Camino de Santiago


Camino de Santiago
13 sierpnia 2017

Camino de Santiago

Nasz Duszpasterz, Ksiądz Paweł Gwóźdź, pielgrzymuje obecnie Drogą Św. Jakuba. W dniu dzisiejszym przesłał pierwszą część swoich wrażeń z tej niezwykłej Pielgrzymki. Kolejne informacje oraz zdjęcia będą publikowane wkrótce po ich otrzymaniu! [MK]

13 sierpnia 2017 r. (dzień pierwszy):

Z hiszpańskiego Leon wyszliśmy o 6:00. Pierwsza Msza odbyła się w Chozas de Abajo. Na miejscu było miejsce kultu w postaci maleńkiego kościoła, ale niestety zamkniętego. Tą Mszę odprawiłem w pobliżu kościoła, będąc odwróconym w stronę placu zabaw. W czasie Mszy przyszły dzieci, ale widząc co się dzieje wzajemnie się uciszyły. Podeszło także dwóch Polaków (z Gdańska i Kielc) i jak sami powiedzieli, Bóg jest niesamowity w swoich datach, bo nigdy by się nie spodziewali, że natrafią na Mszę w ogóle, a co dopiero „trydencką”, odprawianą przez polskiego księdza. Bóg jest dobry i dba o uświęcenie swoich dzieci!

14 sierpnia 2017 r. (dzień drugi):

Po kolejnym etapie nocleg w Astordze. Tu też była kolejna Msza święta. Niestety okazało się, że w katedrze nie wolno kapłanom odprawić mszy, poza wyznaczonymi godzinami, bo w innym czasie stanowi ona muzeum dla turystów. Podobnie było w innych kościołach. Przez półtorej godziny tułaliśmy się prosząc o możliwość celebracji Mszy w kościele. Nic z tego nie wyszło. Najwięcej wyrozumiałości okazała kierowniczka albergi (schroniska), która na wieść, że nie można było odprawić Mszy w normalnym miejscu, zrobiła bardzo zdziwioną minę. Następnie pokazała ustronna salę, gdzie mogła zostać odprawiona Najświętsza Ofiara. W takich dniach jak dziś, dziękuję Bogu za Bytom, i za kościoły, w których wszystko jest na swoim miejscu!

15 sierpnia 2017 r. (dzień trzeci):

Wczoraj Pan Bóg pobłogosławił. W uroczystość Wniebowzięcia NMP. Można było sprawować najświętszą ofiarę w malutkim kościółku na obrzeżach Astorgi, a właściwie w małej wiosce Valdeviejas. Niesamowity kontrast z dniem poprzednim. Tułaczka z prośbą o możliwość celebracji w mieście biskupim. Dziś w darze od Pana Boga: Otwarty kościół przy drodze. Opatrzność boska uczy i pokory i kompletnego zdania się na nią. Tej lekcji było trzeba, bo potem przeprawa przez góry i nocleg w Foncebadon, gdzie jedna z alberg to część starego kościoła.

16 sierpnia 2017 r. (dzień czwarty):

Wczorajszy etap pielgrzymki to kolejna przeprawa przez góry z wyjątkowo stromym zejściem. Ponoć niestety dla wielu pielgrzymów tu kończy się camino. Na szczęście tego dnia Bóg nakarmił nas Sobą wcześnie rano, przed samym wyjściem. Do niedawna, jedyna alberga w Foncebadon to ta przerobiona z kościoła z wędzonym pomieszczeniem – maleńką kaplicą, gdzie można odprawiać mszę. W liturgii uczestniczył także pewien Francuz. Kompletnie trudno było się z nim dogadać, ale na mszy wiedział jak odpowiadać i jak się zachować. To piękne że msza trydencka jest ponadnarodowa, że poczucie wspólnoty z całym katolickim światem bierze górę nad narodową ekspresją i – często dla obcokrajowców – przytłaczającym oraz na pozór nierozdzielnym połączeniem: ksiądz z Polski – „Polska msza„.

