Objaśnienia Ewangelii na niedzielę po Bożem Narodzeniu


Objaśnienia Ewangelii na niedzielę po Bożem Narodzeniu
29 grudnia 2018

Objaśnienia Ewangelii na niedzielę po Bożem Narodzeniu

 

EWANGELJA
zapisana u św. Łukasza w rozdziale II. w. 33-40.

Onego czasu Józef i Marja matka Jezusowa dziwowali się temu, co o nim mówiono. I błogosławił i Symeon, i rzekł do Marji Matki jego: Oto ten położon jest na upadek, i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu przeciwstawiać się będą: i duszę twą własną przeniknie miecz, aby myśli z wiela serc były objawione. I była Anna prorokini, córka Fanuelowa, z pokolenia Aser: ta była bardzo podeszła w leciech, a siedm lat żyła z mężem swym od panieństwa swego. A ta wdowa aż do lat ośmdziesiąt i czterech, która nie odchadzała z kościoła, postami i modlitwami służąc Bogu we dnie i w nocy. Ta też onejże godziny nadszedłszy wyznawała Panu, i opowiadała o nim wszystkim, którzy oczekiwali odkupiciela Izraelskiego. A gdy wykonali wszystko według Zakonu Pańskiego, wrócili się do Galilei, do Nazaret miasta swego. A dziecię rosło i umacniało się pełne mądrości, a łaska Boża była w niem.

OBJAŚNIENIA.

(1) Józef i Marja dziwowali się temu, co o nim mówiono. Poprzedza dzisiejszą Ewangelję św. ta, którą czytamy na Matkę Boską Gromniczną, i w której są przytoczone słowa Symeona: Oczy moje oglądały Zbawienie Twoje, któreś zgotował przed oblicznością wszystkich narodów; światło naobjawienie pogan, i chwałę ludu Twego Izraelskiego. Niektórzy tłumacze Pisma św. przypuszczają, że Matka Najśw. dopiero przez Symeona się dowiedziała, że P. Jezus ma nie tylko żydom ale i poganom być Zbawicielem i że dlatego dziwiła się. Inni mniemają, że Matka Najśw. i tę tajemnicę miała sobie wcześniej niż Symeon objawioną, a dziwiła się temu, co mówił Symeon nie jako rzeczy nowej, ale jako dobrodziejstwu Bożemu tak wielkiemu, że ilekroć na nie wspomnieć, zawsze podziwiać je potrzeba. Tak i my, chociaż od dzieciństwa wiemy, że w Przenajśw. Sakramencie jest obecny żywy i prawdziwy P. Jezus, przecież nigdy temu się dziwić nie przestajemy. I gdy, Bóg da, dostaniemy się do nieba, chociaż już i tysiąc lat tam przebędziem, nigdy to niebo nowem i podziwu godnem nam być nie przestanie.

(2) I pobłogosławił im Symeon tak jak błogosławiła Elżbieta mówiąc: Błogosławionaś Ty między niewiastami i błogosławiony owoc żywota Twojego. Błogosławmyż i my, wiedzą, że co niegdyś życzył Izaak Jakubowi, to w pełnej mierze daje P. Bóg Najświętszej Pannie: Ktoby Cię błogosławił, niech będzie błogosławieństwa pełen. Toż samo i o Józefie św. powiedzieć należy.

(3) Oto ten jest położon na upadek i na powstanie wielu w Izraelu i na znak, któremu sprzeciwiać się będą. Jest artykułem wiary, że – jak mówi Pismo św. – PanBóg chce, aby wszyscy ludzie byli zbawieni i przyszli ku uznaniu prawdy, i że nie posłał Syna swego na świat, aby sądził świat, ale iżby świat był zbawion przezeń. Jednak Pan Bóg ludziom wolnej woli nie odbiera i nikogo do nieba nie zmusza, chociaż je wszystkim na oścież otwiera, i więcej czyni dla naszego zbawienia niż my pojąć jesteśmy zdolni. Nie P. Bóg temu winien, że tylu ludzi idzie na wieczną zgubę, ale ludzie sami sobie winni; tak jak i ten dzieciak niesforny, który mając zdrowe oczy, a dla swawoli swojej zamyka je, gdy w dół wpadnie, nikt mu nie winien, ale jedynie ona sam sobie. Takich głupich i upartych dzieci, choć starych, niestety było i jest wielu w Izraelu t.zn. pomiędzy tymi, których P. Bóg powołał do nieba. Jedni z nich dla uporu prawdzie Bożej przez Chrystusa Pana objawionej uwierzyć nie chcą, inni dla lenistwa lub dla doczesnych zajęć należycie ją poznać zaniedbują, inni wreszcie mając i znając wiarę świętą, nie postępują tak, jak ona wymaga.

