4 tydzień Wielkiego Postu


4 tydzień Wielkiego Postu
10 marca 2018

4 tydzień Wielkiego Postu

Uroczystość Wielkanocy już blisko! Z dziecięcą radością Kościół zaczyna liczyć dni. Jak w trzecią niedzielę Adwentu odczuliśmy pierwsze tchnienie radości na myśl o bliskim Narodzeniu Pańskim, tak też dzisiejsza niedziela jest dniem wstępnej radości przed uroczystością Zmartwychwstania. Katechumenom przynosi ona przedsmak tych wszystkich wielkich darów, które otrzymają na Wielkanoc: dziecięctwo Boże, Kościół za matkę, Eucharystię za prawdziwą mannę z nieba. My, wierni, musimy pogłębić w sobie świadomość tych darów.

Niedziela dzisiejsza ma również pewne cechy wspólne z drugą niedzielą Wielkiego Postu (pierwsza i trzecia także wykazują pewne podobieństwo). Przemienienie Pańskie było wówczas jakby antycypowaniem uroczystości wielkanocnej; a jednak msze ferialne drugiego tygodnia Postu wysuwają na pierwszy plan motyw męki, tak też dzieje się we mszach ferialnych nadchodzącego tygodnia. Jako tytuł moglibyśmy umieścić napis: męka Chrystusa Pana i chrzest święty.

4 niedziela Wielkiego Postu
Stacja w kościele Św. Krzyża Jerozolimskiego

Jeruzalem – matka nasza

Wielkanoc blisko! Ta nowa myśl góruje w liturgii dzisiejszej niedzieli i wywiera na nią wpływ. Tłumaczy ona wszystkie inne motywy i myśli tego dnia. Chrystus, niby nowy Mojżesz, zsyła swym wiernym mannę niebieską – Eucharystię, wprowadza ich do niebieskiego Jeruzalem – Kościoła, i czyni z nich wolne dzieci Boże.

Dzień radości. Dzień ten zajmuje szczególne miejsce w roku kościelnym: jest radosną niedzielą w środku Wielkiego Postu! Kapłan może przywdziać różowe szaty liturgiczne, mogą również odezwać się organy. Diakon i subdiakon nakładają szaty radości, wszystkie teksty tchną weselem. Msza zaczyna się od słowa „Laetare” – wesel się. Powody tej radości są następujące:
(a) w Rzymie za najdawniejszych czasów dopiero z dniem jutrzejszym rozpoczynał się Wielki Post, tak że ta niedziela była rodzajem dnia zapustnego. Kiedy później Post trwał już dni czterdzieści, niedziela dzisiejsza była śródpościem – chwilą wytchnienia w surowym okresie wielkopostnym.
(b) Powodem radości dawnego Kościoła byli katechumeni, których odrodzenie miało już niebawem nastąpić; jest to więc radość matczyna (myśl powyższa w ogóle nadawała starożytnej liturgii wielkopostnej jakiś nastrój wesela).
(c) Niedziela ta jest jakby przedsmakiem Wielkanocy: nie mogąc opanować radości oczekiwania antycypujemy uroczystość Zmartwychwstania; ewangelia mówi z naciskiem: „A zbliżała się Pascha”.
(d) Niedziela ta jest również dniem eucharystycznym, jakby starodawnym świętem Bożego Ciała; Chrystus zamierza założyć rodzinę swoją; krwawą pracą zdobywa dla nas chleb powszedni, owoc swojej męki, jak na to wskazuje ewangelia. Chrystus jest nowym Mojżeszem (Patriarcha tego tygodnia) podającym nam na pustyni życia mannę niebieską.
(e) Niedziela ta jest wreszcie obchodem wiosny. Cieszymy się z odżywania przyrody. Boski Żywiciel przystępuje do wielkiego rozmnożenia chleba na naszych polach. A wiosna w przyrodzie to symbol wielkiej wiosny, która przez uroczystość Zmartwychwstania wkracza do krainy Kościoła i duszy. Znakiem owego „ver sacrum” (świętej wiosny) jest róża, złota róża, którą dziś papież poświęca. Powodów zatem do wesela jest wiele: radość zmartwychwstania, radość matczyna, radość z nastania wiosny, radość z obchodu Bożego Ciała!

