20. Niedziela po Zesłaniu Ducha Świętego


20. Niedziela po Zesłaniu Ducha Świętego
6 października 2018

20. Niedziela po Zesłaniu Ducha Świętego

 

Nad rzekami Babilonu siedzieliśmy i płakaliśmy

Liturgia w dalszym ciągu rozwija temat nadziei, tym razem jednak raczej od strony negatywnej, w obrazie wygnania: życie ziemskie jest wygnaniem z ojczyzny niebieskiej. Na tej ziemi człowiek powinien czuć się jak obcy wędrowiec (of.), wygnanie ziemskie ma znosić w duchu pokuty (intr.), czasu dobrze używać („czas wyzyskując”– ep.) na wykorzenienie grzechów (kol., sekr.), na dobre postępki (intr., epistoła, ant. na Komunię św.). W szczególności ma zachować w sercu świętą tęsknotę za wieczną ojczyzną (ewangelia, graduał, ofertorium, ant. na Komunię św.). Głównym punktem mszy jest ofertorium: w śpiew ten wkładamy całą naszą tęsknotę za niebem: „Nad rzekami Babilonu siedzieliśmy i płakali, gdyśmy na ciebie wspominali, Syjonie”.

Charakter mszy. Ostatnie niedziele po Zesłaniu Ducha Św. stanowią, jak wspomniano, osobną grupę: łączy je wyraźny wątek myślowy paruzji. Zewnętrzne powiązanie stanowią introity wyjęte z ksiąg Proroków. Śpiewy mszalne zapożyczone są przeważnie z ostatnich psalmów (po ps. 100). Ewangelia opowiada jakieś zdarzenie cudowne, epistoła podaje napomnienie i pouczenie św. Pawła. Czytania te luźno tylko są ze sobą powiązane. Niewiele więcej można by o tych mszach powiedzieć.

Rozważania niedzielne.
(A) Psalm 136. Niewiele jest w psałterzu pieśni, które by zaraz przy pierwszym czytaniu czyniły tak głębokie wrażenie jak ten psalm. Jest on wstrząsającą elegią ⇒ przeczytaj tekst psalmu.

Przenieśmy się myślą do Babilonu; nad brzegami Eufratu widać gromadę zebranych na modlitwę Żydów. Oto śpiewacy, którzy śpiewali niegdyś swe hymny przy uroczystych obrzędach w świątyni jerozolimskiej; smutni usiedli nad brzegiem rzeki (ponieważ Żydzi obmywali się przed modlitwą, więc na obczyźnie chętnie zbierali się nad rzeką na modły). Mają już rozpocząć nabożeństwo od śpiewu, od pieśni Syjonu, jak to zwykli nazywać. Ale nie, ból im nie pozwala! W niemym smutku, ze łzami w oczach, wspominają świątynię i górę Syjon w Jerozolimie, a harfy swoje wieszają na wierzbach. Śpiew Żydów znany był szeroko, toteż mieszkańcy Babilonu żądali od jeńców, aby śpiewali: „Zaśpiewajcie nam którąś z pieśni o Syjonie”. Ale żadnego Żyda nie można było do tego nakłonić: „Jakże nam śpiewać pieśń Pańską na obcej ziemi?” I nagle jeden z nich podnosi rękę jak do przysięgi i woła: „Gdybym zapomniał ciebie, Jeruzalem, niech będzie zapomniana prawa ręka moja! Niech przyschnie język mój do podniebienia, jeżeli ciebie wspominać nie będę, jeżeli Jeruzalem nie postawię nad wszystko wesele moje!”

I oto widzimy, jak zaciskają się pięści na myśl o Edomitach, tych przewrotnych ziomkach, którzy Babilończyków podjudzali: „Zburzyć ją, zburzyć aż do fundamentów!” Przeciw Babilonowi wznosi Żyd obie pięści, wykrzykując straszliwe przekleństwo: „Błogosławiony, kto pojmie twe dzieci, by je roztrzaskać o skałę!”.

Oto treść psalmu 136, który Kościół każe nam śpiewać dzisiaj we mszy. Jak możemy użyć tej pieśni w naszej modlitwie? Otóż nasze życie także podobne jest do wygnania. Niebo jest naszym domem, ziemia zaś wygnaniem; właśnie teraz, w jesieni kościelnej, każe nam Kościół całą naszą tęsknotę kierować ku niebu. Naszą Jerozolimą jest Syjon niebieski, gdzie na wieki będziemy złączeni z Chrystusem i z wszystkimi świętymi. Powinniśmy mieć w sercu tę samą tęsknotę, którą Żydzi wyśpiewali w swym psalmie. Psalm więc 136 jest pieśnią tęsknoty za niebieską ojczyzną.

(B) Niewola babilońska. Dzisiejsza msza przenosi nas w trzech pochodach liturgicznych w czasy wygnania babilońskiego (introit, ofertorium, ant. na Komunię św.), co więcej, kładzie nam w usta w ofertorium elegię wygnanych Żydów. Wygnanie więc babilońskie jest obrazem życia ziemskiego. Podkreślmy punkty styczne.