(4) Ten położon jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu i na znak któremu sprzeciwiać się będą. Z powodu P. Jezusa świat na dwa podzielił się obozy: na tych, którzy stoją przy Nim, i tych, którzy przeciw Niemu walczą; tak jest teraz i tak też będzie aż do skończenia świata, a raczej aż do dni Antychrysta, którzy za dopuszczeniem Bożem poruszy ziemię i piekło całe, żeby zawojować Kościół święty, czyli królestwo Boże na ziemi. Walka ta zapowiedziana była już w raju: Położę nieprzyjaźń między tobą, a między niewiastą: i między nasieniem twem a nasieniem jej; ona zetrze głową twoją, a ty czyhać będziesz na piętę jej. O tej walce często mówi Pismo św. Starego Zakonu, ilekroć np. wspomina o synach Bożych a synach Beljalowych. Walkę tę zaciętą i nieustającą, w której chodzi o chwałę Bożą, a zarazem o zbawienie nasze, bardzo wyraźnie przepowiada sam P. Jezus, kiedy ostrzega uczniów swoich, że prześladowanie cierpieć będą dla Imienia Jego i kiedy im mówi: Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, iż będziecie płakać i lamentować wy, a świat się będzie weselił. Apostołowie też często wspominają o tej walce, jaka wre między światem, ciałem i czartem z jednej strony, a między tymi wszystkimi, którzy chcą pobożnie żyć w Jezusie Chrystusie. Walka toczy się na zewnątrz i na wewnątrz każdego z nas; z ktokolwiek jej nie doznaje, najczęściej bywa to znakiem, że już poddał się wrogom Pana Chrystusowym i że mało, albo wcale nie dba o chwałę Bożą i własne zbawienie. Na zewnątrz była taka walka od czasów Apostołów przez trzysta lat aż do dni cesarza Konstantego W., kiedy to usiłowano Kościół św. i wiarę Chrystusową utopić we krwi jej wyznawców. W tym czasie więcej niż jedenaście milionów chrześcijan życie za Boga i wiarę położyło. Potem nastały herezje i schizmy rozmaite, któremi możni tego świata posługiwali się ku ujarzmieniu Kościoła św., i starali się nie dopuścić, żeby na Boga więcej się oglądano, niżeli na nich. Ta walka z herezją nie ustała po dni nasze, ale trwać będzie aż do skończenia świata. Było tak, jest i będzie, że wciąż znajdować się będą ludzie, którzy wymysły swoje przekładają nad słowo Boże, i wbrew onemu słowu Pisma św., że nie jest pod niebem inne dane ludziom, w którembyśmy mieli być zbawieni, zwodzą drugich płonnemi obiecankami, byle ich odwieść od P. Jezusa i Oblubienicy Jego, św. Kościoła katolickiego. Takiemi wymysłami są oprócz innych herezyj jawnych, które z dawnych czasów dotrwały, nowsze, jakoto liberalizm i socjalizm. Są one gorsze od dawnych, bo obłudnie wmawiają w ludzi nieopatrznych i wiarę św. nie dość znających, że można być liberałem, nawet socjalistą, a zarazem pozostać katolikiem. Wierutne to kłamstwo, bo Kościół św. wielokrotnie potępił główne zasady tak liberalizmu, jak i socjalizmu, i ktokolwiek tych zasad się trzyma, ten odstąpił Boga i prawdy jego. Bo jako jeden jest tylko Bóg, tak też jedna tylko jest prawda Jego. Wewnątrz nas zaś odbywa się ta walka w trojakim głównie kierunku, o którym mówi Jan św.: Nie miłujcie świata, ani tego, co jest na świecie; jeśli kto miłuje świat, niemasz w nim ojcowskiej miłości. Albowiem wszystko co jest na świecie, jest pożądliwość ciała i pożądliwość oczu i pycha żywota. Ktokolwiek ceni sobie dobrobyt i więcej niż spokój sumienia, kto rozkosze i przyjemności połączone z używaniem stawia ponad przykazania Boże i kościelne, kto wreszcie szuka chwały i wziętości u ludzi więcej niż chwały u Boga – taki niechaj wie, że do niego stosuje się owo straszne słowo P. Jezusa: Kto nie jest ze mną, przeciw mnie jest; a kto nie zgromadza ze mną, rozprasza. Wglądnijże każdy z siebie, czy z zasad i z życia swego należysz do obozu Chrystusowego, czy też raczej do obozu szatana?

(5) I duszę twą własną przeniknie miecz, aby myśli z wiela serc były objawione. Matka Najświętsza, dlatego że najściślej jest zjednoczona z P. Jezusem, tem samem bierze udział we wszystkiem co Chrystusowe, jak w niebie podziela chwałę Jego, tak tu na ziemi podzielać musiała koniecznie Jego ucisk i mękę. Jeżeli zatem P. Jezus, który najlepszym jest Synem, nie chciał oszczędzić matce swojej, tak niewinnej i świętej, cierpienia, ale przeciwnie zrządził, że stała się Matką Bolesną, to w jakmimże świetle przedstawią się myśli serca twego, które przy najmniejszym cierpieniu skore jest do szemrania i radeby bez cierpienia używać tu na ziemi, a o niebo wcale nie dbać?

(7) A dziecię rosło i umacniało się pełne mądrości, a łaska Boża byłe w Niem. O tym postępie P. Jezusa dobrze naucza św. Tomasz: „Dwojakim sposobem może kto róść w mądrości i łasce, albo mu przybywa samejże mądrości i łaski, – o takim postępie u P. Jezusa nie może być mowy; albo w działaniu swojem okazuje coraz więcej mądrości i cnoty. Tak było u P. Jezusa, który postępując w lata, objawiał zarazem coraz większą prawdziwie zdumiewającą mądrość i zacność”.

Modlitwa kościelna.

Wszechmogący, wieczny Boże
rządź uczynkami naszemi wedle upodobania Twego,
abyśmy w Imieniu Syna Twego umiłowanego,
w liczne obfitować mogli zasługi.
Przez tegoż Pana naszego Jezusa Chrystusa,
który z tobą żyje i króluje na wieki wieków. Amen.

 

Źródło: ks. H. Jackowski T. J. „Ewangelje niedzielne i świąteczne” (Wydawnictwo Księży Jezuitów, Kraków 1923).

« wróć