17 sierpnia 2017 r. (dzień piąty):

Dzisiejszy etap camino rozpoczął się Mszą świętą u oo. Franciszkanów w Ponferradzie, którzy jednocześnie byli naszymi gospodarzami. Przepiękny posąg Matki Boskiej Szkaplerznej w wielkim ołtarzu przywołuje na myśl ten, który wyniósł z płonącego kościoła św. Jacek – patron dzisiejszego dnia.
Najświętszy Sakrament i Matka Boża powinny nam stale towarzyszyć na naszej drodze przez życie!

18 sierpnia 2017 r. (dzień szósty):

Kolejna część pielgrzymki wiodła już przez dosyć łagodne trasy bez gwałtownych wzniesień, poza ostatnimi 5 km. I dziś Pan Bóg pobłogosławił otwartym kościołem, tym razem pw. Św. Jana Chrzciciela w miejscowości Vega de Valcarce. Na mszę przyszło kilku miejscowych, w tym dwudziestoparoletni chłopak. Starsi ludzie po mszy ze łzami w oczach mówili mi, że na nowo poczuli się jak dzieci, bo tak msza wyglądała w czasie ich dzieciństwa. A ten chłopak podszedł i powiedział, że bardzo mu się podobało w Krakowie na ŚDM i podziękował za to światowe spotkanie w Polsce, podobnie jak i za tą mszę, w której uczestniczył.
Msza trydencka to nie sprawa jakiegoś resentymentu starszych ludzi, ale kwestia zwrócenia się na nowo do Boga i zawierzenia Mu swojego życia.

19 sierpnia 2017 r. (dzień siódmy):

Przy alberdze w której spaliśmy, w La Faba, był kościół z pięknie zachowanym wystrojem. Szczerze powiedziawszy, tu były najlepsze warunki do odprawienia mszy trydenckiej, także pod względem otwartości właściciela albergi, opiekującego się także kościołem. Ciekawy człowiek. Niemiec z pochodzenia władający wieloma językami. Wyraził on chęć uczestnictwa we mszy. Poczułem się zobowiązany powiedzieć mu, że będzie to msza trydencka. Powiedział, że wie o co chodzi i że chętnie weźmie udział w takiej mszy. To wielki dar od Pana Boga mieć takie warunki celebracji. A jak się okazało dla naszego gospodarza też było to wielkim błogosławieństwem. Po drodze był kościół z zachowanymi relikwiami cudu eucharystycznego. Następny przystanek to Tricastella.

20 sierpnia 2017 r. (dzień ósmy):

Wędrując do następnego miejsca postoju, w miejscowości Samos mogliśmy zobaczyć, znajdujący się w pobliżu szlaku, piękny klasztor Benedyktynów.  Jednak okazało się, że dzisiejszy dzień był dosyć trudny. Nie pod względem trasy, bo te 25 km, po drodze bez wielkich wzniesień i zejść, w cieniu, zostało pokonane dosyć sprawnie. Chodzi niestety (a jakże!) o możliwość odprawienia mszy. Sarria to miasteczko do którego dotarliśmy z nadzieją odprawienia niedzielnej mszy. Tak też się stało, ale nie bez trudności. Wszystko kościoły , poza jednym, były pozamykane. Ale nawet w tym trzeba się było dużo nadyskutować. Pomocnym okazał się spotkamy ksiądz z Meksyku, który pomagał robiąc za tłumacza …

21 sierpnia 2017 r. (dzień dziewiąty):

Sarria to ostatnie miasto od którego wyruszając ma się zaliczone Camino de Santiago. Z tego powodu odtąd na trasie pojawia się coraz większa liczba turystów, dwa lub nawet trzy razy więcej niż do tej pory. W Portomarin miał być nocleg i msza. Kościół zamknięty, ale i wszystkie albergi też pełne. Perspektywa spania na ławce w parku i mycie się w fontannie była bardzo realna. Pół biedy bycie bezdomnym, ale co z mszą? W końcu wsiedliśmy do taksówki i pojechaliśmy 8 km do najbliższej wsi z wolną albergą. Tu odprawiłem mszę. Wierzcie mi. Porównując z tym kościołem wczoraj, gdzie pani zakrystianka żując gumę wrzeszczała żeby się pospieszyć, a tą albergą, gdzie nikt nie łaził, był spokój i szacunek gospodarzy, to wolę albergę. Hiszpania jest krajem misyjnym!

