Objaśnienia Ewangelii na niedzielę dziewiętnastą po Świątkach.


Objaśnienia Ewangelii na niedzielę dziewiętnastą po Świątkach.
19 października 2019

Objaśnienia Ewangelii na niedzielę dziewiętnastą po Świątkach.

 

EWANGELJA.
zapisana u św. Mateusza w rozdz. XXII. w. 1-14.

W on czas mówił Jezus przedniejszym kapłanom i faryzeuszom przez przypowieści, rzekąc: Podobne się stało królestwo niebieskie człowiekowi królowi, który sprawił gody małżeńskie synowi swemu. I posłał sługi swoje wzywać zaproszonych na gody, a nie chcieli przyjść. Zasię posłał insze sługi, mówiąc: Powiedzcie zaproszonym: otom obiad swój nagotował, woły moje i karnine rzeczy sią pobite, i wszystko gotowe; pójdźcie na gody. A oni zaniedbali i odeszli, jeden do wsi swojej, a drugi do kupiectwa swego; a drudzy pojmali sługi jego, i zelżywość im uczyniwszy, pobili. A usłyszawszy król rozgniewał się, i posławszy wojska swe, wytracił one mężobójce, i miasto ich spalił. Tedy rzekł służebnikom swoim: Godyć są gotowe, lecz zaproszeni nie byli godni. A przeto idźcie na rozstania dróg, a którychkolwiek najdziecie, wezwijcie na gody. I wyszedłszy słudzy jego na drogi, zebrali wszystkie, które naleźli, złe i dobre, i napełnione są gody siedzącymi. A wszedł król, aby oglądać siedzące, i obaczył tam człowieka nie odzianego szatą godową. I rzekł mu: Przyjacielu, jakoś tu wszedł nie mając szaty godowej? A on zamilkł. Tedy rzekł król sługom: Związawszy ręce i nogi jego, wrzućcie go w ciemności zewnętrzne: tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. Albowiem wiele jest wezwanych, lecz mało wybranych.

OBJAŚNIENIA.

(1) Dzisiejsza przypowieść podobna jest do tej, którą czyta nam Kościół Boży w niedzielę po Bożem Ciele, ale różni się od niej w wielu szczegółach i opowiedział ją P. Jezus w innym też czasie i miejscu, mianowicie w świątyni Jerozolimskiej na cztery dni przed Męką swoją, tamtą zaś na kilka miesięcy pierwej, w drodze do Jeruzalem. Myśl zawarta w tej przypowieści na pierwszym miejscu odnosi się do Żydów, którzy P. Jezusa słuchali. Ich to P. Jezus ostrzega, że ponieważ dla niedowiarstwa swego nie tylko nie usłuchali zaproszenia Bożego, wzywającego ich do Królestwa niebieskiego, tj. do Kościoła, a następnie i do nieba, ale nadto mieli się dopuścić zabójstwa tak na P. Jezusie, jak i na Jego Apostołach, więc za to czeka ich ciężka kara, mianowicie zagłada miasta świętego. Uczy nas jednak zarazem P. Jezus w tej przypowieści prawdy, że jakkolwiek On wielu, owszem powołuje do Kościoła i do zbawienia wiecznego, przecież stosunkowo mało ich z tego powołania korzysta, i z tych, którzy dostali się na łono Kościoła, jeszcze nie wszyscy pójdą do nieba.

