12. Niedziela po Zesłaniu Ducha Świętego


12. Niedziela po Zesłaniu Ducha Świętego
11 sierpnia 2018

12. Niedziela po Zesłaniu Ducha Świętego

 

Chrystus jako miłosierny Samarytanin i jako Mojżesz jaśniejący chwałą

Przez najbliższy tydzień towarzyszy nam obraz miłosiernego Samarytanina, tj. Chrystusa opatrującego i leczącego rany Kościoła. Ale nadto na tenże tydzień otrzymujemy najważniejsze Jego przykazanie: miłość ku Bogu i ku bliźnim; niech to będzie zatem tydzień miłości.

Charakter mszy. Tekst mszalny ma pewne podobieństwo i powinowactwo z poprzednim, chociaż nie dorównuje mu uroczystym i radosnym nastroju. Brak jednej myśli przewodniej: czytania i śpiewy nie są ze sobą powiązane. Jedynym motywem łączącym jest Mojżesz jako figura (ep, i ofert.) oraz jako przeciwstawienie Starego i Nowego Przymierza (ep. i ew.); poza tym teksty mszalne przedstawiają się jak wspaniała, piękna, barwna mozaika.

Rozważania niedzielne.
(A) Co Msza św. znaczy i co sprawia, najlepiej możemy wyczytać i zrozumieć z samego dzisiejszego tekstu mszalnego. Tak bowiem Kościół, matka nasza, złożył najgłębsze swe myśli odnośnie do ofiary Mszy św. Wiemy zaś, że najpoważniejszą jego troską jest, abyśmy mogli Mszę św. dobrze zrozumieć i brać w niej czynny udział. We Mszy św. strumień łaski odkupienia nieprzerwanie kierowany jest do duszy naszej, aby wytryskał ku żywotowi wiecznemu. Zbawienie, które przez chrzest św. zaczęło się i zakiełkowało, dokonuje się w pełni przez Eucharystię. Nie mniemajmy, iż przez chrzest jużeśmy wszystko otrzymali i staliśmy się przezeń doskonałymi chrześcijanami. Przez chrzest drzewko dopiero jest zasadzone; wzrost jednak, rozkwit i owocowanie jego sprawia drugi wielki sakrament – Eucharystia; chrzest i Eucharystia są dwoma głównymi źródłami życia Bożego; za ich pośrednictwem osiągamy ostateczne zbawienie. O tym, co nam przynosi ofiara Mszy św., pomówmy w związku z dzisiejszym tekstem mszalnym. Przyjrzyjmy się trzem głównym obrazom.

Obraz pierwszy. Ewangelia podaje nam zawsze jednakowo piękną przypowieść o miłosiernym Samarytaninie. Przez nią Chrystus pragnął pouczyć nas o miłości bliźniego. Kościół jednak posługuje się tym podobieństwem, aby ukazać nam działanie Chrystusa we Mszy świętej. Człowiekiem, który wpadł między zbójców jest biedna natura ludzka: odarta z darów nadprzyrodzonych, osłabiona w darach przyrodzonych, leży ona jako obraz nędzy. Obok ludzkości przechodzi prawo żydowskie i nie może jej uleczyć. Potem przybywa miłosierny Samarytanin, Jezus Chrystus, w szacie pokory, podnosi poranionego nędzarza, wlewa oliwę i wino na jego rany, prowadzi do gospody i troszczy się o niego. To jest właśnie dzieło odkupienia. Jest to też obraz Mszy świętej, Popatrzmy teraz nie tyle na ludzkość całą, co raczej na samych siebie – na ciebie, na mnie, jak leżymy w swej nędzy. Począwszy od chwili chrztu św. w każdej Mszy św. zbliża się do ciebie miłosierny Samarytanin i dźwiga z upadku, Natura twoja skłonna jest jeszcze do złego, jeszcze krwawisz z wielu ran, leżysz jeszcze bezsilny, nie mogąc o własnych siłach „zdążać do dóbr obiecanych” (kolekta). W Eucharystii wlewa On oliwę i wino na ciężkie twoje rany: oliwa – to łagodność, wino – to surowość nauki chrześcijańskiej. Przewiązuje twe rany i troszczy się o ciebie po ojcowsku. Bądź pewny, że we Mszy św. zagoją się rany twej duszy. Przypowieść o miłosiernym Samarytaninie jest pięknym obrazem skuteczności Mszy świętej.

