Informator Wiernych Nadzwyczajnej Formy Rytu Rzymskiego w Bytomiu (03/2019)


Informator Wiernych Nadzwyczajnej Formy  Rytu Rzymskiego w Bytomiu (03/2019)
21 stycznia 2019

Informator Wiernych Nadzwyczajnej Formy Rytu Rzymskiego w Bytomiu (03/2019)

 

Dla tych z Państwa, którzy nie mieli możliwości otrzymać papierowego wydania naszego informatora, publikujemy zawarte w nim teksty.

 

 

O śmierci cz. 1.

Czyś to kiedy rozważył, co to jest śmierć? Śmierć jest to najzupełniejsze opuszczenie wszystkich rzeczy tego świata. Gdy umrzesz, nie będzie już dla ciebie ani zabaw, ani interesów, ani krewnych, ani bogactw, ani godności, ani przyjaciół; i chociażbyś był panem wszystkich skarbów tego świata, niepotrwa to dłużej jeno do trumny; śmiertelna koszula i ciasna trumienka oto jedyny skarb, co ci zabrać z sobą do grobu pozwolą. Rozważ to dobrze!

Dzień w dzień nowe przykłady starą tę prawdę stwierdzają; śmierć wielkich panów i możnych tego świata niezbitym jest jej dowodem. Bo cóż im zostaje z wielkości ich po śmierci?

Pouczające w tej mierze jest to, co czytamy o Saladynie, sławnym niegdyś z podbojów sułtanie saraceńskim. Książe ten, kiedy już bliski był skonania, kazał sobie przywołać chorążego swego, który w tylu bitwach szczęśliwych nosił przed nim buńczuk i prosił go, żeby wziął dzidę i na niej zawiesił prześcieradło, w które miano go po śmierci uwinąć, i aby wszędzie obnosząc nową tę chorągiew śmierci, co i tak wielkiego zdołała zwyciężyć zdobywcę, na wszystkich wolał: „Oto tyle tylko zostało Saladynowi wielkiemu zwycięzcy i panu całego Wschodu ze wszystkich skarbów i ze wszystkiej chwały, którą sobie był zjednał w tylu wojnach”. Obyś z tej tak trafnej i przewybornej nauki o znikomości wszystkiej chwały i wielkości doczesnej umiał dobrze skorzystać, a chciał to pojąć, że jeżeli szczęście albo urodzenie wywyższyło cię nad innych, to śmierć cię zrówna z najlichszymi żebrakami i z ostatnimi nędzarzami, i nie pozostawi ci nic z tego wszystkiego, dla czego świat ci się kłaniał, lub czego ci zazdrościł; i że po śmierci o tyle tylko będziesz wielkim i szczęśliwym, o ile na to zasłużą twoje dobre uczynki i cnoty: bo one tylko pójdą za tobą na Sąd Boży. Rozważ to dobrze!

A jeżeli śmierć ma nas ogołocić na zawsze ze wszystkich rzeczy doczesnych; kiedy nie wolno nam niemi się cieszyć, chyba przez lat a może tylko dni kilkadziesiąt lub kilkanaście: dlaczego za niemi się uganiamy z taką usilnością? dlaczego się ich czepiamy i trzymamy z takiem przywiązaniem? Czyż nie byłoby lepiej, abyśmy raczej przynajmniej od tej chwili, uczynili z nich ofiarę Panu Bogu: albo zrzekając się ich ze wszystkiem, albo miarkując przynajmniej zbytnie, jakie do nich mamy przywiązanie! Teraz mógłbyś to przynajmniej dobrowolnie uczynić bez zbyt wielkiej trudności, a z wielką swoją zasługą; a przy śmierci będziesz z konieczności musiał to uczynić oraz z wielką trudnością i bez żadnej zasługi: z wielką trudnością, bo jakże bez ciężkiego żalu opuścić to, do czego się przez całe życie całem przylgnęło sercem; bez żadnej przed Bogiem zasługi: ponieważ nie z dobrej woli, ale z konieczności świat opuszczasz, tak dalece że możnaby powiedzieć, że nie ty opuszczasz te rzeczy doczesne, ale one ciebie. Rozważ to dobrze!

Św. Franciszek Borgiasz nigdy nie byłby dostąpił tej wysokiej świątobliwości, którą w nim słusznie podziwiamy i czcimy, gdyby był chciał tak postępować, jak to czyni pospolicie większa część ludzi: co zwykle lubią się pieścić swem przywiązaniem do rzeczy doczesnych, zamiast je wszelkiemi sposobami w sobie umarzać i tępić. Uważ, co mu było powodem do nawrócenia.