(a) Grzech. Przyczyną wygnania był grzech, a mianowicie niewierność Żydów wobec Boga. Bóg Przymierza ostrzegał lud przez Proroków w ciągu całych stuleci. Wielokrotnie okazywał swą cierpliwość, w końcu przecież nastąpił sąd. Bóg jednak nie tylko uderza, ale jednocześnie leczy; wygnanie miało lud żydowski poprawić, oczyścić i znowu Bożym narodem uczynić. Spójrzmy teraz na własne swoje życie; czyż nie jest podobne do wygnania? Ziemia jest doliną łez. Od płaczu rozpoczyna człowiek życie, a kończy je śmiertelnym westchnieniem. Spytajmy, skąd pochodzą cierpienia życiowe. Jedynie wiara może nam dać odpowiedź. Przyczyną jest grzech. Chociaż Chrystus wyzwolił nas od grzechu, jednak nie chciał przywracać nam raju; mamy pozostać na wygnaniu. Życie ziemskie więc z jego cierpieniami jest przede wszystkim karą i zadośćuczynieniem; jednocześnie jednak jest oczyszczeniem i szkołą, przygotowującą do niebieskiej ojczyzny. W takim właśnie znaczeniu pojmujemy introit dzisiejszej mszy: mamy się pogodzić z naszym życiem i nie buntować się przeciw naszemu przeznaczeniu. Dobrze, o Panie, że jestem ubogi, chory, przygnieciony cierpieniem …

(b) Wygnanie. Gorzka była dola Żydów na wygnaniu. Poniewierano nimi, wyśmiewano ich i deptano. Czuli się obcymi i jako tacy byli traktowani. A my? My również czujemy się na ziemi jak na wygnaniu, albowiem ojczyzną naszą jest niebo. My również naśladując swego Mistrza i Pana dźwigamy na ramionach krzyż przykrości, upokorzeń i cierpień, których nie szczędzi nam życie.

Gdybyśmy gdzieś na ziemi za bardzo się zadomowili, stworzyli sobie zbyt spokojny kącik, jakżebyśmy się sprzeniewierzyli ojczyźnie niebieskiej. I to właśnie stanowi wartość ubóstwa i cierpienia: żebyśmy nie czuli się zbyt dobrze na tym świecie. Rozumiemy więc teraz, czemu w szeregach naszych tak niewielu jest bogatych i możnych …

(c) Tęsknota. Wygnanie okazało się dla Żydów dobre w skutkach: dawniej deptali oni prawo, lekceważyli świątynię i ofiary – na wygnaniu dopiero nauczyli się na nowo cenić to wszystko; co więcej, serca ich ogarnęła głęboka tęsknota do świątyni i miasta Jerozolimy. Psalm 136 jest wstrząsającym tego wyrazem. Podobnie powinno być z nami. I nam wśród życia ziemskiego nie wolno zapominać o naszej ojczyźnie. Ojczyzną naszą, Jeruzalem naszym jest niebo, do którego powinniśmy się zwracać pragnieniem i tęsknotą. To właśnie oznacza cnota nadziei. Była ona wielką pobudką w życiu pierwotnego Kościoła. Gotowość na przyjście Pana była stałym przedmiotem jego czujnej uwagi. Jest to zasadnicza myśl tej niedzieli i jesieni kościelnej. Jakie miejsce zajmuje ta myśl z życiu naszym?

O tej tęsknocie do nieba pięknie mówi w brewiarzu św. Cyprian: „Musimy mieć na uwadze, bracia najmilsi, i stale o tym pamiętać, że wyrzekliśmy się świata i że przejściowo tu żyjemy niby goście i obcy. W ramiona niejako mamy objąć ten dzień, który każdego z nas przywiedzie do przeznaczonego mu mieszkania, który nas z więzów świata wyzwolonych wywiedzie stąd i do raju i królestwa niebieskiego z powrotem doprowadzi. Któż by przebywając na obczyźnie, nie spieszył skwapliwie, aby wrócić do domu? Kto, będąc na okręcie nie czekałby z największym utęsknieniem pomyślnego wiatru, aby móc jak najspieszniej uścisnąć swoich bliskich? Czemu tedy nie spieszymy, by ujrzeć ojczyznę naszą i ojców naszych powitać? Wiele ukochanych osób tam nas oczekuje; ojców, braci i dzieci nieprzeliczony zastęp tęskni do nas; sami już bez lęku o własną nieśmiertelność, troszczą się jeszcze o nasze zbawienie. Ujrzeć ich i uścisnąć – jakaż to będzie wielka, obopólna radość! Czyż to nie rozkosz żyć wiecznie bez obawy śmierci w królestwie niebieskim! Jakież to wielkie i trwałe szczęście! Tam jest chwalebny zastęp Aniołów, tam orszak radujących się Proroków, tam niezliczona rzesza męczenników, zdobnych wieńcami za zwycięstwo w walce i w śmierci. Tam są triumfujące dziewice, które mocą swego wyrzeczenia zapanowały nad żądzami ciała. Nagrodę otrzymali miłosierni, którzy karmiąc ubogich i dary im rozdając, wykonywali uczynki sprawiedliwości; oni to postępując według przykazań Pańskich zanieśli majętności ziemskie do niebieskiego skarbca. Dla nich, bracia najukochańsi, spieszmy z wielkim utęsknieniem i pragnieniem, by jak najrychlej znaleźć się razem z nimi, by wkrótce posiadanie Chrystusa stało się naszym szczęśliwym udziałem.”

