Wielkanoc a święcenie niedzieli
Teksty liturgiczne dzisiejszej niedzieli wprowadzają nas w dwa sprzeczne ze sobą nastroje: jeden – pełen powagi, smutku i błagania, a drugi – pełen radosnej podzięki. Dwa teksty uważam za szczególnie ważne dla zrozumienia dzisiejszego formularza mszalnego w jego obecnej formie: trzy śpiewu z psalmu 73 (intr., grad., ant. na Komunię św.), które nadają główny ton i stanowią o nastroju dnia, oraz ewangelia podająca piękny opis pełnego tajemnic zdarzenia.
Charakter mszy. Dzisiejsze teksty mszalne można by nazwać trzecią częścią trylogii, której treścią jest życie kościelne: chrzest, sakramentalne życie Kościoła, Eucharystia. Tym, co dzisiejszy formularz mszalny spaja wewnętrznie, a zewnętrznie wiąże z poprzednimi, jest przedstawienie przeciwieństwa między Starym a Nowym Przymierzem, między żydami a poganami. Stanowi to więź pomiędzy obydwoma czytaniami (epistoła – Prawo, ewangelia – wiara). Ewangelie obydwóch niedziel wynoszą Samarytan ponad Żydów. Jako motyw przewodni przewija się przez całą liturgię mszalną psalm 73, przeniknięty powagą i smutkiem. Ale ten przytłaczający nastrój nie całkowicie odpowiada dzisiejszym tekstom mszalnym.
Rozważania niedzielne.
(A) Psalm 73. Dla zrozumienia liturgii niedzielnej należy dziś zapoznać się z treścią tego psalmu w całości. Brzmi on: (⇒ przeczytaj tekst psalmu).
Jest to jeden z najposępniejszych psalmów w całym psałterzu, a opowiada o smutnym okresie historii Izraelitów: poganie wtargnęli do świątyni, którą rujnują, bezczeszczą i niszczą. Psalmista usiłuje zaczerpnąć ufności z dawnych dziejów: Bóg przecież uwolnił lud swój z Egiptu, a wrogów jego wyniszczył. Natchniony śpiewak przygląda się przyrodzie: Bóg uczynił zorzę poranną, stworzył słońce i wiosnę z całą jej pięknością … Pokrzepiony tym widokiem, ku niebu kieruje gorącą prośbę o pomoc. Pytamy: co Kościół miał na myśli wybierając ten psalm? Sprofanowana świątynia – to sam Kościół, mistyczne Ciało Chrystusowe, uciskany przez nieprzyjaciół, zbezczeszczony grzechami. Dziś myśli ono tych dzieciach swoich, które nie wypełniają już swego niedzielnego obowiązku podzięki. My zaś połączmy dzisiaj swe uczucia z tym, co psalm wyraża, modląc się gorąco za wszystkich obojętnych braci chrześcijan. Dziś w czasie Mszy św. śpiewamy ten psalm trzy razy: przy wejściu do domu Bożego, przed ewangelią i przy ofiarowaniu. W tych trzech momentach budzi się w nas współczucie i ból przejmujący. Ach, mówimy sobie, oni nie znajdują drogi do domu Bożego, nie słyszą dobrej nowiny Chrystusa, nie spożywają niebieskiego Chleba, który ma w sobie smak wszelki. My wszakże przez dowody naszej wdzięczności pragniemy wygładzić zmarszczki na stroskanym czole matki naszej – Kościoła.
