2 tydzień Wielkiego Postu


2 tydzień Wielkiego Postu
24 lutego 2018

2 tydzień Wielkiego Postu

Niedziela po sobocie Suchych dni nie miała w dawnych czasach własnej liturgii; gdy później nocny obchód Suchych dni przełożono na sobotę rano, niedzielną mszą zestawiono z tekstów poprzedniego tygodnia (śpiewy ze środy, ewangelia z soboty). Tej więc mszy niedzielnej nie możemy uważać za wytyczną dla nadchodzącego tygodnia. Raczej przeciwnie: po przeżyciu przemienienia na górze Tabor w nicy soboty Suchych dni Kościół wprowadza nas głębiej w myśli o męce Pańskiej. W trzech najstarszych formularzach mszalnych tego tygodnia (poniedziałek, środa i piątek) motyw cierpienia rozbrzmiewa szczególnie wyraźnie.

2 niedziela Wielkiego Postu
Stacja u Najświętszej Maryi Panny in Dominica

Wolą Bożą jest, abyśmy byli świętymi

Dzisiejsza niedziela jest streszczeniem i jakby epilogiem obchodu dni. Tym wszystkim, którzy w ciągu tygodnia nie mogli brać udziału w tym obchodzie, Kościół pragnie dzisiaj dać do tego sposobność. Jednocześnie dzisiejsza niedziela ma dodać nam otuchy w walce wielkopostnej. Pan wzywa nas do naśladowania Jego męki, ukazując nam swój cel, który jest zarazem celem naszym, a mianowicie osiągnięcie wielkanocnego przeznaczenia.
Przemienienie. Już poprzednio wykazaliśmy, że ewangelia o przemienieniu jest dla nas nie tylko nauką, lecz także obrazem Mszy św. Wskazuje ona cel pracy wielkopostnej: jak mistyczny Chrystus w członkach swoich (Kościele) pości 40 dni, nabierając sił do zwycięskiej walki z szatanem, tak przez post właśnie idzie on ku przemienieniu. Członki we wszystkim idą za głową. Ale Ewangelie nie tylko pouczają; są one również bogate w czynności o głębokiej symbolice, to znaczy uzmysławiają i wyrażają to, czego Ofiara św. dokonywa przez łaskę. I cóż się to dzieje we Mszy św.? Oto pojawia się Chrystus przemieniony, który „siedzi na prawicy Ojca”. Oczywiście widzimy Go tylko oczyma wiary. Pojawia się również Mojżesz i Eliasz, to znaczy, że Zakon i Prorocy świadczą, iż ofiara Mszy św. jest wypełnieniem tego, co oni zapowiedzieli. We Mszy św. Mojżesz i Eliasz nie tylko mówią o śmierci Pana: ona urzeczywistnia się przed naszymi oczyma. My także znajdujemy się na mistycznej górze przemienienia podobnie jak św. Piotr, i mówimy: Panie, dobrze nam tu być. Nie jesteśmy jednak tylko świadkami przemienienia: my bierzemy w nim udział przez Komunię świętą. Eucharystia bowiem jest wielkim środkiem przemiany. Przez nią pracujemy nad budową namiotu, a właściwie świątyni wieczności, gdzie w szczęściu będziemy na wieki z Chrystusem, Mojżeszem i Eliaszem.

Rozmyślania w ciągu dnia. Według myśli Kościoła obraz przemienienia powinien nam towarzyszyć w ciągu całego dnia. W laudesach,czyli modlitwie porannej – o wschodzie słońca – jak uczniowie wstępujemy na górę, aby oglądać przemienionego Pana. Trzy następne godziny pragną niejako zatrzymać tę doniosłą chwilę i mówią nam wraz z Piotrem: „Dobrze nam tu być, uczyńmy tu trzy przybytki”. Od prymy więc aż do seksty jesteśmy całkowicie upojeni widokiem przemienienia Pańskiego. Przypomnijmy sobie, że jest to czas odprawiania Mszy św., w której za każdym razem przeżywamy chwilę przemienienia (przeistoczenia). Dopiero z zachodem słońca zstępujemy z góry przemienienia i powtarzamy – w nonie i nieszporach – te same słowa Pańskie, które były zamieszczone w pierwszych nieszporach: „O przemienieniu, które oglądaliście, nikomu nie powiadajcie, aż Syn Człowieczy zmartwychwstanie”. Co w naszych ustach oznacza to tajemnicze słowo? Czy jest ono wskazaniem na zbliżające się święto Wielkanocy? Czy liturgia pragnie dać dzisiejszej niedzieli znamię wielkanocne? Czy niedziela przemienienia jest antycypowaniem Zmartwychwstania Pańskiego?