Kiedy umarła cesarzowa Izabela, Franciszek Borgiasz, który wtenczas był jeszcze książęciem Gandyi, namiestnikiem królewskim w Katalonii, i senatorem hiszpańskim, odebrał od cesarza Karola V. polecenie, aby odprowadził zwłoki cesarzowej do Grenady, do grobów familii cesarskiej. Przy spełnieniu tego polecenia kazał św. Franciszek według zwyczaju otworzyć trumnę, aby się naocznie przekonać, czy może nie zamieniono ciała cesarzowej: widok twarzy jej niegdyś dziwnie pięknej, a teraz okropnie zmienionej, takie na nim wywarł wrażenie, że cały osłupiał, zamyślił się, i w tejże chwili postanowił wzgardzić światem i porzucić go jak najprędzej; co też w samej rzeczy uskutecznił, poświęcając się P. Bogu w stanie zakonnym. Odtąd myśl o śmierci i marności wszystkich rzeczy doczesnych, która była początkiem jego nawrócenia, tak mu utkwiła w pamięci, że nieraz powtarzał: iż nie zawieleby było co dzień dwadzieścia i cztery razy gotować się na dobrą śmierć przez wspaniałomyślne wzgardzenie świata, i że niema większego szczęścia dla człowieka, jako gdy bez obłudy może o sobie powiedzieć z Pawłem św.: Każdy dzień umieram (I Kor. 15, 31.). Zgadzaszże się i ty na to zdanie? A przecież koniecznieby tego potrzeba, jeżeli pragniesz zapewnić sobie dobrą śmierć. Rozważ to dobrze!

Inna jeszcze nastręcza mi się uwaga, która powinnaby w tobie osłabić zbytnie przywiązanie do przyjemności i marności tego świata, a to ta: że kto się ich dobrowolnie zrzeka, ten tem samem będzie miał spokój i swobodę w godzinę śmierci. Albowiem spokojnie świat opuszcza i umiera ten, dla kogo już świat nie ma ponęty: bo ze swobodą i chętnie opuszczamy to, czemeśmy za życia szczerze gardzić się nauczyli. Nadto serce od świata oderwane swobodniej tęskni do Boga, i zamiast lękać się śmierci, czeka z upragnieniem tej chwili szczęśliwej! co je ma wprowadzić do onej błogosławionej wieczności, dla której pogardziło wszystkiem, co doczesne. Rozważ to dobrze!

Na potwierdzenie tej prawdy mógłbym przytoczyć mnóstwo przykładów; poprzestanę na jednym, wyjętym z kronik zakonu Cystersów.

Kiedy Bernard św. kazaniami swemi, pełnemi żarliwości i Ducha Bożego, całą Flandryę poruszał, postanowił między innymi pewien młody i wysokiego rodu panicz, mimo wszystkich powabów, jakie świat miał dla niego, porzucić wszystko dla Boga, i chwycić się życia zakonnego; co też w samej rzeczy uczynił; przepędziwszy długie lata w zakonie, zapadł wreszcze w ostatnią, śmiertelną chorobę. Kiedy śmierć widocznie coraz bardziej się zbliżała, począł na głos wołać: „Wszystko, Panie Jezu, wszystko coś powiedział świętą jest prawdą”. Kilku z braci, co byli obecni, poczęli go pytać, coby te słowa jego znaczyły – ale on zamiast odpowiedzi ciągle tylko powtarzał: „Wszystko coś powiedział, mój Jezu, świętą jest prawdą”. Sądzili więc, że skutkiem choroby i gwałtownych boleści umierający majaczy; lecz tem się więcej zadziwili, kiedy naraz przerwał ich szepty i tak się do nich odezwał: „Nie myślcie, bracia najmilsi, że w obłąkaniu mówię; nie, bo owszem, prawdzie świadectwo dać pragnę, że doznaję na sobie, jak wiernie Pan nasz Jezus Chrystus spełnia swe obietnice. On obiecał w Ewangelii Świętej tym, coby dla Imienia Jego opuścili rzeczy doczesne, stokrotną nagrodę w tem życiu, a nadto żywot wieczny. Teraz doświadczam, co to znaczy zawierzyć Jezusowi Panu, kiedy mię Bóg napełnia i przepełnia niepojętą słodkością, rozkoszą i pociechą: — Ufność zaś, że On mię zbawi, tak wielka we mnie jest, że ani umiałbym wam opisać, jakiego ztąd, mimo wszelkich dolegliwości ciała, zażywam w sercu prawdziwie niebieskiego pokoju. Już nie lękam się śmierci, ale pragnę być rozwiązanym i pójść do Boga mojego, który po wszystkie wieki będzie mi nagrodą wielką bardzo”.

Wszak to od ciebie jedynie zależy, jeśli zechcesz, podobne sobie zapewnić szczęście; — Bóg nie będzie względem ciebie mniej wierny w dotrzymania tego co obiecał, jeśli pójdziesz za tym przykładem. Zacznijże zawczasu; bo im dłużej będziesz odkładał, tem większe w tej sprawie napotkasz trudności. Rozważ to dobrze!

Któż ci zabroni, żebyś nie miał się zdobyć na tak święte postanowienie? Czy mógłbyś być tak nierozumnym, aby wątpić jeszcze, że raz umrzeć musisz? Żeby cię o tem przekonać, wystarczy ci choć pobieżnie zwrócić uwagę na to, co dzień w dzień na świecie się dzieje. Bo nie masz dnia, w którymby Opatrzność Boska tysiącznymi przykładami nie przypominała ci, że i ty umrzeć musisz, kiedy wszyscy ludzie, od których się w niczem nie różnisz, jeden po drugim umierają. Rozważ to dobrze!

Rozważ to dobrze! ks.Jackowski, Kraków 1895r.

 

 

Redakcja / kontakt: redakcjalaudeturiesuschristus@gmail.com

« wróć