(B) Historia ewangeliczna. Było to mniej więcej cztery miesiące przed śmiercią Pana; Zbawiciel ukończył właśnie działalność nauczycielską w Galilei. Po swoim przemienieniu opuszczał Galileję na zawsze i miał jej już oglądać przed swą śmiercią. Gdy jednak chciał przejść przez Samarię do Judei, Samarytanie odmówili Mu przyjęcia; poszedł więc inną drogą, wzdłuż granicy Galilei. I przyszedł do wsi, w pobliżu której była osada trędowatych. Trąd jest straszną chorobą, jeszcze dziś często spotykaną na Wschodzie; kogo ona dotknie, ten pomału obumiera, a członki ulegają gniciu. Choroba ta jest też bardzo zaraźliwa; dlatego według prawa Mojżeszowego trędowaci mieszkać musieli na osobności i nie wolno im było stykać się ze zdrowymi. Chcąc przemówić do kogoś, musieli zatrzymać się z daleka i zawołać, że są trędowatymi. Tak stało się i w tym wypadku. U wejścia do wsi wybiegło naprzeciw Jezusa dziesięciu trędowatych, pochodzących z jednej osady, i stanąwszy z daleka, wołali do Niego o ratunek: „Jezusie, nauczycielu, zmiłuj się nad nami”. (W języku greckim brzmi to: eleison, a znaczy to samo, co nasze „Kyrie eleison” – Panie, zmiłuj się nad nami). Zbawiciel nakazuje im udać się do kapłanów; oni to mieli uznać ich za oczyszczonych, ponieważ w prawie Mojżeszowym istnieje przepis, że kto został oczyszczony z trądu, musi przedstawić się kapłanowi, który bada go dokładnie, by się przekonać, czy istotnie jest całkiem zdrowy; po takim stwierdzeniu golono mu głowę i poddawano obrzędowym obmyciom następnie składał ofiarę, a mianowicie dwa wróble, trzy jagnięta oraz określoną ilość mąki i oliwy. Wówczas kapłan orzekał, że jest oczyszczony, i wtedy dopiero wolno mu było z innymi ludźmi obcować. Jezus jednak wysłał owych dziesięciu do kapłanów, nie uzdrowiwszy ich uprzednio; był to próba ich wiary. Przy uzdrowieniach wymagał On przeważnie takiego dowodu wiary. Wszyscy próbę odbyli i zostali oczyszczeni idąc do kapłanów. Wśród nich było dziewięciu Żydów i jeden Samarytanin. Ten, spostrzegłszy, że jest uzdrowiony, natychmiast zawraca z drogi i przychodzi do Jezusa, dziękując Mu gorąco za uzdrowienie; pada przed Nim na twarz i wielbi głośno Boga za cudowne uleczenie. Samarytanin, cudzoziemiec, pół-Żyd, zawstydza Żydów; tamtych bowiem dziewięciu uzdrowionych Żydów nie myśli wcale o tym, aby powrócić i Jezusowi podziękować. A Zbawiciel zauważa to z bólem, smuci się, widząc w tym obraz niewdzięczności i zatwardziałości żydowskiej: Żydzi odrzucają zbawienie, a cudzoziemcy, poganie radośnie przyjmują królestwo Boże.
Owych dziewięciu Żydów doznało uzdrowienia wkrótce po odejściu Jezusa; z łatwością mogli oni wrócić, gdyby, jak to należało, chcieli okazać swą wdzięczność. Zwróćmy uwagę na bolesną skargę Jezusa z powodu takiej niewdzięczności. Jest to szczytowy punkt opowiadania: Zbawiciel wymaga wdzięczności nie dla siebie, ale względem Boga, a wymaga jej zwłaszcza od swoich. Jest to i dla nas nauka!
(C) Wdzięczność. Wdzięczność jest jedną z najważniejszych cech dziecka Bożego; jest oznaką szlachetnego usposobienia. Znamy przysłowie: świat niewdzięcznością płaci. Bo samolubny i siebie tylko szukający świat nie zna wdzięczności. Wdzięczność jest spokrewniona z wiernością. Bądźmy więc wdzięczni każdemu, kto nam jakiekolwiek dobro wyświadczył; bądźmy wdzięczni naszym rodzicom i dobroczyńcom; dobroczyńcy niech będą dla nas czymś świętym, nawet jeśli później cofną swoje dobrodziejstwa. Zło, którego doznajemy od ludzi, piszmy na piasku, ale dobro kujmy w marmurze!
