Informator Wiernych Nadzwyczajnej Formy Rytu Rzymskiego w Bytomiu (05/2019)


Informator Wiernych Nadzwyczajnej Formy  Rytu Rzymskiego w Bytomiu (05/2019)
4 lutego 2019

Informator Wiernych Nadzwyczajnej Formy Rytu Rzymskiego w Bytomiu (05/2019)

 

Dla tych z Państwa, którzy nie mieli możliwości otrzymać papierowego wydania naszego informatora, publikujemy zawarte w nim teksty.

 

 

O śmierci cz. 3.

Gdybyś dziś miał umierać, cobyś sądził o wszystkich twych nieskromnościach i nieprzyzwoitościach których się dopuszczasz w kościele, nawet podczas najświętszych obrzędów? o tych zabawach, któremi zapełniasz, a podobno i znieważasz niedziele i święta? cobyś sądził o lekkomyślności, z jaką nadużywasz tylu łask od Boga ci użyczanych? Twoje spowiedzi i komunie czy nie sprawiałyby ci jakiego niepokoju, może aż nadto usprawiedliwionego? czy sumienie nie czyniłoby ci jakichkolwiek wyrzutów? Wglądnij dokładnie w serce swoje, i staraj się należycie urządzić życie twoje. Słowem, czy chciałbyś, żeby cię śmierć zaskoczyła w takim stanie w jakim teraz jesteś? A jeśli pragnąłbyś mieć jeszcze cokolwiek czasu, aby pomyśleć o sobie, jakże ci podobna dłużej żyć w takim stanie, w ja kimbyś umrzeć nie chciał? Rozważ to dobrze!

Zresztą nie łudź się; jeśli ciągle odkładasz, i tak niepilno ci uporządkować sumienie swoje, masz aż nadto powodu do obawy, że ci przy śmierci zabraknie na to czasu. Bóg wprawdzie przyrzekł, że ci odpuści grzechy, jeśli szczerze za nie żałować i pokutować będziesz; ale nigdzie nie przyrzekł, że ci zostawi tyle czasu abyś mógł należycie pokutować, jeśli daremnie strwonisz ten, który ci na to pozwolił. Pokuta, na którą się kto dopiero w godzinę śmierci zdobywa, jest fałszywa, albo przynajmniej bardzo podejrzana. Wyraźna jest w tej mierze nauka św. Pawła, który przestrzegał: Nie błądźcie: nie da się Bóg z siebie naśmiewać. Albowiem co będzie siał człowiek, to też będzie żął (Galat. 6, 7.) a kto żyje w grzechach, w grzechach też umrze. Rozważ to dobrze!

Pismo święte prawdę tę stwierdza przykładem, który niemało powinienby zatrwożyć zwłaszcza tych, co sobie pochlebiają, że dosyć będą mieli czasu przy śmierci pojednać się z Panem Bogiem, a który dowodzi, jak to śmierć grzeszników, choćby była na pozór piękna i święta, jest w samej rzeczy nieraz obrzydliwą w oczach Boga. Antyoch, ów król dla swych bezbożności tak osławiony, ledwo uczuł się zarażonym śmiertelną chorobą, natychmiast udaje się do P. Boga, aby otrzymać odpuszczenie swych grzechów; i to z taką gorliwością, że sądząc o całem jego postępowaniu z pozorów, trudnoby domagać się bardziej przykładnego do Boga nawrócenia. Przyznaje on najprzód, że to Boska ręka chorobą go dotknęła, i poddaje się jej jako słusznej chłoście za grzechy i woła: Sprawiedliwa rzecz jest, być poddanym Bogu, a śmiertelnemu myślą nie równać się z Bogiem (II. Machab. 9, 12.). Wyznaje wyniosłość i pychę swoję, upokarza się za nią; i nie poprzestając na tem, obiecuje ludowi Bożemu przywrócić wolność i użyczyć wszelkich przywilejów, lubo za zdrowia był postanowił, że ich do szczętu wytępi, i bez różnicy płci, wieku lub stanu wszystkich w pień wytnie. Nadto, ponieważ był zrabował świątynię Jerozolimską, przyrzeka oddać wszystkie naczynia święte, które ztamtąd był pozabierał, a nawet dać więcej niżeli wziął; oprócz tego obowiązuje się dostarczać na przyszłość kosztem swoim wszystkich potrzeb kościelnych, przyjąć wiarę prawdziwą, i obiegać wszystkie kraje, by wszędzie głosić moc Boga jedynego. Na pozór śliczne to nawrócenie tego króla bezbożnego, i zdawaćby się mogło, że śmierć taka zazdrości godna: a jednak o niej mówi Pismo św.: Modlił się ten złośnik do Pana, od którego nie miał otrzymać miłosierdzia (II. Machab. 9, 13.). Masz przykład, co znaczy nawrócenie się na łożu śmiertelnem. Czy masz jakie prawo pochlebiać sobie, że jeśli do śmierci odkładać będziesz, lepiej się tobie jak jemu powiedzie? Rozważ to dobrze!