Obraz drugi. Ewangelia przedstawia działanie Mszy św. od strony negatywnej, epistoła natomiast pozytywnie. Przeprowadza ona porównanie między Starym a Nowym Przymierzem. W Starym panuje litera, w Nowym duch. Otóż św. Paweł mówi, że oblicze Mojżesza na skutek obcowanie z Bogiem jaśniało tak bardzo, iż synowie izraelscy nie mogli nawet patrzeć na twarz jego! I św. Paweł wnioskuje: skoro Nowe Przymierze doskonalsze jest niż Stare, to o ileż promienniejsze musi być oblicze Chrystusa, na które spoglądać dane nam jest we Mszy św., i o ileż bardziej jaśnieć musi oblicze dziecka Bożego na skutek przestawania z Chrystusem we Mszy św.! Działanie Eucharystii ma to do siebie, że nas przemienia. Oczywiście, dopóki jesteśmy na ziemi, przemiana ta jest ukryta i zasłonięta; ale przemiana ta istnieje i nie moglibyśmy znieść widoku takiej duszy na skutek blasku jej jasności. Bądź pewny, że ze Mszy św. wychodzisz z jaśniejącym obliczem i promieniejącą duszą w swój dzień powszedni.

Obraz trzeci. W ofertorium widzimy trzeci jeszcze obraz Mszy św.: Mojżesz jest orędownikiem synów izraelskich. W czasie gdy on przestawał z Bogiem na górze Synaj, Żydzi uczynili złotego cielca i modlili się do niego. Wobec tego odstępstwa Bóg chciał zerwać przymierze z ludem żydowskim, ale Mojżesz błagał za niewiernym ludem i Bóg dał się ułagodzić. Co to oznacza? Mojżesz jest tutaj obrazem Chrystusa, nieustającego orędownika i pośrednika. Każda Msza św. jest ponowieniem ofiary krzyżowej; każda ofiara Mszy św. urzeczywistnia to, że „daje się Panu przebłagać i odwieść od karania, którym groził ludowi swojemu”.

W ten sposób trzy obrazy objaśniają nam skutki świętej Ofiary: miłosierny Samarytanin leczy rany duszy naszej; wpatrujemy się w jaśniejące oblicze Chrystusa i odblask tego światła zabieramy z sobą w swe życie; Bóg daje się przebłagać za wstawiennictwem boskiego Mojżesza.

(B) Chrystus i chrześcijanie. Jeżeli zadamy sobie pytanie, o jakich osobach najwięcej mówi liturgia, to możemy odpowiedzieć, że o Chrystusie i o chrześcijanach. Z obfitości serca mówią usta: Kościół, matka nasza, najchętniej mówi o swoim Oblubieńcu, Chrystusie, i o swoich dzieciach, chrześcijanach. W pierwszej połowie roku kościelnego stale śpiewa i mówi o Chrystusie. W Adwencie mówi: oto nadchodzi; na Boże Narodzenie: oto jest, oto się objawił; w czasie wielkanocnym mówi: umarł za nas, zmartwychwstał, wstąpił na niebiosa, zsyła nam Ducha Świętego. W okresie natomiast po Zesłaniu Ducha Świętego Kościół najczęściej mówi o nas, chrześcijanach. Rozważmy teraz krótko, co dzisiejsza niedziela mówi o chrześcijanach i o Chrystusie.