Motyw stacji. Dla zrozumienia dnia dzisiejszego duże znaczenie ma kościół stacyjny: jest to „Święty Krzyż Jerozolimski”, za dawnych czasów zwany krótko „Jeruzalem”. W oczach chrześcijan mieszkających w Rzymie kościół ten był symbolem mesjańskiej i niebieskiej Jerozolimy. Wprowadzano dzisiaj uroczyście katechumenów do Jeruzalem chrześcijaństwa. Otóż kościół ten wywarł zasadniczy wpływ na układ formularza mszalnego. Wszystkie śpiewy mają za temat Jeruzalem. Introitowy psalm 121: „Uradowałem się gdy mi powiedziano: Pójdziemy do domu Pańskiego! … Jeruzalem, zbudowane jako miasto, gdzie wszystko zespolone!” – był istotnie wyrazem wesela katechumenów i chrześcijan, Epistoła w osobach dwóch żon Abrahama porównywa Kościół z Synagogą – Jeruzalem niebieskie z Jerozolimą żydowską. Kościół stacyjny ponownie miał uprzytomnić chrześcijanom i katechumenom, że posiadają dobrą matkę – Kościół święty. Dziś nad wejściem do naszego kościoła parafialnego powinien złotymi głoskami jaśnieć napis: Jeruzalem – matka nasza.

Złota róża. Brzmi to jak zgrzyt gdy w czasie smutku i pokuty Kościół uderza w nutę wesela. Dziś, w czwartą niedzielę Wielkiego Postu, bezpośrednio przed niedzielą Męki Pańskiej, panuje w Kościele nastrój radosny. Niedzielę tę nazywamy „Laetare”, to znaczy „Wesel się”. Jest to zupełnie naturalne: w sercu człowieka boleść i radość niejednokrotnie sąsiadują ze sobą. Jak często radość rodzi się z cierpienia, a wesele pociąga za sobą gorzkie utrapienie! Wspomnijmy tylko na cierpienie i radość macierzyństwa, na wesele i troski matczyne. To pomieszanie wesela i boleści ukazuje nam dziś Kościół pod postacią róży. W dawnym Kościele wierni dawali jedni drugim róże w upominki. W dzisiejszym papież poświęcał złotą różę i w kazaniu wyjaśniał jej symboliczne znaczenie.
(a) Przede wszystkim widać w róży piękne połączenie radości z cierpieniem, obok kwiatu bowiem są i kolce. Czyż nie jest to wspaniałe zjawisko w przyrodzie, że najpiękniejszy z kwiatów, sama tylko róża – królowa kwiatów,otoczona jest kolcami? W tym właśnie kryje się symbol o głębokim znaczeniu.
(b) Krzak róży jest pięknym symbolem okresu wielkanocnego, zawiera on bowiem dwa zupełnie różne nastroje: głęboki żal pokuty i serdeczną radość z powodu Wielkanocy. Najpierw wyrastają kolce, a potem rozkwitają róże. Najpierw musimy przebyć ciernisty okres Wielkiego Postu, najpierw musimy usłyszeć, że grzech skazał nas na wygnanie w cierniami usłanej dolinie, a dopiero wtedy – na Wielkanoc – Kościół otwiera przed nami raj usłany różami.
(c) Podobnie było w życiu Zbawiciela; można je także przyrównywać do róży. Życie zewnętrzne Chrystusa było jak krzew pokryty kolcami; w czasie swej męki miał skroń spowitą w koronę cierniową; wokół drzewa krzyża piął się ten krzew ciernisty. Dopiero w zmartwychwstaniu rozkwitły róże. Dla Chrystusa jednak męka nie była celem sama w sobie: była jedynie środkiem do zbawienia, punktem przeprawy, bramą do zmartwychwstania zarówno Jego, jak i wszystkich dzieci Bożych. W ten sposób więc krzak róży opowiada nam o cierpieniach i radościach Zbawiciela.
(d) Jak było z Nim, podobnie ma być i z nami. Chrystus prowadzi,a my idziemy za Nim. Życie ludzkie jest krzewem róży pnącym się po drzewie krzyża. Zaprzeć się samego siebie, oto pierwszy ostry kolec. A drugi – wziąć krzyż na barki swoje. Tym krzyżem jest twoje własne życie ze wszystkimi cierpieniami, obowiązkami, ciężarami. Ale wtedy Pan obiecuje ci kwiaty róży: „Kto tu zatraca ziemskie życie swoje, ten odnajdzie prawdziwie boskie życie”. Róża zapowiada nastanie świętej wiosny, która obecnie budzi się w naszej duszy. Jak wiosna w przyrodzie rozwija nowe życie, tak i święta wiosna rozbudzi w Kościele Bożym życie łaski. Katechumeni, pokutnicy i wierni tęsknią do Wielkanocy, do „życia, życia w całej pełni”. Oto najwyższa radość.

Powyższy tekst jest fragmentem pracy Pisa Parcha, zatytułowanej „Rok Liturgiczny” (Poznań 1956, tom 1, strony 142-145).

« wróć