22 sierpnia 2017 r. (dzień dziesiąty):

Dziś doszliśmy do maleńkiej wioseczki Casanova. Jeżeli chodzi o mszę, to Bóg dał łaskę odprawienia jej po drodze w kościele św. Jakuba w Lestedo. Tam siedział za stołem człowiek i wstawiał pielgrzymom pieczątki w kredencjałach (takich specjalnych bloczków do kolekcjonowania pieczątek podczas camino). Okazało się, że tym panem jest Miguel Angel Llamazares, też katolicki kapłan i przesympatyczna osobowość. Oczywiście pozwolił na mszę trydencką, choć był o wiele spokojniejszy, gdy pokazałem mu legitymację kapłańską i wytłumaczyłem dlaczego chcę odprawić właśnie taką mszę. W liturgii oprócz naszej stałej ekipy były także dwie starsze Włoszki, które bardzo aktywnie uczestniczyły we mszy, biegle recytując wszystkie teksty. Ojciec Miguel obiecał, że zajrzy na naszą stronę vetusordo.pl, więc teraz dla niego specjalne podziękowanie: Muchisimas gracias al Padre Miguel Angel Llamazares por permitirnos celebrar la misa tridentina en la iglesia de Santiago en Lestedo!

23 sierpnia 2017 r. (dzień jedenasty):

Kolejny dzień. Dziś znowu łaska mszy w prawdziwym otwartym kościele świętego Jakuba w Boente. Życzliwa tym razem pani, podbijająca pieczątki w przedsionku kościoła, nie miała żadnych obiekcji. Poprosiła tylko, żeby wpisać się do księgi celebransów. W sumie pierwszy raz. A tam wpis nade mną ksiądz również pochodzący z Polski, mało tego, ja i on pochodzimy z jednej parafii!

24 sierpnia 2017 r. (dzień dwunasty):

Dziś dotarliśmy do polskiej albergi na Monte de Gozo. Tu msza odbyła się w kaplicy przy europejskim centrum Jana Pawła II.

25 sierpnia 2017 r. (dzień trzynasty):

Monte de Gozo jest bardzo niedaleko do Santiago. Jakieś 4 km. Jest to najkrótszy i najbardziej wzruszający odcinek. Charakterystyczne żółte strzałki prowadzą przez miasto, aż w pewnym momencie między budynkami starówki ukazuje się najpierw jedna, a potem druga wieża katedry św Jakuba. Miasto żyje swoim życiem, tylko pośpiesznie przemykający ludzie z dużymi plecakami przypominają mieszkańcom, że to szczególne miasto na świecie. Potem modlitwa i msza w jednej z bocznych kaplic bardzo blisko grobu Apostoła. Potem, aby uczcić jego relikwie trzeba wyjść na zewnątrz i ustawić się do długiej kolejki. I wreszcie jest się tak blisko św. Jakuba Apostoła, jednego z tych, do których Jezus Chrystus powiedział idźcie aż po krańce świata – dosłownie, bo Finisterre leży zaledwie kilkadziesiąt km jeszcze dalej na zachód od Santiago. Czy to już koniec? Nie, bo całe nasze życie to pielgrzymka. Camino to dobry moment by uświadomić sobie na nowo, że na świecie wszyscy jesteśmy pielgrzymami zmierzającymi do celu ostatecznego, którym jest niebo.

« wróć