(2) Nie chcieli przyjść. Niegdyś św. Scholastyka pytała się brata swego św. Benedykta, coby powinna czynić, żeby niechybnie zbawić duszę swoją i otrzymała odpowiedź: Chciej! Święte to i prawdziwe słowo. Wszak i P. Jezus onemu młodzieńcowi na pytanie o sposobie zdobycia sobie nieba odpowiedział: Jeśli chcesz wnijść do żywota, chowaj przykazania. Najprzód każe mu chcieć nieba, a następnie chować przykazania. A i tam nawet, gdzie chodzi nie o niebo, ale tylko o odzyskanie zdrowia, pyta P. Jezus chorego, wyczekującego od 38 lat nad sadzawką owczą uzdrowienia: czy chcesz być zdrów? Więc nie tylko w głównej i najważniejszej sprawie zbawienia wiecznego, która jest celem i zadaniem całego naszego życia, ale i we wszystkich szczegółach potrzeba, abyśmy umieli i chcieli chcieć. A zatem czy chodzi o zwyciężenie jakiej pokusy, czy o pozbycie się jakiej wady lub nałogu, czy wreszcie o nabycie jakiej cnoty, potrzeba przede wszystkiem, abyś chciał. Np. kusi cię ciekawość, przed którą ostrzega Pismo św.: odwróć oblicze twoje od niewiasty pięknie ubranej, a nie przypatruj się cudzej piękności, chciej to szczerze zwyciężyć tę pokusę, a nie doznasz prawie trudności. Potrzebujesz się pozbyć lenistwa lub innej wady, – chciej, ale chciej stanowczo i wytrwale, a jeżeli nie od razu, to jednak w stosunkowo krótkim  czasie odwykniesz od tej wady. Niedostaje ci jakiej cnoty, chciej, owszem, uweźmij się na to, żeby ją nabyć, a P. Bóg ci jej nie odmówi. Wspomniało się powyżej, że potrzeba, abyśmy umieli i chcieli chcieć. Cóż to znaczy? Umieć chcieć znaczy tyle, co używać właściwych sposobów. Bo jak ten, co chce zorać pole, musi użyć pługa, tak i ty jeżeli chcesz nieba, albo chcesz zwyciężyć pokusy, wykorzenić swoje wady, a nabyć cnót, musisz odpowiednich użyć środków. Dwa takie środki, które najczęściej stosować należy, tu wymieniam. Mianowicie: we wszystkiem i każdego czasu zdawać sobie sprawę z tego, że jest Bóg żywy, i prawdziwy, który wszystko widzi, a zarazem za dobre i najmniejsze nagradza, ale i za każde złe surowo każe, albo w tem albo w przyszedłem życiu. A drugi środek: we wszystkiem i w każdej chwili rób szczerze i gorliwie to, coś w tej właśnie chwili robić powinien, choćby to była przypisana zabawa albo odpoczynek, a nigdy nie mów: „nie mam co robić”. Żeby jednak kto nie sądził, że wola ludzka wszystko może, wiedzieć i pamiętać potrzeba, że łaska Boża jest do zbawienia konieczna, że P. Jezus wyraźnie naucza: Beze mnie nic nie możecie, a św. Paweł nauczony przez Ducha Św., twierdzi że samo nawet chcenie jak i dokonanie jest darem Bożym. Więc ze swej strony rób co możesz – polegaj na P. Bogu, bez którego zgoła nic nie możesz. Co znaczy ono „chciej robić” – to nam tłumaczy najlepiej Pismo św., gdy mówi: chce i nie chce leniwiec, chce, bo pragnie i postanawia co najlepszego, ale zarazem nie chce, bo lada przeszkoda, lada trudność, najmniejsze zmęczenie lub nuda odstręcza go od sprawy zamierzonej, a nieraz nawet zaczętej.

(3) A oni zaniedbali i odeszli, jeden do wsi swojej, drugi do kupiectwa swego; są to ludzie tak zawsze zajęci i wyczerpani troską o rzeczy doczesne, tak ich ogarnia pragnienie dobrobytu, przyjemności i wywyższenia, tak się trwożą, że utracą cokolwiek z tego, w czem się kochają, to znów się łudzą nadzieją, że to zdobędą, wreszcie wątpią, czy kiedykolwiek w tem życiu do czegoś dojdą i tak tem wszystkiem wyczerpują, że dbać o Boga i zbawienie wieczne już nie mają siły ani nawet woli. A jednak wszystko przemija, Bóg zaś i żywot nasz po śmierci jest wieczny.