(d) Pociecha. Żydzi na wygnaniu mieli jedną pociechę, a mianowicie Zakon Pański; zastępował on im świątynię, ofiary, Jerozolimę. Toteż z całej mocy trzymali się Zakonu, na nowo uczyli się go zachowywać, cenić i kochać. Psalm 118, który Kościół tak często odmawia w godzinach kanonicznych, świadczy o przywiązaniu Żydów do zakonu.

My również mamy pociechę na wygnaniu, a jest nią Kościół ze wszystkimi swymi instytucjami. Dom Boży jest dla nas kawałkiem ojczyzny na wygnaniu. Największą jednak naszą pociechą jest Eucharystia. Stanowi ona nie tylko obietnicę, ale i zadatek szczęścia wiecznego. „Oto pociecha w nędzy mojej”.

(C) Epistoła. Nasze obowiązki stanu a życie chrześcijańskie. Epistołę można wziąć sobie za program całego tygodnia. Czego chce nas w niej Kościół nauczyć? Mamy postępować jako mądrzy, a nie jako głupcy. Życie głupców jest bez celu i kierunku. Żyją z dnia na dzień, marnują czas; oszałamiają się alkoholem i hołdują namiętnością; mówią wiele rzeczy niemądrych; biegną za błędnym ognikiem szczęścia ziemskiego, nie okazują wdzięczności za otrzymane dobro – to despoci, którzy uciskają bliźnich i własną tylko korzyść mają na oku, to egoiści, co o sobie tylko myślą. Oto droga życiowa głupców! My, chrześcijanie, pragniemy być mądrzy. My mamy cel, mamy jasno wyznaczoną, do celu wiodącą drogę. Celem i drogą jest Chrystus i Jego nauka. A jak wygląda droga człowieka mądrego?
(1) Wyzyskuje on czas. Piękna jest myśl zawarta w wyrażeniu „czas okupywać”, tzn. zupełnie go sobie przywłaszczyć, niby nabyty cenny towar. Jak na rynku można wykupić wszystek towar, tak trzeba wyzyskać wszystkie sposobności, jakie nam czas daje. Myśl to ważna. Czas jest udzielonym nam talentem, który ma przynieść zyski. Ileż to roztrwoniliśmy dni i godzin! A w jaki sposób mamy czasu używać? Otóż pytajmy samych siebie: czego w tej chwili Bóg chce ode mnie? Wykonanie woli Bożej jest najlepszym zapełnieniem czasu.
(2) Żadna namiętność nie powinna panować nad nami. Odurzyć się można nie tylko alkoholem, ale także innymi rzeczami. Św. Paweł przestrzega przed nadużywaniem wina, co prowadzi do występków zmysłowych (Bachus i Wenera są przyjaciółmi); cierpi na tym chrześcijańska wrażliwość czystości. Ale jedna namiętność, jedno upojenie dozwolone jest i zalecane chrześcijanom: mają być upojeni Duchem Świętym! Należy to rozumieć o darach łaski w dawnym Kościele, np. o darze języków, o prorokowaniu.
(3) Człowiek mądry strzeże języka swego i oddaje go na służbę Bożą i pracę duszpasterską. Sposobem używania języka odróżnia się właśnie mądry od głupiego.
(4) Zasadniczym usposobieniem naszym powinna być wdzięczność: zawsze, wszędzie i za wszystko. Wszystko w życiu naszym może stać się pobudką do wdzięczności, nawet cierpienia i zawody, wszystko bowiem od Boga mamy i wszystko jest dla największego naszego dobra.
(5) Wreszcie wzajemna uległość należy również do zasadniczej postawy chrześcijańskiej. Pochodzi ona z pokory i miłości bliźniego. W bliźnim widzi Chrystusa, którego członkiem jest każdy chrześcijanin. Chrystus powiedział: „Syn Człowieczy nie przyszedł, aby mu służono, lecz aby służyć i duszę swą oddać za okup za wielu” (Mt 20, 28). Epistoła głosi wzniosły program życiowy.

Przeczytaj rozważania do Mszy Świętej.

Tekst jest fragmentem pracy Piusa Parcha, zatytułowanej”Rok Liturgiczny” (Poznań 1956, tom 3, str. 153-154, 155-160).

« wróć