22. Niedziela po Zesłaniu Ducha Świętego


22. Niedziela po Zesłaniu Ducha Świętego
20 października 2018

22. Niedziela po Zesłaniu Ducha Świętego

 

Oddajcie Bogu, co jest Bożego

Nie odwracając wzroku od „dnia Chrystusowego” zaklina nas Kościół, abyśmy na ziemskiej życie patrzyli w świetle paruzji, czyli przyjścia Pana. Główna myśl mszy dzisiejszej: najlepszym przygotowaniem na dzień sądu (epistoła) jest wierne wypełnienie obowiązków stanu („Oddaj cesarzowi, co jest cesarskiego, a co jest Bożego, Bogu”„abyśmy byli szczerzy i bez skazy na dzień Chrystusowy, napełnieni plonem sprawiedliwości”. Wstępna część mszy (nie przesądzamy, czy taki był pierwotny zamiar) przedstawia na pięknym „crescendo” cały szereg obowiązków wobec otoczenia: ojcowską pieczołowitość dla podwładnych (na przykładzie św. Pawła; ep.), pełną miłości braterskiej postawę wobec równych (graduał), posłuszeństwo należne przełożonym, całkowite wreszcie oddanie się duszy Bogu (ewangelia).

(1) Charakter mszy. Msza posiada jedność raczej uczuciową niż logiczną, a ma na celu przygotowanie do nadchodzącego końca. Trudno o powiązanie myślowe obu czytań Pisma św.; śpiewy również nie przedstawiają jednolitego nastroju: rozpoczynają się poważnie, wznoszą się i kończą znowu poważnie i błagalnie. A więc mozaika dająca pole do myśli o paruzji i przygotowanie się do niej. W dzisiejszej mszy nie znajdujemy związku z sąsiednimi niedzielami.

Rozważania niedzielne.
(A) Ewangelia. Zagłębmy się w ewangelii. Było to w ostatnich dniach ziemskiego życia Jezusa. Zbawiciel stał w świątyni; Żydzi gromadzili się tłumnie wokół Niego, zadając Mu podstępne pytania, by Go oskarżyć. Najniebezpieczniejsze i najzłośliwsze było to, o czym wspomina dzisiejsza ewangelia. Najpierw chcę Mu pochlebić. Mistrzu! wiemy, że mówisz prawdę i prawdy nauczasz; wiemy też, iż nie patrzysz na osobę ludzką; nie mówisz tak, aby się ludziom przypodobać, nawet gdy są potężni i wielkie mają wpływy. Powiedz tedy, co ci się zdaje, czy nam Żydom wolno płacić daninę pogańskiemu cesarzowi?