(4) Drudzy pojmali sługi Jego i zelżywość im uczyniwszy pobili. Gorsi od pierwszych, gniewają się, że ktokolwiek śmie im przeszkadzć w uganianiu się za rzeczami doczesnymi i znikomemi, albo ich ganić. Gniewają się na własne sumienie, że czyni im wyrzuty i gwałt mu zadają, aby je zagłuszyć. Gniewają się na kaznodziejów i Kościół św., którzy ich do nieba wysyłają, że nauczają inaczej niż oni robią i nie tak, jak im dogodniej i radziłby kaznodziejom zatkać usta, a Kościół całkiem usunąć ze świata. Gniewają się na tych, co chcą pobożnie żyć w Jezusie Chrystusie, że uczynkami i całem postępowaniem swojem głośniej niż kazodzieje wykazują, jak nierozsądne, jak przewrotne i bezbożne jest ich życie. Gniewają się na Boga samego, że stworzył coś lepszego niż ziemię o to, co ziemia dać może.

(5) Przyjacielu, jakeś tu wszedł, nie mając szaty godowej? Wschodnim zwyczajem, na który P. Jezus w swej przypowieści się powołuje, królowie i książęta posyłali przy nadzwyczajnych uroczystościach tym, których zapraszali, bogate szaty, aby goście mieli czem się dostroić do przepychu uczty i do godności podejmującego ich króla. O tym zwyczaju faryzeusze jako ludzie wykształceni i ze światem obyci dobrze wiedzieli. Choć więc P. Jezus o tem nie wspominał, rozumieli, że król ewangeliczny, zapraszając ludzi ubogich na gody, zaopatrzył ich też w szaty godowe i dlatego nie dziwno im, że król gniewa się na człowieka, pozbawionego szaty godowej. Każdemu z nas, których P. Bóg zaprosił do domu swego, tj. Kościoła Bożego, dał na samym wstępie przy Chrzcie św. szatę godową, szatę łaski poświęcającej a tym, którzy pierwszą szatę utracili przez grzechy śmiertelne, przywróciła ją przez Sakrament pokuty, i to nie raz, nie dwa, nie dziesięć, ale mnóstwo razy. Cóż tedy dziwnego, że gdy przyjdzie w dzień sądu, aby oglądać zaproszonych, a obaczy tam człowieka nie odzianego szatą godową, rozkaże sługom swoim: związawszy ręce i nogi jego, tj. odebrawszy mu wybór między złem i dobrem, wrzućcie go w ciemności zewnętrzne, bo w niebie jest tylko światłość, tam będzie płacz i zgrzytanie zębów, tj. smutek beznadziejny i gniew bezsilny.

(4) Wielu jest wezwanych, a mało wybranych. Wglądnij w siebie i przeszłość twoją; czy nigdy nie utraciłeś tej szaty godowej, tj. łaski poświęcającej, wziętej na chrzcie św., czyś nigdy żadnego grzechu śmiertelnego nie popełnił? A jeżeliś ten pierwszy grzech śmiertelny przez rzetelną spowiedź zgładził, jak też długo po twych spowiedziach utrzymywałeś się wolnym od grzechu? I pominąwszy pierwsze lata dziecinne, z których prawie już nie pamiętasz, porachuj się, jak prędko po spowiedzi w nowe popadłeś grzechy, a jak długo odkładałeś ponowną spowiedź?  Porachuj, o ile możesz – dni, tygodnie, miesiące i lata, które przeżyłeś w stanie łaski, a ile zmarnowałeś w stanie grzechu? Jeżeli żyjesz i bratasz się z takimi, o których dobrze wiesz, że często grzeszą a rzadko się spowiadają, to czyż nie jest smutną prawdą, że wiele jest wezwanych, ale mało wybranych?

Modlitwa kościelna.

Wszechmogący i miłosierny Boże,
oddalaj od nas łaskawie wszelkie przeciwności,
abyśmy bez przeszkód na duszy i ciele to,
co Twoje jest, swobodnem sercem wykonywali.
Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa,
Syna Twego, który z Tobą żyje i króluje
w jedności Ducha Świętego,
Bóg na wieki wieków. Amen.

Źródło: ks. H. Jackowski T. J. „Ewangelje niedzielne i świąteczne” (Wydawnictwo Księży Jezuitów, Kraków 1923).

« wróć