„Który przez post ciała
poskramiasz wady,
podnosisz ducha,
hojnie darzysz mocą
i udzielasz nagrody.”

Tak brzmi prefacja wielkopostna, którą Kościół śpiewa codziennie od Środy Popielcowej aż do Niedzieli Męki Pańskiej. W tych niewielu słowach jest zawarta cała myśl Kościoła o znaczeniu Wielkiego Postu.

Posłużmy się porównaniem. Św. Paweł powiedział: „Bo co człowiek, posieje, to i żąć będzie. Kto bowiem sieje w ciele swoim, w ciele też żąć będzie skażenie, a kto sieje w duchu, z ducha żąć będzie żywot wieczny” (Gal 6, 8). Co oznacza to porównanie? Jeżeli rolnik zaorze swoje pole, zabronuje i zasieje, słowem, uprawi je starannie, zbierze z niego we właściwym czasie pożądany plon. Chodzi więc o dwie rzeczy: o rolę i nasienie. Tylko z takiej roli gospodarz zbierać będzie, którą uprawił, i tylko wtedy zebrać może pszenicę, jeżeli ją posiał. To jest oczywiste.

Przejdźmy teraz od porównania do rzeczywistości. Człowiek ma również dwa pola, które musi uprawić: jedno z nich św. Paweł nazywa ciałem, a my możemy nazwać je naturą ludzką lub sprawami ziemskimi; drugie pole nazywa on duchem, a my możemy nazwać je duszą lub życiem nadprzyrodzonym. Jest więc rzeczą jasną, że z tego pola, które człowiek lepiej uprawił, większy wzejdzie plon. Czy chrześcijanin oddaje się pielęgnowaniu cnót, dobrym uczynkom i nieustannej modlitwie, osiągnie on świętość życia: będzie to żniwo z roli duszy.

Są jednak ziarna, które znajdują się w pewnym przeciwieństwie do siebie, tak że specjalna uprawa jednego tylko z pól ujemnie wpłynie za zasiew drugiego. Powiedzmy konkretnie: kto uprawia rolę ciała, czyli oddaje się rozpuście i używaniu, plonem jego będą przede wszystkim złe przyzwyczajenia i namiętności; nie będzie on już umiał wyrzec się tych przyjemności. Z drugiej zaś strony rola jego ducha tak wyjałowieje, że będzie leżeć odłogiem i marnieć; dusza nie będzie zdolna wznieść się ponad ziemię. I przeciwnie: człowiek cnotliwy, całkowicie żyjący duchem, zatraca ochotę do zmysłowych, ziemskich przyjemności; wtedy rola ciała leży odłogiem.

Zwróćmy więc szczególną uwagę na ten wzajemny stosunek ducha do ciała. Mówi o tym również Zbawiciel: nie można służyć dwom różnym panom, albo (by pozostać przy porównaniu) nie można równocześnie uprawiać dwóch tak różnych roli. Uprawa jednej powoduje najczęściej zadbanie drugiej. Obecnie lepiej zrozumiemy prefację wielkopostną. Ona również mówi o dwóch rolach. Co prawda z rolą ciała rozprawia się krócej aniżeli z rolą duszy i ducha; mówi mianowicie, że post ciała wielki ma wpływ na stan obydwóch pól: post wyjaławia i zuboża rolę ciała, użyźnia natomiast rolę duszy. Taka jest treść prefacji wielkopostnej i takie zarazem jest znaczenie postu.