Na czym polega złośliwość tego pytania? Żeby to zrozumieć, trzeba wziąć pod uwagę polityczne położenia Żydów za czasów Chrystusa. Naród żydowski był niegdyś wprost pod panowaniem Bożym. Bóg był jego królem; później Żydzi obrali sobie wprawdzie króla, lecz i ten panował z Bożej łaski. Nigdy jednak nie chcieli oni uznać nad sobą panowanie pogańskiego króla czy cesarza; uważali to za obrazę samego Boga. Obecnie, tj. za czasów Chrystusa, cesarz rzymski panował wszechwładnie nad ziemią żydowską, ale Żydzi niechętnie składali daniny i płacili podatki obcemu władcy. W jaki sposób wyobrażali sobie Żydzi Mesjasza? Oczekiwali potężnego króla, który by zrzucił jarzmo niewoli i uczynił ich wielkim narodem. Teraz łatwo zrozumieć złośliwość pytania, w którym kryje się myśl: nazywasz siebie Mesjaszem, czy więc możesz pochwalić to, że my, wolny naród, płacimy podatek poganinowi? Z drugiej strony ciągle czyhali Rzymianie: wiedzieli, że Żydzi znosili swe jarzmo ze zgrzytaniem zębów, toteż wszelkie próby buntu tłumili krwawo. Pytanie faryzeuszów było obosieczne. Jeżeli Jezus powie: powinniście płacić podatki! – przegra u ludu; jeżeli zaś powie: nie, płacić nie potrzebujecie, Mesjasz was wyzwoli! – taka odpowiedź ich zadowoli; i na nią właśnie czekali. Wtedy natychmiast oskarżyliby Jezusa przed Piłatem i Jezus byłby niechybnie skazany na śmierć jako zdrajca stanu. Plan był podstępny i stanowił najniebezpieczniejszy atak na Jezusa. Podziwiajmy teraz boski spokój Jezusa. Pochlebstwa wrogów nie robią na Nim żadnego wrażenia; przenika ich podstęp i hipokryzję. Potem wypowiada pełne głębokiej treści słowa, których znaczenie jest niewyczerpaną nauką. Każe sobie najpierw pokazać monetę czynszową, czyli pieniądz obiegowy. Jezus sam nie ma pieniędzy, dlatego każe sobie pokazać denar. Denar był rzymską monetą srebrną, na której widniał wizerunek cesarza Tyberiusza z napisem łacińskim w otoku. Wówczas Jezus rzekł: Popatrzcie na ten wizerunek. Czyj on jest? Odpowiedzieli: cesarski! A więc sami dają odpowiedź na własne pytanie. Od cesarza otrzymali monetę; wizerunek i napis świadczą o tym, że tu istotnie cesarz panuje; kto przyjmuje monetę cesarską, musi też płacić podatek. Chrystus powiada więc krótko: „Oddajcie cesarzowi, co jest cesarskiego”, i dodaje: „ale co jest Bożego, dajcie Bogu”. Co Chrystus wyraża w tych słowach? Mamy istniejącej władzy oddać co się jej należy, tj. być jej posłuszni w zakresie jej działania; dziś może nią być cesarz, jutro prezydent; rzecz obojętna, jak się nazywa. Lecz nie zapominajcie, że Bogu też musicie oddać w Jego zakresie działania, co Mu się należy. Ta odpowiedź, której w jej głębi i prostocie nic zarzucić nie można, zmusiła przeciwników do odwrotu.

W tym krótkim zdaniu Chrystusa kryje się wiele treści. Przede wszystkim mówi On, że człowiek jest dzieckiem dwóch światów: ziemskiego, widzialnego i nadziemskiego, niewidzialnego; powinien on przystosować się do obydwóch. Jako dziecko Boże i obywatel królestwa Bożego – ma człowiek obowiązki wobec swego najwyższego Pana. Można by więc myśleć, że chrześcijanin nie potrzebuje się troszczyć o świat, że zwolniony jest od wszystkich ziemskich obowiązków. Nie! Właśnie dlatego, że jest obywatelem królestwa Bożego, musi wypełnić swoje obowiązki także wobec ziemskich przełożonych. Jesteś umieszczony w rodzinie, w gminie, w kraju; tym samym nakłada Bóg na ciebie obowiązki wobec rodziców i przełożonych świeckich. Te dwa rodzaje obowiązków wcale sobie nie przeszkadzają. Chrześcijanin więc powinien być najlepszym podwładnym w rodzinie, w fabryce, w przedsiębiorstwie. Posłuszeństwo władzy świeckiej nie jest służbą ludziom. ale czystą służbą Bogu. Chrześcijanin niejako mówi: „Jesteś przedstawicielem Boga, Bóg dał ci władzę, koronę, dlatego tylko szanuję cię, albo raczej szanuję w tobie władzę jako pochodzącą od Boga – oczywiście w tym zakresie, jaki ona obejmuje. Jeżeli wydasz rozkaz przeciwny Bogu, wówczas nie będziesz już zastępcą Boga; wówczas będę posłuszny tylko Bogu!”