(a) Chrześcijanie. Dzisiejsza liturgia przedstawia nam znowu duszę ludzką taką, jaką jest w rzeczywistości: to jako ubogą, prześladowaną, splamioną grzechami, to znowu jako szczęśliwe, przemienione dziecię Boże.
Dzisiaj podchodzi ona do domu Bożego z wieloma prośbami i potrzebami: złośliwy nieprzyjaciel ściga ją niby myśliwy polujący na zwierzyną: „Boże, pośpiesz się ku ratunkowi memu! … bom ja jet ubogi i żebrak … wspomóż mię, Panie!” Znamy tę stronę życia ludzkiego. Sam z siebie i sobie pozostawiony, człowiek jest niczym, zawsze jest nieszczęśliwy i nędzny … Ale kolekta wskazuje już na inną stronę życia; mówi ona, że jedynie dzięki łasce godnie możemy służyć Bogu. Jeśli korzystamy z łaski, otwiera się przed nami wzniosły cel, który liturgia nazywa „obietnicami”; znamy je: to łaska na ziemi, a chwała i przemienienie w niebie.
Epistoła w zasadzie stwierdza to samo; najpierw mówi ona, że sami przez się jesteśmy niczym; nie jesteśmy zdolni na jedną nawet myśl się zdobyć; ale z pomocą łaski jesteśmy silni: „Nasza zdolność z Boga jest”. Następnie przeprowadza epistoła porównanie: jak oblicze Mojżesza wskutek obcowania z Bogiem zajaśniało, tak promienieć będzie oblicze duchowe dziecka Bożego, jeżeli stale obcować będzie z Bogiem. A jakże dopiero jaśnieć będzie dusza w niebie, gdy jej przemiana stanie się jawna! Oto są obietnice do których mamy śpieszyć. Każda niedziela, każda Msza św. zbliża nas do tej chwały.
Najpiękniej przedstawia nam dzisiejsza Msza św. podwójną naturę dziecka Bożego w śpiewie Alleluja: mamy tu pieśń cierpienia okoloną wołaniem „Alleluja”„Panie, Boże zbawienia mego, we dnie i w nocy wołałem przed Tobą”. Oto stan chrześcijanina na tej ziemi: głębokie cierpienie opromienione wielkanocnym Alleluja.
Również w ewangelii przemawia Kościół do chrześcijan; nazywa nas szczęśliwymi, że bierzemy udział w świętych tajemnicach Eucharystii, że w niej możemy Pana widzieć i słyszeć. Kładzie nam w serce wielkie podwójne przykazanie miłości. Uczy nas, kto jest naszym bliźnim: każdy człowiek, przyjaciel czy wróg, potrzebujący naszej pomocy. Zważmy, że podróżny, który wpadł między zbójców i odniósł rany, jest obrazem człowieka bez Chrystusa; ale oto znajduje on lekarza i Zbawcę, który zatroszczył się o niego, który go do gospody Kościoła wprowadza i nim się opiekuje.
Streśćmy to, co dzisiejszy tekst mszalny mówi o nas, chrześcijanach: człowiek sam przez się nędzny, człowiek idzie przez życie ubogi i cierpiący; niesie jednak w swej duszy światło przemienienia i spieszy ku spełnieniu się obietnic Bożych. Śpiew „Alleluja” najpierw wyraża głębokie cierpienie ziemskiego życia, rozświetlone radością wielkanocną.

(b) Chrystus. Rozważmy, co liturgia mówi o Chrystusie. Dzisiaj przedstawia nam ona Zbawiciela w dwóch obrazach: Mojżesza i miłosiernego Samarytanina.
Już w epistole dzisiejszej mamy porównanie Chrystusa z Mojżeszem. Porównanie to jest bardzo dawne, bo sam Bóg posłużył się nim w Starym Testamencie, mówiąc do Mojżesza: „Proroka … wzbudzę … podobnego tobie”. Chrystus powtórzył to porównanie: „Nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale Ojciec”.
Mamy inne jeszcze punkty porównania: Mojżesz karmi lud manną, uderza laską w skałę, przeprowadza Żydów przez Morze Czerwone i przez pustynię do Ziemi Obiecanej; nadaje prawo, każe zabić baranka wielkanocnego. Wszystko to z łatwością można zastosować do Chrystusa. Epistoła dzisiejsza wskazuje na jeszcze jedno porównania: jaśniejące oblicze Mojżesza jest obrazem przemienionego Chrystusa. Chrystus w majestacie swoim siedzi po prawicy Bożej i we Mszy św. pojawia się w blasku przemienienia.
Ofertorium ukazuje inny jeszcze obraz Mojżesza; opowiada ono całe zdarzenie: lud żydowski sprzeniewierzył się Bogu i czcił złotego cielca; Bóg chciał go odrzucić. Wówczas Mojżesz błagał o przebaczenie i Bóg dał się ubłagać. Mojżesz jest to figurą Chrystusa, który przez swą śmierć krzyżową stał się orędownikiem i pośrednikiem najwyższym, a każda Msza św. jest modlitwą przebłagalną boskiego Mojżesza.
Oprócz tego dzisiejszy formularz mszalny przedstawia Chrystusa w jednym jeszcze pięknym obrazie, jako miłosiernego Samarytanina. Kimże jest ten, co wpadł między zbójców? To cała ludzkość. Kapłani wraz z całym Starym Przymierzem niezdolni byli udzielić pomocy. Wówczas przyszedł miłosierny Samarytanin w szacie pokory, nalał oliwy i wina na rany nieszczęśliwego i zaprowadził go do gospody. Nie mógł Chrystus piękniej przedstawić siebie jak właśnie w tym obrazie.
Wszystko, co liturgia pragnie powiedzieć o nas i o Chrystusie, pięknie się łączy w przypowieści dzisiejszej ewangelii: Chrystus, miłosierny Samarytanin i biedna, przez zbójców napadnięta dusza ludzka; przyprowadza On ją do gospody i leczy jej rany. Czyni to rzeczywiście teraz, we Mszy św.: gospodą jest dom Boży, a lekiem Eucharystia. Dajmy się uleczyć!

Przeczytaj rozważania do Mszy Świętej.

Tekst jest fragmentem pracy Piusa Parcha, zatytułowanej „Rok Liturgiczny” (Poznań 1956, tom 3, str, 96-97, 99-103).

« wróć