Przede wszystkim jednak Bogu okazujmy wdzięczność; niech ona wszakże nie polega na pojedynczych aktach dziękczynienia, lecz wychowajmy w sobie ducha wdzięczności, co tak pięknie wyrażone jest w prefacji: „Prawdziwie godną i sprawiedliwą, słuszną i zbawienną jest rzeczą, abyśmy Tobie zawsze i wszędzie dzięki czynili”. Tak, zawsze i wszędzie mamy być wdzięczni Bogu.
Wspomnijmy tylko na mnóstwo dobrodziejstw, jakimi jesteśmy obsypani. Najpierw w dziedzinie przyrodzonej: oto całe życie moje jest nie kończącym się łańcuchem dobrodziejstw, gdyż bez Boga nie mógłbym żyć ani sekundy. Każdy członek ciała: czy oczy, czy ręce, czy uszy, jest dobrodziejstwem. Cała natura pięknem swych kwiatów i roślin mówi nam, że wszystko jest darem Bożym, który piękno natury stworzył ku naszej radości. Co więcej, jesteśmy królewskimi dziećmi; przyroda jest ową książką z obrazkami, którą Ojciec nam dał, abyśmy w niej wczytali prawdę o istnieniu innego jeszcze świata. Tu otwiera się drugi szereg darów Bożych. Jesteś dzieckiem Bożym, powołanym przez Boga do niebieskiej radości, do królestwa Bożego. Kościół, sakramenty, rok kościelny, liturgia święta, Zbawiciel sam – wszystko istnieje dla ciebie i tobie jest dane, abyś osiągnął szczęśliwość wieczną. I miałżebyś zaprzestać dziękczynienia? A pomyśl jeszcze o opatrzności Bożej: jak ona cię prowadzi, jak tobą kieruje, jak Bóg codziennie wkracza w twoje życie i jak w każdej godzinie obsypuje cię dobrodziejstwami.
Dotąd wdzięczność nasza była interesowna; ale wznieśmy się wyżej: posiadamy rozum i wiarę; Bóg pozwala nam oglądać swoją wspaniałość, miłość i wielkość, a przynajmniej ich się domyślać. Powtarzajmy więc słowa mszalnego „Gloria”: „dzięki Ci składamy dla wielkiej chwały Twojej,” to znaczy, że ją przeczuwamy i uznajemy, a kiedyś twarzą w twarz będziemy ją mogli oglądać.
„Zawsze i wszędzie” mamy dziękować, nawet w cierpieniu, nawet wtedy, gdy dróg Bożych nie rozumiemy; wiemy bowiem, że wszystko, co Bóg nam czyni, jest dobrodziejstwem. Być wdzięcznym w wielkim cierpieniu, z krwawiącym sercem – to rzecz trudna!
Teraz możemy zrozumieć, że liturgia, że modlitwa Kościoła cała tchnie wdzięcznością. Wdzięczność obejmuje każdy dzień chrześcijanina: i poranna modlitwa Kościoła (laudes), i wieczorna (nieszpory) zawiera dziękczynienie oraz uwielbienie. Zwłaszcza wieczorem dziękuje Kościół za wszystkie dobrodziejstwa odkupienia piękną modlitwą dziękczynną Matki Bożej, Magnificat: „Uwielbia dusza moja Pana”. We Mszy tak łatwo nie dosłyszeć słówka „Deo gratias” – „Bogu niech będą dzięki!” A w chwili poprzedzającej zstąpienie Syna Bożego na ołtarz przez przeistoczenie Kościół wyśpiewuje gorące dzięki w prefacji: „Prawdziwie godną i sprawiedliwą, słuszną i zbawienną jest rzeczą, abyśmy Tobie zawsze i wszędzie dzięki czynili …” Sam wyraz Eucharystia znaczy w przekładzie: serdeczne dzięki.
Utrwalamy w sobie zasadę: oznaką szlachetności dziecka Bożego jest wdzięczność względem Boga i ludzi.
Przeczytaj rozważania do Mszy Świętej.
Tekst jest fragmentem pracy Piusa Parcha, zatytułowanej „Rok Liturgiczny” (Poznań 1956, tom 3, str, 103-104, 105-110).