Zbawiciel oczywiście nie poprzestaje na polecaniu: macie być dobrymi obywatelami państwa; chociaż nie pytany, dodaje zaraz: macie być przede wszystkim dobrymi obywatelami królestwa Bożego: „Dajcie Bogu, co jest Bożego!” Ale co się Bogu należy? Wszystko co masz i czym jesteś: wszystko to jest od Boga i dla Boga; dla ciebie niczego nie zachowuj. Ciało i dusza, rozum i wola, serce i uczucia – wszystko należy do Niego; to wszystko także Mu oddaj. Oto stoimy znowu wobec wielkiego przykazania w królestwie Bożym: bądź wola Twoja, jako w niebie, tak i na ziemi!

(B) Epistoła. Czytania Pisma św. we mszy niedzielnej mają nam nadać kierunek na najbliższy tydzień. Epistoła wskazuje na praktyczne życie chrześcijańskie, ewangelia na łaskę sakramentalną. Epistoła jest całkowicie dostosowana do jesieni kościelnej, gdyż dwukrotnie mówi o dniu Chrystusowym, czyli o dniu śmierci naszej i o dniu powrotu Pana. Naprzód zauważmy, kto mówi i do kogo mówi. Słowa epistoły włączone do liturgii przestają już być wyjątkiem z listu św. Pawła do Filipian, ale stają się napomnieniem Matki-Kościoła, zwróconym do nas jako do ukochanych dzieci. Toteż trzeba z epistoły odrzucić to wszystko, co w niej dotyczy stosunków ówczesnych, a zwrócić uwagę na to tylko, co ma wartość bezwzględną. Możemy nawet tłumaczyć sobie miłość Apostoła do ulubionej gminy jako stosunek Kościoła do nas, ale nie jest to rzeczą konieczną. Używając tekstów Pisma św. nie należy pozwalać sobie na wielość tłumaczeń. Wyjątek dzisiejszy dostarcza nam dużo myśli zupełnie obiektywnych. Jakie są główne myśli? Kościół mówi: stan chrześcijanina („dobra sprawa” według wyrażenia epistoły) rozpoczyna się od chrztu św.; chodzi głównie o to, by spraw dobrze została wykonana. W dniu śmierci (dniu Chrystusowym) budowa wieży ma być ukończona. W rzeczywistości Bóg sam jest budowniczym, a my jesteśmy Jego czeladnikami i mamy Mu pomagać. Potrzeba nam więc koniecznie cnoty wytrwałości. Zachowamy ją, spoglądając ustawicznie na zbliżający się dzień Chrystusa. A na pytanie, jak mamy dokonać tej „dobrej”  sprawy, odpowiada Kościół: „Niechaj miłość wasza pomnaża się nieustannie w umiejętności i we wszelkim zrozumieniu, abyście umieli rozeznać złe od dobrego”. Miłość jest treścią „dobrej sprawy” – ta miłość, o której św. Paweł mówi: „Gdybym mówił językami ludzkimi i anielskimi, a miłości bym nie miał, byłbym jako miedź brząkająca albo cymbał brzmiący”. Mowa tu o tej miłości Boga i bliźniego, która obejmuje całe życie chrześcijańskie. Miłość ta czyni nas jasnowidzącymi, wrażliwymi na wszystkie potrzeby bliźnich, na życzenia i żądania Boże. Miłość ta czyni z nas ludzi doskonałych. Jakiż cel przyświeca Kościołowi? Oto ten, który przedstawia nam tak często spotykany w sztuce starochrześcijańskiej obraz drzewa owocowego. Obyśmy w dniu Chrystusowym byli czyści i bez zmazy, podobni do drzewa bogato owocującego. Jakież to owoce? Owoce sprawiedliwości, tj. życie sprawiedliwe. Lecz sprawiedliwość ta nie jest naszą zasługą ani nie w nas ma źródło, lecz w łasce, którą nam Chrystus wysłużył. Oto nas cel – uwielbienie Boga.

Przeczytaj rozważania do Mszy Świętej.

Tekst jest fragmentem pracy Piusa Parcha, zatytułowanej”Rok Liturgiczny” (Poznań 1956, tom 3, str. 166-167, 168-171).

« wróć