rajski gaj, pławiący się w promieniach wiosennego słońca; panuje tam stale miła i łagodna temperatura, nie ma bowiem dokuczliwych zmian pogody; nieznane tam są cierpienia, choroby i śmierć. Przeczyste źródło zrasza ogród, z którego z wysokich drzew zwieszają się wspaniałe, nie opadające nigdy owoce. W tym to gaju żyje jedyny w swoim rodzaju ptak, zwany feniksem, a poświęcony bóstwu słońca, Febowi (przydomek Alollina). O pierwszym brzasku dnia kąpie się feniks czterokrotnie w przejrzystej wodzie źródła i tyleż razy z niej pije. Potem wzlatuje na najwyższe drzewo i stąd wygląda wschodu słońca, Skoro zaś ujrzy pierwszy jego promień, pozdrawia do świętym śpiewem, którego piękno przewyższa wszelką muzykę. A gdy się słońce ukazuje w całym swym blasku, feniks bijąc dźwięcznie skrzydłami wita promienne oblicze Feba. Po upływie tysiąca lat czuje, że czas jego dobiega końca; porzuca przeto ojczysty raj i leci w świat, gdzie śmierć włada. Na chyżych skrzydłach mknie do Fenicji. Po drodze spoczywa w co najustronniejszych zakątkach; przybywszy zaś do celu odszukuje palmę, która od niego bierze nazwę „feniks” i jest najwyższym spośród drzew. Tu wije sobie gniazdo, które ma się stać jego grobem. Feniks bowiem umiera, żeby się odrodzić z własnych popiołów i żyć. Zebrawszy najwonniejsze korzenie wszystkich krain, ściele sobie łoże, układa się w nim i umiera. Ciało jego, które obumarłszy ma powstać do nowego życia, zajmuje się płomieniem od żaru słonecznego i spala na popiół. Ten jednak kryje w sobie zaród nowego życia: powstaje z niego mlecznobiała liszka, która, podobnie jak gąsienica w motyla, przekształca się w nowego feniksa. Jej pokarmem jest sama tylko rosa niebieska. Po osiągnięciu w pełni swoich kształtów przygotowuje się do odlotu do dawnej ojczyzny: zbiera zatem szczątki kości ze swego poprzedniego życia oraz resztki korzeni, ugniata je na ołtarzu boga słońca. Każdy, kto widzi feniksa, zdumiewa się nad jego pięknością. Upierzenie jego lśni najświetniejszymi barwami, oczy skrzą się jak kamienie hiacyntu, a głowę otacza wieniec promieni. Żaden ptak, żadne w ogóle stworzenie nie może się z nim równać. Postać jego jest prawdziwie królewska, w locie zaś, pomimo olbrzymich swych rozmiarów, wygląda lekko i wdzięcznie. Takim się przedstawia zdumionemu oku. Cały Egipt wychodzi, aby go powitać, a dzień jego przelotu zapisuje się w kronikach … Ptaki gromadzą się i towarzyszą mu w dalszej drodze, on zaś leci z powrotem do ojczystego raju”. W starochrześcijańskiej sztuce jest więc feniks symbolem zmartwychwstania ciała na życie wieczne. Z feniksem nieodłącznie związana jest palma tej samej nazwy.

Fragment tekstu pochodzi z pracy Piusa Parcha, zatytułowanej „Rok Liturgiczny” (Poznań 1956, tom 2, str. 275-276,  278-279 oraz 281-283).

« wróć