Snujmy dalej rozważania na ten temat. Prefacja mówi: „Przez post poskramiasz wady” (po łacinie „vitia”). Przez wady należy rozumieć częste powtarzanie grzechów zmysłowych. Rozkosze ziemskie są ze sobą powiązane, jedna drugą popiera i podnieca. Niejeden młody człowiek stracił swoją niewinność w stanie podchmielenia. Już starożytni mówili, że Bachus (bóg wina) i Wenera (bogini zmysłowości) są ze sobą zaprzyjaźnieni. Z drugiej strony usunięcie i opanowanie jednej wady może wpływać skutecznie na przezwyciężenie i wyrzeczenie się innych rozkoszy zmysłowych. Tak oddziaływa post. Ograniczenie pokarmu i napoju jest potężną bronią w zwalczaniu popędów ciała i przerostu zmysłów. A więc nawet z naturalnego punktu widzenia jest prawdą, że post pomaga w opanowaniu namiętności.

Można stąd wyprowadzić wiele wniosków; tak np. przeciwnicy alkoholu znajdą tu silny argument; mogą oni istotnie powiedzieć, że powstrzymywaniem się od alkoholu człowiek ujarzmia namiętności. Ileż to grzechów i nałogów należy przypisać nadmiernemu użyciu alkoholu! Skuteczności tego twierdzenia nikt nie może zakwestionować. Odmówienie sobie dozwolonej skądinąd przyjemności wytwarza w nas dobre przyzwyczajenie w tym kierunku i daje moc do wyrzeczenia się użycia niedozwolonego. Stąd też post w znaczeniu najszerszym – jako powstrzymywanie się od przyjemności dozwolonych – jest najlepszym przygotowaniem do czystości.

Łaska jednak buduje na naturze. Mówiliśmy dotąd o naturalnym wzajemnym stosunku ciała do ducha; teraz musimy pomyśleć o dwóch królestwach: o królestwie Bożym i o królestwie szatana; wznoszą się one na naturalnych podstawach ducha i ciała. I oto nagle jaśniejsze stają się dla nas słowa Chrystusa: „Ten zaś rodzaj nie bywa wypędzany, jeno przez modlitwę i post”. Post zatem jest potężnym środkiem w naszej walce z piekłem. Prawda przedwieczna sama nam to głosi. Rozumiemy teraz znaczenie pierwszego członu prefacji wielkanocnej.

Następne są jasne. Stare przysłowie mówi: „Plenus venter non studet libenter” – pełny brzuch niechętnie się uczy. Znaczy to, że nadużywanie pokarmów paraliżuje w nas sprężystość ducha. A więc przeciwne zdanie musi być słuszne: nieprzekarmiony brzuch lepiej oddaje się nauce. Przejdźmy znowu od rzeczy przyrodzonych do nadprzyrodzonych i zastanówmy się nad wzajemnym stosunkiem ciała do ducha. Powstrzymywanie się od przyjemności zmysłowych potęguje polot duszy. Rozkosze bowiem niby ciężar z ołowiu przygniatają duszę do ziemi. Gdy je usuniemy, wówczas dusza jak balon uleci ku niebu. Rozumiemy teraz, jak wielkie znaczenie dla królestwa Bożego ma wstrzemięźliwość, czystość i dziewictwo. Użycie zmysłowe hamuje polot duszy. Tylko człowiek wstrzemięźliwy zdolny jest oglądać Boga. Post podnosi ducha, daje duszy moc do pełnienia cnót i świętego życia; pomaga wreszcie uwić sobie wieniec szczęśliwości wiecznej.

Tak więc post jest potężnym środkiem do praktykowania i doskonalenia życia chrześcijańskiego. Dopomaga on nam w walce z niższą naszą naturą, w przezwyciężaniu namiętności, daje możność wzniesienia się ku Bogu, udziela mocy do pełnienia cnót i obiecuje nagrodę wieczną.

Wreszcie jeszcze jedna uwaga: zestawmy ostatnie ewangelie niedzielne. Ubiegłej niedzieli oglądaliśmy Pana w walce z szatanem po czterdziestodniowym poście; dziś widzimy Jego przemienienie. Czy te dwie ewangelie nie są najpiękniejszym tłem dla naszej prefacji, w której śpiewamy:

„Przez post ciała poskramiasz wady (kuszenie Chrystusa), podnosisz ducha, hojnie darzysz mocą i udzielasz nagrody” (przemienienie)!

Tekst jest fragmentem pracy Piusa Parcha, zatytułowanej „Rok Liturgiczny” (Poznań 1956, tom 2, str. 99-100).

 

« wróć