Ks. Żerard w dziele swojem „Hr. Valmout” opowiada między innemi o pewnym grzeszniku, co całe życie swoje strawił na rozpustach i wszelkiego rodzaju bezbożnościach. Kiedy zapadł w niebezpieczną chorobę, znalazł się jakiś kapłan, co party świętą gorliwością pragnął skorzystać ze znajomości którą z nim miał, aby go pociągnąć do Boga i duszę jego poratować. Odwiedził go więc i zwraca mu uwagę na niebezpieczeństwo, w którem zostawał; prosi, żeby pomyślał o swojem zbawieniu i żeby się spowiadał. „Dobrze, dobrze, rzecze mu chory, wyspowiadam się, — ale później”. Kapłan przecież nie dał się zbyć taką odpowiedzią, więc coraz usilniej nalega i naciera na umierającego; aż mu wreszcie przyrzekł mówiąc: „Proszę przyjść jutro, jutro się wyspowiadam”. Nazajutrz powraca kapłan do chorego, i wydaliwszy wszystkich z pokoju, siada przy łóżku jego, i uczyniwszy nad nim Znak Krzyża Św., prosi go, aby rozpoczął spowiedź. Ale ten milczy zacięcie przez długą chwilę; wreszcie głosem przeraźliwym odzywa się w te słowa wyjęte z Pisma św.: Peccator videbit et irascetur: — Otworzą się oczy grzesznikowi i rozgniewa się (Psl. 111, 10.), — i odwracając się od księdza twarz swą obiema zakrywa rękoma. Spowiednik chwyta go za ręce i prosi, że już nie czas odwlekać, ale żeby się spowiadał czemprędzej. „Dobrze, odpowiada, zaraz, zaraz, się będę spowiadał” i zamiast poczynać spowiedź dalej ciągnie one przerażające słowa z Pisma św.: Dentibus suis fremet et tabescet: Będzie zgrzytał zębami, a schnąć będzie od strachu (Psl. 111, 10.) — i znowu się odwraca, i na nowo zakrywa twarz swoję. Spowiednik prosi, błaga, zaklina ze łzami, żeby wspomniał na Boga i duszę swoję, żeby się spowiadał. „Dobrze, dobrze, już się wyspowiadam”, powtarza chory, i po raz trzeci odwraca się i zakrywa twarz, i jęcząc kończy ono miejsce Pisma św.: Desiderium peccatorum peribit: — Smutny koniec weźmie pożądliwość grzesznika (tamże.). Spowiednik do najwyższego stopnia zaniepokojony chce raz jeszcze do niego przemówić, ale już było zapóźno, — bo skonał. Czyż bezpieczna rzecz odkładać pokutę aż do śmierci? Rozważ to dobrze!

Ks. Szuazy opowiada następujące zdarzenie, którego sam był świadkiem. Byłem, mówi, obecny przy śmierci człowieka, której nie łatwo zapomnę. Krótko przed skonaniem tak się odezwał umierający: „Przyznaje, że zgoła nie wiem, co ze mną będzie; nigdym się nie bał, a teraz się boję; opanowuje mię trwoga, jakiejbym się nigdy nie był spodziewał”. Więc, mówię mu, udaj się do Boga, spowiadaj się, proś o miłosierdzie, korzystaj z czasu póki żyjesz. „Nie, odparł, już za późno prosić o miłosierdzie tego Boga, którym, dłużej niż trzydzieści lat gardziłem”. I to powiedziawszy wyzionął ducha (Pensees chretiennes.).

Ks. Żerard w przytoczonem już dziele opowiada inny wypadek, o którym twierdzi, że od naocznych słyszał o nim świadków. Był człowiek jakiś, który całe życie swoje przechwalał się z tego, że w nic zgoła nie wierzy, to też i w ostatniej chorobie odrzucał z pogardą wszelką pomoc duchowną. Kiedy już coraz bardziej zbliżała się chwila skonania, i krewni z płaczem na około łoża jego stanęli, zrywa się naraz chory, i pyta na głos: „która godzina?” Dziesiąta, odpowiadają mu. Po godzinie powtarza znów to samo pytanie, również o godzinie dwunastej. Kiedy mu odpowiedziano, że północ, „oto, krzyknął przeraźliwie, oto godzina i chwila, od której się poczyna dla mnie wieczność nieszczęśliwa…” jeszcze raz jęknął… i skonał. Rozważ to dobrze!

Czy może liczysz na silne zdrowie twoje, i na to, żeś jeszcze nie stary, i myślisz, że jeszcze śmierć daleka? i dlatego nie bardzo to wszystko cię obchodzi, i na żadne stanowcze nie zdobywasz się postanowienie. Że jesteś młodym, czy dlatego sądzisz, że nie tak rychło umrzesz? Ale czyż to młodzi nie umierają? Iluż to młodych ludzi z pośród twoich przyjaciół, znajomych i krewnych, co byli w równym z tobą wieku, równie silni jak ty, w takich samych jak ty stosunkach, iluż to takich za twojej już pamięci pomarło? Policz ich, a posłuchaj jak z poza grobu wołają słowy Pisma św.: Pamiętaj na osądzenie moje, bo także będzie i twoje – mnie wczora, a dziś tobie (Ekkli. 38, 23.) Jakby mówił: „Nie dufaj w młode lata, ani w młode siły twoje; śmierć na nic nie zważa, śmierć nie przebiera. To co nas spotkało, powinno cię uczynić ostrożnym, i rozchwiać próżne, któremi się łudzisz, nadzieje. Nie oszukuj się; śmierć nie będzie na ciebie łaskawszą, niżeli była dla nas. Ile ci mija dni życia, o tyle kroków jesteś bliższym grobu”. Rozważ to dobrze!

 

Rozważ to dobrze! ks.Jackowski, Kraków 1895 r.

 

 

Redakcja / kontakt: redakcjalaudeturiesuschristus@gmail.com

« wróć